Ten finał to był jakiś żart, oglądałem zażenowany. Zamiast zrobić fajny odcinek, gdzie ginie/prawie ginie Jon Snow zrobiono jakiś bezsensowny teledysk z ciągu kilkuminutowych sekwencji, gdzie zawsze ktoś umiera/dzieje mu się krzywda. Nie sposób się tym przejąć nawet przy sympatii do konkretnych bohaterów.
Szczytem głupoty sekwencja ze Stannisem, któremu w ciągu 3 minut udało się obejrzeć powieszoną żonę, usłyszeć, że połowa ludzi zdezerterowała, przegrać bitwę i umrzeć za grzechy wobec brata. Gratulacje dla twórców za robienie z widzów idiotów - doświadczony dowódca chce oblegać miasto, mając 4 razy mniej żołnierzy niż przeciwnik ma samej konnicy. Ech...
A Littlefinger zniknął, jego wątek w 5 sezonie rzeczywiście został poprowadzony żenująco. Wierzyłem, że coś się rozwiąże, ale teraz nie ma żadnej opcji powrotu dla niego, która nie będzie idiotyczna.
Ja głęboko wierzę, że LF przystąpił do Wiary, bo chciał odpokutować swoją głupotę w tym sezonie.
Człowiek co wie wszystko o wszystkich nie przeprowadził żadnego wywiadu, zanim oddał Sansę w ręce Boltonów. To już nawet nie jest upadek, to hańba :P
Twórcy serialu powiedzieli to samo. Ale jednak książkowy LF dobrze miał wszystko przemyślane i nie ryzykowałby najważniejszego pionka w grze i córki Cat w jednym gdyby istniało dla niej jakieś ryzyko. A na to w serialu słów brak.
To prawda odcinek był żałosny. Jak takie sztuczki ma stosować HBO to niech lepiej w ogóle dalej nie kręcą. Nawet odrobinę mnie nie intryguje co będzie dalej po takich tanich zagrywkach z tego odcinka. Po prostu ośmieszyli siebie, książkę i autora, który sprzedał się i pozwolił na coś takiego.
ehh szkoda gadać po fantastycznym 8-9 odc., spodziewałem się również jeszcze idealniejszego 10 ,, a tu najgorszy z całego 5 sezonu , nie dość że marny to jeszcze było pare /h wkur...
No trochę słabo wyszło, szczególnie wątek Stannisa. To mnie chyba najbardziej zirytowało.
Ktoś policzył osoby w tej "bitwie" i mnie więcej było 2000 vs 1500 co nie zmienia faktu że był ten odcinek porażką moze większą niż sama klęska Stanisa
Co wy wszyscy z tym Stannisem? Przecież zaczął tracić rozum od 1 sezony i z każdym jest coraz bardziej oddalony od realnego świata.
Nie było pokazane jak umiera niby, więc nie wiadomo co z nim będzie, chyba, że w książce było, a nie wiem. W każdym razie w 4, 5 sezonie już jest dobrze j*bnięty :) Z resztą nigdy szczególnie nie pałałem sympatią do niego szczególną. Jego ruchy dawno przestały byc racjpnalne, dał się omamić tej kapłance, a tu ludzie się dziwią jego ruchom, które były oczywistym rozwojem wydarzeń. Nie wiem ogólnie jak mam rozumieć ten wątek z kapłanką. I czy ożywi Snowa.
Snow jest postacią kompletnie przereklamowaną, chociaż i tak mniej niż Daenerys. Siłą Stannisa była charyzma i niesamowite możliwości bojowe(najlepszy dowódca w Westeros), a ogłupili go w 2 odcinkach, nagle postanowił spalić swojego następce tronu, 20 dobrych ludzi bez koszuli spaliło połowę ludzi i akurat maszyny oblężnicze i nikt z 5 tysięcy zbrojnych ich nie zauważył. Poza tym wymyślili, że Stannis mimo 2 krotniej przewagi konnicy nad jego armia(wgl skad oni mieli tyle armii, jak Stannis mial wiecej od nich? :DD i skad mieli tyle koni). Głupot w 5 sezonie w samym wątku Stannisa można liczyć i liczyć, a mamy jeszcze pana Littlefingera, który się teleportuję + Sansę która skacze z wieży, a śniegu przecież nie ma, bo Stannis po to spalił córkę?
Logiki tutaj brak, zrozumiałbym gdyby Stannis stopniowo tracił wszystko, a nie w 2 minuty, bo chcemy więcej wcisnąć smoków, bo gówno nas obchodzi reszta fanów których nie interesuję ani Jon ani Daenerys.
Może siła ksiązkowego Stannisa. Bo jeżeli chodzi o serialowego, to zastanawiam się jak ktokolwiek może go lubić, dla mnie z pewnością nie ma charyzmy, a tym bardziej rozumu. Jest od pierwszego sezonu mamiony przez kapłankę, z każdym sezonem, z każdym odcinkiem jest coraz bardziej oddalony od rzeczywistości, niepoczytalny i nieracjonany, dla mnie od iluś tam odcinków Stannis był tylko bełkoczącym szaleńcem skazanym na porażkę. Nie ogłupili go w dwóch odcinkach, był on ogłupiany i ośmieszany od samego początku. Takie "nielogiczności" jak ty przedstawiasz tłumacze swoją wyobraźnią. Ale Stannis z pewnością nie stracił wszystkiego w dwie minuty, jak spodziewałeś się czegokolwiek innego, to nie wiem jak oglądasz.
Może i masz rację. Byłem zaślepiony książkowym Stasiem, ale w jednym zdaniu się z tobą nie zgadzam. Staszek miał charyzmę :)
Na pewno nie w serialu. Jakie jego cechy twoim zdaniem składają się na jego charyzmę? Może się dowiem jak cudem ta postać ma tyle fanów. Ani on elokwentny, ani inteligentny, nie ma wiele do powiedzenia, a jeżeli nawet, to nic ciekawego... nie widzę w nim nic wyjątkowego, żadnych aspektów które sprawiałyby, że Stannis wyróżnia się jakoś szczególnie pod względem innych postaci... jest posępny i nie ma skrupółów przez co budzi respekt, dobrze walczy i jest niezłym taktykiem, moim zdaniem to wiele za mało by móc go mianować charyzmatycznym.
Mówi treściwie i do rzeczy, nie żartuje, patrzy prosto w oczy ludziom z którymi rozmawia, nie słodzi ludziom, ale też nie beszta ich za darmo. Obok Tywina L. jest najbardziej charyzmatyczną postacią tego serialu. W serialu zrobiono z niego takiego pastucha, ale w książkach jest ogarnięty.
Mówi treściwie i do rzeczy... innymi słowy, nie umie się wysłowić. Przecież Tyrion jeżeli chodzi o charyzmę zjada go na starcie, mimo, że jest mały to Stannis nie dorasta mu do kolan. Mówię o serialu oczywiście, a to jest forum o serialu. A w serialu nie jest on BYNAJMNIEJ charyzmatyczny.
No przestań. Który lord zszedłby z okrętu i krzycząc "chodźcie ze mną i weźmy to miasto" ruszyłby pieszo na czele swoich ludzi w pierwszej linii? Oprócz tego praworządność, upór i konsekwencja. Jako jedyny spośród tych wszystkich lordów degeneratów nadawał się na króla.
Twórcy serialu zrobili z niego idiotę i dewotę, niestety.
Ale musisz wziąć pod uwagę, że na charyzmę składa się całokształt atrybutów osoby, wliczając w to wygląd. Tyrion przegrywa zawsze bo jest karłem, owszem ma wyrazistą osobowość, ale nie nazwałbym go charyzmatycznym (mimo, że jest to moja ulubiona postać serialu). Wyobraź sobie tę samą groźbę rzuconą przez Tyriona i Stannisa - "zabije cię", po czyjej wypowiedzi czułbyś się bardziej zagrożony? To, że mówi treściwie to znaczy, że nie umie się wysłowić? Ani trochę się z tym nie zgadzam. Tywin ma bardzo podobny sposób wypowiadania się, z tą różnicą, że jest bardziej ogłady w stosunku do ludzi z którymi robi interesy, ale to wynika to z tego, że nie jest królem, a lordem, w teorii równym innym lordom. Stannisowi poucinano mnóstwo dialogów w serialu, w książce za każdym razem potrafił uzasadnić swoje decyzje w taki sposób, że zamykał usta wszystkim piszczącym dookoła niego.
Jest tylko jeden Snow. http://winteriscoming.net/wp-content/uploads/2015/12/Ramsay-S6-HBO.gif
Przez całą długą serię kolejne odcinki kończą się cliffhangerami, konwencja wymogła, aby sezon także kończył się w taki sposób, by widownia oczekiwała na kolejny. W każdym pokazanym wątku jest swego rodzaju zwrot akcji, który aż prosi się o kontynuację, dzieje się coś, co musi przynieść jakieś konsekwencje. Śmierć Jona Snowa i tak ma odrobinę dramatyzmu, wielu innych bohaterów nie doczekało się równie spektakularnej i emocjonalnej sceny śmierci. Im dłużej widzowie oglądają, tym bardziej są skłonni do tworzenia własnej wizji, co powinno dziać się dalej i dlatego z niezadowoleniem komentują posunięcia scenarzystów, nawet jeśli pozostają one zaskakujące. Mało kto się dziś kłóci, że Ned Stark nie powinien zginąć, a to, że umiera dowódca Nocnej Straży jest uważane za głupie rozwiązanie. Otóż równie dobre, jak i każda wcześniejsza śmierć, zgodne z konwencją.
Stannis postanowił walczyć mimo pewności porażki, gdyż nie miał już innego wyjścia. Był nieco jak Makbet, który stanął do walki, choć przepowiednia jego klęski już zaczęła się spełniać. Nie ma w tym nic dziwnego, że wolał umrzeć na polu bitwy. Dużo było wydarzeń wokół niego, ale aż dziw bierze, że ktoś woli spowalnianie akcji niż nagromadzenie kilku szokujących wydarzeń. Przyzwyczajenie do seriali powoduje, że takie rozwiązanie przestaje być akceptowane przez widownię, choć dla kina to nic dziwnego, aby zwroty akcji miały miejsce jeden po drugim.
Ciekawe czy cliffhanger na koniec 6 sezonu to będzie pojawienie się armii białych wędrowców i zburzenie muru,
bo z tego co słyszałem przez cały 9 odcinek ma być bitwa o północ z Boltonami,
a w 10 będą biali wędrowcy i sceny z nimi mają przebić to co mieliśmy w najlepszym odcinku 5 sezonu 5x08.
Cały piąty sezon był kiepski, tylko ta nawalanka z Innymi im wyszła, ale to jeden odcinek i sprawa dotycząca jednego wątku. Tak więc skoro generalnie cały sezon był słaby to prawie niemożliwe by było, żeby ostatni odcinek nagle nas powalił.
Najbardziej zasmucił mnie wątek Sansy ;( Lubię ją, LF uwielbiam i byłam spragniona by ujrzeć moc duetu mistrz i uczennica, być może z nutą romansu... Dorne to tragedia na którą szkoda słów, a Stannis trzymał mnie przy odrobinie nadziei do czasu zanim obejrzałam dwa ostatnie odcinki.