Na temat kupy, jaką był finałowy odcinek "Gry o tron", wylano już morze elektronicznego atramentu... A jakoś nikt do tej pory nie wspomniał, że najlepszą scenę ukradł smok :)
Co jak co, ale rozpacz Drogona jako jedyna z całego odcinka chwytała za serce, a spalenie tronu, o który trwała wojna, było nie tylko przejawem smoczej mądrości, ale okazało się również poetyckie.
No i było na tej scenie skończyć odcinek, zamiast brnąć w następne głupoty....! ;)