Jak większość fanów wie, Ci co czytali książki Pieśni Lodu i Ognia, prawdziwy król Westeros Stannis po zdobyciu Deepwood Motte ruszył ze swoją armią na Winterfell gdzie ślub wzięła pozorantka Aryii Stark z bękartem Boltona. Tam czeka na niego wróg w postaci potęgi Dredfort, Freyów i połowy północy Westeros. Jednak pogoda w postaci wielodniowych burz śmierzych nadwątliła jego armię - posuwają się w żółwim tempie przez zaspy, zaczyna im brakować pożywienia, skończyły się im warzywa, konie i kuce padają jak muchy. Ludzie umierają z mrozu, zmęczenia, niedożywienia setkami. Dodatkowo Stannis nie wie że Karstarkowie są zdrajcami i tylko pozorują wspólny atak na Winterfell. W rzeczywistości mają uderzyć na ekspedycję "jelenia w koronie". Tymczasem Boltonowie siedzą w cieple Winterfell, jedzą, wypoczęci tylko czekają na niedobitków z wyprawy Stannisa. Co się wydarzy? Czy Stannis pobije Boltonów i zagarnie Północ... jakiś cudem? Czy pomoże mu Lady Melisandre i jego bóg R'hllor?
Ramsay napisał, że Stannis nie żyje, co, jak można się domyślić, jest paskudnym kłamstwem :) Domaga się Fetorka i Jeyne, którzy są u Stannisa. Czyli:
a) Albo nie rozbił Stanny'ego.
b) Fetor i spółka uciekli.
c) Ma błędne dane.
Stannis powinien wygrać :c Taki Bogu ducha winny człowiek, a tak dostaje w pupę cały czas. Może bitwa na północy to zmieni. Może Karstarkowie porzucą sprawę Boltona, gdy ujrzą domniemaną Starkównę? Może Zamieć zasypie Boltonów?
Tego raczej się prędko nie dowiemy ;P
Sam fakt że Ramsay, we własnej osobie, piszę do Jona jest... szokujące. O wyprawie Stannisa dowiadujemy się z relacji Ashy. Jej opowiadanie daje nam do zrozumienia że dotarli nad 2 jeziora. Sic! Jakie jeziora? Czy aby na pewno Stannis kierował się na Winterfell? Tak myslałem sobie 3 dni nad tym i wydumałem że chyba Roose nie żyje, że zabił go Mance Rayder, ale został schwytany, że te laski co zaczepiały Theona na weselu to były dzicy Mance'a! Kto wie!
Że Abel i dziewczęta to byli Mance i włóczniczki można się było domyślić, po choćby 'klękaczach'.
Ja również sądzę, że Roose nie żyje, natomiast uważam, że zabił go Ramsay (pisałam już o tym, myślę, że Roose nigdy by Ramsayowi nie pozwolił na wysłanie podobnego listu i list stanowi dowód na to, że Roose jest martwy. Wiem, ze śmiercią Roose'a Ramsay więcej traci niż zyskuje, ale Bękart nie słucha ojca i za nic ma plany strategiczne - najlepszym dowodem jest to, że chciał sobie zrobić buty ze skóry Lady Dustin, mimo, że była ona bodaj najbardziej zaufaną sojuszniczką Boltonów - czysty idiotyzm). Myślę, że poszło im o ciążę Grubej Waldy. I wtedy tak - od Ramsaya odpadają:
a) Freyowie
b) Manderly (po prawdzie, w ogóle trudno go uznać za sojusznika)
c) Lady Dustin
d) każdy, kto ma choć kroplę oleju w głowie
Na koniec przy Bękarcie zostaną tylko jego sadyści.
Co do rozstrzygnięć na północy:
Nie wierzę, by Ramsay pokonał Stannisa, mimo zdecydowanie gorszej sytuacji tego ostatniego. Myślę, że bitwa ta może zostać nierozstrzygnięta tzn. zakończy się tak dramatyczną rzezią, że nie będzie komu grzebać trupów. Wojska Stannisa zostaną rozbite, Stannis prawdopodobnie zginie, Ramsay również.
Dlaczego sądzę, że Stannis nie wygra (jednoznacznie) bitwy:
a) Melisandre nie widziała go już w płomieniach jako AA (widziała tylko Jona)
b) Melisandre wzięła do siebie syna Davosa - nie pozwoliła mu na udział w wyprawie Stannisa, prawdopodobnie dlatego, że ujrzała w płomieniach klęskę i śmierć.
c) W rozdziale Theona z Winds of Winter Stannis wyraża się o Ramsayu z lekceważeniem, na zasadzie - Kim on jest, żebym miał się go bać - jest to hybris w czystej postaci - zwykle nie wróży to niczego dobrego.
Myślę po prostu, że tam nie będzie zwycięzcy.
Aha, przyszło mi coś do głowy - otóż, możesz mieć trochę racji tzn. Ramsay zabije ojca, ale spróbuje zrzucić to na Mance'a, żeby zatrzymać przy sobie sojuszników. Właściwie, jest to jedyny sposób, by zatrzymać ich przy sobie. Natomiast Gruba Walda może poronić - gdyż, cóż, jest jeszcze interesujący motyw dotyczący Boltonów, a mianowicie, tam w cholerę dzieci umarło i nie wiem:
a) Czy ktoś (np. niechętny Boltonom) ich truł (ciekawe są słowa Lady Dustin o maestrach)?
b) Czy sam Bolton poświęcał dzieci np. Innym? (są też takie teorie)
Ciekawy wywód :)). Mam nadzieję, że nie mylisz się i Ramsay zabił Roose`a, co spowoduje w efekcie odpływ sojuszników. Niecierpliwie czekam aż "ktoś" zlikwiduje bękarta psychopatę. Co do wizji Melisandre ... Niestety są one bardzo zwodnicze. Jeśli faktycznie zobaczyła klęskę Stannisa to dlaczego go nie powstrzymała? Najpierw była pewna, że jest wcieleniem Azora, teraz widzi twarz Jona. Niewątpliwie ma talenty wizyjne, gorzej u niej z interpretacją tychże wizji. Skoro np. pomyliła się ze Stannisem, to być może i wizję z Jonem nie są "ostateczne". Tak się zastanawiam, jakim cudem Stannis miałby wyjść z całej tej wyprawy obronną ręką. Zakładając oczywiście, że nie jest jednak Wybrańcem. Mróz dziesiątkuje oddziały, zaczyna brakować żywności ... Może być jak mówisz, bitwa albo nie zostanie rozstrzygnięta, albo nawet jeśli Stannis wygra, to poniesie takie straty, że właściwie wypadnie z "gry o tron". Tak czy inaczej liczę na głupotę i irracjonalność Ramsaya, w sensie, że przywiedzie go to do w pełni zasłużonej zguby ;).
Wątpię że kiedy Jon czyta list od Ramsay'a doszło do Bitwy o Winterfell, Ramsay mógł pozbierać parę trupów z drogi na Deepwood, obciąć im głowy i ponabijać na pal w okół zamczyska. Moim zdaniem Stannis i reszta jego armii z wyprawy nie ma na drodze do dawnej siedziby Starków, ale skierowali się na południe wychodząc z lasu wilków. Stannis zdobędzie najpierw Torrhen's Square, da odpocząć ludziom, spróbuje znaleźć pożywienie... Tam dołączy do niego konspiracje wojska północy... Mandrely uderzy rzeką na Dredfort, wojska Stannisa na wycofującą się armię Boltonów z Winterfell, będzie pogrom... Boltonowie zostaną wybici do nogi. Za Krwawe Wesele Północ się zemści a kiedy Stannis podporządkuje sobie główne rody ruszy na Mur do walki z nieumarłymi.
Przeczuwam to po opowieści Ashy kiedy patrzy na lorda Dragonstone, patrzącego w ogień - żołnierka z Żelaznych Wysp niemal z ubóstwieniem spogląda na Stannisa który beznamiętnie patrzy w płomienie, Martin daje nam do zrozumienia kto wyjdzie zwycięski?
Poza tym zawsze autorzy takich powieść stosują ukochane Deus ex machina, a Stannis będzie beneficjentem, wg mojej opinii.
Wydaje mi się że Melisandre zabujała się w Jonie. A to że nie widzi swojego króla w wizjach to niczemu nie dowodzi, jak i niczemu nie przeczy.
Davos stracił w Blackwater 4 synów więc postawa Melisandre nie dziwi...
Ramsay otruł prawowitego syna Roose'a, z zazdrości.
Bogowie zemszczą się okrutnie na Lady Dustin za to traktowanie zwłok Edda Straka, cos mi się wydaje
Znając "poczucie humoru" pana Martina I zamiłowania Boltonów pewnie spotka Stanisa jakiś ciekawy koniec :)
Przepraszam za kolokwializm, ale podejrzewają Waściowie że Ramsay, znany z wyrafinowanego traktowania jeńców, wsunie Stannisowi jego świecący miecz w odbyt czy jak?
Jego nic nie ruszy, no na pewno nie Boltonowie - babskie przeczucie, raczej smoki dadzą mu popalić. A weszłam z ciekawości, kim jest ta Stannisa, a tu jednak o faceta chodzi ;)
Ja osobiście mam wszystkie dotychczasowe pięć tomów za sobą, ale w treści tematu jest duży spoiler dla pozostałych.
Stannis wygra bitwę o Winterfell, bo to ma o wiele większy sens fabularny niż jego porażka.
Myślałem nad tym i chyba się z tobą zgodzę. RR Martin ma ponoć jeszcze nam zaoferować ponad 1500 stron tego, prawdopodobnie, siedmioksięgu, to oznacza że dużo się jeszcze wydarzy.
tak tak, chodziło mi o następny tom, może wypowiedź trochę pokręciłem. Na ostatni tom trochę sobie poczekamy... kto wie czy jeszcze będzie Polska, hehehe
Zabicie Stannisa w tym momencie byłoby po prostu słabym zakończeniem jego wątku i nic by nie wniosło do fabuły :) To by było zabicie postaci dla samego pozbycia się jej, a wiemy, że pan Martin tak nie robi. Poza tym w takim wypadku, o zgrozo, z pretendentów zostaliby już sami Targaryenowie. A zwycięstwo pod Winterfell mocno by pchnęło akcję do przodu, przynajmniej tak mi się wydaje.
Racja - tak po przeczytaniu Twojego postu dochodze do wniosku, ze kolejnym argumentem przeciwko usmiercaniu w tym momencie Stannisa byloby wlasnie to - jak smiesznie by to wygladalo - zostali by tylko pretendenci do tronu w formie Targaryenow <co sila rzeczy samo w sobie jest nie tyle smieszne, co.. zbyt proste?>
Osobiscie uwazam, podobnie jak Daikte, ze zwyciezcy tutaj nie bedzie - ani po jednej, ani po drugiej stronie. Natomiast o ile interpretacja Daikte zaklada, ze Stannis nie zyje, o tyle ja zakladam, ze i tak przezyje xP
Ale powazniej: odkad przeczytalem w innym temacie teorie Daike <juz trzeci raz wymieniam xd> o usmierceniu Roose'a, to sobie to kurcze juz na tyle utrawilem, ze nie widze innego obrotu spraw jak to, ze w pewnym momencie nastepnej ksiazki dowiemy sie, ze ojca Ramsay'a czekal fatalny koniec <najpewniej wlasnie z reki bekarta>. I w tym momencie nie wyobrazam sobie, aby konflikt na linii Roose Bolton - Stannis Baratheon mial jakiekolwiek znaczenie; zima ukatrupi wiekszosc wojsk Stannisa a 'potega' Boltonow sie rozpierzchnie <no chyba, ze Mance zostanie obarczony smiercia Roose'a, haha>.
Bardziej licze na watek Jon Snow - Ramsay Bolton w tej chwili, bo to po wyslaniu listu od jednego bekarta do drugiego wydaje mi sie ciekawsze xd