Zapraszam do dyskusji. Zastanawiałem się ostatnio, który bohater ostatecznie zasiądzie na
Żelaznym Tronie. Przypuszczam, że będzie to ktoś, kto występuje od początku sagi. Najbardziej
pasuje mi Jon Snow. Dlaczego?
1. Charakter i doświadczenie
Jon Snow jest zdecydowanie pozytywną postacią, a tylko taka może objąć rządy nad 7
królestwami. Jest jeszcze młokosem, ale cały czas się uczy. Był Już dowódcą NS, więc jakieś
doświadczenie już ma. Mądrości jeszcze może nabrać, a póki co charakteryzuje się oddaniem,
szlachetnością i odwagą.
2. Poparcie ludu
Jeśli Jon okaże się legendarnym Azor Ahai (a wszystko na to wskazuje) to uratuje świat ludzi
przed inwazją Innych. Zyska tym samym poparcie ludu.
3. Poparcie rodów Westeros
W zasadzie większość rodów mogłaby go spokojnie poprzeć. Spójrzmy na relacje Jona z
poszczególnymi rodami:
- Baratheon
Jedynym przedstawicielem jest aktualnie Stannis (no i Gendry w sumie, ale on nie ma żadnej
władzy póki co). Relacje Stannisa z Jonem zdecydowanie można określić jako przyjacielskie.
Jeśli Stannis polegnie - może wyznaczyć go jako swojego następce. Szczególną rolę może
odegrać tu Melisandre, który zobaczy w Jonie nadzwyczajne moce i tym samym może przekonać
Stannisa.
- Stark
Tu chyba uzasadnienie zbędne.
- Tully
Mogą pójść po prostu w ślady Starków
- Arryn
Jeśli jakimś cudem Sansa zostałaby głową rodziny Arrynów to jak najbardziej może poprzeć
Jona. A nawet jeśli nie, to Arrynowie są zaprzyjaźnieni ze Starkami, wiec po prostu poszliby w ich
ślady podobnie jak ród Tully'ch.
- Greyjoy
Jeśli głową rodu zostałby Theon to spokojnie mógłby poprzeć Jona.
- Lannister
Gdyby Tyrion zostałby głową rodu Lannisterów to raczej też mógłby poprzeć Jona. Panowie już
zdążyli się poznać ;)
- Martell
Mocny znak zapytania. Póki co, nie żadnych "przeciw", a jest malutkie "za", jako, że Martellowie
byli swego czasu największymi sojusznikami Targaryenów.
- Targaryen
Tutaj też uzasadnienie zbędne, no chyba, że jednak największa hipoteza o prawdziwym
pochodzeniu Jona okazałaby się błędna.
- Tyrell
Wielki znak zapytania, może jeszcze się coś ciekawego wydarzy, co przybliży ten ród do Jona.
4. Podobieństwa Got i Władcy Pierścieni
Jeśli Jon Snow jest Aragornem "Gry o Tron" to na bank zasiądzie na tym tronie. Ale to już taka
moja delikatna sugestia ;)
1. Jeśli Stannis zginie, to Melisandre już sie postara, żeby Jon zajął jego miejsce. Nie odda władzy małej dziewczyce (chyba że jako figurantce) ani tym bardziej szurniętej Selyse.
2. Jaime jest obecnie w poważnych kłopotach, które stawiają pod znakiem zapytania nie tylko jego zdolność do zostania głową rodu Lannisterów, ale również zdolność do zostania z własną głową na karku. Poza tym, jest członkiem Gwardii i niczego nie może dziedziczyć.Do tej pory miałam cichą nadzieję, że Jaime nie mając już czego szukać w Westeros wybierze sie na Mur i sprzymierzy z Jonem. Ale po plotkach o Dorne i braku lady Kamienne Serce, widze Jaimego raczej w grobie.
3. Euron jest silnym graczem i czarnym koniem wyścigu po Żelazny Tron. Może dużo namieszać w Westeros i pokrzyżować wszystkim plany. Ja mu tam szybkiej śmierci nie wróżę. Martin to troll i byłoby bardzo w jego stylu, gdyby na koniec królem został jakiś totaly suki*syn. Nie wyobrażam sobie fantasy, które źle się kończy np. śmiercią wszystkich fajnych postaci albo totalną zagładą, ale happy end jest tak nie w stylu GoT. Jon albo Daenerys na tronie to zbyt słodkie, żeby było prawdziwe.
2. Powtórzę z postu wyżej - Jaime może w każdej chwili wystąpić z królewskiej gwardii. Żaden problem. Czy Jaime umrze? Nie sądzę. Bo już chyba za mało Lannisterów by pozostało. Jeśli przepowiednia się sprawdzi to dni Cersei są policzone, jej dzieci zresztą też. No i kto zostanie, jakby Jaime zginął? Sam Tyrion? Nie wierzę w śmierć Jaimiego.
3. Dla mnie Euron to drugi Oberyn, który zrobi swoje i potem umrze. Czarnym koniem po Żelazny Tron jest dla mnie zdecydowanie Littlefinger. Owszem, Martin to troll, ale niemożliwe, aby koniec końców wygrała jakaś negatywna postać. Moja intuicja mówi mi, że będzie to ktoś, kogo znamy od początku sagi.
Gdzieś już z kimś żartowałam, że jeszcze Jaime okaże sie Azorem Ahai i zasiądzie na Żelaznym Tronie jako zbawca ludzkości ;) Nie no, wystąpić z Gwardii to on niby może, Tommen podpisze każdy dekret, który podsunie mu mamusia. Problem w tym, że Jaime nie chce łamać kolejnej przysięgi i z Gwardii nie wystąpi. Nie ma już żadnych sprzymierzeńców, Cersei się już nie liczy (chyba że jeszcze pokaże pazury, ale po tym co ją spotkało to i tak władzy nie odzyska), Kevana nie ma. Znienawidzonego brata znienawidzonej królowej nie czeka długi żywot w Przystani, gdzie władzę przejęli fanatycy religijni. Lannisterowie upadli. Ale masz rację w kwestii zmniejszonych ilości Lwów - szkoda żeby tylko Tyrion został :) Trzyma kciuki za Królobójcę.
Littlefinger nie będzie królem, moim zdaniem. Jest karierowiczem, zajdzie daleko, ale to nie jest przywódca - raczej Władca Marionetek. Nikt go nie wyniesie na tron, nikt go nie poprze.
Samego Littlefingera nie i on o tym wie. Pewnie dlatego kombinuje coś, jakby dobrze ohajtać Sansę. Jego to nikt nie ogarnie ;)
Wiesz, to moje największe pragnienie, bo jestem wieeeelką fanką książkowego Jona, lecz jeśli teoria fanów się nie sprawdzi, to kicha, choć zawsze może wziąć przykład z Aegona i zdobyć siłą Żelazny Tron, choć nwm kto by poszedł za bękartem. Jest jeszcze opcja, że zostanie Azorem Ahai... albo po prostu zginie (wtedy przestanę czytać książki Martina).
1) Po zdradzeniu przez osoby, które nazywał braćmi może stać się postacią negatywną i szukać zemsty na zdrajcach.
2) Na południu nikogo (jeszcze) nie obchodzą Inni, więc jakiś bękart, który pokonał upiory z bajek dla dzieci nie będzie bohaterem.
3) Baratheon - Dziedzicem Stannisa jest Shireen, która być MOŻE wyjdzie za Rickona, więc to oni będą następcami Stacha
Stark - jest jeszcze Arya, Sansa, Rickon i Bran
Tully - Jon jest bękartem świadczącym o niewierności Neda w stosunku do Catelyn z domu Tully. (O ile R+L=J)
Arryn - Sansa mogła by poprzeć Jona
Greyjoy - Żelaznymi Wyspami rządzi Euron, który nie wie kto to Jon Snow, a Theonowi zupełnie odbiło i jest obecnie Fetorem.
Lannister - Tyrion jest za morzem, Cersei wg przepowiedni zginie, a Jaime jest w królewskiej straży, więc głową rodziny zostanie jakiś random z dalekiego kuzynostwa.
Martell - Mają to gdzieś
Targaryen - o ile R+L=J to może poprą, ale jeszcze jest SPOILER Młody Gryf KONIEC SPOILERA
Tyrell - ???
1. Szukanie zemsty na zdrajcach wcale nie musi go zrobić postacią negatywną.
2. Oczywiście, że może być bohaterem, szczególnie jeśli południowcy na własnej skórze przekonają się o sile Innych.
3. Nie wierzę w to, że Jon jest bękartem Neda. Ja teorię o R+L uznaję za oczywistą prawdę.
Theon wiecznie nie będzie Fetorem.
Nie wierzę też w to, że Jaime odda władzę jakimś randomom ze swojej rodziny.
A Młody Gryf może okazać się zwykłą ściemą albo po prostu szybko umrze. Nie przewiduję go w każdym razie na Żelaznym Tronie.
Gryf to Blackfyre najprawdpodnie, a według niektórych teorii tak jak i Varys, czyli tacy dalecy, nielubiani kuzyni Targaryenów. Czytałam, ze dlatego Varys goli włosy na głowie, a Gryf był przefarbowany
1) Jeśli ogarnie go mania zabicia zdrajców to na pozytywnego bohatera się nie nada. Kolejna osoba z litanią imion przed snem :-).
2) Lato trwało na tyle długo, że większość ludzi z południa zapomniało o Innych i może uznać to za kolejną bajeczkę o ludziach z Północy.
3)Gen Targaryenów jest przeważający więc syn Rhaegara powinien mieć białe włosy, a kolega ma czarne jak syn typowego Starka
Może Jaime nie zechce oddać, ale co może innego zrobić? Jako strażnik króla nie może mieć żony, dzieci ani ziemi. I nie ma zamiaru zrzec się roli dowódcy straży
Theon/Fetor przeżył zbyt dużą traumę by normalnie funkcjonować, a poza tym wykastrowany nie pozostawi po sobie dzieci. Może po prostu Greyjojowie wymrą i będzie nowy panujący żelazny ród?
SPOILER SPOILER Póki co Młody Gryf zajęty jest podbijaniem Westeros i zamierza odzyskać tron. Prawdziwe wejście Smoka :) KONIEC SPOILERA Poza tym jak to powiedział Jorah Mormont nie lepiej nie zjednoczy 7 Królestw niż obca armia je podbijająca.
1. Zgodzę się. Jest pozytywną postacią. Doświadczenie cały czas zbiera. Przestaje być naiwny, ale to nie znaczy, że traci ideały.
Pod tym względem pasuje.
2 i 3. Mam wrażenie, że Jon będzie przede wszystkim Azorem Ahai. Sądze, ze nie obejmie tronu, ale gdyby miało być epicko na koniec, to
Jon jako AA po pokonaniu Innych zasiada na tronie i ma poparcie Lordów z całego Westeros, nawet gdyby naprawdę był bękartem
Neda Starka, lecz na 99% nie jest...:-) Jon to syn Lyanny i Rhaegara, którzy mogli byc małżeństwem i nie mówię o bigamii, tylko, że
mogli się dowiedzieć o śmierci Eli Martell i wtedy wziąć ślub. Howland Reed może mieć jakieś papiery na ten temat. Zapewne przysiągł
dotrzymanie tajemnicy co do pochodzenia Jona, dlatego póki co nie wyścióbia nosa ze swojego zamku. Lecz moze się to niedługo
zmienić. Jon spotka się z Brannem, a ten mu powie co tam wyczytał z czardrzewa. Może także z Meerą a ta go jakoś zaprowadzi do
Howlanda no i Jon jako już odrodzony AA znający swoje pochodzenie będzie bardzo ważnym graczem. Swoją drogą, uważam. że Jon aka
Azor Ahai zmieni się jakoś, raczej nie fizycznie, bo to będzie ten sam aktor, ale osobowościowo. Oświeci go moc boga światła, spłynie na
niego zajebistość i siła itp.
4. Analogia do Aragorna jest dobra
Według mnie właśnie Jon Snow jako Azor Ahai zmieni się tylko fizycznie, ale nie chodzi mi tutaj o wygląd, a o nowe zdolności (umiejętności wargowania, podwyższona odporność na ogień itp.)
To pewnie też, ale może być jeszcze bardziej pewny siebie, mieć większe zdolności przywódcze czy mieć jakieś inne zdolności nadprzyrodzone.
Przepraszam, że wtrącę... SPOILER, TAK NA WSZELKI WYPADEK Myślę, że jeśli w książce Jon przetrwa dzięki wargowaniu, to później będzie musiał poszukać sobie innego ludzkiego ciała, bo jego własne nie będzie się już nadawało do użytku. Za to jestem w 100% przekonana że w serialu Jon zachowa obecne ciało choćby nie wiem co, bo HBO za nic w świecie nie zrezygnuje ze słodkiej twarzyczki Kita. A tak poza tym to nie wiem, jak poza płonącym mieczem, może się objawiać Azor Ahaiowość. Ja bym stawiała na taki Aragornowy image - uduchowienie, smutek, spokój, majestatyczność, od czasu do czasu jakaś demonstracja mocy w stylu "like a boss" :)
"Aragonowy Image", jak to fajnie nazwałeś jest nie w stylu Martina. Azorowatość może się objawić nadprzyrodzonymi mega umiejętnościami przed którymi bedą spieprzać Inni plus jakieś zboczenie, bo tego jeszcze Jon Snow nie prezentuje aktualnie,a co nieodzownie charakteryzuje bohaterów Martina ;-)
Ano, pewnie nie, choć do Jona i Azora takie cechy by pasowały ;) Jeśli nie Aragornowy image, to w takim razie co złowrogiego i badassowego, straszny i potężny choć dobry (tu mi się przypomniała Galadriela ;) Jego moce muszą być widowiskowe, żeby nikt nie miał wątpliwości, że widzi Azora, ale mam nadzieję że Jon nie zacznie ciskać gromami albo nie nabędzie umiejętności kung-fu ;) Btw, złowrogi Kit - zupełnie sobie tego nie wyobrażam. Choć z drugiej strony wyglądać to on umie, więc może super image zamaskuje efekt drewna.
Na starych bogów, jakie zboczenie? xD Zaczęłam się martwić o Jona. Już i tak ogarnął mnie niepokój czy w serialu nie zaserwują nam jakiś soczystych scenek między Snowem a Melisandre ;-> A poza tym, jeśli chce mieć ładny, świecący mieczyk musi go zahartować w sercu ukochanej. No i teraz na kogo padnie? Zastanawiam się, czy Arya nie odegra tu jakiejś roli. Albo Val?
Jestem niemal przekonany, że instytucja zwana Żelazny Tron, o którą wszyscy dotąd się zabijali przestanie istnieć po inwazji białych wędrowców. Ważniejsze od walki o tron będzie walka o życie.
Nie, nie, nie. Jon (książkowy) to moja ukochana postać i oczywiście, że gdzieś tam zdarzało mi się pomarzyć o nim siedzącym na najbardziej niewygodnym siedzeniu Westeros, ale tak realnie rozważając zakończenie, odrzucam tę wizję, bo taki koniec wszystko by zepsuł. Ten człowiek na Żelaznym Tronie to, po pierwsze - zbyt przewidywalne, po drugie - zbyt disneyowe (dorzućmy jeszcze Dany u jego boku i tym samym przebijamy "Kucyki Pony" :)). Jak może być tak słodkie zakończenie tak gorzkiej opowieści? Poza tym, wiele dobrego można powiedzieć o bękarcie Neda, ale najbardziej rzuca się w oczy to, że potrafi poświęcić własne szczęście dla większego dobra (opuszcza Ygritte, odrzuca propozycja Stannisa etc.). To mi u niego cholernie imponuje i trochę straciłby w moich oczach, gdyby nagle postąpił inaczej w analogicznej sytuacji (Nie mówiąc już o tym, że to chyba najgorszy moment na jakiekolwiek spekulacje, bo po "TzS" SPOILER SPOILER nie wiemy czy jest w ogóle o czym xd. Chyba jednak w jakiejś postaci będzie obecny, niemniej jednak mam nadzieje, że Martin nie wykorzysta ewentualnej śmierci Jona, by uwolnić go od czarnego płaszcza. KONIEC SPOILERU.) Co nie znaczy, że nie chciałabym, by kolejna taka kusząca dla Jona oferta się pojawiła. R+L=J jest rewelacyjną teorią, niech się sprawdzi (niech nawet R i L okażą się małżeństwem), ale niech Jon idzie za ciosem i postąpi jak maester Aemon. I Azorem jak najbardziej może być, bo nie wydaje mi się, by miał on coś wspólnego z Żelaznym Tronem. Martin gdzieś tam wspomniał, co zresztą łatwo samemu zauważyć, że losy Jaimego to historia o odkupieniu, jestem za tym, by losy Jona były historią o poświęceniu.
I taka mała dygresja - pomijając fakt, że w PLiO większość postaci trudno jednoznacznie zakwalifikować jako pozytywnych lub negatywnych bohaterów i z grubsza dzieląc postacie na raczej pozytywnie i raczej negatywnie odbierane - skąd pomysł, że tylko pozytywna postać może dobrze rządzić? A Tywin, a Roose Bolton (choć to bardziej kontrowersyjna teza, ale jednak się broni), Stannis też raczej może służyć za przykład, jestem przekonana, że gdyby Petyr Baelish pociągał za sznurki jako szara eminencja (teraz też pociąga za sznurki, ale w trochę inny sposób, Tywinem jeszcze nie jest), 7 Królestw miałoby się jak pączek w maśle. Wystarczy to porównać z rządami Robba na spółkę z Catelyn, Dany czy nieudolnością Neda, gdy został królewskim namiestnikiem. Ja raczej zastanawiam się, czy w świecie Martina można być i dobrym człowiekiem, i dobrym władcą (ok, Doran Martell, ale Dorne to Dorne).
Ja sie zastanawiam, czy w Grze w ogóle jest możliwy jakiś happy end.Czy na przykład prorozctwo o Azorze Ahai/Księciu, którego obiecano/Rumaku, którego obiecano nie jest jakąś ściemią, baśnią, która w ogóle się nie spełni albo spełni sie na opak.Ładnie to napisałaś, że historia Jona jest historią o poświęceniu - miłości, wolności, marzeń, życia. Jon jest potrzebny Straży bardziej niż sądzą i w teorii jego miejsce jest na Murze. Atak Innych na Westeros może nastąpić tylko wtedy, gdy upadnie Mur, a koniec Muru będzie oznaczał też koniec Straży. Chodzi mi o to, że po inwazji Innych i ich ew. pokonaniu wszystko się zmieni, nie wydaje mi się żeby stare przysęgi miały wielkie zastosowanie do postapokaliptycznego świata. Poza tym, lrzypominam raz jeszcze: nie wiadomo co jest w testamencie Robba. Ja stawiam na to, że swoim następcą uczynił Jona. I taki dekret kasuje wszystkie dotychczasowe zobowiązania Snowa. Inna sprawa, czy Jon wypełniłby wolę Robba i czy zostałby uznany przez lordów Północy.
Ktoś tu wspomniał, że przeciwko teorii L+R=J świadczy kolor włosów Jona. Że ponieważ gen Smoków jest dominujący, to w przypadku ojcostwa Rhaegara, Jon powinien mieć wlosy srebrzyste. I to jest istotny argument. Bardzo bym chciała żeby Jon był synem L. i R. ale na przyklad ten serialowy nue wygląda ani Starkowo ani Smoczo a raczej... dornijsko.
Też zastanawiałam się nad przepowiedniami w PLiO. Bo, kurcze, takie grzecznie spełniające się proroctwa nie za bardzo pasują do tego uniwersum. Aż się prosi, by w sadze, w której główny bohater ginie na początku, nie zostaje pomszczony, ci dobrzy często mają się kiepsko, ci źli świetnie, ogólnie trolowanie na całego, tak często pojawiający się w literaturze motyw przepowiedni został w jakiś sposób wykpiony. Wiadomo, próby rozszyfrowania tych wszystkich wizji to sporo frajda, ale jednak miałam nadzieję na coś oryginalniejszego. Na razie chyba jednak nie ma podstaw, by przypuszczać, że w tej kwestii możemy spodziewać się jakichś niestandardowych posunięć, a szkoda. Co do Jona - jeśli chodzi o testament Robba, to dla mnie to właśnie jest jedna z tych świetnych okazji, by znów się poświęcić. Nie chodzi tu o zrobienie z chłopaka cierpiętnika (no jednego już mamy u boku Jona, a ten egzemplarz ciężko pobić;)), ale o to, by Lord Dowódca sam doszedł do wniosku, że jego miejsce jest na Murze. Że nie trzyma go tam tylko przysięga, ale poczucie, że to jest jego przeznaczenie, jego miejsce i nie wpłynie na to nawet tysiąc dekretów królewskich. A jego losy po upadku Muru - tu mam chyba problem, ciężko mi sobie go wyobrazić wśród żywych po pokonaniu Innych... (Jak to o mnie świadczy, że, w pewnym stopniu, życzę ukochanej postaci śmierci? xd)
A skąd wiadomo, że gen Targaryenów jest dominujący? Coś o tym świadczy? Szczerze powiedziawszy, ekspertem od genetyki nie jestem, kojarzę tyle, o ile jeszcze ze szkoły, ale chyba w naszym świecie genem dominującym jest ten odpowiadający za ciemne włosy i oczy. Bardzo możliwe, że w PLiO jest podobnie, bo przecież Smoki miały słabość do związków wewnątrz rodziny i nie bardzo miało co ich tam zdominować, więc srebrzyste włosy i fioletowe oczy miały jak się ostać. (Nie gwarantuje, że nie powypisywałam bzdur, to nie moja działka:))
Targaryenowie poślubiali albo siebie nawzajem, albo dornijczyków i wtedy mieli srebrne włosy i fioletowe oczy. Ale taka Rhaella czy jak jej tam było, babcia Króla Roberta, nie przekazała genów potomkom, tak samo Targaryenowie też nigdy nie sypiali ze Starkami, dlatego nic nie wiemy :D
"ale na przyklad ten serialowy nue wygląda ani Starkowo ani Smoczo a raczej... dornijsko." jest taka teoria, że Ashara Dayne (domniemana matka Jona) to septa Lemore (babka co podróżowała z tyrionem w TzS), więc w serialu może to jest jakaś podpowiedź, która obala teorię, że L + R = J?
Słyszałam o tej teorii i też się nad tym zastanawiałam... Tylko kto wtedy byłby ojcem, jednak poor, dead Ned? Od początku wydawało mi się, że jest coś na rzeczy z wyglądem Jona, no chyba, że Kit był po prostu jedynym ładnym chłopcem starającym się o tę rolę. Teoria L+R=J jednak bardziej mi się podoba, odrobina romantyzmu w GoT by nie zaszkodziła ;)
Też wolę tą teorię, lecz nie będzie to nowość jak Martin się na nas wypnie. Po za tym co raz większy strach mnie ogarnia, bo w liście POV do WoW nie pojawił się ani Jon ani Mel... dlatego myślę, że Snow może na prawdę został zabity :'( :'( :'(
No nie strasz, nie strasz :0 Komu ja będę kibicować, jak mi jeszcze Jaimego i Brienne zabiją, Dany do reszty zgłupieje od romansowania, a Aryi i Tyrionowi kompletnie przewróci sie w głowach?
Nie widziałam tej listy, ale ktoś musi przecież opowiadać co się dzieje na Murze? Zresztą, nawet jeśli nie, to nie trzeba Jona od razu przekreślać. W WoW go nie będzie, Walkery rozlezą się po Westeros, a w Dream of Spring nieoczekiwanie objawi się jako Azor :)
Też chciałabym tak podzielać twój optymizm ;( Ale wiem, że Martin to okrutny człowiek, bo jak mógł chociaż pomyśleć o zamachu na mojego słodkiego, wyidealizowanego, naiwnego, bohaterskiego Jona? On jeden wydawał się być prawie w pełni pozytywną postacią, takim jasnym światełkiem w całej sadze, a teraz nie będę (chyba) miała komu kibicować. (Nawet Tyrion mnie nie pociąga już, została tylko Arya :( ) No, może zostanie wskrzeszony/uratowany w ostatniej chwili przez Mel, albo będzie tym AA, lecz tutaj nic nie wiadomo, a ja nie chcę czekać kolejnych latek (do DoS) aż wszystko się jakoś wyjaśni (albo nie) :/
A jak Danka przeżyje... to żałobę będę miała totalną :(
Ale ta lista POVów jest już kompletna? Nawet jeśli, to myślę, że nic nie jest jeszcze przesądzone, bo Martin lubi spikać postacie, których nawiązania/rozwinięcia relacji raczej byśmy się nie spodziewali: Arya - Ogar, Stannis - Jon, Sansa - LF, Tyrion - Mormont. Zgrabnie mu to wychodzi, bo nie dość, że te spotkania nie wydają się naciągane i ich genezy mają w większości ręce i nogi, to jednak wciąż udaje mu się nas zaskakiwać i, co najważniejsze, nie tracimy z oczu ciekawych postaci drugoplanowych (Mormont, Ogar), ani nie musimy ogarniać jeszcze bardziej rozbudowanego uniwersum, np. kolejnych POVów i mnogości nowych informacji, które ze sobą niosą, tylko po to, by ci ważni bohaterowie na dalszym planie (Petyr) byli wciąż w jakiś sposób obecni. Ten sam zabieg może być zastosowany w przypadku NS i, po prostu, ktoś dobrze nam znany może zawitać na Mur.
Jeśli zaś chodzi o Jona, to co przemawia za tym, że Snow w jakiejś postaci przeżył, to całkowita bezcelowość wprowadzania tego POVu, jeśli jednak by w tym punkcie historii umarł. Po co był ten wątek? Po to, żeby wprowadzić Innych? Trochę za mało. Śmierć każdego z ważnych bohaterów, czy to Starków, czy Lannisterów, czy reszty coś ze sobą niosła, najczęściej zmieniała układ sił w Westeros. A śmierć Jona? Co wnosi? Choć oczywiście tu jest druga opcja - z jego pożegnania z życiem doczesnym coś wyniknie, będzie to jakiś punkt zapalny czegoś, tylko, z całym szacunkiem do Lorda Dowódcy, ale naprawdę nie wiem na co ważnego jego ostateczna śmierć mogłaby mieć bezpośredni wpływ.
A teoria o wilczo-smoczych rodzicach Jona jest tak pociągająca, nie tylko dlatego, że jest tak epicka;D, ale też przez to, że jest sensowna i wiarygodna. Można znaleźć mnóstwo poszlak świadczących o tym, że jest prawdziwa. I jakoś tak mam do niej sentyment, bo to jeden z niewielu fanowskich wymysłów, który zdobył tak ogromną popularność. Można powiedzieć, że teoria R+L=J stała się trochę częścią popkultury. Ile żartów, nawiązań, memów w Internecie na ten temat można spotkać... Oczywiście samo w sobie GoT jest absolutnym fenomenem, co bardzo pomogło. Jeśli ta koncepcja okaże się błędna i zrobiliśmy wiele hałasu o nic, a matką Jona jest jakaś tam septa Lemore, no to by było prawdziwe trolowanie George'a, nie tam żadna śmierć głównego bohatera na początku sagi.
nie sądzisz ze jak by napisali w POV imie Jon lub Mel bylo by glupie poniewaz dalo by to jakies spoilery i spekulacje
To, że Jon jest synem Rhaegara i Lyanny jest pewne na 99%. Znalazłem taką ciekawostkę z opisu etapów powstawania serialu i na sanym początku czytamy:
"Before November 2005: David Benioff and D.B. Weiss meet George R.R. Martin to discuss adapting the books for television. They pass a "test" by guessing the identity of Jon Snow's mother."
Jeśli Martin zadał im takie pytanie to wątpię by ryzykowali odpowiedź inną niż Lyanna Stark.
Ja chce na tronie Victariona i Dany ewentualnie Aegona i Arianne. kazirodztwa nie popieram więc nie chce Danki I Aegona. Ale ja tutaj raczej nie mam nic do gadania.
1.Azorem Ahai może się okazać Vic ponieważ jak narazie to on posaida ten magiczny róg jest z nim Czerwony Kapłan i wydaje się, że Vic coraz bardziej się nawraca do R'hllora.
2.Ale czego nie Aegon ? Narazie mało o nim wiemy, ale z tego może coś wyniknąć
3. Jon Snow. Jak najbardziej chociaż Mel na początku twierdziła, zę to Stannis potem, że Jon nie wiadomo czy można wierzyć we wszystko co mówi, bo już ma drugiego Azora Ahai
4. Czego nie Stannis ? ma światłonośce no i jak narazie to on zdecydował się na pomoc z Innymi
5. Czego nie Daenerys ? ma smoki, nazywa się niespaloną, zrodzoną z burzy, matką smoków, wyzwolicielką z okowów tyle tytułów no i jeszcze władczyni siedmiu królestw królowa Andalów, Rhoynarów no i Pierwszych ludzi, władczyni Meeren, khaleesi Dothraków. Nikt nie miał więcej tytułów (szkoda, że nie am tyle smoków co tych tytułów)
6. Bran. Zmiennoskóry uzdolniony może opanuje smoki i ściągnie ich za Mur i powie "dracarys" . (już widzę minę danki ;p "Where is my Dragons !?!?")
To tylko teorie dotyczące Azora Ahai ponieważ Azor nie musi zostać królem Westeros (mój pies miał tak na imię i jakoś nim nie został ;p)
Nie uważacie że z muru trochę daleka droga do Królewskiej Przystani ? Nie widzę powodu dla którego Jon Snow miałby zostać królem. Choć może coś pominąłem , ale nie przypominam sobie by nawet rozmyślał na ten temat. A te całe argumenty odnośnie domniemanego pochodzenia Jona to brednie, wymyślone przez fanów. Wydaje mi się że sam Martin nawet jeszcze nie wie jak to do końca rozegrać, stąd pewnie to przeciągające się w nieskończoność pisanie książki. Honor Snowa jest nie do podważenia, o czym przekonał się Stannis proponując mu zmianę nazwiska i możliwość zemszczenia się na katach swojej rodziny (Co było by epickie i na pewno fajnie by się to oglądało). Kto zasiądzie na tronie ? Moim zdaniem przez jakiś czas porządzi jeszcze Tommen (Któremu pewnie później udowodnią że nie jest synem Roberta i zmuszą do abdykacji, gdy Lannisterowie przestana się już zupełnie liczyć). A później może Gendry ? lub inny niedoceniany podlotek, albo trupy ze smokami przeorają Westeros w te i nazad. Na 100 % na tronie nie zasiądą ani Stannis, a ni Dany bo za bardzo się z tym wszystkim pier*dolą za przeproszeniem, niemal od początku sagi.
Martin mowil ze zakonczenie bedzie slodko-gorzkie wiec obstawiam ze Jon odrodzi sie jako AA i uratuje swiat od zombie za muru razem z Daeynerys jej smokami i Tyrionem do spolki, ale zginie w walce on i Danka oraz wszystkie smoki Tyrion jak to nas przyzwyczail ujdzie z zyciem zapewne uratowany przez swojego brata Jamiego ktory zginie bohaterska smiercia. Na tronie zasiadzie Gendry zeby Tyrion z Varysem mieli kim sterowac. Davos dostanie w prezencie kasztelana smoczej skaly albo konca burzy albo miejsce w radzie no i najwazniejsze Tyrion zaliczy Sanse i beda mieli dzieci Aegonowi sodowka uderzy do glowy i biedaczek sam siebie pokona