PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 407 tys. ocen
8,7 10 1 406797
7,9 56 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Nie dziwi was że żadne z dzieci Cersei i Jaime'ia nie jest chore na choroby genetyczne?

ocenił(a) serial na 10
BOB_76

Westeros to inny świat, nie ima sie naszej ziemiańskiej genetyki.
Chociaż Joff przejawia pewne odmiany szaleństwa...

ocenił(a) serial na 10
BOB_76

A Joffrey?

theMedicalDoctor

U Joffa to kwestia wychowania (czy raczej braku takowego) niźli genetyki.

ocenił(a) serial na 1
sts111

Jak dla mnie raczej kwestia jednego i drugiego.

ocenił(a) serial na 5
sts111

Gdyby nie był wychowany nie umiałby zachowywać się dwornie i po królewsku. Jestem pewna, że był rozkosznym dzieckiem i dopiero kiedy zaczynał uświadamiać sobie w pełni kim ma zostać stał się takim jakim był.... wkładano w jego wychowanie starania i to jest przynajmniej w trzech czwartych jego własne myślenie a nie wychowanie jest winne jego zachowaniu nie można obwiniać za błędy dziecka rodziców chociaż to prawda, że można dziecka pewnych rzeczy oduczyć, ale kiedy jeszcze się go rozpieszcza ( a pamiętajmy, że większość dzieci południowych lordów była rozpieszczona) to dziecku wydaje się, że może wszystko i nie słucha rodziców...Dziecko rodzi się z zaletami i wadami a Joff większość z zalet wytłumił i to nie jest wina Roberta i Ceresei chociaż nie byli wymarzonymi rodzicami ;) nie byli tacy źli..Tommen i Myrcella przecież tacy nie byli

LiliBlue22

Ale co to znaczy "zachowywać się dwornie i po królewsku"? To raczej nie było nic niezwykłego, skoro wychowywał się na dworze i od małego dziecka obserwował co i jak. Przecież nie trafił tam nagle z buszu ;) I nie był rozpieszczany jak dzieci lordów, tylko wiadomo było, że jest przyszłym królem i w związku z tym, do przesady w jego wypadku, miał wbite do głowy, że jest bogiem, a reszta (z wyjątkiem ojca, no i może dziadka) robakami. Tommen nie był wychowywany na króla, wychowywał się mimochodem, a Myrcella to jeszcze inaczej, jako dziewczynka, ona była wychowywana podobne jak Sansa, z zaznaczeniem, że była księżniczką. Tak czy owak, nie wiadomo, na kogo wyrosną o ile im Martin pozwoli. Jak na razie dało się tylko zauważyć, że Myrcella umie zachować zimną krew.

ocenił(a) serial na 5
fune

Wg mnie nie można winić rodziców za wychowanie Joffa ponieważ jego zachowanie zależało również w dużej mierze od charakteru...Wiem, ze wychowywał się praktycznie bez ojca, ale to nie gra roli (wiem z doświadczenia) matka go kochała i przecież chyba nie wpajali mu od początku, że ma bić narzeczoną i być rzeźnikiem tylko żeby był mądrym i silnym królem...A od niego zależało jak to interpretuje więc w większości to przez jego myślenie zachowywał się tak jak zachowywał..Trochę to zależało od genetyki no Jaime królobójca, wiarołomca i Ceresei, która nade wszystko porząda władzy nie mieli za wiele dobrych cech, które mógłby odziedziczyć zresztą był zbyt młody kiedy zasiadł na ŻT to też go trochę zniszczyło ;)

LiliBlue22

Cóż, nie mogę się zgodzić z żadnym zdaniem.

ocenił(a) serial na 5
fune

Cóż, mamy odrębne zdania na ten temat ;)

ocenił(a) serial na 5
fune

A opiszesz mi jak ty to widzisz ? :D

ocenił(a) serial na 10
LiliBlue22

Za wychowanie Joffa trzeba winić przede wszystkim Cersei. W książce jest taki przykład: Kilkuletni Joffrey zabił ciężarną kotkę i wyciął z jej brzucha małe. Robert zbił go do krwi. Cersei zagroziła Robertowi, że jeśli jeszcze raz podniesie na niego rękę to poderżnie mu gardło we śnie. Myślę, że gdyby nie jej protekcjonistyczna postawa to Joff miałby jakieś wyczucie dobra i zła i jeśli nie z wyboru to chociaż ze strachu postępowałby inaczej.

ocenił(a) serial na 5
Chinook

Ale jak można winić Ceresei za to, ze jej syn był okrutnym człowiekiem .....Owszem nie miała bladego pojęcia o wychowaniu.Robert coś próbował synowi uświadomić, ale ona mu zabroniła..Wracając do chorej psychiki Joffa jest to tylko i wyłącznie jego wybór a on napewno miał pojęcie o tym co robił innym i że było to złe bronienie Joffa to tak jakby bronić seryjnego zabójce i tłumaczyć go tym, że mamusia go źle wychowała...Trudno mi też uwierzyć w to, że niektórzy bronią Joffa a krytykują Starka...To to jest wogóle już nie do pojęcia dla mnie, ale każdy w własny sposób postrzega rzeczywistość i nie mam zamaru nikogo nawracać to tylko moje skromne zdanie :)

LiliBlue22

"Robert coś próbował synowi uświadomić, ale ona mu zabroniła" - a możesz mi wyjaśnić, co małe dziecko uświadamia sobie w takiej sytuacji?
"Owszem nie miała bladego pojęcia o wychowaniu" - czyli Ty byś swojemu mężowi nie zabroniła bicia swoich kilkuletnich dzieci do krwi i to uważasz za pojęcie o wychowaniu? 0_0
"on napewno miał pojęcie o tym co robił innym i że było to złe" - a niby skąd miał mieć pojęcie, skoro jedyne, czego go ojciec nauczył, to że królowi wolno wszystko?

ocenił(a) serial na 5
fune

Tego nie powiedziałam źle interpretujesz moje słowa....
Co do pierwszego cytyatu:
Przecież nie był rocznym dzieckiem rozumiał co się do niego mówi już nie rób z niego takiego tępaka, bo nim nie był
Co do drugiego:
Nie chodzi o to, że bić, ale czasami trzeba coś głośniej powiedzieć dziecku zresztą jakie dziecko wyciąga z kotki kocięta w naszych czasach to się nie pokrywa i nie nie jestem za biciem dzieci, ale wiemy, że w średniowieczu dzieci strzelały z łuku i biły się patykowymi mieczami, co też nie było za bezpieczne a rodzice pozwalali, więc zbić to nie do krwi, ale czasami dla zasady i nauki po tyłku trzeba czasami dać jak coś złego zrobi
Co do trzeciego cytatu:
Znów robisz z niego tępaka, który nie wie co jest dobre a co złe...Każdy człowiek ma pojęcie o tym co robi a on już nie był małym dzieckiem gdyby naprawdę chciał być dobrym narzeczonym dla Sansy to by nim był, ale on na początku bawił ją swoimi gadkami i dopiero potem wszystko z niego wylazło i jak on mógł nie rozumieć tego, że męczy swoją narzeczoną i że to co zrobił jej ojcu było jeszcze gorsze skoro nie wiedział że obcina głowę człowiekowi ? to albo był mocno chory na głowę albo po prostu był tępy...

LiliBlue22

A niby skąd człowiek wie, co jest dobre, a co złe? Chyba raczej z domu, nieprawdaż? A on był chowany pod kloszem totalnym, obserwując pana i władcę absolutnego, wiedząc, że do tej roli i on się urodził.
On był ciekawy, co z tym kotem i najwyraźniej nie miał pojęcia, co tam z tymi kociętami się dzieje i jak się wydostaną i kiedy. Postanowił się dowiedzieć tego w najprostszy sposób, jaki mu przyszedł do głowy. Dla niego kot to było takie zwierzę, jak dla dzisiejszych dzieci żaby, pijawki czy dżdżownice. A jedyne, co wyniósł z tej lekcji, to że można bić ludzi do krwi i najlepiej jest, jak się jest na samej górze piramidy, bo siła i władza rulez.
I nie pisz o jakimś tam daniu po tyłku, bo nie mówimy tu o jakimś klapsie, tylko o zbiciu do krwi małego dziecka. Jestem przekonana, że Ned, nawet jakby dał karę (co nie byłoby biciem do krwi, dla mnie to jest w ogóle niewyobrażalne), to i tak by pogadał z synem i wytłumaczył, dlaczego nie wolno tak robić.
I polemizowałabym o wyjaśnianiu czegokolwiek za pomocą bicia, ale jak powiedziała, Twoja sprawa, jak będziesz tłumaczyć jak żyć własnym dzieciom. Ale raczej nie jesteś za biciem maluchów do krwi, więc nie rozumiem, dlaczego usprawiedliwiasz Roberta.
Co do Sansy to zmienił do niej stosunek po tym, jak został upokorzony w jej obecności i nie mógł znieść tej myśli, dla Margaery był raczej miły. A co do Neda, to ścinał głowę zdrajcy. Tak jak Ned ścinał głowę zdrajcy, mimo, że jego jedyną winą było to, że przestraszył się Innych.

ocenił(a) serial na 5
fune

Nie bronie Roberta także uważam, że nie powinien bić go do krwi i uważam , że był wzorem rodzica..ogólnie zgadzam się ze wszystkim co napisałaś tylko, że każdy człowiek potrafi rozróżnić dobro i zło...Denerwuje mnie tylko to, że niektórzy bronią Joffa a najerzdżają na Arye, że jest maszyną do zabijania

LiliBlue22

No bo chodzi mi jedynie, że taka droga jedynie nakręca przemoc i pokazuje ją jako rozwiązanie.
Poza tym władza uderza do głowy i przemienia (ponoć) większość ludzi, którzy nagle stają się zdolni nawet i do okrucieństwa, mimo że dobrze rozróżniają dobro i zło.
Co do Joffa to nawet jeżeli on (później) odróżniał dobro od zła, to uważał (i miał to wpojone), że go to nie dotyczy.
A ja bym powiedziała odwrotnie. Jak można pochwalać bezkrytyczne podejście Aryi do odbierania ludziom życia, a jednocześnie krytykować, że ktoś inny postępuje wedle tego, co mu wolno.

ocenił(a) serial na 5
fune

W sumie Arya i Joff są siebie warci.

LiliBlue22

"W sumie Arya i Joff są siebie warci."
Absolutnie się z tym nie zgadzam. Przede wszystkim Arya nie była okrutna (a w każdym razie nie na początku sagi), młodą Starkównę zmieniły doświadczenia życiowe, utrata rodziców i rodziny w ogóle, przemoc której doświadczała i której była świadkiem. To jest zupełnie inna sytuacja i inny punkt wyjścia. Joff dla odmiany lubił krzywdzić innych, i nie chodzi tu nawet o ten niesławny epizod z kotkami, ale także o fakt, że lubił znęcać się nad młodszymi i słabszymi o czym świadczy sposób w jaki traktował młodego Arryna a potem Sansę. Arya raczej reagowała na przemoc, niż sama z siebie była jej inicjatorką. Sytuacja zmieniła się dopiero w Braavos, ale nawet i tutaj celem zabójcy nie jest znęcanie się nad ofiarą tylko jej szybkie wyeliminowanie, a to jednak nie jest to samo. Dlatego dla mnie Arya i Joff to zupełnie inna bajka.

ocenił(a) serial na 5
sts111

No tak, ale od początku lubiła upokarzać siostrę miała tą swoją litanię nienawiści, w której obiecywała sobie, ze pewnego dnia zabije wszystkich w niej wymienionych..Ale to jest podobne zachowanie jak u Joffa Arye zniszczyła śmierć ojca potem matki chociaż i po tym odczuwała współczucie i nie zabijała każdego kto jej się nawiną i ją obraził, a Joff u niego poszło to w inną stronę ponieważ on przeją władzę, jego ojciec umarł a on stał się potworem...Nadal uważam, że zachowanie Joffa jest przynajmniej po części jego myśleniem...Arye można bronić tym, że ona po ucieczce z KP musiała udawać kogoś innego i walczyć o przetrwanie, ale ja winię ją przede wszystkim za to, że nie potrafiła odpuścić kiedy trafiła do Domu Czerni i Bieli wbrew swojemu myśleniu i słowom nadal była tą samą Aryą Stark, której ojca i matkę zamordowano i pozostały jej stare nawyki np. mówieni czy myślenie tych imion przed snem..I to głównie za głupi upór jest zachowaniem może trochę powyrzej Joffa..I pisząc, że są siebie warci nie miałam na myśli, że Arya i Joff myślą tak samo no bo przecież gdyby tak było nie lubiłabym jej tak samo jak Joffa a ona przecież w moim przekonaniu zasługuje na więcej niż Joff....

Wiem, że trochę naplątałam, ale nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć

LiliBlue22

Tak ona droczyła się z Sansą jak Sansa z nią. Nie było w tym niczego, co by wykraczało poza zwykłe siostrzane relacje. Potrafiła także Sansę przeprosić więc nie przesadzałabym. Co do litanii, na Boga przecież to byli ludzie odpowiadający za tragedię jej rodziny, bądź zwyrodnialcy znęcający się nad innymi. To co miała robić, modlić się o ich zdrowie i pomyślność? Nie potrafiła odpuścić? To postaw się na chwilę na jej miejscu, pomyśl o tym czego w swoim krótkim życiu doświadczyła, a potem zobaczymy... Dziecko, które utraciło wszystko i zostało samo na świecie (bo przecież nie ma pojęcia, że część jej rodziny żyje). Nie ma dla mnie porównania pomiędzy nią a Joffem i to na żadnej płaszczyźnie.

sts111

"To co miała robić, modlić się o ich zdrowie i pomyślność?"
Byłoby miło, tak dla odmiany :D

fune

Ale wtedy nazywałaby się Matka Teresa z Kalkutty a nie Arya Stark z Winterfell ;P

sts111

A tak abstrahując, bo tak mi się właśnie skojarzyło, to czasami w Domu Czerni i Bieli nie byli za miłosierdziem? I szanowaniem swych ofiar oraz pozbyciem się dawnych emocji i osobistych nienawiści? A śmierć miała być generalnie oznaką łaski, a nie zemsty? No to wiesz, wszystko jeszcze przed nią :D

fune

Mam nadzieję, że nie tzn. że nie zakończy szkolenia i nie pójdzie to drogą. Dużo wycierpiała, ale wolałbym, żeby nie mściła się za krzywdy stając się płatnym mordercą. Na szczęście ma bardzo mocną osobowość i może ją po prostu wyrzucą. Osobiście wolałabym już, żeby została kurtyzaną, ale na to też się raczej nie zanosi ;)

ocenił(a) serial na 5
sts111

Dlatego właśnie piszę, że można ją usprawiedliwiać ;) nie musiała wogóle wymyślać tej litani..Samą sobie postać uwielbiam więc nie to, że chcę ją krytykować

Chinook

Masz dwa modele wychowawcze - Ned, który rozmawiał z dziećmi i tłumaczył im pewne rzeczy i Robert, który był (a jakże) za przemocą. Cóż, skoro jesteś za biciem małych dzieci do krwi (i potępiasz matkę, która się temu zdecydowanie sprzeciwiła) to gratuluję wychowawczego podejścia.

ocenił(a) serial na 10
fune

Robert nie powinien uderzyć Joffreya tak mocno, że Stannis - obecny przy tym - myślał, że Joffrey nie żyje.
Można w jakimś znikomym stopniu usprawiedliwić Roberta, że może nie uwierzył własnym oczom, że dzieciak to zrobił, w końcu to nie było jakieś wyrywanie muchom skrzydełek - ale przyjrzyjmy się reakcji Cersei.
Oświadcza Robertowi, że jeśli tknie jeszcze raz chociażby włosa na głowie Joffreya, to go zabije w jego własnym łożu. Opowiadając o tej sprawie po latach, lekceważy ją i nazywa "psotą z kotem".
W tym wypadku żadne z rodziców nie zareagowało w stu procentach prawidłowo.
Obie reakcje były złe, ale ślepoty Cersei bardziej nie rozumiem.

wierszyll68

Ale ślepotę Roberta rozumiesz? Nie zastanowiło go, skąd to się wzięło, po prostu skatował chłopaka i po sprawie?
Co do Cersei to jestem przekonana, że w takiej sytuacji, gdy matka widzi swoje małe dziecko w tym stanie, to cała reszta wtedy (co dziecko zrobiło, było winne czy nie, itd.) przestaje mieć znaczenie.
A tak poza tym to szkoda, że takiego maestra mieli, że chłopiec o niczym nie miał pojęcia. Jestem równie przekonana, że zarówno Bran jak i Rickon dokładnie wiedzieli, skąd się biorą małe kotki, pieski czy koniki.

BOB_76

Nie, ponieważ w pierwszym pokoleniu na ogół nie ma żadnych problemów. Żeby doszło do mutacji genetycznych musielibyśmy mieć do czynienia z długotrwałym mieszaniem się ludzi w obrębie bardzo niewielkiej populacji, a w przypadku Lannisterów to był jednorazowy wyskok. To już prędzej u Targaryenów mogły by pojawić się choroby o podłożu genetycznym.

ocenił(a) serial na 10
sts111

albo u Crastera :P

beenewbeniu

Owszem, takoż u Crastera.

ocenił(a) serial na 1
sts111

Mówisz o mutacjach genetycznych w sensie chorób genetycznych zespół Downa i inne. Żeby doszło do negatywnego wpływu na psychikę w wyniku której pojawić się mogą patologie takie jak psychopatia albo sadyzm nie trzeba mieć do czynienia z długotrwałym mieszaniem, wystarczy właśnie jednorazowy wyskok.

sts111

Tylko na szybko, u Targaryenów były widoczne różne objawy.

ocenił(a) serial na 8
sts111

Ktoś tu chyba czyta popularnonaukowe książki :)

Niestety, ale to co piszesz - jest stekiem bzdur. Ze względu na wykluczanie się DNA, wiele dzieci nawet nie jest w stanie się urodzić, jeśli uda im się wyjść na świat - posiadają wady genetyczne, które objawiają się w mutacjach, problemach z rozumowaniem. Naturalnie zdążą, się że takie dzieci przychodzą zdrowe na świat, zalecam poczytać o przypadku niemieckiej pary, z której TYLKO jedno z licznego potomstwa jest zdrowe. Nie wiedzieli że są rodzeństwem, do czasu kiedy żona chciała odnaleźć Matkę swojego męża.

"ponieważ w pierwszym pokoleniu na ogół nie ma żadnych problemów.'

To jest najbardziej bezpodstawna teza o jakiej kiedykolwiek słyszałem. W sytuacji kiedy geny są najbliższe, niema problemów?! Im dalej, tym geny starają się ustosunkować i zmieniać, zalecam spojrzeć na drzewo genealogiczne Habsburgów.

Pozdrawiam

DarthIgor

Ponieważ to nie jest portal poświęcony genetyce plus nie mam ochoty wdawać się w do niczego nie prowadzący offtop to odsyłam Cię do stosownych lektur. Ponieważ przytoczyłeś przypadek Habsburgów (bez żadnych dodatkowych wyjaśnień), to ja również wysyłam Ci wyniki badań jakie prowadzono już w latach 60-tych na dosyć reprezentatywnej grupie dzieci japońskich.
"Jak podaje J. Baranowski, analizując badania E. J. Schulla i J. V. Neela, w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia przeprowadzono badania na dwóch grupach japońskich dzieci. Na populacji potomstwa 2300 spokrewnionych ze sobą rodziców i na grupie porównawczej dzieci takiej samej liczby rodziców niespokrewnionych ze sobą. Wyniki badań E. J. Schulla i J. V. Neela wskazują na nieznacznie większy, bo wynoszący od 1 do 3,2 procent (badania prowadzono równolegle w dwóch miastach) odsetek śmiertelności dzieci ze związków kazirodczych. W kwestii występowania innych defektów odsetek ten wynosił od 1 do 4 procent na niekorzyść dzieci spokrewnionych ze sobą rodziców.
Rozbieżności w tak niewielkim zakresie mogą być wynikiem czynników nieuwzględnionych przez badaczy takich jak choćby zanieczyszczenie środowiska, poziom opieki zdrowotnej, dieta czy stosowanie używek przez rodziców. Wyniki takie mieszczą się również w granicach błędu statystycznego lub mogą stanowić przypadek."
I tak się możemy przerzucać danymi tyle tylko, że to ans do niczego nie doprowadzi. A jak ktoś z forumowiczów szczególnie się problemem zainteresuje, to sobie sam sprawdzi i wyrobi własny pogląd.

ocenił(a) serial na 8
sts111

Dajesz mi wyniki... z lat 60? Ok. Masz racje, nie powinniśmy na ten temat dyskutować, ponieważ niema to głębszego sensu. Pozwolę sobie Cię tylko poinformować, sts. Że badania się przedawniają, z czasem pojawiają się nowe teorie oparte o nowszy system badań. Ale co tam.

Habsburgowie są tak oczywistym przykładem, że myślałem że nie trzeba głębiej wyjaśniać, ale cóż... Widać niekiedy trzeba. Nie jestem historykiem, ale nawet dla mnie jest to tak oczywisty przykład zmian genetycznych wywołanych przez blisko spokrewnione jednostki. Ale niektórzy nadal będą się upierać, przy tak naprawdę bezpodstawnych zarzutach. Poza tym, mam dziwne wrażenie że w przypadku badań Schulla i Neela, badano nie w stosunku - Brat-siostra a kuzynostwo ewentualnie inny stopień pokrewieństwa. Poza tym, jest mi przykro że próbujesz manipulować informacjami, w dobie internetu, nie jest to dobry pomysł. Mogłaś zacytować dalszą wypowiedź tamtego artykułu, dodatkowo poprawność wymaga podania źródła danej informacji.

W takim przypadku, niema sensu ciągnąć tej dyskusji. Czuje się wręcz urażony takim podejściem do tematu, oraz wymądrzaniem się w tematach o których niema się zielonego pojęcia.

Ps. Offtop? Czy czasem ten temat nie tyczy o kazirodztwo i zdrowiu?

DarthIgor

Masz rację, przedawniają się. A wiesz dlaczego wysłałam Ci takiego posta? Bo jest mniej więcej tak konkretny i tak wzbogacony materiałem źródłowym jak Twój. Ale w jednym masz rację dyskusja jest bez sensu, ponieważ jeżeli ktoś na bardzo ogólne stwierdzenie (mój pierwszy post) reaguje atakiem (vide "stek bzdur") to z góry mogę założyć do czego prowadzić będzie taka dyskusja, a mianowicie niekończącej się wymiany postów, których na dodatek nikt nie będzie czytał. Dlaczego offtop? Sądzisz, że na portalu filmowym ludzie będą wczytywali się w zagadnienia związane z genetyką? Ok, w takim razie skoro czujesz się mocny w temacie, to możesz ciągnąć go dalej z rozmówcami, przy których nie będziesz czuł się "urażony" podejściem do tematu.
btw. właściwie przykład Habsburgów nie obala tego co powiedziałam, ponieważ nie mówimy chyba w ich przypadku o jednorazowym wyskoku, tylko długotrwałej tendencji. Ale być może się nie orientuję w temacie "oczywistym", a więc życzę owocnej dyskusji z bardziej zorientowanymi. Tyle ode mnie.

DarthIgor

Kurcze, to ja też muszę się dokształcić, bo byłam przekonana, że wady genetyczne Habsburgów narastały z pokolenia na pokolenie i słynna habsburska warga osiągała makabryczne rozmiary w późniejszych pokoleniach :D

Tu jest ciekawy artykuł o chowie wsobnym u Habsburgów, polecam http://migg.wordpress.com/2009/04/20/upadek-genomu-habsburgow/

ocenił(a) serial na 5
sts111

Targaryenowie są szaleni widać to po Viserysie, Aerysia i trochę po Daeerys chociaż ona nie tak bardzo ;)

ocenił(a) serial na 8
LiliBlue22

Ale oni wszyscy byli efektem mniej lub bardziej co najmniej kilkusetletniej tradycji łączenia się między sobą. jeżeli przyjąć że zaczęli to robić między sobą w okolicach podboju, to logiczne staje się że tacy jak Aegon Zdobywca czy Maegor byli prawdopodobnie jeszcze względnie normalni. Inna sprawa że dobre pytanie kiedy zaczęli, w końcu drugi król z dynastii zaskarbił sobie opinię niezłego sadysty m,in poprzez wymordowanie budowniczych Czerwonej Twierdzy.

ocenił(a) serial na 9
tc1987

Ponieważ ludzie blisko spokrewnieni w duzym stopniu współdzielą ten sam genotyp, zwiazki miedzy nimi mogą utrwalać geny recesywne, które przenoszą mutacje, ale nie zawsze muszą to być mutacje niekorzystne. Innymi słowy mogą spowodować wystąpienie chorób, ale tez utrwalenie się cech pozytywnych. Skądinąd chyba ser Barristan twierdził, że u Targaryenów równie łatwo było o geniusz, jak i o szaleństwo (nie pamietam, jak dosłownie to ujął).
Jednorazowy zwiazek kazirodczy to loteria - jeżeli u obojga rodziców jest ten sam niekorzystny gen recesywny, potomstwo prawie na pewno go odziedziczy. Jednak zarówno Jaime, jak i Cersei byli nad wyraz udani (przynajmniej fizycznie), więc i potomstwo mieli udatne.

ocenił(a) serial na 7
BOB_76

Joffrey akurat do najnormalniejszych nie należy. Może i w jego wyglądzie zewnętrznym nie doszło do żadnych deformacji, ale jego psychika raczej dobrze się nie ma. To samo się tyczy Aerysa II - przecież jego rodzice też byli rodzeństwem, a on pod koniec swojego życia nieźle zbzikował...

ocenił(a) serial na 10
BOB_76

A co to za róznica kto zrobił? XDD

ocenił(a) serial na 10
BOB_76

Dziwię się, że Joffrey nie jest bardziej szalony. Jego rodzice to bliźnięta, których rodzice z kolei to kuzyni (Tywin Lannister i Joanna z Lannisterów)

ocenił(a) serial na 10
wierszyll68

;O o O

ocenił(a) serial na 8
BOB_76

Chodzi w pytaniu o kwestie zdrowotne czy jak mniemam o psychę?

Joff, Thommen i Myrcella jakby nie było są pierwszym i raczej jednostrzałowym przypadkiem mieszania się w rodzinie. Wątpliwe żeby przy pomyślnym i długim którekolwiek z nich robiło to ze sobą, przynajmniej mam nadzieję że choć w tej kwestii Martin nie będzie miał aż tak powalony by coś takiego zasugerować :).

Bardzo trudny charakter Joffrey'a wynika raczej wyłącznie z nieudolnego wychowania przez męską część Baratheonów i ich stronników w stolicy. Nawet jeśli co wątpliwe, mogły u niego wystąpić jakieś schorzenia to wątpliwe by zdąrzyły się kiedykolwiek ujawnić. Zresztą sadyzm wynikający z choroby pojawiał się raczej nagle i niespodziewanie w późniejszych latach, jak to było np. z Kaligulą który przed objawieniem się jednej choroby rokował na dobrego władcę, podobnie zresztą jak Aerys "Oby ostatni tego imienia" :).

Gdyby tak jak w normalnych rodzinach syn był wychowywany przy dojrzewaniu przez ojca to można założyć że już po wstąpieniu na tron wyszedłby z niego znośny władca. A tak zarówno Robert (jak i jego bracia) chociaż mieli go pod ręką, to jednak żałowali wychowania go silną ręką jak przystało na rodziciela. Ale że zapijaczony wieprz wolał tylko polowania, turnieje, kvrwy jak i niszczenie skarbu państwa to niewiele zostało na wychowanie dzieci. Zamiast tego wychowywała go jedynie matka która zarówno nie była ideałem rodzicielstwa, jak i siłą rzeczy nie pałała miłością do męża kvrwiarza. A wystarczyło w każdym z momentów odebrać go matce i samemu wychować, ot i tyle.

Stąd uważam, że nie ma co zwalać winy na jakieś choroby co do jego postępowania przed i po wstąpieniu na tron. Wyłącznie nieudane wychowanie i nic więcej.

ocenił(a) serial na 1
tc1987

"z nieudolnego wychowania przez męską część Baratheonów"

"A tak zarówno Robert (jak i jego bracia) chociaż mieli go pod ręką, to jednak żałowali wychowania go"

A Dziadek Tywin i Wujek Jamie to czemu nie mogli go wychowywać? Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do Baratheonów, są to jego PRAWDZIWI krewni.

użytkownik usunięty
BOB_76

Właśnie dziś zaczęłam się nad tym zastanawiać :)

ocenił(a) serial na 8
BOB_76

Przecież Joffrey jest (nie)zdrowo powalony... xD