Zastanawiam mnie jedno. Ten gość był zawsze 2-3 ruchy naprzód przed innymi.
Doskonale wiedział, dlaczego oddaje Sanse Boltonom i jacy oni są. Zrobił to po to, aby pojawić się w Dolinie i wymóc pomoc na tym małym księciuniu, któremu bodaj dwa odcinki temu przywiózł jakąś ptaszynę, że jego kuzynka jest w tarapatach i trzeba ją ratować z Winterfell.
Armia Snowa to 2000, Boltonów 5000 - nagle LF pojawia się na Murze i oferuje pomoc.
Czy nie przewidział, że Sansa będzie miała mu to za złe? Wątpię. Bankowo wiedział, jak to będzie ale inaczej nie miałby pretekstu prosić Dolinę o pomoc.
Coś mi się wydaje, że Littlefinger wpadnie z odsieczą na Winterfell dając zwycięstwo Jonowi i ponownie odkupi się tym sposobem w łaskach Sansy.
Za dobrze knuł i myślał w przeszłości, aby teraz w tak beznadziejny sposób wtopić swoje kozackie intrygi.
Nie doszukiwałbym się jakiegoś specjalnego sensu, bo ten się wyczerpał w serialu już dawno. Cóż, przynajmniej wiemy że LF zgłębił tajniki teleportacji...
Żadna teleportacja. Zebrał armię już wcześniej, zanim młody Robin zamrugał- gdy wydał rozkaz zebrania ludzi oni byli już gotowi. LF wyruszył dużo wcześniej na spotkanie z Sansą, oni wiedzą ile mniej więcej dolatują kruki, więc wyruszył w Kilka godzin po ptaku. Orle Gniazdo nie znajduje się zbyt daleko od Muru i Winterfell- miejscowości na mapie leżą bardzo blisko siebie- gdyby mieli samochody- dojechali by w kilka godzin, maja konie, są tam po kilku dniach . Nie od dziś wiadomo, że jak Littlefinger czegoś chce ( albo przypodobać się komus) to jest w stanie zrobić wiele. Dzień serialowy to nie dzień nasz- realny. Ich dzień czasem trwa miesiąc ;P a miesiąc lata - więc to co było w poprzednim odcinku- wcale nie oznacza, że trwało to 1 dzień.
mst3 - ja też tak uważam, dl mnie Littlefinger to zdrajca, może i kochał matkę Sansy, ale pomógł Nedowi stracić głowę. Wiedział w czyje ręce pcha Sansę, wcześniej chciał zostać Lordem Północy, mówił to na zebraniu małej Rady w KL.
Littlefinger zawsze chodzi swoimi drogami, zawsze był sprytny i przebiegły i jeśli coś robi to robi to dla siebie - podobnie jak było z Tyrionem - powiedział Catlyn, że sztylet, którym chciano zabić Brana należał do Tyriona, podczas, gdy w wielu momentach w książkach i serialu, Tyrion nigdy nie nosił broni. Jego 'orężem' było wino i książki ( i dzifki). Już wtedy wiedział, że to nie Tyrion - miał ptaszki Varysa, które mu donosiły i informowały o wszystkim. Wolał powiedzieć, że to Tyrion, który nie wrócił do KL, tylko poszedł pozwiedzać mur- podczas, gdy Jamie wrócił i był o cal od Catlyn. On wszystko wiedział i wykalkulował to w najlepszy dla niego sposób. Zawsze dla niego najlepszy.
Dlatego czytać książki i uważnie oglądać serial, nie przewijac słabszych ragmentów, bo w tych słabszych momentach serialu zawsze pojawia się jakaś ciekawa informacja.
Co do tego, że to niby nie "teleportacja" masz tu wpis kogoś kto na takich rzeczach zna się jak mało kto
A przynajmniej jak patrzymy na książki, bo może ty piszesz, że blisko jest w jakiejś serialowej mapie...ale generalnie, przepraszam, ale stwierdzenie, że Orle Gniazdo jest blisko Muru jest naprawdę idiotyczne. Przecież jak wielka jest sama Północ, porównuje się ją, że ona ma podobną powierzchnie co reszta Królestwa razem wzięta. A Orle Gniazdo nawet w niej nie leży. Ok, posłuchajmy:
'Załóżmy tu scenariusz najbardziej sensowny, to znaczy podróż morską. Z Orlego Gniazda do najbliższej przystani z której może odpłynąć statek pełnomorski jest ok. 650 km. Teren raczej nie sprzyja szybkiemu podróżowaniu, ale ten fakt pomińmy. Z przystani na Paluchach do Wschodniej Strażnicy (port na Murze) jest ok. 2200 km. Ze Wschodniej Strażnicy do Mole’s Town mamy mniej więcej 220 km. W średniowieczu, w optymalnych warunkach pogodowych, można było w ciągu jednego dnia przemierzyć konno dystans ok. 100 km. Na otwartym morzu, również przy sprzyjających warunkach pogodowych, dystans ten można było podwoić.
A zatem, od ostatniego odcinka powinno minąć minimum 20 dni. A może nawet miesiąc.
Więc to chyba rozwieje Wasze wątpliwości – tak, Sansa miała czas, żeby uszyć płaszcz dla Jona. Ciekawe co inni robili w tym czasie.
(...)
Załóżmy, że rycerze zebrali się natychmiast, bo już wcześniej – z jakiegoś niewyjaśnionego powodu – niemal wszyscy towarzyszyli Słowiczkowi. Zakładamy też, że armia ta jest w stu procentach złożona z konnych rycerzy (bez zwalniającej marsz piechoty) i że aprowizacja nie jest problemem. Z Orlego Gniazda, do Fosy Cailin czekałaby ich podróż Królewskim Traktem, na dystansie – bagatela – 1800 km. Najszybsza średniowieczna armia konna (Mongołowie) potrafiła pokonać w ciągu dnia nawet 150 km. Słowo klucz – dnia. Po 1-2 dobach takiego galopu przez stepy, armia zwalniała. Na dłuższych dystansach ich wojska pędziły w nadal dość imponującym tempie… 30 km dziennie.
A zatem, jeśli rycerze Doliny są szybcy jak Mongołowie (a Królewski Trakt szerszy, niż dotąd widzieliśmy), to powinni dotrzeć do Fosy Cailin w dwa miesiące.
Wiem, czepiam się. Ale naprawdę, czy tak wiele potrzeba, by nadać serialowi choć pozory troski o już ustalone realia? Wystarczyło powiedzieć, że Jon obsadził jeden z zamków na Murze garnizonem dzikich, by błyskawiczne przybycie Tormunda i spółki nie było aż tak nieprawdopodobne. Wystarczyło scenę z Littlefingerem zwołującym Rycerzy Doliny przenieść do pierwszego odcinka sezonu, by cała ta wyprawa nie była absurdalna. A gdyby zamiast maszerować do Fosy Cailin rycerze popłynęli do Białej Przystani… To by nawet miało sens.
DaeL. fgsk, Szalone Teorie
"ale generalnie, przepraszam, ale stwierdzenie, że Orle Gniazdo jest blisko Muru jest naprawdę idiotyczne."
W którym miejscu jest 'idiotyczne' spoglądając na serialową mapę, ba, który nieskalany widz w ogóle zdaje sobie sprawę, jak daleko od siebie są oddalone ów miejsca lub ogląda z ów mapą w rękach ten serial? Nie, przepraszam, to jak oglądanie 'Gumisiów' popijając sobie browara i twierdząc, jakie to brzydkie. Książkowiec za pewne, którego cytujesz rozmienia to na drobne z punktu widzenia książkowca, więc jest to na forum serialowym.. jak to nazywasz, właśnie idiotyczne :)
Chcesz mi powiedzieć, że według serialowej mapy Północ jest taka maluczka, że wojska zbrojne z całym ekwipunkiem przejadą ją całą w pare dni? Bo tak tu koleżanka stwierdziła. A nie mówimy tu nawet o samej Północy, gdzie jak pewnie zauważyłeś, pogoda zbyt przyjazna nie jest (Winter is coming) ale wędrówka jest z Orlego Gniazda. Nie, to NIE JEST możliwe.
Zakładając, że każdy sezon to rok życia naszych bohaterów to jak najbardziej chcę Ci powiedzieć, a raczej napisać, że wg serialowej mapy i Północy z nią związanej 'wojska zbrojne z całym ekwipunkiem przejadą ją całą w parę dni'. Jeszcze zaznaczę, że w poprzednim odcinku była mowa o tym, że LF zwołuje wojsko - od tamtej sceny do sceny w tym odcinku mogło minąć więcej niż miesiąc czasu, jakbym miał być już tak skrupulatny (10 odcinków na sezon = 12 miesięcy). Nie mniej w serialu nigdy nie było skrupulatnie nałożonej chronologii wydarzeń: pewne rzeczy działy sie szybciej a inne wolniej lub dłużej i wszystko zależało od tego, kiedy D&D CHCIAŁY osiągnąć jakiś swój zamierzony cel w danym wątku. Więc jest to 'idiotyczne', że w ogóle ktoś usiłuje się posiłkować książką aby rozwiązać sprawę teleportacji w serialu albo tym bardziej w zasadzie sugerować, że nieskalany książką widz będzie z serialową mapą oglądał GoT. Tak, to NIE JEST możliwe, ja sobie tego nie wyobrażam wśród niedzielnego widza.
Dobra, to jeszcze raz. Ja piszę, że idiotyczne jest założenie, że Orle Gniazdo jest blisko Muru i że da się to przejsć w pare dni. A nie to, że miedzy odcinkiem jednym a drugim mogły sobie minąć dwa miesiace. Ale co. To na Murze nic się nie działo w tym czasie? Jon siedział i pierdział w stołek? Sansa przybywa odcinek wcześniej. W następnym (tym) odcinku omawiaja jak poodbijają Północ. Czyli do narady siedli dwa miesiace po tym jak Sansa stwierdziła, że odbijają Północ. A Ramsey siedzi sobie z Rickonem i piją herbatkę. Powiedz mi jak Orle Gniazdo gdzie jest sobie ciepło, słoneczko świeci, może być blisko Winterfell gdzie jest sroga zima, szaleją zamiecie śnieżne i aż trzeba córeczkę i jedynego swojego dziedzica spalić, żeby się w ogóle wydostać stamtąd? Hm? Taka różnica klimatu? A co tu w ogóle mówić o Murze.
czekaj, czekaj, ten watek o Sansie i Jonie lepiej omiń bo przez późną porę i myślenie o czym innym pisząc tutaj coś bardzo mocno pomieszałam i generalnie jakiś idiotyzm napisałam. Ale to jutro przeczytam i poprawie bo nie mam energii sie teraz nad tym zastanowić.
A i tak na marginesie. Niedzielni widzowie też jakos zauważają te nagłe "teleportacje", sporo osób na to zwraca uwagę, nie tylko książkowcy.
Co do tego marginesu: śmiem się nie zgodzić, ale żadnych danych statystycznych nie mam. Każdy, nawet nieskalany książką, przeglądający to forum zauważy posty książkowca o 'teleportacji' i sam się do tego pewnie odniesie. Jeśli wziąć na wyznacznik rok 2014 to tutaj na forum 11 na 10 osób to książkowcy, lol:
http://www.filmweb.pl/serial/Gra+o+tron-2011-476848/discussion/Czyta%C5%82e%C5%9 B+a%C5%9B+%27PLiO%27,2428336
"Ja piszę, że idiotyczne jest założenie, że Orle Gniazdo jest blisko Muru i że da się to przejsć w pare dni. A nie to, że miedzy odcinkiem jednym a drugim mogły sobie minąć dwa miesiace."
A ja odbijam piłeczkę i twierdzę, że idiotyczne jest wklejanie takiego cytatu jak wyżej, gdzie książkowiec liczy sobie kilometry i czas przebyty na konkretnej zdawałoby się odległości. To tak, jakbym miał rozkminiać dlaczego smerfy są niebieskie albo Shrek zielony. Jest za to forum o sadze PLiO.pl w internetach, idealnie się nadaje na tego typu rozkminy książkowe.
Mineły 2 tygodnie, bylo to powiedziane kiedy tyrion wspominal o braku atakow synow harpii
Tak, miałem o tym pisać ale wychodzę z takiego samego założenia, jak @elaviart poniżej jeśli chodzi o chronologię wydarzeń w odcinkach. Dlatego wygodnie założyć, że 1 rok to 1 sezon serialu.
Za każdym razem gdy widzę te teksty o "teleportacji" zadziwia mnie dlaczego ludziom tak trudno zrozumieć, że wydarzenia przedstawiane w ogóle nie muszą rozgrywać się w tym samym czasie, a na dobrą sprawę mogły w jednym odcinku mijać pomiędzy nimi tygodnie-miesiące? Z wyjątkiem królewskiej przystani, gdzie czas odmierzają włosy Cersei, wszędzie indziej czas może upływać w najróżniejszy sposób. Dlaczego nie sposób pojąć, że LF mógł podróżować wiele tygodni?
"wydarzenia przedstawiane w ogóle nie muszą rozgrywać się w tym samym czasie"
Prawda. Chyba, że bohater dodaje "Sansa uciekła z Winterfell", wtedy już wiemy w jakim czasie się rozgrywają. Podam na innym przykładzie, gdzie brak logiki jest jeszcze bardziej widoczny: Daenerys odlatuje na Drogonie w nieznanym kierunku, nie zostawiając żadnych śladów. Jorah i Daario ruszają za nią. Podróżując konno przez pół kontynentu błyskawicznie odnajdują konkretną polanę, na której Dany została porwana. Docierają do Vaes dothrak, gdzie Dany jest niewolnikiem od kilku dni (najwyżej tygodnia).
>"Chyba, że bohater dodaje "Sansa uciekła z Winterfell", wtedy już wiemy w jakim czasie się rozgrywają."
W jaki sposób? Dzięki temu wiemy tylko po jakim wydarzeniu następują. Nadal brak tu jakiejkolwiek informacji na temat czasu jaki zajmują.
Nie bardzo wiem po co ten przykład i co za jego pomocą chciałeś podawać, skoro nie rozmawiamy o braku logiki w serialu, tylko niedorzeczności tego pospolitego zarzutu wobec tempa podróżowania i czasu.
No a czego ten przykład dotyczy jak nie podróżowania wobec którego mam zastrzeżenia? To kolejny przykład teleportacji.
To kolejny przykład niezrozumienia tego o czym wspominałem wyżej - faktu, że poszczególne wydarzenia w jednym odcinku może dzielić od siebie nawet kilka miesięcy (nie mówiąc już o wydarzeniach rozgrywających się w oddzielnych epizodach). Skąd założenie, że każda scena następuje tuż po drugiej w obrębie jednej godziny?
"poszczególne wydarzenia w jednym odcinku może dzielić od siebie nawet kilka miesięcy"
Co to ma do rzeczy? To tylko potwierdza, że nie ogarniacie w czym problem, a krzyczycie najgłośniej, typowe.
Problemem jeśli chodzi o teleportację nie jest to, że w jednym wątku minęła noc, a w drugim kilka miesięcy. Ani to, że w jednym odcinku ta sama postać jest w Dorne i na Murze. Przykładowo w Wikingach w jednym odcinku minęło kilka lat (ale zawsze jest to jakoś zaznaczone, np. dzieci są większe czy główny bohater postarzony; widz zawsze ma świadomość upływu czasu). Co prawda w Wikingach przesunięcie jest w każdym wątku, dla wszystkich postaci, dzięki czemu jest mniej chaotycznie. Ale niech będzie, że jest to możliwe i musimy założyć, że pomiędzy sceną w Dorne, a sceną na Murze musiało minąć sporo czasu (chociaż ja osobiście wolę sceny podróży, które zawsze można przedstawić ciekawie).
Problem pojawia się kiedy wątki ŁĄCZĄ SIĘ. Wracając do mojego przykładu: Drogon po odlocie z areny, zraniony, poleciał prosto do swojej kryjówki gdzieś na morzu traw. Tam Dany spędziła nie więcej, niż kilka godzin zanim postanowiła poszukać jedzenia i została uprowadzona.
W tym samym czasie (po odlocie) Daario i reszta wrócili do piramidy i od razu wyruszyli na misję poszukiwania królowej.
Podróż konno przez pół kontynentu, gdzie teren jest różny, a trzeba też robić postoje nijak ma się do lotu na smoku. Niemożliwe jest, żeby tak szybko dotarli na miejsce. Nawet już nie wspomnę, że znalezienie dokładnie TEJ polany, na której Dany upuściła pierścionek jest naciągane, a wręcz niemożliwe.
Co to za liczba mnoga? Zdajesz sobie sprawę, że odpisałeś jednemu userowi, prawda? Chciałbym to ustalić na wstępie, bo jak masz mieszać dyskusję z jakimiś dziwacznymi urojeniami to nie jestem zbytnio zainteresowany.
Wikingowie mają dużo mniej wątków. Właściwie to mają jeden główny, rozgrywający się w jednym miejscu oraz kilka pobocznych.
Sceny podróży to można przedstawić ciekawie parę razy na sezon, ale nie dwa czy trzy w każdym odcinku.
Od wylotu Dany a znalezienia polany mogły minąć nawet i miesiące. Naciągany jest tutaj sam fakt znalezienia jej, a nie czas.
Wikingowie to był tylko przykład, bo tam nie przeszkadza mi upływ czasu w jednym odcinku. To nie jest żaden problem, ale widać, że TY i jeszcze inni użytkownicy broniący "teleportacji" nie ogarniacie w czym problem.
To tylko potwierdza:
"Od wylotu Dany a znalezienia polany mogły minąć nawet i miesiące. Naciągany jest tutaj sam fakt znalezienia jej, a nie czas."
Postaram się najbardziej łopatologicznie jak potrafię: Podróż Daario i Joraha jak mówisz mogła, a wręcz POWINNA zająć miesiące, w końcu przebyli pół kontynentu na koniach. Problem w tym, że w wątku Dany miesiące nie minęły. A wątki w pewnym momencie się łączą.
No a ja wyjaśniłem dlaczego to dość nieadekwatny przykład.
>"To nie jest żaden problem, ale widać (...) nie ogarniacie w czym problem. "
xD
I znowu ta liczba mnoga - przypominam raz jeszcze, że konwersujesz z jedną osobą. Jeśli chcesz hurtowo odpowiadać jakimś nieznanym mi grupom podzielonym według dziwacznych kryteriów, rób to nowym tematem.
Po czym ustaliłeś ile czasu minęły w wątku Dany?
Tego też nie zrozumiałeś, że problemem nie jest TO, co wymieniłeś kilka postów wyżej, ale jakiś problem zdecydowanie JEST (ten, którego nie ogarniasz).
Konkretnie nie wiem ile czasu mogło minąć, lot na Drogonie na pewno nie mógł trwać więcej, niż dzień (wiadomo, że trwał o wiele mniej). Drogon był zraniony więc od razu poleciał do swojej kryjówki, w której się zadomowił. Dany nie miała jedzenia więc logiczne, że niewiele czasu minęło zanim nie poszła czegoś poszukać i wtedy została porwana (według mnie nawet godzina nie minęła, ale to szczegół). W niewoli mogła spędzić tydzień, najwyżej dwa (chociaż wątpię, ale załóżmy, że nawet dwa). Podczas gdy Daario i Jorah musieli iść CO NAJMNIEJ miesiąc przez pół kontynentu, ale raczej jak napisałeś mogło to trwać nawet kilka miesięcy, tylko wtedy jest wiarygodne. Następnie tyle samo do przejścia do Vaes dothrak, gdzie pod koniec szli pieszo. To jest niemożliwe, żeby tak szybko dotarli do Daenerys.
>"Dany nie miała jedzenia więc logiczne, że niewiele czasu minęło zanim nie poszła czegoś poszukać"
Jeśli mnie pamięć nie myli, według książki spędziła tam kilka tygodni, żywiąc się resztkami po Drogonie. Serial pomija wiele szczegółów, ale to nie znaczy, że nie istniały.
>"W niewoli mogła spędzić tydzień, najwyżej dwa"
A to już zupełnie bezpodstawne założenie.
Tak jak wspomniano niżej - to 500 mil drogi dla dwóch jeźdźców. Dany nie doleciała na Drogonie do Vaes Dorthrak - poruszała się pieszo z całym khalasarem.
Odległość z Meeren do Vaes Dothrak wcale nie jest taka duża, mniej więcej tyle, co do Astaporu i znacznie mniej, niż z CB do Winterfell - wychodzi jakieś 500 mil. Pozostaje kwestia, w którym miejscu wylądowała Dany.
http://quartermaester.info/
Jeśli w połowie drogi, tak jak wynika z tej mapy, to Khalasarowi pokonanie tej drogi mogło zająć powyżej miesiąca, a dwóch panów na koniach porusza się kilka razy szybciej i spokojnie byli w stanie ich dogonić.
"dwóch panów na koniach porusza się kilka razy szybciej i spokojnie byli w stanie ich dogonić"
Tylko, że Dany była tam WCZEŚNIEJ. Pomyśl, ma sporą przewagę jeśli chodzi o czas, bo poleciała na smoku i chwilę później ją porwali. To po pierwsze. Po drugie, chyba nie chcesz powiedzieć, że Daario i Jorah teleportowali się prosto na miejsce 'uprowadzenia'? Bo rozumiesz, szukanie polega na tym, że chodzisz i szukasz, co też musiało zająć im sporo czasu zanim odnaleźli pierścionek.
Poza tym nie próbuj wmówić, że bez przerwy tylko jechali na koniu, bo nie daliby rady, chyba by im się uda "odparzyły".
Zresztą właśnie widać jaką mają kondycję. Jorah ledwo oddycha. http://www.youtube.com/watch?v=hmFHLT2cAJo
Wracając do tematu Littlefingera - sprawa jest ciekawa. Cersei uwierzyła, że Sansa i Boltonowie stoją na czele, jak to fani nazywają, "Grand Nothern Conspiracy", bo przecież morderczyni jej syna nie działała sama. Czyli Cersei zasugerował, że idzie dorwać Sansę, a Sweetrobinowi - że idzie ją uratować. A sprawy się trochę zmieniły, bo Starkówna uciekła, a namiestnik Północy został "otruty przez wrogów". Teraz Ramsay, który nigdy nie został mianowany namiestnikiem, jest po prostu zdrajcą i buntownikiem (wygląda że jest w stanie otwartej wojny przeciwko Koronie i stracił już Moat Cailin), a Piter ma papiery, że tłumi rebelię w imieniu króla :)
To prawda, że dziwne jest trochę jego pojawienie się w Mole's Town, ale fabuła wymusza konfrontację z Sansą - on nie przyjechał przepraszać ani oferować pomoc, tylko wykorzystać ją do zdobycia poparcia północnych lordów. Jeśli ruda nie będzie chciała współpracować, to niech radzi sobie sama (posiłki z Dorzecza? a jak przejdą Fosę?) - gdy obie grupy rebeliantów powyżynają się nawzajem, Zbawca Królestwa przyjdzie na gotowe, dobije niedobitków i Północ jest jego :P
Czy Super Dario Bros byliby w stanie dogonić kalasar zależy od tego, gdzie smok wysadził swoją mamę. Oczywiście jechać miesiąc bez jedzenia i bez picia to trzeba być naprawdę twardym, ale co to jest w porównaniu z drogą przez pustynię do Qarth.
Gdyby przy każdej scenie podawali datę i jednoznacznie dałoby się wyliczyć, że podróż np. LF trwała 2 dni, to rozumiem, że można by było się czepiać.
Zastanawiam się tylko, czy wszyscy, którzy tak zażarcie piszą o teleportacji, chcieliby przez 2 sezony oglądać podróż LF do Mole's Town?
W imieniu Boltona to ja obedrę dedeków ze skóry za słabe pomysły i zniszczenie postaci.
Akurat bękart Ramsay jest najbardziej dokokszoną i niezniszczalną postacią, nie powinieneś mieć do dedeków żalu o nic bo dzięki nim wygraliście bitwę z jednym z najlepszych strategów w Westeros XD
Niby tak, ale jednocześnie nie upilnowaliśmy Starka, bo nikt mnie nie słuchał, żeby postawić przed drzwiami straż.
Co Ty z tą liczbą mnogą? Gdy z kimś polemizujesz zwracasz się sam jeden do grupy osób, które się mylą, a gdy wyrażasz swoje zdanie od razu tworzysz grupę, która je podziela?
Ja przemawiam w imieniu 20 dobrych ludzi z forum, którzy podzielają moje zdanie, a to spora grupa.
Pomijając fakt, że to nie jest spora grupa - jakoś jej tu nie widać. Skąd wiadomo, że nie została wymyślona? Wszak próby dodawania wartości swoim wypowiedziom dzieląc je pomiędzy wyimaginowanych zwolenników są na tym forum dość pospolitym pozamerytorycznym zabiegiem.
Nie mam pojęcia o czym mówisz, znowu posługujesz się liczbą mnogą w kontekście wyimaginowanych grup na których podzieliłeś użytkowników żeby móc prościej dyskutować.
Ale odpowiadając na pytanie, pewnie mnie nie zainteresował, biorąc pod uwagę że dość rzadko tu wchodzę.
"Littlefinger wpadnie z odsieczą na Winterfell dając zwycięstwo Jonowi i ponownie odkupi się tym sposobem w łaskach Sansy."
Nazywajmy rzeczy po imieniu: Sansa ma się za nie wiadomo jakiego stratega, nazywa Baelisha idiotą, chociaż oboje postąpili jak idioci (ale Starkowie nigdy nie widzą swoich win), odrzuca armię, okłamuje Jona. A Bolton będzie wygrywał i Starkom uda się tylko dlatego, że wpadnie Baelish i uratuje głąbom tyłki.
TRafiłam na temat o plotkach z 6 sezonu, na długo przed wypuszczeniem 1 odcinka. Nikt wtenczas w owe rewelacje nie wierzył, jednak większość okazała się prawdą.
http://www.filmweb.pl/serial/Gra+o+tron-2011-476848/discussion/Plotki+o+6+sezoni e,2762483
Mnie zastanawia jedno twierdzenie w tych przeciekach, jakoby Littlefinger miałby być autorem listu od Boltona.
To mnie nie dziwi. Nawiązanie do książki, w której też na 100% Bolton nie odpowiadał za list, a to, kto go napisał, jest jedną z największych zagwozdek przed kolejnym tomem :D
O, o, dokładnie o tym mówię.
Niemożliwe, aby LF zakończył swoją karierę w tak głupi sposób. Wpadnie z odsieczą i zrobią rozwałkę z Boltonami.
Nieee, na bank nie wiedział jaki jest Ramsay. D&D mówili o tym w jakimś materiale dodatkowym. Jestem pewna na 200% bo byłam mega wkurzona i rozczarowana i bardzo chciałam wiedzieć dlaczego twórcy rozwalili mój ulubiony książkowy duet.
Ale rzeczywiście będzie chciał się odkupić w oczach Sansy. Nie umiem znaleźć wypowiedzi D&D o tym, ale mam tu link do wywiadu z aktorem http://www.ew.com/article/2016/05/11/game-thrones-littlefinger?xid=email-gameoft hrones-20160512-readstory
my misjudgment of Ramsay Bolton... MISJUDGMENT? MIS-FUC*ING-JUDGMENT?! Haha! Tak, to ma sens...
A tak w ogóle jaki jest w tej chwili status Sansy - nadal jest ścigana za udział w spisku na życie króla czy całą winę zrzucono na Tyriona? I czy sama o tym wie? Bo z tej rozmowy wynikało, że ma Piterowi za złe, że oddał ją w łapy potwora, a nie zdaje sobie sprawy, że wrobił ją w morderstwo i zdradę stanu. I rozegrał to po mistrzowsku - najpierw błaga o litość i wybaczenie, a później sprzedaje jej niusa, nie do końca zgodnego z prawdą i dziewczyna się podnieca, bo nie spodziewała się pozytywnej wiadomości. A sprawy wyglądają trochę bardziej skomplikowanie.
Przecież interwencja Littlefingera na Północy jest sankcjonowana przez króla, bo Boltonowie ukrywali terrorystkę-królobójczynię (i mogli być jej wspólnikami). Teraz sytuacja się trochę zmieniła, bo Roose był mianowany namiestnikiem Północy, a Ramsay nie był i jest tylko samozwańczym lordem Północy i buntownikiem przeciwko koronie. Lannisterowie, a może i Freyowie są w tej chwili nastawieni przeciwko Boltonowi, a rybki będą zmuszone się podporządkować, nawet jeśli stawiają opór Freyom, to nie jest ich tak dużo, żeby mogły jeszcze wysłać wojska na północ.
Chyba nikt poza Lannisterami i ewentualnymi zainteresowanymi nagrodą nie bardzo przejmuje się statusem prawnym Sansy.
Osobiście nie odbieram tego tak, że Petyr wrobił Sanse w morderstwo. Większość poszlak wskazywała jednak na Tyriona a i tak rozsądne osoby raczej skłoniły by się, że Sansa była w zbyt kiepskiej sytuacji by dokonać morderstwa. Cersei oczywiście oskarżyła i Sanse, ale to nie jest jednak zbyt normalna postać.
Nie wiadomo też czy na południu już wiedzą o śmierci Roose. Chociaż D&D i tak naciągają realia tamtych czasów bo Petyr też nie wiadomo skąd wiedział, że Sansa uciekła.
Nie wrobił jej w morderstwo? Zabił jednego z uczestników spisku i podrzucił przy jego zwłokach narzędzie zbrodni - naszyjnik, który miała na sobie Sansa. Miała motyw (zemsta za ojca), uciekła z miejsca przestępstwa (sama ucieczka już ją obciąża) i do tego tysiące ludzi widziały ją w tym naszyjniku. To są bardzo mocne dowody, tyle że nie mogli jej skazać zaocznie.