Patrząc obiektywnie to Jon jest podwójnym zdrajcą: Najpierw zdradził swoją dziką kochankę na rzecz Straży a potem zdradził i samą Straż. Przecież on został strażnikiem dobrowolnie i z przysięgi nikt go nie zwolnił. Skoro tak to jak mógł zaangażować się w spory polityczne po stronie Starków ? Przecież to była dezercja a za dezercję ze Straży karano śmiercią co zrobił Ned w jednym z pierwszych odcinków. Chyba że uznamy zasadę że lepiej urodzonemu wolno wszystko.
nie zdradził straży bo z przysięgi mogła go zwolnić jedynie śmierć i zwolniła go śmierć
W przysiędze nie było mowy, że śmierć z niej "zwalnia" - a tak to przedstawili, jakby to było zupełnie normalne, że ktoś sobie umrze, a potem zmartwychwstanie i po prostu luz. Były tylko słowa: "Będę żył i umrę na posterunku". To, że "jego warta się skończyła" to była formułka wygłaszana podczas pogrzebów.
"Nadchodzi noc i zaczyna się moja warta. Zakończy ją tylko śmierć. Nie wezmę sobie żony, nie będę miał ziemi, ojca ani dzieci. Nie założę korony i zapomnę o zaszczytach. Będę żył i umrę na posterunku. Jestem mieczem w ciemności. Jestem strażnikiem na murach. Jestem ogniem, który odpędza zimno, światłem, które przynosi świt, rogiem, który budzi śpiących, tarczą, która osłania krainę człowieka. Moje życie i mój honor należą teraz do Nocnej Straży na tę noc i na wszystkie pozostałe."
Z przysiegi zwolniła go smierc , a ze powstał z martwych to juz trudno. Pozatym jakie miał dylematy moralne z ruda, tak czy nie, musze to przemysleć, ja mi z tym źle hahaha , normalnie cierpienia młodego Wertera haha. Jego warte zakończyła smierc. Swoja droga ma chłop przerabane, poczuł wie wolny jade sobie na południe, wybuduje sobie mały domek, bede sie opalał, pływał w morzy tam jest chyba fajnie , słyszałem od ludzi i nagle.. pojawia sie kochana siostrunia. nie nie mozesz, nigdzie nie jedziesz, zostaniesz na pónocy, musisz odbic zamek ojca. W d..e mam zamek ojca che sie oplac na południu, wpierdzielac fajne owoce i pływac w morzu. mozesz sobie chciec masz waklczyc , odbic zamek, koniec twoich planów do domu i to szybko. Przerabane hehe.
Tak prawde mowiac to na początku była pokazówka. taki władca północy, prawie jednak król prowincji nawet nie wiedział o wiekszosci dezercji, pewnie ich łapali i przywozili na mur . Straznikow było juz tak mało ,ze gdyby tak kazdego scinano za dezercje to było by ich jeszcze mniej. Podejrzewam tez ,ze nie jeden zwiał i go nie złapali i gdzies sobie zycie układał po jednej czy drugiej stronie muru lub na innym kontynencie. W rzeczywistosci i praktyce takie rzeczy zawsze wygladaja inaczej niz w teorii.
Przede wszystkim egzekucja Will'a, wykonana przez Eddarda praktycznie bez świadków, nie miała dla Nocnej Straży żadnego znaczenia odstraszającego przed dezercją. A tak by się stało, gdyby dostarczono go na Mur, osądzono i stracono na oczach kolegów. Mało prawdopodobne, aby lord Północy poinformował o swojej decyzji dowódcę NS. W związku z powyższym cały patrol Will'a został uznany za zaginiony, choć równie dobrze mogli ich wszystkich traktować jako dezerterów. To trochę taka sytuacja jak w filmie "Eroica" z ukrywającym się w oflagu na strychu porucznikiem Zawistowskim, podczas gdy poza wtajemniczonymi wszyscy wierzą, że jego ucieczka się udała.
ale mnie sie wydaje ,ze Edziu jako wladza już nie mógł oduscić , sytuacja była z nim zwiazana , wiekszoc takich rzeczy nawet nie dochodziła do namiestnika i egzekucji nie wykonywano a straz w swoim własnym zakresie to załatwiała, tutaj jak juz namiestnik północy był w to zamieszany to musiał go sciac w sytuacji bezposredniej ,, normalnie mysle straz załatwiała to we własnym zakresie i czesciej darowali niz scinali czy wieszali jednak
Kara śmierci miałaby w NS działanie odstraszające jedynie wtedy, gdyby jej wykonanie było publiczne. Dlatego Slynt'a ściął osobiście Jon, aby znane były konsekwencje niewykonania rozkazu. Podobnie publiczne powieszenie zamachowców było konieczne, aby nikt nie odważył się pójść w ich ślady. I tak w NS istniał problem z dyscypliną, bo choćby wizyty w burdelu nie były przypadkami odosobnionymi. W tym przypadku pobłażliwość mogła doprowadzić do stopniowego kwestionowania wszystkich zasad. W końcu oddalali się samowolnie i dowódca nie wiedział o ubytku swoich sił, a sami strażnicy mogli zginąć bez sensu. Trudno wymyślić metody wychowawcze wobec byłych przestępców, którym już raz darowano życie wysyłając na Mur. Bo mało co zrobi na nich wrażenie w obliczu dożywotniej służby. Choć przypadek Grenn'a pokazuje, że służba w NS mogła też coś dać - godność i honor.
Za bardzo formalnie do tego podchodzisz. A wpraktyce to jest tak jak w dzisiejszym wojsku dyscyplina przepisy to jedno ,ale czesto sa łamane i wszyscy to akceptuja, tak to już jest.
Nie wiem skąd takie informacje. Podstawą służby wojskowej są regulaminy, rozkazy, podległość służbowa i starszeństwo stopniem. W obecnej armii kontraktowej poza ewentualnymi karami dyscyplinarnymi dochodzi możliwość zmniejszenia wynagrodzenia, a to jest najskuteczniejsze. To w poprzednim systemie armii z poboru były problemy z dyscypliną, zwłaszcza w jednostkach, w których istniało zjawisko "fali". Kadrze opłacało się przymykać oko na wyskoki żołnierzy od wicków w górę, bo mieli dzięki temu mniej roboty.
Chyba nie rozumiesz o co mi chodzi a chodzi o to ,ze nikt nigdy regulaminu do kńca nie przestrzegam, bo sie nie da praktyka i zycie weryfikuja biurokracje na kazdym szczeblu i wszedzie.
Jesteś w delikatnym błędzie, to że egzekucja w pilocie serialu nie odbyła się publicznie wcale nie wyklucza tego że wieść się o niej nie rozniosła, po pierwsze Stark był nie tylko honorowy, ale też bardzo sumiennie podchodził do swoich obowiązków, tak więc można stwierdzić z całą pewnością że nakazał wysłać sms w postaci kruka do nocnej straży o ujęciu i ścięciu dezertera, po drugie w trakcie egzekucji byli świadkowie w postaci żołnierzy patrolujących północ i straż Starków, w tamtych czasach po służbie nie oglądano hbo ani nie siadano na komputerze by poszperać w necie, żołnierze najchętniej swój majątek przepuszczali w burdelu lub w knajpie a wykonanie egzekucji szczególnie przez władcę do tego jeszcze niemal legendarnym mieczem na pewno było wdzięcznym tematem rozmów i opowieści, które później pocztą pantoflową rozchodziły się przez podróżnych i kupców po prowincji a nawet po królestwie. Po za tym ludzie z północy byli dość specyficzni i z całą pewnością potrafili rozpoznać obcego, tak samo jak w dzisiejszych czasach arabowie np w Afganistanie potrafią rozpoznać obcego choć jest okryty od stóp po czubek głowy tylko i wyłącznie po jego stylu chodzenia, było o tym kilka razy głośno.
pomimo istnienia internetu to myzsle ,ze dzisiaj jest tak samo żołnierze najchętniej swój majątek przepuszczali w burdelu lub w knajpie
"[...] w dzisiejszych czasach arabowie np w Afganistanie potrafią rozpoznać obcego [...]"
W Afganistanie nie mieszkają Arabowie.
-W książce zdradził, ponieważ po przeczytaniu różowego listu, chciał zebrać dzikich i ruszyć na winterfell. Wiadomo, przecież, że nocna straż nie może się mieszać w sprawy polityczne Siedmiu Królestw.
-W serialu twórcy wybielili jego decyzje, ale już w 7 sezonie można powiedzieć, że zdradził lordów Północy, ponieważ złożył hołd Daenerys, a przecież wcześniej został wybrany przez lordów na Króla Północy co się teraz lekko gryzie z decyzją "klęknięcia" przed Danka
Akurat to ze dogadał sie z Danderys mnie nie dziwi. Piorytety sa najwazniejsze . Przemyslał sprawe ,na podstawie wiedzy , która posiadał stwierdził ,ze przetrwanie ludzkosci jest najwazniejsze a jak nie ukleknie to nie bedzie lordów północy i w ogóle juz nic nie bedzie jak to mowił jeden z kandydatów na prezydenta kiedys.W tej konkretnej sytuacji jest wytłumaczony miał w głowie przetrwanie ludzkosci na kontynencie a moze i wogóle na swiecie bo jakos inni by jednak poszli dalej na inne kontynenty, zamrozili by stopniowo morze i poszli do Essos.
W głowie to miał ślepą miłość do Daenerys. Powinien zawiązać sojusz z Danka , albo uklęknąć pod żądaniem jakiś profitów i zraziłby w taki sposób lordów Północy i Sansy
To nie jest żadna ślepa miłość do Danki, to nawet nie jest odrobina miłości, on ją po prostu uwiódł aby stała po jego stronie, tam nie ma żadnego uczucia ze strony Jona. Aby ochronić Sanse, Brana, Arye i całą Północ a nawet cały świat nagadał miłych słówek, potrzymał za rękę i poszedł nawet do łóżka z Danką.
Pamiętaj słowa Neda i Benjena " Wszystko co jest przed "ale" jest g@wno warte". Jak to była przypadkiem na statku: "Moja Królowo kleknąłbym ale" i pokazuje, że trochę nie domaga - perełka.
No i jeszcze cała sytuacja z Cersei, że nie może służyć dwóm Królowym (przecież są tak naprawdę trzy - Sansa) i może by chciał ale, że umarli idą z za Mury więc lepiej trzymać z tą, która ma Smoki więc sorrka. Do tego jeszcze podciął autorytet Danki tym, że ta pokazała Cersei zostały jej już 2 smoki ^^
Mnie sie wydaje ,ze cos do niej czuje , chociaz kalkulacji tez w tym sporo podejrzewam.
Czyżbyś nie lubiła swoich krewnych, a szczególnie swoich Cioć , że tak bardzo dziwi Cię jego stosunek do Danki?
Odpowiedziałam tylko na twój post , który sugeruje ,ze miłosci nie ma w tym w ogóle i tylko kalkulacja. Moje wypowiedź sugeruje ,ze miłosc w tym jest jednak ,wiec nie przekrecaj moich słów, nie interpretuj ich na siłe a zastanow sie nad własnymi.Dodatkowo nie wciskaj mi jakis swoich domysłów , na moj temat, które uroiły sie tylko w twojej głowie.