PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 407 tys. ocen
8,7 10 1 406865
7,9 56 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Gra o Tron eksploatuję cały ten świat. Dogłębnie. Do tego te delikatne podkreślenie świata fantasy.

użytkownik usunięty
greysnake

akurat właśnie nie - Sapek to postmodernista pełną gębą

ocenił(a) serial na 8
greysnake

nie przesadził, po prostu wie co to znaczy

obywatelw

Ja też wiem co to znaczy.. I powiem tak, obecnie bardzo często brak zdolności do kreowania rzeczy naprawdę oryginalnych i eksploatowanie starych, do głębi wydrenowanych pomysłów i wzorców ubiera się w mądrze brzmiące słowo "postmodernizm".
Co do Sapkowskiego, oczywiście, że ni można mu odmówić talentu. Trochę prowokacyjnie wystrzeliłem pierwszy swój komentarz. Jednak nie zaliczyłbym go do wybitnych pisarzy.

ocenił(a) serial na 8
greysnake

no i nie musisz zaliczac.
ale z natura postmoderny nie zawalczysz niestety. ma swoje wady i zalety, jak wszystko. to odbiorca musi oddzielic ziarna od plew i wybrac to, co mu najbardziej z niej odpowiada.

Dealric

Być może, ale tylko dlatego że SF dopuszcza o wiele większe ramy dla konstrukcji powieści. Fantasy jest po prostu węższym gatunkiem co jednak nie czyni go z urzędu gorszym, a tak odebrałem wypowiedź Pera, I tu i tu są syfy i perełki.
Reasumując z tym się mogę zgodzić;)

ocenił(a) serial na 8
Jaco80

O tym wlasnie pisalem. Wyraznie tez napisalem, ze znam kilka utworow fantasy, ktore trzymaja poziom. Oczywiste jest, ze wszystko zalezy od pomyslu i kunsztu autora, ale nie zmienia to faktu, ze fantasy - sposrod rozmaitych gatunkow i podgatunkow literackich - jest jednym z najbardziej gatunkowo ograniczonych. Fantasy poza okreslone realia i konwencje nie jest w stanie sie wychylic wlasnie ze wzgledu na owe ograniczenia. Aldiss stwierdzil, ze fantasy skazane jest na zastoj. Nie jest w stanie rozwijac sie tak jak inne gatunki, chyba, ze bedzie skupiac sie na aspektach psychologicznych i obyczajowych, kosztem opisywania egzotycznego i basniowego swiata. Low fantasy jest proba wybrniecia z slepego zaulka, ale akurat stawianie na wiekszy realizm w beletrystyce rozrywkej jest ostatnio dosc powszechne, wiec low fantasy w zaden sposob sie tutaj nie wyroznia.

Fantasy ponadto ma ten problem, ze milosnicy fantastyki zazwyczaj niejako z niego wyrastaja. Czasem sa przywiazani do niektorych ulubionych autorow, ale gatunek jako taki od pewnego momentu nie ma im wiele do zaoferowania. Zostaje sf z jego roznorodnoscia. Potwierdzaja to badania rynkowe. Ksiazki fantasy pochlaniane sa glownie przez mlodziez, przez osoby nastoletnie, tak jak - powiedzmy - "indianskie" ksiazki Wernica czy Okonia. Dorastajac nie wracamy juz do nich i w wiekszosci przypadkow nie wracamy juz do tej tematyki.
Natomiast sf wciaz swietnie sie sprzedaje rowniez wsrod czytelnikow 30+. Prawie wszyscy z nich w mlodosci siegali po fantasy, ale od tego podgatunku fantastyki odeszli. Oczywiscie nie generalizuje. Zdarzaja sie, jak zawsze, wyjatki.

użytkownik usunięty
per333

a Sapkowski to w zasadzie nie Low fantasy, jednak wyszedł poza wszelkie ograniczenia gatunkowe

liczy się talent autora, można pisać nawet kilkusetstronicową introspekcję o ziarnku piasku, uwierającym pod prześcieradłem, a jej odbiór zawsze w największej mierze będzie zależeć od talentu pisarza, nie ram gatunkowych (czyli tego, czy ziarenko będzie mainstreamowe, czy też dokuczać ma księżniczce w fantasy lub Killashandrze Ree w kosmosie)

najlepszą fantasy ludzie wciąż czytają bez względu na wiek (staruszek Tolkien, Martin, Sapkowski, Le Guin, Zelazny), natomiast często wracając po latach do dawnych zachwytów tekstami SF, stwierdzamy że zestarzały się, albo właśnie one są kompletnie dziecinne

ocenił(a) serial na 8

Wybacz, ale to co piszesz jest Twoja wlasna i mocno odosobniona opinia, nie majaca nic wspolnego z faktami. Rownie dobrze mozesz oswiadczyc, ze stolica Bulgarii jest Kopenhaga.

Twoj zachwyt nad proza Sapkowskiego jest Twoim zachwytem, a nie moim. W swiecie fantasy nazwisko Sapkowskiego niknie w tlumie wielu innych pisarzy, z roznych krajow, bardziej utalentowanych. Zapytaj przecietnego Amerykanina interesujacego sie fantastyka czy przeczytal cos Sapkowskiego (mial okazje, bo powiesci Sapkowkiego byly tlumaczone na angielski). W najlepszym razie mogl zagrac w pewna gre komputerowa. ;) Ale ten sam czlowiek bedzie wiedzial kto to jest Stanislaw Lem.

Po proze Dicka siegaja najwybitniejsi amerykanscy rezyserzy i robia to wciaz, mimo, ze Dick zmarl 30 lat temu. Przy czym, paradoksalnie, jego proza jest nieprzetlumaczalna na jezyk filmu. Dlatego hollywood korzysta tylko ze znakomitych pomyslow, sama fabule traktujac po macoszemu i mocno ja znieksztalcajac.

Przeczytalem dziesiatki swietnych powiesci sf. Nie potrafie wymienic nawet kilkunastu swietnych powiesci fantasy. Zadna powiesc fantasy autorstwa Martina nie nalezala do swietnych. "Uczta dla wron" nominowana byla do Hugo w 2006 roku, ale nie miala zadnych szans ze Spinem Wilsona. Nie musze mowic, ze Spin to sf. W tym samym roku Nebule zgarnal McDevitt za inna powiesc sf.

Filmowcy czesto siegaja po powiesci sf sprzed polwiecza. Nie chodzi tylko o Dicka, ale na tapecie sa tacy autorzy jak Clark, Aldiss, Silverberg, Bradbury, Asimov, Dickson, Haldeman, Niven czy nawet Heinlein i Simak. W przypadku fantasy mamy ten sam zestaw wyswiechtanych tworcow, a filmy z gatunku fantasy zwykle sa strasznymi gniotami. Serial Gra o Tron jest chlubnym wyjatkiem i marketingowym strzalem w dziesiatke.

Ja tylko stwierdzam fakty i nic wiecej. Faktem jest, ze fantasy to ograniczona konwencja i kropka. SF moze operowac w najrozniejszej scenerii, sf moze tez bez trudu operowac narzedziami charakterystycznymi dla fantasy czego przykladem cykl o Helikonii czy znakomite hybrydowe powiesci China Mieville'a.. SF nie ma w tym wzgledzie zadnych ograniczen. I faktem jest, ze najbardziej utalentowani tworcy fantastyki po fantasy siegaja rzadko albo wcale, bo wiedza, ze zbyt duzo z tego gatunku wykrzesac sie nie da.



ocenił(a) serial na 8
per333

P.S. Dlatego w kategoriach opowiadanie i powiesc Nebule i Hugo zgarniaja zazwyczaj dziela sf a nie fantasy, choc oczywiscie zdarzaja sie wyjatki.

per333

Jak napisałem wyżej, PLiO Martina również dostała Hugo, ze nowelę "Blood of dragon" (wybór rozdziałów Dany z Gry o tron), o czym zdajesz się nie wiedzieć. Więc nie przesadzałbym z podawaniem tej nagrody jako wyznacznika, jeśli chcesz bronić swojej racji.

ocenił(a) serial na 8
Zygfryd88

W kategorii opowiadanie. Rzeczywiscie, nie wiedzialem o tym. Natomiast zawsze wiedzialem o tym, ze Martin jest lepszy w krotszych formach i ze pewne poszczegolne watki potrafi opisac sprawnie. Gorzej mu idzie, gdy ma zapanowac nad wieksza caloscia. Niemniej ogolnie cenie tego pisarza, nie mowie, ze nie. Za Piaseczniki moj szacunek nalezy mu sie dozgonnie.

użytkownik usunięty
per333

jak wyżej, wyciągasz zupełnie bezsensowne wnioski (ja np. przeczytałem w życiu wielokrotnie więcej SF, niż fantasy, gdzie z jakim takim znawstwem potrafię omówić najwyżej parenaście nazwisk, nie czytuję pasjami Eddingsów i dowciapnej masy pratchetowej) - a to dlatego, że nadymasz się swoimi wymysłami, nie zwracając uwagi na to, co do ciebie napisano

fantasy jest taką samą konwencją jak inne i utalentowany twórca może się tam pojawić jak wszędzie - a że rzadko takiego dostrzegamy? bo jest rzeczywiście na co dzień mocno stypizowana i rynkowo nastawiona na niezbyt wymagającego odbiorcę (ale nie dzieje się tak z powodu ubóstwa konwencji, która często potrafi być bardzo bogata i nośna, lecz zamiłowania mas czytelniczych do bijatyk lub długaśnych fabuł w stylu M jak Miłość),
zresztą - tu słusznie zauważasz - gatunki często są względne lub mieszają się, Helikonia, Diuna, czy Jeźdzcy Smoków spokojnie mogłyby zostać napisane bez drastycznych zmian fabuły i przesłania, podobnie całkiem spora liczba space oper itd. itp.

filmy (spłycające większość książek do widowiska, albo rzadziej będące samodzielną wizja na motywach, jak Blade Runner), a tym bardziej nagrody z getta, o niczym nie świadczą; większość fantasy zresztą to małe perełki opowiadań, albo wielotomowe cykle, których nie można traktować tylko jak pojedynczych powieści z danego roku, trzeba się głęboko zanurzyć w wielotomowy świat, żeby móc je docenić - zresztą kogo poza fandomem i wydawcami obchodzą jakieś Huga/Nebule i kto by pamiętał co w którym roku wygrało, weź się trochę ogarnij

a serial GoT, choć go wszędzie bronię i propaguję, tak naprawdę jest nędznym cieniem swojego papierowego pierwowzoru (natomiast trafił do widzów właśnie dlatego, że jest serialem, filmy fantasy krótsze niż trylogia WP przeważnie nie mają racji bytu)

p.s. zaś nad Anglosasami mamy tę jedną przewagę, że czytamy Sapkowskiego w oryginale, nie wiedzą, biedacy, co tracą ;P

użytkownik usunięty

* napisane jako fantasy

per333

Niestety, ale Twoje argumenty dotyczące społeczeństwa Amerykańskiego są dość słabe. Nie jest to naród słynący z zaineteresowania kulturamy innymi niż własna. Jestem pewna, że jakikolwiek amerykanin jeśli już kojarzy Lema to nie dlatego, że czytał tylko widział ( lub słyszał) o filmie ,, Solaris". Sapkowski -w mojej opinii- jest naprawdę utalentowanym autorem. Problem może tkwić w tym, że język jego powieści jest trudno przetłumaczalny na inny język. Osobiście uważam, że z łatwością można znaleźć przynajmniej kilka znakomitych powieści fantasy, ale wiadomo: de gustibus non est disputandum

ocenił(a) serial na 8
Devana

A co Ty wiesz o spoleczenstwie amerykanskim poza stereotypami? Mieszkalas kiedys w Stanach, masz jakichs przyjaciol wsrod Amerykanow? To w USA rozwija sie preznie literatura fantastyczna i zawsze tak bylo. To USA eksportuja rozne nowinki kulturalne i kulturowe. To amerykanskie kino, nie tylko to hollywodzkie, rozwija nowe srodki artystycznego przekazu. Nie deprecjonujac osiagniec innych kinematografii trzeba powiedziec, ze prawdziwe kino narodzilo sie w Stanach i stamtad pochodza niemal wszystkie technologie filmowe.

My, Polacy, czesto lubimy sie dowartosciowywac poprzez wysmiewanie sie z Amerykanow. Nie jest to zreszta wylacznie nasza specyfika. Tymczasem fakty wysmiewaja sie z nas. To z USA pochodzi wiekszosc noblistow w naukach scislych. Pochodza oni z kraju, ktory ma rzekomo niski poziom nauczania. A jaki jest poziom nauczania w Polsce, ilu noblistow z fizyki, chemii czy ekonomii my sie dochrapalismy? Fakty sa zawsze bezwgledne i okrutne wobec stereotypow.

Twoje argumenty sa bardzo slabe i to nie ulega watpliwosci. Argumenty oparte na stereotypach nie moga byc inne. Mam mnostwo przyjaciol wsrod Amerykanow i sa to najrozniejsi ludzie. Stany to wielki kraj, bardzo zlozony i zroznicowany wewnetrznie. Kazdy znajdzie tam cos dla siebie w zakresie literatury czy muzyki. To Stany a nie Polska sa zrodlem najrozniejszych nurtow kulturowych i skutecznie potrafia je rozpropagowywac na calym swiecie. Praktycznie cala muzyka rozrywkowa swoje zrodla ma w USA, jak nie bezposrednio to posrednio poprzez wplywy kultur imigranckich, ktore ten kraj ksztaltuja i zawsze ksztaltowaly. Jazz, rock, rap - to wszystko wywodzi sie z USA, podobnie jak z USA wywodzi sie kino. Ile my, Polacy, mamy takich towarow eksportowych, ktore podbily swiat i na swiecie sa tworczo rozwijane?
Ale nie, stereotypy sa lepsze, zawsze wynikaja z glupoty i z braku wiedzy. Pojdz na jakis uniwersytet stanowy, jakikolwiek i zobacz jaki tam jest poziom nauczania. Wbrew stereotypom wyzszy niz na Uniwersytecie Warszawskim, w kazdym razie w wiekszosci przypadkow i na wiekszosci wydzialow. Oczywiscie to kwestia kasy, zaplecza, infrastruktury, ale tez znakomitej organizacji i profesjonalizmu.

I mylisz sie po raz tysieczny - Lem wsrod milosnikow fantastyki jest znany, tak jak Deep Purple jest znany wsrod milosnikow klasycznego rocka i hard rocka, tak jak Mozart jest znany wsrod milosnikow muzyki klasycznej, a Grotowski jest znany wsrod milosnikow awangardowego teatru, tak jak Fellini jest znany wsrod milosnikow europejskiego kina artystycznego, tak jak Jung jest znany wsrod milosnikow psychologii. Bo Stany Zjednoczone to kraj specjalizacji i okreslonych umiejetnosci. Nie mozesz byc dobra we wszystkim, ale mozesz byc dobra w czyms konkretnym.
Lem nie zostal rozpropagowany przez zadne filmy, on byl najbardziej znanym pisarzem sf zza zelaznej kurtyny. Szczegolnie popularny byl w RFN, ale Amerykanie tez wariowali na jego punkcie. Darmowa reklame zrobil mu nie kto inny jak Phillip Dick z jego wypowiedzia o Lemie podszyta urojeniami. Kazdy, podkreslam - KAZDY pasjonat sf w latach 70-tych i 80-tych znal nazwisko Lema i wymienial je jednym tchem obok innych wybitnych pisarzy sf.

Bardzo zenujacym argumentem jest twierdzenie, ze ktos Lema poznal, bo Soderberg nakrecil film na podstawie Solaris. To tak jakby powiedziec, ze ludzie dowiedzieli sie o istnieniu Chrystusa dzieki filmowi "Pasja".

per333

,,Bardzo zenujacym argumentem jest twierdzenie, ze ktos Lema poznal, bo Soderberg nakrecil film na podstawie Solaris. To tak jakby powiedziec, ze ludzie dowiedzieli sie o istnieniu Chrystusa dzieki filmowi "Pasja". "
Jakkolwiek żenująco to brzmi taka właśnie jest prawada. Zresztą co to za analogia?! Porównywanie sławy Jezusa do Lema tu się wogóle nie sprawdza! Tak Lem był bardzo znanym pisarzem zza żelaznej kurtyny. Czas przeszły który sam użyłeś jest tutaj bardzo wskazany.

Ponadto znam parę osób z Ameryki i oczywiście opisując całe społeczeństwo nieuchronnie krzywdze pojedyncze jednostki. Taki skutek generalizacji, nie stereotypów.

Oczywiście jest wiele wybitnych dzieł amerykańskich. Natomiast Hollywood, które jak pisałeś produkuje wiele niesamowitych produkcji, serwuje także widzom znacznie więcej szmir. Generalizacja każdego społeczeństwa wykrzywia jego obraz. Tak to już jest ;)

ocenił(a) serial na 8
Devana

"Jakkolwiek żenująco to brzmi taka właśnie jest prawda".

Rzeczywiscie, brzmi to bardzo zenujaco, bo jest to tylko i wylacznie Twoja "prawda" i nikogo wiecej. "Prawda" oparta na totalnej ignorancji, na totalnym braku wiedzy, oparta na elementarnym braku rozeznania. Jaka wartosc ma taka "prawda"? Ksiazki Lema byly tlumaczone na prawie 40 jezykow. We wszystkich amerykanskich antologiach przedstawiajacych literature swiatowa Lem mial swoje poczesne miejsce. Pisali o nim najwybitniejsi amerykanscy tworcy. W legendarnej 4-tomowej "Drodze do SF" Jamesa Gunna Lem opisywany byl jako najlepszy z najlepszych. NIGDY nie brakowalo go przy sporzadzaniu listy najwybitniejszych pisarzy tego gatunku w historii.
Powinnas sie wstydzic, ze ferujesz opinie o czyms o czym nie masz bladego pojecia. Ja sie nie wypowiadam na temat baletu, bo sie na tym nie znam. Twoja wiedza jest kompromitujaca. Mozna powiedziec, ze jestes uosobieniem stereotypowego nieoduczonego Amerykanina :D Sek w tym, ze w Ameryce, wsrod fanow sf, niezmiernie trudno jest znalezc osobe o tak ograniczonej wiedzy o literaturze fantastycznej jaka Ty prezentujesz. Z reguly ludzie sa tam jednak madrzejsi - jesli sie czyms pasjonuja, to po prostu wiedza.

ocenił(a) serial na 8
per333

"Fame
He gained international fame for The Cyberiad, a series of humorous short stories from a mechanical universe inhabited by robots (who had occasional contacts with biological "slimies" and human "palefaces"), first published in English in 1974. His best-known novels include Solaris (1961), His Master's Voice (Głos pana, 1968), and the late Fiasco (Fiasko, 1987), expressing most strongly his major theme of the futility of mankind's attempts to comprehend the truly alien."

Slawe zdobyl juz w latach 70-tych, dzieki znakomitemu przekladowi Cyberiady na angielski dokonanemu przez Michaela Kandela. Nawet w nieszczesnej angielskiej wikipedii Lem ma obszernie uzupelnione haslo. Sama Cyberiada w angielskiej wiki doczekala sie dlugiego opisu, bo jest to rzecz kultowa dla amerykanskich milosnikow sf. Nastepne tlumaczenia w latach 70-tych pozwolily amerykanskiemu czytelnikowi zapoznac sie z wczesniejszymi dzielami Lema, poczawszy od Astronautow. Furore robily Opowiesci o pilocie Pirxie. W latach 80-tych liczba fanow jeszcze bardziej wzrosla, choc byl to okres zmierzchu pisarstwa Lema. Amerykanie po prostu z opoznieniem siegali po jego wczesniejsze powiesci. Niemal wszystkie zostaly przetlumaczone na angielski, co mowi samo za siebie. Slyszalem o przypadku Amerykanina, ktory nie mogac doczekac sie tlumaczenia jakiegos dziela na angielski sam zaczal go tlumaczyc z niemieckiego. Lem byl bezwzglednie najbardziej znanym wspolczesnym polskim pisarzem na swiecie.
Co ma z tym wspolnego przecietny film Soderberga, ktorego tresc niewiele ma wspolnego z ksiazka, porusza tylko jeden z watkow tam opisanych? W dodatku film powstal w XXI wieku, gdy slawa Lema byla juz od dawna ugruntowana.

per333

to staje się prawie tak bez sensu jak spór miłośników Audi i Mercedesa...jak to fantasy się nie rozwija? Patrząc na Tolkiena, Eddingsa, Cooka, Feista, Martina czy Eriksona trzeba mieć chyba niezłe uprzedzenia żeby nie widzieć rozwoju gatunku. I to wcale nie tylko przez schodzenie do low fantasy czy skupianie się na psychologii bohatera...Nie tylko sf ma monopol na nowe pomysły dlatego całkowicie nie zgadzam się z deprecjonowaniem fantasy w stylu bo w sf jest więcej nowinek. Rozumując w ten sposób możemy spokojnie przekreślić historię jako naukę bo przecież nic nowego się nie dowiemy - zajmijmy się np. cybernetyką, to dopiero frajda, nie? Co to za porównanie? "Skupiać się na aspektach psychologicznych, obyczajowych". No tak, sf jest lepsze bo skupia się na technologii? No bez jaj...

ocenił(a) serial na 8
arutha86

Totalnie mylne wnioski wyciagnales z mojej wypowiedzi i w dodatku imputujesz mi tezy, ktorych nie postawilem.

per333

przykłady?

ocenił(a) serial na 8
arutha86

Fakty - faktem jest, ze fantasy to gatunek mocno ograniczony wlasnymi ramami.

Podajesz przyklad Tolkiena na poparcie swojej tezy, ze ten gatunek sie rozwija. To tak jakbym ja podal przyklad Wellsa albo Verne na poparcie tezy, ze sf sie rozwija. Bez jaj. Tolkien jest jednym z prekursorow fantasy, ale kiedy ostatni raz napisal jakas powiesc i jak dlugo bedziemy musieli czekac na nastepna ;) To w temacie rozwoju.

Cook jest pisarzem przecietnym, malo ambitnym. Tworzy komercyjne serie w rodzaju Czarna Kompania, niczego nie rozwija, po prostu jest dobrym rzemieslnikiem.

Lepiej bys zrobil gdybys dawal za przyklad Gene'a Wolfe (pisze zarowno sf jak i fantasy), bo ten pisarz zawsze poszukuje nowych form artystycznego wyrazu a jego powiesci sa swieze i do pewnego stopnia oryginalne. Czarna Kompania byla fajna, ale potem seria utknela na mieliznie, co jest typowe dla dziel autorstwa rzemieslnikow. Wypalaja sie szybko. Rzemieslnicy czesto siegaja po fantasy, bo nie starcza im talentu by tworzyc rzeczy bardziej wysublimowane, adresowane do nieco bardziej wymagajacego czytelnika.

Mievielle, pisarz mlodego pokolenia (ma 40 lat) tworzy swiaty hybrydowe, niebanalne. On moglby dawac nadzieje fantasy na rzeczywisty rozwoj gatunku. Sek w tym, ze w fantasy takich pisarzy jak Mievielle ze swieca szukac. Czesc milosnikow fantastyki nie zalicza tak zwanego "urban fantasy" (ktorym para sie Mievielle) do fantasy (ze wzgledu na wkomponowanie w swiat rozmaitych technologii mechanicznych, elektrycznych, maszynowych a czasem nawet elektronicznych). Sam jak czytam Mieviellle'a to lapie sie na tym, ze mam do czynienia z klasyczna sf, wraz ze wszystkimi atrybutami przynaleznymi temu gatunkowi.
Podobnie rzecz sie ma z Helikonia. Aldiss gardzi fantasy, ale stworzyl swiat (planete), gdzie istoty tam zyjace nie posluguja sie zaawansowanymi technologiami. Dal przyklad nieszczesnym rzemieslnikom piszacym fantasy jak sprawnie i ciekawie mozna taki swiat (planete) opisac, bez schematyzmu i szablonow rodem z Tolkiena.




per333

teraz ty nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi...nie podaję Tolkiena jako przykładu rozwoju...podaję np. Feista w porównaniu do Tolkiena jako przykład rozwoju (oczywiście totalnie subiektywnie)...albo Eriksona w porównaniu do Cooka (który też był prekursorem pewnego stylu w fantasy, a Erikson idzie w tym kilometr dalej). Nie twierdzę, że Cook jest wybitny, twierdzę, że porównaniu z nim Erikson jest - to jest sens mojej wypowiedzi.

ocenił(a) serial na 8
arutha86

Arutha, ja nie twierdze, ze ten gatunek nigdy nie bedzie mial szans na rozwoj. Przytoczylem opinie Aldissa o zastoju, ale poza tym nigdzie nie napisalem, ze w fantasy nie mozna odnalezc chlubnych wyjatkow. Wiecej - sam zaczalem szukac, dlatego doszperalem sie do Mievielle'a. Jego powiesci klasyfikowane sa jako "urban fantasy", choc ortodoksi ;) mogliby sie z ta klasyfikacja nie zgodzic.
Ja stwierdzilem cos innego - ze gatunek jest ograniczony wlasnymi ramami. Jego rozwoj tym samym tez jest ograniczony. Moze sie pojawic jeszcze stu utalentowanych tworcow, ktorzy dadza nowe zycie gatunkowi tworzac oryginalne swiaty, oryginalnych bohaterow i opisujac niebanalne historie, ale samego faktu sie nie zmieni. Ta okreslona konwencja ma swoje ograniczenia, podczas gdy sf (jako porownanie) wydaje sie byc niczym nieograniczone. Akcja powiesci sf moze dziac sie w jakichkolwiek realiach, rowniez sredniowiecznych. Moze operowac niezliczona iloscia watkow, srodkow przekazu i literackich narzedzi. Moze poruszac najrozniejsze zagadnienia z najrozniejszych dziedzin nauki. Wymien jakas dziedzine nauki, czy to humanistyczna czy scisla, ktorej sf nie mogloby poruszyc.
Fantasy takiego komfortu nie ma. SF moze sie swodobnie laczyc z innymi gatunkami, podczas gdy fantasy i horror nie bardzo. Polaczenie horroru i komedii na przyklad byloby sprzecznoscia. Fantasy moze siegac po komedie, ale nie siegnie po futurystyke, czy w zakresie nauk nie siegnie po wspolczesna politologie, czy fizyke molekularna albo technologie termojadrowe. SF moze czerpac ze wszystkiego pelnymi garsciami. Ba, sf moze sie bawic w fantasy jesli zechce.

per333

Z ramami masz częściowo rację (bo ten gatunek jest mocniej zdefiniowany niż sf) ale różnimy się co do definicji rozwoju. Dla mnie futuryzm nie jest jednoznaczny z rozwojem :)
Nie widzę nic sprzecznego w elementach komedii w horrorze, albo na odwrót. Wręcz pomaga to zaskoczyć widza...
Naukę ładnie potrafi w komiczny sposób wkręcić do fantasy Pratchett...znasz może jego Hex-a? Albo Instytut Magii Wysokich Energii? Teorię kwantów mnichów czasu, wynalazki Leonarda z Quirmu, inwazję koszyków sklepowych albo potworów srebrnego ekranu w Świętym Gaju? Fakt często same nazwy śmieszą ale same "naukowe" teorie i jak najbardziej współczesne (a często futurystyczne) wynalazki znajdują miejsce w tym gatunku bez wychodzenia z ram.
SF może poruszyć dużo bo jest duzym workiem...tak samo możemy powiedzieć, że jeszcze większym jest literatura popularna ale nie ma to żadnego przełożenia na perspektywy rozwoju ;)

ocenił(a) serial na 8
arutha86

Przeczytalem pare powiesci Prachetta w tym pierwszych 5 ze swiata dysku. Po pewnym czasie przestaja smieszyc, nudza i mecza. Jak dlugo mozna eksploatowac ten sam pomysl i do tego operowac dokladnie tymi samymi literackimi chwytami?

Nie zgadzam sie, ze mozna pozenic horror z komedia, bo wtedy horror przestaje byc horrorem. Horror ma okreslone zalozenia gatunkowe, przypisane mu bardzo scisle. Ma straszyc, wywolywac nastroj grozy, ma wzmagac niepokoj poprzez budowanie swiata mrocznego, tajemniczego, poprzez niedopowiedzenia, odwolujac sie do okreslonych emocji czytelnika. Nie ma mowy by jedna z emocji czytelnika mialo byc ogolne rozbawienie. Dlatego dla mnie komediowy horror to antynomia. Wtedy jest to tylko komedia poslugujaca sie rekwizytami wzietymi z horroru, nic wiecej.

Mieville wywarl na mnie ogromnie pozytywne wrazenie. Bardzo polecam jego ksiazki, bo sa powiewem swiezosci w literaturze fantastycznej. Jednak ja nie potrafie byc bezkrytyczny. Nie znam czlowieka idealnego, nie znam tez idealnego pisarza. Wszystkich musze krytykowac. Moj ulubiony, Dostojewski, tez zaliczyl pare wpadek.

Dworzec Perdido i Blizna China Meville'a otwieraja cykl i robia to w sposob cholernie zachecajacy. Ale przy lekturze Zelaznej Rady zaczalem odczuwac znuzenie. Zaczalem wychwytywac schematy stosowane przez autora. Klimat, ktory buduje poprzez swoja specyficzna narracje przestal byc dla mnie zachwycajacy. Nie rozbudowuje mojej wiedzy o zlozonym swiecie, ktory stworzyl, choc ja tej wiedzy bylem ciekawy. Czegos zaczyna brakowac, rowniez pomyslow. Moze powinien sprobowac swych sil w nowym uniwersum, ten cykl na razie odstawiajac. Niemniej z pisarzy mlodego pokolenia Mieville wydaje mi sie bardzo obiecujacy. Swietny warsztat, bardzo przypadajaca mi do gustu narracja. Jego ksiazki sa tlumaczone na polski, mozna je dostac na allegro, wiec polecam kazdemu milosnikowi fantastyki.
Urban fantasy? Teoretycznie taki to gatunek. Jest magia, sa rozne rasy, ale sa tez technologie odpowiadajace naszemu XIX wiekowi po rewolucji przemyslowej. Sa na przyklad maszyny parowe, sa laboratoria badawcze, jest watek zwiazany z promieniowaniem, sa ziemie skazone przez jakas zagadkowa katastrofe nuklearna. Sa wielkie miasta, po ktorych snuja sie przedstawiciele najrozniejszych ras. Jest kolej miejska, sa radni, burmistrzowie, sale teatralne, wychodza gazety, w tle saczy sie nikczemna polityka. Niby XIX wiek, industrializacja, place budow, ekspansja terytorialna, wydobywanie surowcow na wielka skale, sa nawet maszyny latajace. Czy to jest fantasy?

per333

Horror i komedia...dla mnie nazwa zależy od proporcji, a to już subiektywne ;) Założenia wywoływania nastroju grozy, wzmagania niepokoju wcale nie uniemożliwiają wstrzelenia zabawnej sytuacji po której z kolei połowa kina zacznie krzyczeć z przerażenia - wyobraź sobie nawet ten spotęgowany efekt zaskoczenia! Powiem więcej, wzmagający się nastrój grozy przez cały film jest nawet trochę sztuczny, człowiek często szuka ucieczki przed grozą w humorze czyż nie? Czasem dość histerycznie ale jakieś komediowe akcenty się znajdzie. Nie mówię o ogólnym rozbawieniu. A w założeniach horroru chyba nie ma braku happy-endu?
Pierwszych pięć...to się nie dziwię bo trafiłeś 3 z jednego cyklu...przeczytaj coś z cyklu straży np. albo pociągnij śmierć. muzyka duszy mnie rozbawiła (jest serial kreskówkowy na podst. tej książki). piekło pocztowe z nowych było fajne (też z ekranizacją tyle, że aktorską) choć złośliwi mówią że nasza poczta jest znacznie ciekawsza ;) niektórzy nie lubią Rincewinda więc omijają niektóre książki z Dysku (własnie np te 3 z 5 które czytałeś)...jego zabawa z nauką poszerza się w późniejszych produkcjach ale jego humor nie każdemu pasuje to akurat rozumiem doskonale :)

Czy to co opisujesz to fantasy? Nie wiem, a czy jest to całkiem SF? No też nie. To jest hybryda i fajnie. Ale nie uważam, że to jedyna droga rozwoju fantasy, ten gatunek się będzie rozwijał dobrze i bez wchodzenia w zbytni futuryzm.
Wolę rozgraniczać SF i fantasy pod kątem tematu przewodniego wtedy jakoś lepiej to idzie ;)

ocenił(a) serial na 8
arutha86

Jezeli mamy do czynienia z komiczna sytuacja a nie z komedia to ok. Ja tylko twierdze, ze nie da sie pozenic horroru z komedia, to znaczy nie da sie pozenic tych dwoch gatunkow. W najlepszym razie wyjdzie nam parodia horroru a nie horror.

Natomiast zabawne wstawki to nic niezwyklego. Daleko nie trzeba szukac, wystarczy King. On lubuje sie w rozpoczynaniu powiesci od opisu spokojnego, niemal niczym nie zmaconego zycia glownego bohatera. Wszystko na poczatku toczy sie leniwie, a czasem nawet sielsko i anielsko. Napiecie i nastroj niepokoju wzmagaja sie powolutku. W niektorych jego powiesciach niektore dialogi maja charakter humorystyczny. Ale potem oczywiscie wszystko sie musi zmienic, a koniec zwykle szczesliwy nie jest.


per333

ok rozumiem czyli po prostu mówimy o kwestii skali. pytanie ile % komedii musi być w filmie by w gatunek wpisać mu komedię, a ile horroru etc :) jeżeli gatunkiem przewodnim jest horror to nie widzę specjalnie możliwości domieszki większej ilości innych gatunków (i to nie tylko komedii) poza elementami...
Równie dziwne połączenie mogłoby być z musicalem, romansem albo erotykiem ;) Poza gatunkiem fantastyki (ogółem) to tylko elementy wchodzą w grę...

ocenił(a) serial na 8
per333

Pozwolę sobie odnieść do Twoich wypowiedzi, bo jedna rzecz mnie denerwuje. Uznajesz wyższość S-F nad fantasy głównie przez ograniczenie ramami, których tej pierwszej brak. Uzasadnij proszę, co złego w ramach i właściwie czy rozwój rozumiany przez brak ograniczeń jest czymś najwłaściwszym i jedynie słusznym? Jeśli mam być szczery nie przepadam za S-F właśnie z tego względu i cenię fantasy (za wyjątkiem heroic fantasy) za tę niemal prostotę, gdzie w samej konstrukcji świata nic nie może mnie zszokować i tym samym mogę skupić się przede wszystkim na fabule. Nie potrzebuję nowych, często na tyle absurdalnych pomysłów (nie rozwiązań) i technologii, które niejednokrotnie każą mi zastanowić się nad tym, czy autor jest niespełna rozumu. Oczywiście wszystko opiera się na gustach i guścikach - nie sposób o nich dyskutować, a Ty zakreślasz szersze koła twierdząc, jeśli dobrze zrozumiałem, że S-F ma większy potencjał i hmm, łatwiej wykrzesać z niego coś genialnego. Z tego punktu widzenia może i masz rację, ale czy to cokolwiek zmienia?

Nic dziwnego, że na ogół po fantasy sięgają młodsi czytelnicy, bo znaczna jej (fantasy) część jest naiwna i infantylna. S-F niejednokrotnie skupia się na poważniejszych problemach i mimo swojej formy skupia starszych czytelników, częstokroć jednocześnie żywo zainteresowanych technologią.

ocenił(a) serial na 8
tommik8110

Sam sobie odpowiedziales. SF ma wiekszy potencjal, to nie podlega dyskusji. Wsrod czytelnikow SF sa bardzo rozni ludzie, o roznym wyksztalceniu, to nie tylko osoby zainteresowane technologiami, ale tez np. fizycy czy socjologowie. Profesor Edmund Wnuk-Lipinski paral sie kiedys SF i moim zdaniem calkiem niezle mu to pisanie wychodzilo. Fantastyka socjologiczna nalezy do moich ulubionych nurtow w sf.

Prostota? Prostota jest w bajkach dla dzieci, z takich rzeczy sie wyrasta. Starszy czytelnik potrzebuje w literaturze czegos wiecej. Jak nie pomyslow, zlozonej tresci, wielowatkowosci, rozbudowanych swiatow, wiarygodnie przedstawionych bohaterow, to przynajmniej skomplikowanej i oryginalnej formy. Na szczescie akurat Gra o Tron nie razi ludzi prostota dzieki glebi psychologicznej zawartej w opisie postaci. Nie sa to bohaterowie szablonowi, plytcy psychologicznie, wycieci z kartonu albo zywcem wzieci z komiksu. Gdyby tak bylo ten cykl bylby bezwartosciowy.

ocenił(a) serial na 8
per333

Oczywiście nie miałem na myśli tego rodzaju prostoty, a jedynie tej "prostoty" świata fizycznego. Tak jak w fantastyce często to się dzieje, do średniowiecza wrzuca się trochę magii - nic skomplikowanego i to właśnie w tym lubię. Silenie się na stworzenie czegoś, czego jeszcze nie było (dla samej odmienności, nie z potrzeby) drażni mnie i właśnie to sprawia, że nie przepadam za tym gatunkiem.

Może polecisz coś wartego uwagi, poza Mieviellem?

ocenił(a) serial na 8
tommik8110

W dziedzinie sf? O rety. Musialbym przysiasc sie do kompa na dluzej, bo tytuly bym wymienial bez konca. Komus kto nie przepada za sf polecilbym raczej prostsze rzeczy, tym bardziej, ze sam mowisz, ze lubisz prostote. W tej chwili krecona jest Gra Endera na podstawie ksiazki Carda, w obsadzie mamy Harrisona Forda. Moze po te ksiazke siegnij? Rowniez czeka nas ekranizacja wymienianego przeze mnie Gateway Frederika Pohla. Goraco polecam te rzecz, ale odradzam czytania kontynuacji. Czar prysnie. Tegoz autora genialnym jest Czlowiek Plus. Legendarna jest Diuna Herberta. Bardzo cenie filozoficzna tworczosc Silverberga, ale to raczej Tobie nie przypadnie do gustu. Cieplarnia i Non-stop Aldissa to lektury obowiazkowe. Szaleje na punkcie Dicka. Cenie Wolfa i tutaj moglbys ugryzc kesa, bo Wolfe tworzyl tez cykle fantasy (Ksiega Nowego Slonca). Pewnie slyszales o Wiecznej Wojnie Haldemana. Ma byc film. Do Asimova nie bedzie sie siegac bezposrednio, ale bedzie sie czerpac z jego pomyslow (Ja, Robot). Niektore powiesci Cherryh sa fajna i lekka rozrywka. Opowiadania Sheckleya rozbawiaja do lez. Dickson, Brin (ekranizacja Listonosza z Costnerem) czy Harrison to wyrobnicy, nie szanuje ich, ale niektorym sie ich powiesci podobaja. Moge tak wymieniac bez konca.

ocenił(a) serial na 8
per333

Z wymienionych przez Ciebie tytułów czytałem jedynie Diunę i to właśnie ze względu na jej legendarność - takich książek nie wypada nie znać. W wolnej chwili postaram się podgonić S-F, może zaczynając od tych rekomendowanych przez Ciebie przejdę przez to bezboleśnie i przekonam się co do tego gatunku. Cóż, dziękuję.

per333

a co do drugiej strony tego co piszesz. jeżeli dobrze rozumiem (bo Mievielle nie znam) to dla Ciebie drogą rozwoju fantasy jest hybrydyzacja z sf - jako kontynuacja tezy, że tylko sf ma perspektywy rozwoju. z tym się nie zgadzam tak samo jak z główną tezą. ogromny postęp w sposobie narracji oraz złożoności świata (i to nie tylko złożoności przez odzwierciedlenie realnego świata w typie low fantasy czyli tego "miecza" ale też i sięganie do źródeł typowego tolkienowskiego fantasy z "magią") jest widoczny na przestrzeni lat i nie trzeba go szukać. samo porównanie strony magii u Cooka i Eriksona powinno dawać do myślenia, że sporo nowych rzeczy można wnieść do tego "prymitywnego" gatunku. Opisać komuś kto nie czytał Eriksona ideę i mechanikę magii w jego swiecie jest diabelnie trudno czego nie można powiedzieć o Cooku czy Tolkienie. postęp w gatunku to nie tylko nowe wymysły sf, tak samo można się bawić z high fantasy, pytanie na ile komu starcza fantazji.

per333

"Swiat "tarczy i miecza" czy "magii i miecza" jest swiatem ubogim, ograniczonym, w przeciwienstwie do science-fiction. Dlatego fantasy uwaza sie za jeden z najprymitywniejszych gatunkow literackich, bo jest zatrzasniety w pewnych okreslonych ramach wynikajacych z tej konwencji."
"Aldiss stwierdzil, ze fantasy skazane jest na zastoj. Nie jest w stanie rozwijac sie tak jak inne gatunki, chyba, ze bedzie skupiac sie na aspektach psychologicznych i obyczajowych, kosztem opisywania egzotycznego i basniowego swiata."
Z tego wniosek mam taki - fantasy jest ubogie, ograniczone i prymitywne bo jest zatrzaśnięte w ramach i się nie rozwija, a sf owszem. Jednym słowem fantasy jest dla nastolatków, a sf dla dorosłych (?!). Dla mnie to bzdura bo przykłady rozwoju i złożoności w różnych kierunkach można mnożyć. Chyba, że chodzi Ci tylko o to, że nie da się napisać fantasy całkowicie nie zwracając uwagi na ramy gatunku, to masz rację ;) Poza tym rozgraniczeniem na nastolatków uciekających do sf bo szczerze mówiąc nie zauważyłem tego...może statystyka zauważyła ale to synonim kłamstwa ;)

ocenił(a) serial na 5
arutha86

Sapkowski w "Rękopisie znalezionym w smoczej jaskinii" fajnie skomentował rzekomą wyższość sci-fi nad fantasy w rozdziale "Rzecz o Wielkim Konflikcie, czyli rozprawa o ptakach, które we własne gniazdo nakakać się nie wahają":)

selfishcat

Mały cytat:
"Padają programowe wręcz stwierdzenia, tezy, mające charakter prawd objawionych. Z których płynie udowodniona Wielka Prawda Obiektywna. Brzmiąca: fantastyka naukowa jest od fantasy lepsza, wartościowsza, mądrzejsza, tak ipso facto, jak i w każdym poszczególnym analizowanym przypadku.
Demonstrandum-srandum, odpowie każdy konsument literatury, czyli czytelnik. I będzie miał rację."

Jaco80

Amen ;)

ocenił(a) serial na 6
per333

Mylisz się. Po prostu zwykle fatalni autorzy się za niego biorą i tyle:P. Te wszystkie kolejne trylogie, pięciologie i inne duperele po kolei podbijające rynek:). Połowa jest gorzej napisana niż poradnik kucharski. Pozwalają na to sami fani, których interesuje tylko żeby były smoki, trolle i miecze większe od użytkowników:). Tego jeszcze nie czytałem ale kolega do pierwszej części mnie nie zachęcał, zwracając uwagę że może chodzić o przekład. Co do serialu pierwszy sezon był mega. Drugi jak na razie mnie nudzie:).

ocenił(a) serial na 7
Finalny_Odbiorca

jest ksiazka porownywalna do Gry o Tron - cos o lemurach i miesozercach czy jakos tak. podobno bardzo dobra

loozack

:D sorry nie wiem o jaki tytuł chodzi (czy w ogóle;P) ale padłem po tych lemurach ;)

ocenił(a) serial na 7
arutha86

uwierz mi, że w pierwszym momencie ja tez ;D

ocenił(a) serial na 8
loozack

Cos mi swita pod kopula, ale nie jestem pewien czy nie mowisz o jednej z powiesci Scotta Carda. A jezeli tak, to mowisz o science-fiction ;)

ocenił(a) serial na 7
per333

tak to jest raczej sci-fi, ale sprawdizłem i to nie o to mi chodziło ;)

loozack

lemury...to zalatuje trochę monty pythonem i krwiożerczym królikiem ;)

ocenił(a) serial na 8
loozack

A co chodzilo? Ciekaw jestem, bo naprawde cos mi swita pod kopula, ale nie potrafie tego uchwycic. Jesli to nie Card to kto?

ocenił(a) serial na 7
per333

Kurde teraz sobie już nie przypomnę, ale jakiś czas temu na necie czytałem, że to ksiażka porównywalna do "Gry o Tron". Nie jesetm pewny czy aby napewno to lemury były, ale na 99% żę mięsożęrcy zaatakowały kraj spokojnych lemórów - tyle pamiętam. Postaram się do jutra przypomnieć.

loozack

The Katurran Odyssey? :) Strzelam nie czytałem ale lemury są ;)

ocenił(a) serial na 7
arutha86

znalażłem http :// ksiazki. polter. pl/W-oku-cyklonu-Taylor-Anderson-c23957