Lądowanie Degeneris z całą jej armią wiadomo słusznie rozbudza oczekiwania i jakiekolwiek jej niepowodzenie zirytowałoby widzów, ale dla wyrównania szans czy też dla zaprowadzenia większego chaosu w Westeros dobrze by zrobiło gdyby np. poniosła porażkę nieoczekiwanie zaatakowana przez flotę Euron Greyjoy'a.
Wówczas Euron mógłby w glorii swej chwały wrócić po rękę królowej Cersei, a ona by mu uległa. To byłoby ciekawe, chociaż wiadomo, że w obecnej niepewnej, niebezpiecznej sytuacji Cersei powinna uwieść i poślubić najsilniejszego z władców, czyli Johna Snow.
Jeśli dołączy (co wielce prawdopodobne) to z tego wyniknie choćby taka korzyść, że Sansa powróci do swego męża, Tyriona, o ile on wybaczy jej nielojalność.
Co do walki z nieumarłymi - fabuła tego wymaga by przekroczyli mur i zrobili grubą aferę począwszy od Północy... więc Snow chyba będzie musiał się przenieść na południe, do cieplejszych krain.
Jona Snowa uwieść jej się nie da choćby stanęła na cyckach i zaklaskała pośladkami, nie ten typ człowieka. Został jej tylko Euron.
Okręty Eurona są trochę jak kartagińskie. Widać ostrogi do taranowania, a wysokie płoty nad burtami wyraźnie wskazują na dostosowanie do walki na dystans, a nie abordażu. Jedyna szansą Eurona na sukces jest dopadnięcie floty Daenerys na morzu, bo poza okrętami Yary zupełnie nie nadaje się do walki. Pozostaje sprawa smoków i może pokażą ten róg do ich kontrolowania. Natomiast na lądzie siły Eurona nie są w stanie stanąć do walnej bitwy z powodu braku kawalerii. Pozostają wypady małych sił na słabo bronione obiekty i sianie zamętu na tyłach wojsk Daenerys, co może spowodować konieczność podziału wojsk.