Lord kastark mu było. Owszem, decyzja robba była idiotyczna i naiwna tak jak naiwne było jego przekonanie, ze stary frey mu wybaczy. Świadczy to tylko o tym, ze był troszkę rozwydrzonym dzieciakiem który zlekceważył ludzi wokół. Kastarka skazał na śmierć bo pojechał mu per chlopcze a on, wielki król i zwyciezca dwóch bitew chciał być traktowany poważnie. Zgubiła go słabość i wielkie ego. No cóż.z drugiej strony jednak ciekawe co zrobiłby Bolton, gdyby Robb nie skazał się na przegrana w taki sposób. Pozostalby wierny czy sprzedalby się mimo tego?

Lekka poprawka Karstark :p

Druga poprawka: Robb

Trzecia poprawka: Frey

Czwarta poprawka: Bonanza

Czwarta poprawka "chłopcze" - jeśli cytujemy,
piąta i następne: brak kilku przecinków,
kolejna i następne: brak kilku polskich ogonków i kropek...

Czekałby aż sprawy się rozwinął. Mając Karstarka i Frayów nie straciłby Riverrun. Mógł nieźle namieszać więc Bolton by raczej wzioł na wstrzymanie. Ale chłopaczek to zaprzepaścił.

W sumie na weselu dał do zrozumienia że nie ma dla niego nic ważniejszego od kasy. A Lannisterowie zawsze spłacają swoje długi:)

Kasę to by sobie wziął od Lanisterów po zdobyciu ich siedziby. A trup Twina by mu nie zapłacił. Bolton wziął by na wstrzymanie, czy by zdradził możliwe ale według mnie później jak sytuacja byłaby pewna dla Lanisterów.

Zaraz tu napiszemy alternatywne losy bohaterów:):)

Niestety Robb podjął wiele złych decyzji za które zapłacił ostateczną cenę, jedynym usprawiedliwieniem jest to, że gdy został głową rodu miał tylko 16 lat. W życiu kierował się zasadami które wpoił mu ojciec co spowodowało, że skończyli w podobny sposób. W końcu w grze o tron zwyciężasz albo giniesz :) Co do Boltona to jest on przebiegłą bestią która kieruje się tylko swoim interesem.

Jeśli chodzi o wielkie ego, Rob zabił Karstarka ponieważ ten zabił więźniów to była sprawa honoru którego (już inna sprawa) starkowie nie łamią. Niestety przez to giną

Jasna sprawa, literówka:) w serialu było to tak przedstawione,że argumenty kobiet do niego trafiły, jednak gdy stary karstark zaczął szydzic z robba jak to łagodnie się ze zdrajcami obchodzi, ten dał się zwyczajnie ponieść emocjom. Ja to tak odebrałam. A co do małżeństwa z Jeyne - książki nie czytałam, tylko różne opracowania a z nich mi wynikało, że to było troszkę inaczej niż z Talisą. Oni spędzili ze sobą noc w przypływie chwilowych namiętności a później Robb, żeby chronić honor Jeyne, pojął ją za żonę. Także wygląda na to, że on wtedy zostal postawiony przed dylematem bez dobrego wyjścia. Cokolwiek by nie zrobił, splamiłby honor. No i przy tym wszystkim był nieco naiwny a to wynikało właśnie z braku doświadczenia i z młodego wieku.

Gdyby ułaskawił Karstarka to straciłby wiele w oczach swoich chorążych, a próbował odciąć się od łatki pobłażliwego króla trzymającego mamusię za spódnicę. Karstark dokonał zdrady, a karą za zdradę jest śmierć. W dodatku obraził króla na oczach wszystkich. Co do Jeyne masz rację, a do tego zbliżenia doszło, bo dostał wiadomość, że jego bracia zginęli. Za awoiaf:

"With Winterfell under his control, Theon takes Bran and Rickon hostage. Theon has difficulty controlling Winterfell's population, many of whom are known to him. He frees Ramsay Snow, in the guise of "Reek", from the castle's dungeon and takes him into his service. Maester Luwin also serves Theon, and pleads for him to show mercy and tolerance. Bran and Rickon Stark manage to escape with the help of Osha, Hodor, Meera and Jojen Reed. Theon fails to track the boys down, however at Reek's advice, he kills two miller's boys around the same age and presents their preserved corpses as the Starks'."

Tak więc wychodzi na to, że zaczęło się od Boltonów...

Tak. W serialu generalnie ten wątek zajęcia Winterfell został dość pokiereszowany i przedstawiony inaczej niż w książce. No bo właściwie nie wiadomo za bardzo było kto spalił zamek po tym, jak ludzie Theona wydali go Boltonowi. A same tortury to zostały opisane dopiero w tańce ze smokami.

Bolton to szczwany lis:) jest jak chorągiewka ;) zdawał sobie sprawę że z decyzji Robba nic dobrego nie wyniknie wiec zdecydował się na przymierze z silniejszym jego zdaniem Lanisterem (gdyby tylko wiedział jak stary skończy ;)))) )

Moim zdaniem nawet bez małżeństwa z Jeyne/Talisą doszłoby do Krawych Godów albo czegoś podobnego. Tywin od dawna już planował pokonanie Młodego Wilka poza polem bitwy, bo jak mówił był niebezpiecznym przeciwnikiem.

Twin tak. Ale czy Frey do tego przyłożyłby rękę wżeniony w królewską rodzinę. Wątpię.

Westerlingowie też zostali wżenieni w królewską rodzinę, a i tak knuli wespół z Tywinem przeciwko Starkom. Boltonowie też nie potrzebowali nieuczciwego gestu ze strony Starków, żeby wbić im nóż w plecy.

Kwestia priorytetów. F chciał wyjść z zaścianka, to mu gwarantowało wesele z S. W się nie liczyli, zależało im na przetrwaniu a tu większe szanse były z T. B po prostu wybrał silniejszego.

Spoiler
Ogólnie w książce on to zaplanował z Westerlingami pokazuje to moment gdy uniewinnia ich w listach. Oczywiście Jeyne oczywiście nie wiedziała o tym ale jej matka knuła z Tywinem :p

ned był głupi i naiwny to i syn taki sam, jak widać niedaleko pada banan od bananowca.

Ned się nie nadawał do intryg na wojnę owszem ale kiedy chodziło o przebiegłość był zbyt honorowy. No i oczywiście zgadzam się że Rob bardzo starał naśladować się ojca.

Powiem tyle, Lannisterowie wygrywają tylko dzięki taktyce Tywina i jego intrygom. Świetnie to widać w 4 tomie po sezonie na lwy ;p

Bo jest już bardzo ale to bardzo doświadczony i przy tym chłodny i opanowany. Jest świetnym strategiem i nie cofnie się przed niczym, byleby zachować pozycję.

Spokojnie, wciąż żyje Rickon - ostatnia nadzieja Północy.

Przede wszystkim Robb przegrał, bo wydał bardzo niejasny rozkaz wujkowi. "Masz obronić Riverrun". Ale nie powiedział czy pod zamkiem, czy w trakcie oblężenia. Edmure postanowił wykonać rozkaz poprzez nie wpuszczenie tywina do Trindetu, co tylko zniszczyło plany Robba, aby zrobić pułapkę na wojska Tywina na jego własnych ziemiach. Gdyby powiedział "przepuść Tywina, bo planuję go zniszczyć tutaj", to by go rozwalił. Lannisterowie przestaliby się liczyć, bo nie mieliby już armii oraz lorda, a ich dzielnice plądrowałyby wilki, Stannis zdobyłby stolice i bardzo możliwe, że walczyłby z Tyrellami. Po ślubie (w książce) planował odbić Północ. Freyowie i Kaskarowie pewnie by dołączyli do niego znowu bo nie mieli by innych perspektyw, potem zapewne wałczyłby z krakenami aż do wyniku wojny na południu i tylko czekać aż pewna kapłana wysłałaby na niego demona. Ten jeden rozkaz zadecydował o wszystkim.

Północ straciłby i tak, bo Król Wysp był gotowy poświęcić syna, którego nie znał, na rzecz zaufanej córki.

Lordneo ale jak to nie straciłby Riverrun? Zamek pozostał mu wierny nawet po jego śmierci i należał do Królestwa Północy jeszcze kilka miesięcy.