Salman Rushdie przygotowuje scenariusz serialu pt. "The Next People" dla stacji
Showtime. Przy okazji wypowiedział się na temat głośnej produkcji HBO "Gra o tron".
Oto jego słowa: "Śmieci, ale uzależniające śmieci - mnóstwo przemocy i kobiety w kółko
się rozbierają, więc jest wesoło. To badziewie, co prawda dobrze zrobione, ale jednak
badziewie".
Osoby niezorientowane informuję, iż Rushdzie jest m.in. laureatem Booker of Bookers
for the best novel among the Booker Prize winners for Fiction awarded at its 25th
anniversary (in 1993). Dokładnie to otrzymał tę nagrodę za "Dzieci Północy". Ponadto jest
autorem słynnych "Szatańskich wersetów" - które przez niejednego zostały potępione,
chociaż to trudna literatura i dla większości zapewne niezrozumiała. Dodam też, iż
Rushdie zasłużył na Nobla bardziej niż Murakami, ale cóż - prędzej otrzyma go
Japończyk, gdyż nie wzbudza aż takich kontrowersji.
No cóż. Tego nie pojmują współcześni widzowie - dla mnie to tacy jak Rushdie, którego
dzieła uważam za pasjonującą przygodę intelektualną i estetyczną, są wyrocznią. Acz
jedyne, co on uczynił, to powiedział to, co potrafiłbym i ja o tym serialu. Fajne toto, fajne, i
tyle. Ani przygody intelektualnej, ani artystycznej. Badziewie, ale dobrze zrobione.
Pozdrawiam.
PS.
Tym, którzy od razu stwierdzą, iż ich obrażam, bo dlań to "arcydzieło", piszę od razu - nie,
niechaj tak będzie, arcydzieło dla Was, ale cóż, dobrze wiedzieć, iż istnieje INNY ŚWIAT.
Świat wartości, które reprezentują tacy twórcy jak Rushdie, czy Bułhakow i Grass, którymi
się inspirował, i wielu innych, przesłoniętych przez pop-kulturowe popłuczyny.
He he he... Dobre, Wilku, dobre.
Chociaż ja również niewiele więcej wypatrzyłem, a z islamem nic wspólnego nie mam, uwierz mi. No dobra, niech będzie - w tym "badziewiu" było jeszcze kilka innych atrakcji, acz niewiele przewyższających wzmiankowane przez Rushdiego. ;-)
I zauważ, iż tego "nieodrodnego muzułmanina", jak go nazwałeś, to wszystko bawi, nie bulwersuje - "jest wesoło". ;-)
Salman Rusdhie to taki Muzułmanin na opak. I właśnie na tym "na opak" zrobił karierę. Bystry facet, wie co to markerting i dobrze to wykorzystał pisząc "Szatańskie wersety". Książka faktycznie miała swój okres świetności. Była modna ,była trendy. Ale chyba nic po za tym. Słowa Rushdiego na temat "Gry o tron" , które tu zacytowałeś traktuje jedynie jako objaw megalomani ich autora. Nie ma sensu brać tego poważnie, lepiej potraktowac Rushdiego jak muzułmańskiego wesołka.
Pełen zupełnie innych wartości, niż te , które przedstawia Rushdie, serdecznie pozdrawiam
Widzisz, nie bardzo.
1. Nie zrobił żadnej "kariery na opak". Napisał kilka wybitnych powieści i tyle. Tylko ktoś wyjątkowo słabo zorientowany - ktoś, kto poprzestaje na newsach i serialach - może kojarzyć go przede wszystkim z "Szatańskimi wersetami". Tak to już jest, że ludzie średnio wykształceni tylko tyle wiedzą. Wcześniej powstały "Dzieci północy" chociażby.
2. Jaki znowu "marketing"? Ech, nawet nie chce mi się tego komentować. To co, przewidział i wykorzystał to, że zostanie aż fatwa wydana i jego życie zmieni się w koszmar? Najwyraźniej ktoś tu jednak powinien poprzestać na serialach fantasy...
3. "Książka faktycznie miała swój okres świetności. Była modna ,była trendy. Ale chyba nic po za tym." He he he... Trendy i modny to jest serial "Gra o tron", dopóki go nie zastąpi inny, potem znowu inny... I tak, odejdzie w zapomnienie. "Szatańskie wersety" to arcydzieło literatury światowej. Wie to każdy, kto cokolwiek się w tym temacie rozeznał. A że o książce jest ciszej obecnie? Toż chyba mój rozmówca nie wie, iż kilku jej tłumaczy i wydawców zostało zamordowanych, a w Polsce ukazała się w anonimowym tłumaczeniu, bez sygnatury wydawnictwa i nikt nie odważył się dotąd jej wznowić. Wiesz, to niebezpieczne działo, nie to co "Gra o tron". Dotyka najpoważniejszych spraw życia, kultury, religii, nie tylko islamskiej. To nie "pierdoły" fantasy. "Szatańskie werety" mają identyczne znaczenie, jak swego czasu "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa czy "Ewangelia według Jezusa Chrystusa" Saramago.
3. "Megalomanii"? Toż to zwyczajnie ocena, jaką każdy wybitny twórca wystawiłby takim produktom. Po prostu, niczego nie zrozumiałeś z tego, co napisałem, a silisz się przedkładać swoje teorie - o megalomanii, itp. Każdy rozsądny pisarz tak by ocenił ten serial - Grass, Marquez, Llosa, Marai, Sebald, Coetzee, Sabato, Krasznahorkhai, Bolano, Mulisch, i wielu wielu innych. To po prostu INNY ŚWIAT, świat innych wartości, jak sam piszesz, obcych Tobie.
4. "Lepiej traktować Rushdiego jak muzułmańskiego wesołka" - to ja już wolę traktować HRA jak internetowego, filmwebowego wesołka. Jeszcze kilka takich wpisów jak ten Twój, a już mi to wystarczy. Będę wiedział, że się nie pomyliłem i jak zwykle oczywiste jest, że między jakością kultury a jej odbiorcą pozostaje ścisły związek. Mam wszakże nadzieję, iż tak nie jest - że każdy rozsądny człowiek traktuje ten serial tak, jak na to zasługuje - jako rewelacyjną rozrywkę, jednakże poza tym "badziewie" i "śmieć".
Pozdrawiam.
Bardzo dziekuję za wyczerpującą i ciekawą odpowiedż
Faktycznie od przeczytanych książek czy obejrzanych filmów oczekuję przede wszystkim rozrywki, Dobrze opowiedziane, ciekawe ,proste historie to jest to co lubię. Poza ' Szatańskimi wersetami' przeczytałem również " Dzieci północy". Obie te książki mnie nie urzekły. Nie trafiły do mnie, ale oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że ich miejsce jest na innej pólce niż "Gra o tron". Albo Rushdi jest dla mnie za trudny, albo nie dojrzałem do jego książek i z czasem zmienię zdanie, albo jest pisarzem przereklamowanym.
O problemach Rushdiego z ' Szatańskimi wersetami " słyszałem i zgadzam się z Tobą. To poważne sprawy. Nieprzystoi z tego żartować.
A " Gra o tron" to znakomity serial. Nigdy nawet nie stał obok " śmieci" i "badziewia". Ale o tym pisaliśmy tu już tak wiele razy, że nie będę się powtarzał
Pozdrawiam
Rozumiem.
Może i masz rację, że jak pisarz nie podejdzie, to ma się do niego pewne uprzedzenia czy dystans.
Mnie zależało tylko na jednym - na tej świadomości, że jak piszesz, miejsce Rushdiego <jest na innej pólce niż "Gra o tron">. Co nie znaczy, że tylko na tę pierwszą mamy zaglądać, bo i sam ostatnio częściej sięgam po rzeczy z tej drugiej półki. ;-)
To "badziewie" i "śmieci" to dałem celowo w cudzysłowie. Czasem przejaskrawiamy, przesadzamy, aby coś dobitniej wyartykułować. Owszem, może to być niepotrzebnie źródłem nieporozumień i niesnasek, jednak taki paskudny pod tym względem stał się świat, iż "normalny" język czasem nie wystarcza.
I tak, to rewelacyjny serial. W swoim gatunku, niedościgniony. Z tym że dla mnie na zawsze miernikiem jakości pozostanie "Mahabharata". Widziałem to w latach 90-tych bodaj i nigdy nie zapomnę. Obecnie zdobyłem i zamierzam powtórzyć seans. Może w święta...
Pozdrawiam i przepraszam, jeżeli poprzednio cokolwiek się uniosłem. Ech, temperament... ;-)
Ależ nie ma sprawy.. Mój wpis był prowokacyjny, a efektem tej prowokacji była Twoja interesująca odpowiedż
O to chodzi
toteż i ja sobie z niego tylko żartuję ;)
a poważniej, trudno mi jest ocenić sam "czysty" serial, z konieczności poupraszczany do bólu, bo zawsze patrzę przez pryzmat książek - ale odnośnie tych ostatnich: to jest literatura rozrywkowa, nie można jej oczywiście porównywać z Grassem czy Bułhakowem, jednak w swojej klasie to jest bardzo przyzwoita i inteligentna literatura rozrywkowa
(a przerzuciłem w życiu ciężkie tysiące stron podobnej, więc wiem co mówię)
I takiej, rozsądnej odpowiedzi oczekiwałem. Tak, inteligentna rozrywka, ale dobrze pamiętać, że nie można jej porównywać z tymi najambitniejszymi dziełami.
Dziękuję, Wilku.
Jednak ja uwielbiam Georga R. R. Martina przede wszystkim jako autora znakomitych opowiadań SF. Jednego z nielicznych, którzy definitywnie się nie zeszmacili. Nawet kiedy zdecydował się zmienić "orientację" - na fantasy - utrzymał wysoki poziom, fakt.
generalnie tak, ale nie ma ideałów, też mu się zdarzały obsuwy
- weźmy próbę pożenienia sf i fantasy "Przystań wiatrów"
Niestety. Ja to w ogóle pominąłem. Jednak te jego kilka (dwa? trzy?) tomów opowiadań, które nie tak dawno się ukazały w Polsce (acz znane były od lat), przekonały mnie do tego, że pewien przyzwoity poziom trzymał przez cały czas.
Może bardziej zwracałem uwagę po prostu na opowiadania. I nigdy, do końca życia nie zapomnę "Piaseczników", "Pieśni dla Lyanny", "Żeglarzy nocy", tekstów z Tufem, itp. :-)
"Piaseczniki" to w ogóle mistrzostwo świata, to opowiadanie kiedyś wstrząsało Polską, zamieszczone w "Fantastyce" za czasów PRL - nasi twórcy sf w tamtych czasach nawet nie zdawali sobie sprawy, że tak błyskotliwie można pisać fantastykę "naukową"
(ja byłem wtedy dzieckiem, ale później załapałem się na falę wspominkowych artykułów i recenzji, gdzie ten fakt często się przewijał - drugim takim "wstrząsem" w historii polskiej fantastyki okazało się zamieszczenie w tymże piśmie 'Wiedźmina" Sapkowskiego w latach '80)
A ja miałem z tym kontakt na bieżąco, w latach 80-tych. Naprawdę - to był wtedy szok!!! "Piaseczniki" zresztą przez kilka plebiscytów i magazynów zostały ogłoszone opowiadaniem SF wszechczasów. Tak przy okazji - a wiesz, że jest i film na ich podstawie? "Władcy kraterów", czy jakoś tak. Oglądałem - na vhs. Tego dziś niemal nie idzie zdobyć.
I "Wiedźmin" też nas porwał, ale to było coś innego... Ja się nigdy nie zakochałem tak w tym całkowicie. Podobało mi się i tyle. Z tym że od Sapkowskiego chyba zaczęła się popularność fantasy u nas w Polsce. Wcześniej był ten Howard, Tolkien, Levis, jednak nie było tego boomu.
PS.
Z edycją jest coś nie tak. Pojawia się dopiero, jak dam "odświeżaj".
a już wiem, to nie jest samodzielny film, tylko cześć serii "The Outer Limits"
http://www.imdb.com/title/tt0667945/
wygląda zresztą, że niezbyt udana http://www.fantastyka.pl/7,1609.html
He he he...
Powiedziałbym więcej - film był obrazą dla opowiadania, tak to coś wspominam. ;-)
A co do reszty, fakt, zaliczał się do serii, ale każdy odcinek stanowił odrębną całość. Jednak jako ciekawostka, to ważne - bo nie wiem, czy jest tutaj o tym wzmianka, na FW?
o filmie nie wiedziałem, poszukam, dzięki
Sapkowski - to też był szok, dorwałem się ok. roku 1987 i od tego czasu jestem wyznawcą Sapka ;)
chyba też właśnie wtedy skompletowałem sobie starsze roczniki "F" i dopadłem Piaseczniki ;)
tak się zastanawiam, czy nie sprawić sobie 3 tomów "Retrospektyw" Martina (przegląd opowiadań wraz z komentarzem odautorskim) - czy ktoś może ma, albo czytał?
Ja właśnie o tych tomach prawiłem.
Z tym że tylko przeglądałem - mam większość z tego, właśnie w "Fantastyce" i różnych antologiach było. Jednak jeżeli jest gdzieś po przecenie (zdarza się w tzw. tanich księgarniach), to sam był to nabył.
oczywiście wszystkie najważniejsze kiedyś czytałem, w tym np. "Pieśń dla Lyanny" w "F" (gdzieś ja jeszcze mam w jakichś zamierzchłych szpargałach), "Droga Krzyża i Smoka" była w czymś innym chyba, może w Feniksie?
chodzi o to czy zbiór jest wart nabycia za swoją cenę (razem ok. 110 zł) jako wygodny przegląd całości, czy mniej znane opowiadania są przyzwoite, czy to tylko wypełnienie, itp.?
"Pieśń..." to była w nr 1 "F". 1!!!
A tak, "Droga..." w "Feniksie", w numerach początkowych chyba, tych o większym formacie.
Widzę, że kolega jest aż nazbyt "obcykany" z tematem. I ja też to wszystko przechowuję... :-)
Ale najbardziej to sobie cenię zbiory opowiadań, mam nadzieję, że nie pomylę - z pamięci podaję: "Don Wollheim proponuje", "Droga do SF" Gunna, "Kroki w nieznane", itp.
A co do tych trzech tomów antologii Martina, ja nie wydałbym jednak 110 zł. Pewnie wart jest tej ceny, ale iedy się zna większość tekstów i nawet posiada, to ochota mniejsza. Ale będę wyczekiwał, czy gdzieś w "Taniej książce" nie nadarzy się okazja.
Pozdrawiam.
w 1. powiadasz,
miałem, a jakoś nie mogę znaleźć, ale za to jakie rzeczy odkurzyłem w pierwszych numerach: Zbudź się w Famaguście, Formy Chaosu (moja ukochana space opera z tamtych czasów), W Jądrze Galaktyki (space opera a la ZSRR Siergieja Sniegowa), Czas jest najprostszą Rzeczą Simaka (mmm), Jeźdźcy Smoków w "numerze ze smokami", Miasto i gwiazdy, Najazd z Przeszłości, a dalej na horyzoncie Funky Koval, ech... nie powinienem się przy ty zatrzymywać, bo wsiąknę ;)
a "Droga Krzyża..." była w Feniksie nr 6 (2 1991)
istnieje też komiks o Piasecznikach
http://www.grupa-cfc.pl/forum/index.php?topic=1090.0
Książka jest, moim zdaniem, zawsze lepsza - z pewnego punktu widzenia - niż jej ekranizacja, czy to będzie serial, czy też film. Z tym chyba się zgodzi większość ludzi... Zależy od talentu i umiejętności reżysera, scenarzysty, aktorów i wielu innych ludzi jeszcze czy ekranizacja będzie do kitu, dobra czy też bardzo dobra.
Moim zdaniem ekranizacja gry o tron jest bardzo dobra, chociaż nie zgadzam się z kompletną zmianą osobowości jednej postaci na jakąś stereotypową oraz na dobór aktora do tej roli... no, ale moje anse niczego nie zmienią, Martin się zgodził.
Fakt. Kto przeczytał książkę, rzadko jest potem w pełni usatysfakcjonowany filmem czy serialem na jej podstawie. Notabene, wzorowa kolejność - wpierw pierwowzór, potem adaptacja.
Tak jak słusznie zauważyłeś w post scriptum nie każdy z odbiorców "Gry o tron" jest zobligowany do podzielania opinii pana Salmana Rushdie. Wśród docelowej grupy odbiorców tego widowiska znajdzie się wielu, którzy uznają go za arcydzieło w swoim gatunku. Seriali fantasy zrealizowanych w bardzo dobry sposób jest mało. Jak dotąd uważam "Grę o tron" za dobry serial. Owszem, jest to produkcja schlebiająca masowemu odbiorcy i służąca rozrywce gawiedzi. Co do tego nie mam wątpliwości. Jak wcześniej zauważyłeś serial jest modny i trendy, nie przypominam sobie, żeby kiedyś było w serialach tyle scen erotycznych dla przykładu. To taka nowa moda lansowana nie tylko przez HBO. Można doszukać się w nim jakichś wartości, niemniej z artystycznego punktu widzenia to serial jest jedynie dobrą, rzemieślniczą robotą. Fabuła powoli się rozkręca aż do samego finału, który jakoś szczególnie nie powala. Mi zabrakło jeszcze ze dwóch odcinków przeznaczonych na jakieś bardziej widowiskowe zamknięcie pierwszego sezonu. No ale to adaptacja książki, więc może tak musi być. Sam serial jest trochę przegadany, w rozmowach między bohaterami przedstawione są jakieś zdarzenia, których nie pokazano ze względu na budżet zapewne. Czasami odnosiłem wrażenie jakby aktorzy odczytywali mi książkę. Niemniej ogląda się to całkiem fajnie. Nie wszystko musi być bardzo ambitne i skłaniać do wielkich refleksji. A w dziedzinie telewizyjnej rozrywki z gatunku fantasy "gra o tron" może spokojnie pretendować do tronu.
"Nie wszystko musi być bardzo ambitne i skłaniać do wielkich refleksji. A w dziedzinie telewizyjnej rozrywki z gatunku fantasy "gra o tron" może spokojnie pretendować do tronu."
Jak najbardziej się z tym zgadzam, co powyżej zacytowałem z Twojej wypowiedzi. Z pozostałymi fragmentami też.
W zasadzie napisałem co napisałem, bo nie wszyscy pewnie czytali ten komentarz Rushdiego - można go znaleźć bodaj w dodatku o książkach "Wyborczej". I drugi powód - bo dobrze, by widzowie jednak się orientowali, iż to rewelacyjny serial "w dziedzinie telewizyjnej rozrywki z gatunku fantasy", arcydzieło gatunku, ale można też i nawet trzeba zachować wobec tego pewien dystans. Ten "dystans" oznacza świadomość istnienia ambitnej, wysoko-artystycznej literatury, filmu, sztuki w ogóle. Takiej poważnej, podejmującej najistotniejsze tematy bez kompromisu, bez taryfy ulgowej.
Pozdrawiam.
Dokładnie. Wracając do "Gry o tron" to nie ma ona obecnie mocnej konkurencji w swoim gatunku. Spoglądając ogólnie na produkcje telewizyjne widać, że powstały już ambitniejsze. Gdyby ktoś nakręcił tego typu serial lepiej, wyszły by widoczniej na jaw niedociągnięcia i uproszczenia "Gry..." Marzy mi się adaptacja "Wiedźmina" z prawdziwego zdarzenia, choć to akurat pozostanie zapewne w sferze marzeń. Pozdrawiam również.
@joe
Widzę u Ciebie "12 małp" jako arcydzieło. Też jestem wielbicielem tego filmu. Nawet napisałem analizę czy bardziej polemikę dla KMF.
Jażeli Cię to zainteresuje, zapraszam do lektury. Acz niekoniecznie trzeba i warto. ;-)
http://www.facebook.com/media/set/?set=a.440698123722.213714.182084718722&type=3
http://www.film.org.pl/prace/12_malp_polemika.html
W tej dyskusji na jedno bym jeszcze zwrócił uwagę. Rushdie powiedział co powiedział o "Grze..." w kontekście serialu, do którego sam przygotowuje scenariusz. On zawsze był pasjonatem SF i według zapowiedzi, to jego dziełko też będzie z tego gatunku albo z tzw. pogranicza.
Czy zatem tych słów - krytycznych wobec "Gry o tron" - nie należałoby potraktować jako wezwania do doskonalenia tych wszystkich produkcji, jakie obecnie powstają? Bo nie da się chyba ukryć, że nawet wielbiciele SF czy fantasy pewien niedosyt jednak odczuwają po tym, co im stacje telewizyjne przedkładają. Ostatnio widziałem odc. 1 serialu "Grimm", takie połączenie kryminału, fantasy i horroru, i po tym jednym stwierdziłem: ŻADNEGO więcej.
No nie dało się i już. :-)
Mnie osobiście nie wydaje się on atrakcyjny, ale nawet gdyby był młody i przystojny, to nie byłbym zainteresowany.
Jednak Tobie nie zabraniam. Nie interesuje mnie zagadnienie orientacji seksualnej użytkowników FW. ;-)
Innymi słowy Rushdie chce przekazać, że "Gra o Tron" to badziewie i zaprasza na oglądanie "The Next People"...
Ujonnijcie to tak jak chcecie, ale tak, by nie tworzyć kolejnych "niezawodnych" teorii spiskowych.
To nie jest żadna "logika".
1. To, co powiedział Salman Rushdie na temat tego serialu, niewielu jest wiadome - ot, przepadło w natłoku informacji.
2. Niewielu wie, kto to w ogóle Salman Rushdie - ot, powiedział, co wiedział, jak tu część użytkowników FW sugerowała.
3. Serial na podstawie jego scenariusza nawet jeszcze nie powstał, więc jakiż to efekt promocyjny będą miały jego słowa, notabene - o charakterze opinii, a nie naukowej rozprawy?
4. Nikt rozsądny w ten sposób nie konkuruje, gdyż to bez sensu. Jeżeli Rushdie zamierzy ambitny serial, to i tak nie przebije popularności GoT, a jeżeli rozrywkowy, wówczas cóż, nawet się nie odezwie, gdyż będzie się wstydził tego, iż tak się stoczył on, autor "Szatańskich wersetów" i "Dzieci północy".
Itd.
Zwyczajnie - wybitny pisarz wyraził własną opinię o tym, co obecnie jest "topowe". Ta jego opinia jest taka sama, jak każdego, kto jednak jest zwolennikiem innej kultury - wysokoartystycznej. Po prostu, tak na to patrzy w zasadzie niemal każdy literaturoznawca, kulturoznawca, filozof, wybitny twórca, itp. Albo inaczej - oni nawet nie wiedzą, co to "Gra o tron", bo zwyczajnie nie interesuje ich ten typ rozrywki.
Pozdrawiam.
"Innymi słowy Rushdie chce przekazać, że "Gra o Tron" to badziewie i zaprasza na oglądanie "The Next People"..."
1. Czy "badziewie" i "śmieć" są synonimami? No nie, przynajmniej nie formalnie. Więc masz racje.
2. Czy Rushdie zapraszał na ogladanie "The Next People"? Nic mi o tym nie wiadomo.Na pewno nie przy tej okazji, jaką była krytyka GoT. Wiec znowu masz rację.
Podpisałem sie pod zdaniem Nameless, gdyż dobrze ono pasowało do moich doswiadczeń zyciowych, z których wynika jak żadko ludzie robia coś zupełnie bezinteresownie. Nawet kiedy wydaje sie , że krytykują czyjąś pracę pro bono.
Pozdrawiam.
Z tym że nie do końca.
On nie skrytykował GoT, przynajmniej - nie tylko i wyłącznie.
Polecam raz jeszcze przeczytać, co powiedział. Zwracacie uwagę tylko na słowa tzw. o negatywnym wydźwięku. Tymczasem tam masz: "Śmieci, ale uzależniające śmieci - mnóstwo przemocy i kobiety w kółko się rozbierają, więc jest wesoło. To badziewie, co prawda dobrze zrobione, ale jednak badziewie".
1) "uzależniające" - można być geniuszem, najdoskonalszym twórcą - samemu Bogu dorównującym - a takie seriale i tak mają prawo do tego stopnia się podobać, iż aż "uzależniają";
2) "jest wesoło" - to pozytywna rozrywka, dobrze się to ogląda;
3) "dobrze zrobione" - nie każdy potrafi zrobić inteligentny serial rozrywkowy. Można być autorem najbardziej cenionych dzieł w historii literatury czy kinematografii, a tego nie potrafić. Umberto Eco udowodnił, iż znawca i naukowiec potrafi również stworzyć dzieło popularne, ale tak naprawdę, jednak "Imię róży" nie jest zbyt łatwą lekturą.
Mam nadzieję, że Rushdie stworzy dobry serial, ale nie oczekuję, iż będzie popularny.
Pozdrawiam.