SPOILER
...w tej celi z pieskami. Przez jej glupote i zatajenie informacji o wsparciu (nawet samej mozliwosci) zginela masa ludzi. Wychodzi na to, ze wystarczylo zaczekac dzien lub dwa i Winterfell zostaloby odzyskane bez wiekszych problemow i strat w ludziach, a tak Jon i reszta ze zdziesiatkowana armia nie sa w stanie obronic twierdzy, nawet gdyby zaatakowala ich podrzedna banda Dzikiego Freda ze Stumilowego Lasu.
Tak, jej głupota znów mogła doprowadzić do tragedii. Ona też jest odpowiedzialna w pewnym sensie za śmierć brata, a przynajmniej za brak prawdziwej szansy dla niego.
Czy ktoś mógłby mnie oświecić bo chyba mi umknęło, kiedy Sansa dostała potwierdzenie od Littlefingera ze jej pomoże? czy nie było tylko pokazane jak wysyła list z prośbą o pomoc aka rozkazem??
Cudownie znalazła się u boku LF przy odsieczy, więc prawdopodobnie otrzymała odpowiedź.
Nie zgadzam się. Nie wiadomo, do czego byłby zdolny Ramsay, ten gościu był nieobliczalny więc uważam, że dobrze zrobiła zatajając tą informację. Poza tym Sansa nie jest żadnym żołnierzem, więc jej jedynym pragnieniem było odzyskanie Winterfell, swojego rodu, brata i żądza zemsty na Ramsayu. To były czynniki motywujące, a o stratach w ludziach raczej nie myślała. Stawiając się na jej miejscu rozumiem ją doskonale i jak dla mnie jest bohaterką odcinka razem z Jonem ;)
Z jednej strony pojawiają się pretensje, że Sansa zataiła informacje przed Jonem i używa go tylko do odbycie Winterfell, ale pamiętajmy, że z drugiej strony Jon cały czas traktuje ją jak malutką siostrzyczkę - nie interesuje go jej opinia, czy pomoc. Widać jak nieudolnie wyglądało planowanie bitwy, Sansa jako jedyna znała doskonale Boltona a i tak nikt nie wziął tego pod uwagę.
Sansa zawsze była spychana na drugi plan, nie miała wpływu na swoje życie, była jedynie przekazywana z rąk do rąk. Ignorancja ze strony innych rodów i brata w końcu mogła przelać szalę goryczy więc dziewczyna postanowiła pokazać, że ona też ma coś do powiedzenia.
jedyne co sansa była w stanie powiedzieć to nie znam się, uważaj, czekaj. Tymczasem bez jedzenia, bez schronienia, z kruszejącą armią każdy dzień przybliżał katastrofę.
Nic konstruktywnego Sansa nie powiedziała. Jedyną pożyteczną informacje jaką posiadała zataiła.
Jeśli tak to postrzegać, to jeszcze dodatkowy jej minus. Jest po prostu niedojrzała. Czuła się ignorowana, wiec zaplanowała sama swoje wielkie wejście z pomocą na białym rumaku. Wszystko wydaje się być w porządku. To ona załatwiła wsparcie - szacunek, wdzięczność itp. ale przyczepie się do tego samego co wszyscy. Mogła poinformować!
Miała pretensje że nikt jej nie pyta o zdanie, po czym kiedy została o nie zapytana to stwierdziła, że nie zna się na bitwie... No litości. Jakiej pomocy mu udzieliła? Jakich cennych informacji dostarczyła o Boltonie? Bardzo odkrywczo stwierdziła, żeby Jon nie robił tego, czego chce Ramsay. Jeśli jej ego jest ważniejsze niż życie brata i ich ludzi, to wyrasta nam tu na chwilę obecną najgorsza postać w serialu.
Mam wrażenie że z kwestią 'dlaczego Sansa nie powiedziała nikomu o odsieczy Littlefingera' jest trochę jak z 'dlaczego Arya przeżyła ciosy w brzuch' - fani wymyślą dziesiątki teorii i postarają się dorobić logiczne teorie, a prawda zapewne jest taka, że nie jest to do końca logiczne i przemyślane, ale po prostu pasowało to DDkom do scenariusza, żeby dać widzom 'zaskakujące' zwroty akcji (tutaj: odsiecz Doliny) .
Może wyjaśnią tę kwestię w następnym odcinku, a może to pominą. Szczerze, to nie chce mi się rozkminiać wszystkich możliwości, skoro i tak nie będzie to zapewne logiczne i spójne w serialu. Ale kilka przychodzi mi na myśl: może Sansa nie wiedziała czy Littlefinger przybędzie, czy zdąży na czas, czy jednak nie poprze Boltona. Może bała się, że Ramsey sprowokuje Jon i w emocjach zrobi jakąś głupotę (i zrobił) więc nie chciała dawać mu w dowództwo i armii Doliny. Może nie ufała bratu do końca , może chciała przerzedzić jego armię? Ciekawe jak to dalej poprowadzą.
Jeśli wielotysięcznej armii przez pół roku nikt nie zauważył, nawet Ramsay, któremu zajęli co najmniej jeden zamek i to bardzo ważny (Moat Cailin), to po prostu trzeba sobie powiedzieć: "sprawdzono. logiki nie ma" i zaakceptować wszystko dalej jak jest, skupić się na oglądaniu, wyłączyć myślenie i nie szukać na siłę wytłumaczeń.
ja też uważam że nie można winić Sansy za tą decyzję , Ramsy może być okrutny ale nie głupi jakby zobaczył że przed Winterfell armię równą jego to na pewno bronił by się za murów i może Snow nie odzyskał by zamku . A dzieciak jakby miał chociaż łyżkę oleju w głowie to by biegał zygzakiem i nie ma bata żeby dostał strzałą zwłaszcza jakby był już bardzo daleko . Po prostu miał umrzeć i koniec , A Ramsy dostał to co zasłużył . Najbardziej szkoda mi śmierci olbrzyma , strasznie go polubiłem i sceny walki z nim były zaskakujące i krwawe .
Mnie też było bardzo przykro jak konał na tym placu. Zastanawiam się tylko nad jedną rzeczą a mianowicie dlaczego ruszył do boju z gołymi rękoma? Przecież mógł sobie wystrugać jakąś packę, którą by dziabnął wojów Ramseya, osłaniających się tarczami.
akurat pomijajac jej zastanawiajace milczenie to poczekanie paru dni mogloby skutku nie przyniesc , jesli Ramsay by wyniuchal ze zwlekaja to pewnie by sie schowali w Winterfell a oblezenia mogloby trwac dlugo
pozatym widzac co Jon zrobil w tym odcinku to wydaje mi sie , ze nawet jakby wiedzial ze sa posilki to Ramsay bez problemu by go sprowokowal do ataku
zastanawa mnie tylko na ile wiedziala , kiedy posilki przybeda i jesli wiedziala ze sa juz tuz tuz to z jakich powodow o tym nie powiedziala
"Bardzo odkrywczo stwierdziła, żeby Jon nie robił tego, czego chce Ramsay." jakkolwiek to wydawala sie oczywista oczywistosc to niestety Jon dokladnie zrobil to co chciasl Ramsay wiec moze rada nie byla jakas wyjatkowa ale skoro tylko ta rade dostal to mogl sie do niej zastosowac
Po to się jest na naradzie, żeby się odzywać jeśli ma się coś do powiedzenia. Mają się pytać kobiety, ktora w ogóle się nie zna na taktyce(co sama zresztą powiedziała)? Nie powiedzenie o posiłkach było karygodne. Jon spróbował wszystkiego co mógł, myślał, że już nie ma więcej opcji, ale miał się domyślić o pomocy z DOliny, bo przecież Sansa powiedziała "żeby chwilę zaczekać"? Widać dla niej nic się nie liczyło, tylko, aby dopełnić zemsty. Nawet obu braci chciała poświęcić, widać, że szykuje się jakaś "wojna domowa", bo nie widzę, aby miała się z Jonem dogadywać. Faktem jest, że Rickon był stracony, aczkolwiek siostra powinna myśleć nieracjonalnie, tak jak to uczynił Jon. Tak więc zgodzę się z autorem posta, Sansa nie jest jakaś bardzo dużo gorsza od Ramsey'a i nie zasmuciłaby mnie jej śmierć.
Ostatnio też się tak nad tym zastanawiałem i w sumie racja. Ale zastanawiają mnie 2 sprawy. Po pierwsze czy na północy nikt nie zauważył kilkutysięcznej armii Doliny , w której jak by nie patrzeć w większości składała się ciężkiej Jazdy. Poza tym rycerze Doliny żeby dotrzeć do Winterfell musieliby sforsować Moat Cailin (placówka wojskowa Boltonów; klucz do północy) lub przepłynąć statkami.
2. gdzie podziało się 20 ludzi Ramsay'a ???
Informację zataiła specjalnie. Chodziło o to żeby wywabić Ramseya za mury winterfell, gdzie czuł się pewnie z przeważającą armią. Gdyby powiedziała o tym Jonowi ten pewnie zdecydowałby się na oblężenia, aby nie stracić ludzi. Krótko mówiąc, zmanipulowała wszystkich dookoła i poświęciła swojego brata i prawie Jona po to żeby dobrać się do skóry ramsayowi i odbić winterfell.
Aha, czyli jakby wygral oblezenie, w ktorym jak sam napisales " nie stracilby ludzi", to wtedy nie zemsciliby sie na Ramseyu? Dopowiadasz sobie historie, a tu po prostu koncza sie pomysly i trzeba stosowac tanie sensacje i zwroty akcji rodem z telenoweli klasy C.
Nie potrzeba oblezenia Sansa mowi ze ma asa w rekawie przybywa armia z doliny idziesz na negocjacje i mowisz do ramseja "zamknij sie nie przyszedlem tu do ciebie" mowisz do umbera i karstarka ze masz 5 razy wiecej wojska od nich wszystkich razem, lordzie umber oddaj rickona a zachowasz glowe i bedziesz mogl wstapic do nocnej strazy, lordzie karstark za bledy roba i smierc twego ojca dostaniesz dreadfort z wszystkimi ziemiami i przychodami na zawsze, wypuscie rickona skujcie w lancuchy bekarta i oddajcie mi go, poddajcie zamek i ugnijcie kolano albo zostaniecie zgladzeni. Jeszcze tego samego dnia bekart siedzial by zakuty w lancuchy
Nie dopowiadam sobie historii. Oblężenia mogły trwać i do kilku lat (najdłuższe w historii ludzkości 21 lat https://en.wikipedia.org/wiki/Siege_of_Candia) w zależności od przygotowania zamku do oblężenia. A oni czasu nie mają, na karku czują oddech white walkerów a każda godzina to większe prawdopodobieństwo tego że Rickon zginie/zostanie okaleczony itp. A to że był to tani chwyt w wykonaniu twórców się zgodzę, ale jedno nie wyklucza drugiego.
I gdzie widzisz problem, szturmowaliby zamek, który Jon zna. Odbiliby go szybciej, niż Blackfish Riverrun czy Ramsay Winterfell. Jeszcze mi się przypomina jak łatwo Yara dostała się nocą do Dreadfort. Przecież to jasne, że można było to zrobić inaczej, ale miały być emocje i epickość. Ale przy tym też dostało się postaci Sansy. Według mnie nie ma usprawiedliwienia dla zatajania przed własnym bratem takiej informacji (właściwie mam na myśli od początku, już w Czarnym zamku).
nasunęły mi się jeszcze takie wnioski- Sansa ostrzegała Jona po prostu, że cokolwiek się wydarzy, brata nie da się uratować, chciała żeby uważał, bo jeśli da się sprowokować to szybko zginie. Znała Ramsaya bardzo, bardzo dobrze i myślę też, że się go nadal bardzo bała. Musiała być pewna, że go pokona. Żeby tego dokonać i mieć przewagę, musiała postąpić jak on- z zaskoczenia. Kto wie co wymyśliłby Ramsay i do czego by się posunął gdyby jakoś się o tych dodatkowych posiłkach dowiedział. Trochę ją może bronię, ale ona też dostała nieźle w kość i życie zmusiło ją niejednokrotnie do podejmowania trudnych właśnie samodzielnych decyzji.
Przeciez nikt nie kaze Sansie mowic o posilkach Ramseyowi, tylko wlasnemu bratu. Nie rozumiem w jaki sposob chciala pomoc Jonowi ukrywajac te informacje, skoro jak sama w tym odcinku powiedziala "nie zna sie na walce".
myślę, że Sansa nie miała pewności, że brat zrobi z tej informacji dobry użytek, no i zachowa ją w tajemnicy. dobry i uczciwy Jon nie miał zielonego pojęcia o bestialstwie i sprycie Ramsaya. a była przekonana, że zaskoczenie to jedyna możliwa droga do zwycięstwa. pokonała wroga jego bronią.
Ale gdyby powiedziala Jonowi, to Ramsay nadal bylby zaskoczony. Wystarczyloby, zeby odsiecz przybyla kilka minut wczesniej, rezultat bitwy bylby taki sam, a ofiar znacznie mniej.
a najbardziej chodziło o to, by zapewnić nam widzom niesamowite emocje! ja byłam 9 odcinkiem po prostu zachwycona!
Nie wiem, czy byłoby to tak szybko. Musimy pamiętać, że zbliżają się Biali Wędrowcy, a Starkowie muszą jeszcze zjednoczyć Rody Północy do walki z nimi. Gdyby mieli marnować czas na szturm zamku i jeszcze do tego nie zdążyli, to umarlaki zastaliby ich wyludnionych, wymęczonych, bez żadnego schronienia. Także ze strategicznego punktu widzenia o wiele lepiej jest poświęcić teraz 2 tysiące dzikich, niż stracić całą ludzkość za parę miesięcy.
Nie wiem czemu wszyscy się jej czepiacie. Z skąd mogła mieć pewność że LF przyjedzie z posiłkami. Czy w filmie zostało to jakoś ukazane? Jedynie mogła wysłać czarnego kruka z prośbą o pomoc, ale nie mogła mieć pewności czy odczytał ten list i wyruszy z pomocą. Nie miała przecież telefonu żeby z nim rozmawiać, równie dobrze LF mógł przybyć kilka dni później, to nie jest jak teraz że w siądziesz w samochód i za kilka godzin jesteś na drugim końcu polski, tam to potrzebowali pewnie wielu dni, aby przebyć długą drogę. Po drugie sądzę że każdy dzień zwłoki działał na szkodę Jonowi. Armie trzeba wyżywić, tak samo jak konie, a żywności zapewne wiele nie mieli, a przecież w obozie byli dzicy jak i ludzie z północy, więc w każdej chwili mogło by dojść że wszyscy by się wzajemnie pomordowali, a Ramsay mógłby nawet spróbować w kraść się do obozu i porobić wiele szkód. Mówicie o obleganie Winterfall, to przecież by zajęło kilka miesięcy jak nie lat, a po za tym z skąd Jon miał mieć maszyny oblężnicze. Nie miał czasu, wiedział że zima nadchodzi a mu się spieszy, a gdyby Ramsay zobaczył że obok Jona stoi LF wraz z dużą i uzbrojoną konnicą to by schował się do zamku i do żadnej bitwy by nie doszło. Równie dobrze mogliby pokazać Sanse stojącą gdzieś wokół drzew, która stoi i patrz jak nadjeżdza LF ale chcieli żeby stała przy nim, gdyż to będzie lepiej wyglądało. Zginęło wiele ludzi, ale przecież w bitwach giną ludzie, to nic dziwnego, a gdyby posiłki nadeszły szybciej to kto wie jak by się potoczyły losy bitwy. Jeśli widzisz wrogą armię to jesteś w stanie wymyśleć taktykę jak go pokonać, ale jak stanie się coś niespodziewanego to cały plan idzie do piachu. Gdyby nawet posiłki nadeszłyby nawet przed bitwą, to Ramsay albo by się schował w zamku, albo by wymyślił inny plan jak pokonać Jona, w końcu Ramsay mógłby też wezwać własne posiłki, miał swoich strategów, a Jon o bitwach nic się ni znał, ten rudy dziki zapomniałem jak się nazywa też nie ma pojęcia, jedynie starze od Stannisa miał jakieś pojęcie o bitwach, ale był on głównie piratem, więc o walkach na twardej ziemi, pewnie też nie miał wiele pojęcia. Czyli mówiąc krótko, dobrze że się stało jak się stało bo inaczej by nie wiadomo jak by się potoczyły losy. A po drugie to tylko film i twórcy zrobili tak bo tak musiało być, nie jest to przecież realne.
"skąd mogła mieć pewność że LF przyjedzie z posiłkami. Czy w filmie zostało to jakoś ukazane?"
Nie zostało. Według twórców to miała być "intryga" i dlatego wszystko odbywało się offscreen, żeby widz był zaskoczony. Jak sobie wyobrażasz scenę, w której Sansa dostaje informację o odsieczy, przecież to by zniszczyło cały plot twist. To tak jak z Krwawymi godami i korespondencją między Walderem i Tywinem. Wiemy, że ona była, ale odbywało się to za kulisami. Można się tylko domyślać jak to wszystko wyglądało, według mnie Sansa musiała dostać potwierdzenie, że odsiecz będzie, bo wiedziała, że Ramsay "jutro zginie". Ale nawet jeśli nie dostała potwierdzenia to nadal była pewna, że Baelish się zjawi. Jasne jest, że CHCE BYĆ NAGRODZONY, co Sansa mu w liście obiecała. W końcu nie chciał tracić Sansy i musiał jakoś odkupić swoje "winy" więc Sansa była pewna, że przybędzie. LF to nie jest jakiś dzieciak, który nie zjawi się, bo poczuł się urażony, to chyba Sansa już zauważyła. MIAŁA WIĘC PEWNOŚĆ, ŻE BEALISH PRZYBĘDZIE.
"Po drugie sądzę że każdy dzień zwłoki działał na szkodę Jonowi."
Dlatego Jon się spieszył, bo nie było już szans pozyskać więcej ludzi, a czas leciał. Więc na co czekać? Dlatego większość potępia Sansę za zatajenie takiej informacji przed bratem. On się jej zapytał wprost, skąd ona chce wziąć więcej ludzi. Dla niego było to nierealne, nie było takiej możliwości więc już nie było na co czekać. Dlatego obwinia się Sansę.
"gdyby Ramsay zobaczył że obok Jona stoi LF wraz z dużą i uzbrojoną konnicą to by schował się do zamku i do żadnej bitwy by nie doszło"
No i? Szturmowaliby zamek. Jon zna wszystkie słabe i mocne strony Winterfell, tajemne przejścia, odbiłby ten zamek szybciej, niż Blackfish Riverrun. Poza tym Rickon miałby większe szanse na przeżycie, bo jeśli Ramsay zobaczyłby, że zagrożenie jest realne, a nie garstka dzikusów, którą może spokojnie wyrżnąć, bo ma przewagę, mógłby trzymać Rickona jako kartę przetargową. A tak postanowił się pobawić i zaczął od zbędnego Rickona. Miał pewność, że wygra więc wszyscy jego przeciwnicy zginą, dlatego mały nie był mu potrzebny, co innego jakby widział, że wróg jest silny. Ramsay nie jest idiotą. Ale nie, lepiej skreślić brata.
"A po drugie to tylko film i twórcy zrobili tak bo tak musiało być, nie jest to przecież realne."
Tak, ale przy tym ucierpiała postać Sansy, bo dla plot twistu z armią ratującą wszystkich w ostatniej chwili musiała zatajać przed bratem informacje, które mogły wpłynąć na przebieg tej wojny.
"Nie wiem czemu wszyscy się jej czepiacie."
Bo nie ma usprawiedliwienia dla tego, że zataiła prawdę przed własnym bratem. Co myślisz, że Jon by zrobił, gdyby mu szczerze wyznała prawdę? Wyśmiałby ją? (zakładając, że wstyd jej było się przyznać do porażki) Jon chciał ją chronić. To tylko Sansa myślała, że wszyscy ją ignorują, strasznie arogancko zachowała się żądając, żeby wszyscy zwracali się do niej po radę, sama mogła się odezwać jak inni, była obecna podczas narady.
Nawet jeżeli powiedziałaby Jonowi o nadjeżdżającej odsieczy i nawet jeżeli razem by ustalili plan, by wywabić Ramsaya z zamku, to Jon rozpieprzyłby ten plan przy pierwszej możliwej okazji. Sam widziałeś, jak skrupulatnie planowali bitwę, ale gdy zginął Rickon, Jon olał wszystko co było ustalone i rzucił się praktycznie na rzeź. Takiemu człowiekowi nie można powierzać planowania bitwy i Sansa to wyczuła. Gdyby wyjawiła mu, że nadjeżdża Littlefinger i Ramsay zagroziłby śmiercią Rickona, Jon od razu wszystko by wyśpiewał. Ramsay i tak zabiły Rickona, po czym uciekłby do Winterfell i skończyłoby się na szturmie. A dlaczego szturm to bardzo zły pomysł, odsyłam do mojego drugiego posta.
Ludzie, rozróżniajcie skutki od przyczyn. Jeżeli powiedziałaby Jonowi o armii Baelisha, który oferował wsparcie to w ogóle nie doszłoby do czegoś takiego. Poczekaliby na Baelisha, dając mu jasno do zrozumienia, że jeżeli chce odkupić swoje winy (w oczach Sansy) i zostać odpowiednio nagrodzony to ma do nich dołączyć, pomóc odzyskać zamek. Nie musiałoby wtedy dojść do żadnej odsieczy, bo Ramsay byłby zaskoczony wielką armią pod Winterfell. Wtedy też nie zabiłby tak szybko Rickona, bo nie jest idiotą, to byłaby jego jedyna szansa na uratowanie tyłka, jedyna rzecz, którą mógłby grać.
Co innego, gdy zobaczył garstkę ludzi, którą spokojnie miał szansę pokonać. Pomyślał, że nie ma czego się obawiać, bez sensu prowadzić z nimi jakiekolwiek negocjacje, bo są z góry na przegranej pozycji, a wtedy Rickon stał się zbędny i Ramsay postanowił się pobawić, sprowokować ich.
"Gdyby mieli marnować czas na szturm zamku"
lol przecież to by nie trwało dłużej, niż bitwy, które też często toczą się w nieskończoność. Ale nie w GOT, bo tutaj zawsze musi być plot twist z ratunkiem w ostatniej chwili i zwycięstwem.
"Jeżeli powiedziałaby Jonowi o armii Baelisha, który oferował wsparcie to w ogóle nie doszłoby do czegoś takiego"
Tak, a jak czekaliby na Baelisha, Ramsay podjechałby pod ich obóz z Rickonem, zagroziłby jego śmiercią, a Jon powiedziałby: "Jeżeli chcesz ocalić życie, zostaw go! Idzie tutaj ogromna armia Doliny...". Nie wiemy tak naprawdę, co by się wydarzyło. Fakt jest taki, że Sansa zataiła informację przed Jonem, bo mu nie ufała, bała się, że ten coś spieprzy. A my widzowie, widząc, że Jon niesiony emocjami porzuca nawet wymyślone przez siebie plany, wiemy, że te obawy były uzasadnione.
"lol przecież to by nie trwało dłużej, niż bitwy, które też często toczą się w nieskończoność"
No przepraszam, ale szturm zamku to nie jest prosta i szybka sprawa, którą można rozwiązać "od tak", Zresztą, jak widzieliśmy, armia Doliny to głównie konnica. Myślisz, że przyciągnęli ze sobą machiny oblężnicze, katapulty, chociażby drabiny? Brak tych rzeczy też znacznie wydłuża czas szturmu, a tak jak zaznaczyłem wcześniej- czas ma teraz ogromne znaczenie.
"jak czekaliby na Baelisha, Ramsay podjechałby pod ich obóz"
Skoro nie wiedział o WIELKIEJ armii z Doliny stacjonującej na Północy to tym bardziej nie wiedział, gdzie zatrzymują się Starkowie. Że są akurat w starym obozie Stannisa. Przecież gdyby tak miało być, gdyby Starkowie mieli umrzeć, to Bolton mógłby już dawno ich zabić jak sobie podróżowali po Północy, szukając sojuszników, choćby na drodze z zamku Gloverów do Mormontów...
"Sansa zataiła informację przed Jonem, bo mu nie ufała, bała się, że ten coś spieprzy."
Zataiła, bo miał być plot twist z Doliną, a dopiero do tego twórcy dopisali resztę historii.
Po pierwsze Rickon nigdy nie był z góry skreślony i tutaj już minus dla Sansy, że go skreśliła. Po drugie Jon nie traktował jej poważnie, bo chciała wziąć ludzi z kosmosu, tak to wyglądało z jego perspektywy. Mieli tylko tyle, ile mieli i Jon nie widział nadziei, że będzie więcej. Dlatego drugi minus za zatajenie ważnej informacji, która wszystko by zmieniła. Gdyby rodzeństwo współpracowało inaczej by ta bitwa przebiegła. Dlatego twórcy musieli wymyślić to zatajenie. A zataiła nie tylko informację przed bitwą, gdzie nie podobało jej się podejście Jona do tej wojny, ona zataiła przed bratem spotkanie z Baelishem już w Czarnym zamku i bynajmniej nie dlatego, bo uważała, że Jon nie poradzi sobie z dowodzeniem, nie ma do tego żadnych przesłanek, mówisz tak, bo widziałeś co Jon zrobił, a prawda jest taka, że nikt nie mógł przewidzieć jak to się potoczy.
"szturm zamku to nie jest prosta i szybka sprawa"
Jakiegokolwiek zamku, ale mówimy o Winterfell, które Jon doskonale zna. Żelaźni ludzie wzięli zamek w 20 ludzi z tego co pamiętam, bo Theon się tam wychował. Jon zna tajemne przejścia, można byłoby to wykorzystać.
Poza tym to jest serial, Yunkai zostało zdobyte w trzech ludzi (Daario, Jorah i Szary robak). Więc jakby tak miało być to by tak było.
"Po pierwsze Rickon nigdy nie był z góry skreślony i tutaj już minus dla Sansy, że go skreśliła."
Był z góry skreślony i my jako widzowie na tym etapie serialu powinniśmy sobie z tego zdawać sprawę- Ramsay w życiu nie puściłby żywego ostatniego Starka, ostatniego dziedzica Winterfell, bo ten stanowił dla niego zagrożenie.
" A zataiła nie tylko informację przed bitwą, gdzie nie podobało jej się podejście Jona do tej wojny, ona zataiła spotkanie z Baelishem już w Czarnym zamku i nie dlatego, bo uważała, że Jon nie poradzi sobie z dowodzeniem"
Spotkanie z Bealishem zataiła, bo nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Możesz to uważać za niemądre, ale z drugiej strony Littlefinger był wrogiem, który skrzywdził Sansę- prosić o wojska kogoś takiego, to chyba tylko w ostateczności.
"Jakiegokolwiek zamku, ale mówimy o Winterfell, które Jon doskonale zna. Żelaźni ludzi wzięli zamek w 20 ludzi z tego co pamiętam, bo Theon się tam wychował. Jon zna tajemne przejścia, można byłoby to wykorzystać.
Poza tym to jest serial, Yunkai zostało zdobyte w trzech ludzi (Daario, Jorah i Szary robak). Więc jakby tak miało być to by tak było."
Winterfell zostało zdobyte, bo armia Starków w większości poszła na wojnę. Yunkai zdobyli niewolnicy, którzy przecież liczebnością przewyższali panów. W Winterfell mieliśmy natomiast siły Boltonów, Karstarków i Umberów, wszystkie wierne Lordowi Boltonowi. Argumentu: "Gdyby scenarzyści chcieli, to by tak było" można użyć do wszystkiego. Równie dobrze ja mogę bronić decyzji Sansy pisząc: "Tak chcieli scenarzyści", ale ja widzę w tym logikę i dobrą decyzję strategiczną. Poświęcenie kilku tysięcy ludzi aby później nie trzeba było poświęcać całego Westeros.
"Ramsay w życiu nie puściłby żywego ostatniego Starka, ostatniego dziedzica Winterfell, bo ten stanowił dla niego zagrożenie."
Zagrożenie to stanowiłaby dla niego armia Baelisha i wtedy życie Rickona to jedyne co by miał. Zabijając go postąpiłby jak idiota, a nim nie był. Tak jak w książce Theon miał Beth Cassel i zabiłby ją dopiero wtedy jakby był pewny, że polegnie.
Poza tym część widzów, jak już ich wspominasz, na początku była przekonana, że Umber miał zaplanowany jakiś spisek.
"Spotkanie z Bealishem zataiła, bo nie chciała mieć z nim nic wspólnego."
Co to ma do rzeczy? Mogłaby powiedzieć Jonowi, on by jej za to nie wyśmiał, nie ukarał. Chciał ją jedynie chronić.
Poza tym nie odpowiedziałeś, jakie przesłanki mogłaby mieć za tym, żeby ZATAJAĆ informacje, bo UWAŻAŁA, ŻE JON SOBIE NIE PORADZI. Ona przede wszystkim była przekonana, że cała Północ pójdzie za Starkami. Więc już po zderzeniu z rzeczywistością, na etapie wysyłania listu powinna poinformować Jona, dlaczego tego nie zrobiła?
"Winterfell zostało zdobyte, bo armia Starków w większości poszła na wojnę."
Ale byli tam ludzie, a Theon nie miał ze sobą Wun wuna. Przecież nie zostawia się zamku pod opieką kaleki, jak się idzie na wojnę. W serialu Rodrik był w zamku.
Poza tym jeszcze raz powtórzę, że Jon zna zamek i wszystkie jego sekretne przejścia. Podobnie jak Blackfish znał Riverrun i dlatego szybko je odbił ze swoimi ludźmi.
"Yunkai zdobyli niewolnicy, którzy przecież liczebnością przewyższali panów." https://youtu.be/Q8dII-NmjpA?t=56
"Zagrożenie to stanowiłaby dla niego armia Baelisha i wtedy życie Rickona to jedyne co by miał. Zabijając go postąpiłby jak idiota, a nim nie był."
Masz rację, Ramsay nie był idiotą. Szukałby sposobu, żeby poradzić sobie z Baelishem i zabić Rickona jednocześnie.
"Poza tym część widzów, jak już ich wspominasz, na początku była przekonana, że Umber miał zaplanowany jakiś spisek."
Chciałeś powiedzieć- część niemyślących widzów :P. Oddanie Rickona psychopacie jest zbyt ryzykowne, żeby traktować to jako faktyczny spisek. Nawet jeżeli jakimś cudem Rickon by przeżył, a Umber w ostatniej chwili odwróciłby się od Boltonów i przeszedł na stronę Starków i tak zapewne zostałby ścięty za narażenie Rickona na śmierć.
"Poza tym nie odpowiedziałeś, jakie przesłanki mogłaby mieć za tym, żeby ZATAJAĆ informacje, bo UWAŻAŁA, ŻE JON SOBIE NIE PORADZI."
Od samego początku widać było po Jonie, że wątpi w sprawę, że nie chce walczyć i boi się konsekwencji. Był zagubiony, nie wiedział co robić i dlatego pewnie Sansa nie ufała mu w pełni. No i po prostu znała go za krótko.
"Ale byli tam ludzie, a Theon nie miał ze sobą Wun wuna."
Wun Wun wcale taki super nie jest. Gdyby Wintefell było chronione przez prawdziwą armię, a nie przez niedobitki, nawet nie zdążyłby dobiec do drzwi.
"Poza tym jeszcze raz powtórzę, że Jon zna zamek i wszystkie jego sekretne przejścia. Podobnie jak Blackfish znał Riverrun i dlatego szybko je odbił ze swoimi ludźmi."
Ja tam nie wiem, ile trwało oblężenie Riverrun, bo w serialu nie było o tym mowy. Poza tym nie przypominam sobie, żeby Winterfell miało jakieś sekretne przejścia, żeby niepostrzeżenie wprowadzić tam ludzi i szybko przejąć zamek.
""Yunkai zdobyli niewolnicy, którzy przecież liczebnością przewyższali panów." https://youtu.be/Q8dII-NmjpA?t=56 "
"Było tak, jak powiedziałaś. Niewolnicy rzucili włócznie i poddali się nam. Miasto jest Twoje"
To niewolnicy zdobyli miasto, Jorah, Daario i Szary Robak tylko ich do tego przekonali.
Co teraz powiecie w takim razie o Cersei, która zabiła wszystkich w Sepcie, mieszkańców oraz własnego syna tylko po to żeby być królową najgłupszą na świecie i na dodatek władać niczym?