Dlaczego tak wielkie rzesze widzów uwielbiają postać Jona Snowa, jakie cechy osobiste wyróżniają go na tle dziesiątków graczy i innych złożonych postaci ukazanych w serialu? Przecież nie może chodzić o zwykłe "dobro", gdyż nie na tym polega konwencja i nie jest też na tym polu osamotniony. Umiejętności militarne, czy polityczne- chyba nie dotyczy. Gra aktorska- przez 5 lat była jedną z najniżej ocenianych w całym serialu. Czyżby ten nagły wzrost popularności na ekranie spowodowany był śmiercią Stannisa, którego fani musieli znaleźć inny obiekt fascynacji? Osobiście przeczytałem kilkakrotnie sagę, obejrzałem serial i nie widzę w postaci nic wyjątkowego. O ile w książce jeszcze bohater budzi pewną sympatię, o tyle w serialu otrzymujemy jednowymiarową postać z produkcji przygodowej, która jest trywialnie odegrana; takie są moje odczucia. Czekam na rzeczowe argumenty, a nie porównywanie go z innymi "młodymi" z GOT i dowodzenie moralnej wyższości
Niestety chodzi o "zwykłe dobro". Wielu uważa, że jest najbardziej podobny charakterem do swojego przybranego ojca/wujka Neda Starka, a jak wiadomo to "był ten dobry" więc trzeba mu kibicować. To samo się tyczy Daenerys, choć mimo prób wybielenia tej postaci przez twórców serialu, coraz więcej ludzi zaczyna dostrzegać, że nie do końca jest ona dobrą osobą.
Być może to faktycznie najbardziej przemawia, aczkolwiek nawet Ned za życia nie był chyba tak popularny, choć bez wątpienia cechowała go dużo większa charyzma. Ja np zaliczam się do fanatyków Daenerys, ale nie z uwagi na jej dobro, tylko na odwagę, brawure, determinacje, ambicje, sukcesy, a także wyróżniający się wątek smoków i magii kontynenty Essos, który bez niej nie zostałby wprowadzony. Nawet lepiej gdyby ukazano ją trochę mroczniej, jak pierwszych Targaryenów, ale na razie idzie to w innym kierunku niestety. Chyba to właśnie powinny być cechy tego uniwersum: wygrywa w wojnie domowej odważny hazardzista albo strateg, a nie czekamy na to jak dobrzy znowu pokonają złych. Ta radość po śmierci Baelisha, jednej z najbardziej żenujących i nieumiejętnych scen w mojej opinii pokazuje jak splycana jest fabuła, by drążyć schematy
bo właściwie wokół niego kręci się serial, to on jest 'lodem i ogniem' :P Ja go lubię bo po prostu najbardziej lubiłam wątek północy, muru, ale jakoś nie wywyższam go poza innych 'północniaków' i starków (tak nawet znienawidzoną przez wszystkich Sansę darzę sympatią), a najbardziej uwielbiałam Ramsaya:P poza tym bardzo lubię i Tyriona i Jaim'ego (na chwilę obecną nawet bardziej niz Tyriona).
Ja za to nie znoszę Daenerys i nie rozumiem skąd ona ma tylu fanów :D stawiam na smoki i przesłodzoną do bólu historię, nudny ma wątek, aktorka gra tragicznie (chociaż tu i do Jona sie można przyczepić), no ale smoki ma, chociaż tyle.
Z pierwszym zdaniem pozwolę sobie nie zgodzić się. Przez większość serialu i sagi osia fabuły są trzy wątki: Daenerys, Muru i wojny domowej, z czego najważniejszy jest ten ostatni. Sam Martin rozwiał wątpliwości mówiąc że w jego dziele nie istnieje głowny bohater, za to też cenię oryginalność Pieśni. Cechy za które cenię Daenerys są powyżej, ale to na zupełnie inny temat. Ten punkt widzenia ogólnej fascynacji Północą jest jednak szeroki, a co z tym idzie zdecydowanie bardziej obiektywny. Niestety nie brakuje takich, co widzą w Snowie kogoś wyjątkowego na tle innych kombatantów, co jest absurdalne. Tak jak porównywanie gry aktorskiej Haringtona z Seanem Beanem. Każdy kto obejrzał więcej niż dobrych 30 filmów powinien widzieć, że ledwie jest jego cieniem pod względem charyzmy na ekranie
Casting na Jona Snowa i Deanerys twórcom serialu nie wyszedł. Skoro to tak ważne postacie, które zabierają tyle czasu ekranowego to powinni zagrać te role aktorzy o większych umiejętnościach oraz większą charyzmą.
Za to wyszedł im casting na Tywina Lannistera czy Tyriona choć ten ostatni nie ma co grać bez wsparcia materiału książkowego, ale w pierwszych sezonach wypadał świetnie.
Akurat Jon nie jest głupi czy mało inteligentny jako dowódca nocnej strazy miał sporo posuniec dobrych. To,ze przepuscił dzikich przez mur w zasadzie to było przyczyna pozbawienia go zycia to tez dobra decyzja.natomiast jest w maire uczciwy przy innych bohaterach nie kreci, nie knuje, mowi prost mozna to uznac za głupote ,ale jednak nie bo decyzje podejmował dobre. Uczciwosc to nie madrosc ani głupota to uczciwosc, nie zawsze trzeba mowic prawde ,ale jednak próbować tak na ile sie da i on to robi.
Ned wykazał sie głupota mowiac Cersei ,ze wie co wie i to juz nie była uczciwosc tylko głupota, pozwolił jej sie przygotowac na odwet. Tak miało byc bo gdyby tego nie zrobił przejał by wąłdze i koniec historii by była.
Za to tez lubie Arie jest uczciwa jak Jon, inni kłamia, manipuluja, kreca ta dwójka wybija sie uczciwoscią. Nie oceniam gry aktorskiej w tym momencie wypowiadam sie o charakterze postaci, sa tez ta dwójka odwazni i i nie chowaja sie za innymi popełniaja błedy wprost biorąc je na klatę nawet jesli zdaja sobie sprawe z ryzyka.
W książce Jon jest o wiele bardziej złożoną postacią niż w serialu, ale nawet jak podejmuje działania, które można by uznać za niemoralne, np. podmienienie dziecka Goździk i Mance'a po to, żeby Melisandre nie spaliła małego księcia, chociaż wie jak to zrani Goździk, to robi to w intencji większego dobra. Bez samolubnych pobudek i osobistych celów - zresztą raz się nimi już kierował i bracia mu wymierzyli "karę". Myślę, że wchodzi w grę też to, że będąc bękartem był zawsze odpychany, znienawidzony, uważany za gorszego i wszystko co mu się w życiu udało sam osiągnął. Nie miał nazwiska, tytułu, niczego, został odesłany na Mur, bo Catelyn kategorycznie odmówiła pozostawienia go w Winterfell, dowiedział się, że strażnicy to banda zbirów, wiele razy się rozczarował, a mimo to nadal czynił dobrze, a przynajmniej najlepiej jak potrafił. Ja go bardzo lubię i szanuję, ale nie oszukujmy się, że to drugi Ned, bo Jon ma swoje za uszami (chociaż zwykle podejmowane z wyższych celów) i chwała mu za to :D