Że Sansa nie zdechła i ta karlica ze szpikulcem do lodu też.
Modliłem się o to 8 sezonów. Teraz na koniec ósmego jak zobaczyłem martwą karlicę, poczułem wewnętrzną ulgę. "Dzięki ci panie!" pomyślałem... a jednak Sid ożył.
Trochę mnie śmieszy to że nie mogli się zdecydować jaką w końcu jest postacią. Czy bezlitosny assassinem czy raczej troszczącą się o mieszczan dziewuszką, bo raz mamy obraz Arji jak zabija bez litości, patrzy na cierpienie i nawet jej brew nie drga, a drugi raz mamy patrzącą z bólem na cierpienie mieszczan dobrą duszyczkę.
Sansa wcale nie lepsza. Mistrzyni nie robienia niczego i użalania się nad swoim cierpieniem. Nie wierzę że Martin to wymyślił z tą królową... słabo Martin, słabo.
Tercet dopełnia Janusz Śnieg, który wyszedł tym ostatnim odcinkiem na największego frajera i głupka w całej serii xD Jak o tym myślę to aż śmiać mi się chce, character development przez 7 sezonów, powoli odkrywa swoje przeznaczenie, od zera do bohatera, tylko po to żeby skończyć w jakiejś puszczy xD
Tyrion nudny, Deneris zasługiwała na lepszą śmierć.
Jeśli chodzi o tron to szczerze nikt moim zdaniem nie zasługiwał na niego tak, jak Ser Davos. Mistrz dyplomacji, czujący jak Janusz Śnieg ale nie głupi jak on, służył wielu królom, ale żadnego nie zdradził ani razu jak Tyrion. Nigdy nie postradał zmysłów i nie miał słabego dnia. Nigdy nie usprawiedliwiał zła. Nie pochodził z żadnego rodu które były winne całym tym wojnom. Prawdziwy self-made man i człowiek honoru. Człowiek z ludu.
Ze wszystkich przygód postaci to tylko myśląc o nim i Bronnie można czuć satysfakcję.
"mamy obraz Arji jak zabija bez litości, patrzy na cierpienie i nawet jej brew nie drga, a drugi raz mamy patrzącą z bólem na cierpienie mieszczan dobrą duszyczkę."
Mordowała ludzi którzy na to zasłużyli, patrzenie na cierpienie bezbronnych i niewinnych to co innego.
Nie ma czegoś takiego jak "mordowanie bo zasłużyli". Mord to mord.
To tak jak powiedzieć że Góra był zły bo mordował, ale Pies był dobry bo mordował ale tych co byli wykreowani tak że mieliśmy ich nie lubić...
Albo patrzymy na śmierć i jesteśmy przyzwyczajeni, albo nie. Proszę się zdecydować.
Zemsta na kilkunastu lordach którzy wcześniej wymordowali jej rodzinę =/= Eksterminacja bezbronnych cywili.
Ona raczej patrzyła na śmierć tamtych z satysfakcją.
Zamordowanie wielu ludzi == zamordowanie wielu ludzi.
Arja też dopuściła się ludobójstwa. Mogła zabić tylko Łoldrea, ale tak nie zrobiła, zabiła też niewinnych, którzy nie mieli nic wspólnego ze śmiercią jej rodziny ale stali blisko.
Nie ma czegoś takiego jak mniejsze zło albo większe zło. Zło to zło.
Arja popełniła dużo zła, zabijała, podrzynała gardła, patrzyła na cierpienie z wyrachowaniem.
Próbowanie robić z niej na siłę postać wrażliwą na cierpenie jest nielogiczne. Gdyby tak rzeczywiście było, to powinna płakać po każdym zabójstwie którego dokonała. Scenarzysta powinien się zdecydować czy Arja jest wyprana z emocji i uodporniona na widok śmierci, czy każda śmierć którą widzi jest dla niej wielkim ciosem.
Nie możesz jednego dnia odciąć kurze głowę i nawet nie mrugnąć, a kolejnego płakać jak zobaczysz martwego skowronka na ulicy. Albo widok śmierci jest dla ciebie chlebem powszednim albo nie.
Ludobójstwa? Ara się dopuściła ludobójstwa?
"Ludobójstwo w sensie właściwym, w odróżnieniu od zwykłej rzezi, żąda następującego kryterium: jest to rzeź zamierzona w ramach ideologii, stawiającej sobie za cel unicestwienie części ludzkości dla wprowadzenia własnej koncepcji dobra. "
To była po prostu duża zbrodnia. Niewinni Freyowie? Na Weselu byli wszyscy. Poza tym dodaj do tego przerażenie i świadomość że ona sama zaraz zginie. Sama aktorka mówiła w wywiadzie:
"- Skończyłam idealną sceną. Byłam sama – szokujące! Arya zawsze jest cholernie samotna. Ale wtedy byłam sama"