Czy jest coś, co Was w "Pieśni Lodu i Ognia" denerwuje? Jakieś większe lub mniejsze szczegóły które nie są tak dobre jak mogłyby być?
Oczywiście Saga bardzo mi się podoba, jest niesamowita, choć trochę bardziej mnie wciskają w fotel książki niż serial.
Każde arcydzieło ma swoje wady. Na temat tego, co jest genialne w "Pieśni" napisano już wiele, myślę że ciekawie byłoby się zastanowić nad tym, co genialne nie jest.
Mnie irytują min
- przerysowanie niektórych postaci. Viserys czy Joff są chodzącą próżnością, Ned jest chodzącym honorem etc. na charakter człowieka składa się wiele cech, a nie jedna podniesiona do absurdu
- każda matka musi obowiązkowo mieć większy lub mniejszy obłęd na punkcie swoich dzieci i z powodu tego obłędu robić niemal same kretynizmy (Cat, Cersei, Lysa). Myślenie jest matkom w Westeros surowo wzbronione. Dlaczego?
- część wydarzeń dzieje się na zasadzie "zróbmy tak bo będzie fajniej i fabuła pójdzie naprzód". Dlaczego stary Mormont poprowadził Nocną Straż na rzeź? Dlaczego ser Rodrick zostawił bezbronnych Brana i Rickona w Winterfell podczas najazdu Żelaznych? Dlaczego Renly nie zmiażdżył Lannisterów gdy mógł to zrobić z łatwością? Przykłady można mnożyć i wiem że każdy ma jakieś niby-uzasadnienie, ale te uzasadnienia są trochę naciągane.
- momentami mam wrażenie że wszyscy w Westeros zajmują się zawodowo wojaczką lub rządzeniem, "zwyczajnym" życiem nie zajmuje się niemal nikt
- Danka ma włączony "god mode", co by babsztyl nie robił i tak zawsze musi na tym zyskać
Anything else?
twoje posty podpadaja pod trolling
"bo chciał zagarnąć tron dla siebie", "największy bohater sagi (Joffrey)", "przeszkodził w jego podłych knowaniach"
a skad to wzielas?
nikt nie mowi, ze Ned jest nierealistyczny, a tym bardziej nikt nie mowi, ze popelnil zbrodnie przeciwko ludzkosci
po prostu przez jego zachowanie zginelo wiele ludzi, tyle
"jego jedyna wada to to, ze nie umial grac stolicowe bierki" ... skoro to, co wypisalam wyzej nie uwazasz za wady, to coz...
a w bierki stolicowe to mogly nie umiec grac Sansa czy Arya, a nie dorosly facet
i dobrze, ze mowisz, ze w twojej ksiazce, bo widac, ze czytalysmy inne
jezeli uwazasz, ze Ned dobrze traktowal Cat i Jona, to zycze ci takiego meza, pewnie bedziesz szczesliwa
co z tego, ze w koncu ona pokochala jego, a on ją, ona nie byla Asharą, on nie był Brandonem, a poza tym nie samą miłoscia zyje czlowiek
dobry dla swojej zony to byl Tywin, ale na pewno nie Ned, Cat miala przez niego ciezkie zycie i wiele lez wyplakala
a jezeli nie zauwazylas, jak Starkowie uwazaja sie za lepszych od innych to coz, po prostu nieuwaznie czytasz
owszem, Greyjoyowie i Targaryenowie sie wywyzszaja, ale w zupelnie inny sposob, ci pierwsi uwazaja sie za niespelnionych i ze powinni rzadzic swiatem, z racji pochodzenia, charakteru, i innych; a drudzy uwazaja, ze powinni rzadzic swiatem, bo sa rowni bogom
to, ze Starkowie jako rod nie chca rzadzic swiatem jeszcze nie znaczy, ze sie nie wywyzszaja ponad inne rody
Pierwsza część mojego postu to była łatwo wyczuwalna ironia, bo jeśli Ned jest takim kłamcą, zdrajcą i dręczycielem żon to równie dobrze mógł być największym skurczybykiem sagi, bo czemu nie?
To raczej Twoje posty podpadają pod trolling, bo piszesz o rzeczach, które w książce nie miały w ogóle miejsca... Może jakiś dowód, przykłady na to, że Ned źle traktował Jona i Cat? Albo na to, że Starkowie się wywyższali? W którym momencie to było, w jakies sytuacji? Kiedy Ned krzyczał na żonę? Jak to umarł jako zdrajca?
Nie przejmuj się, ona nie potrzebuje dowodów i argumentów żeby hejtować Starków. W sumie wyłapałem jeden = Ned to zbrodniarz bez honoru, bo gnębił biedną i udręczoną Cersei, wzorową Żonę i Matkę.
witaj stalkerze i wez mnie nie rozsmieszaj
nigdy nie pisalam, ze Cersei to wzorowa zona i matka, w przeciwienstwie do ciebie, ktory to pisales, jakim wspanialym mezem i w ogole czlowiekiem byl Robert :D
nigdy nie pisalam, ze Ned w ogole nie ma honoru
nigdy nei nazywalam go zbrodniarzem
moje posty to glownie elaboraty pelne dowodow i argumentow
i nie hejtuje Starkow, niby czemu, skoro trojka z nich to moi ulubieni bohaterowie sagi
probuj dalej :D
Przestań już z tym stalkerem bo to śmieszne. Dzwoń na policję może albo zgłaszaj posty, bo ktoś smiał się z tobą nie zgodzić i ci odpowiedzieć = zaiste zbrodnia, kryminał który wymaga kary więziennej.
"moje posty to glownie elaboraty pelne dowodow i argumentow"
raczej trolling, manipulacje, wypaczanie faktów, agresja wobec oponenta itp.
Ale dobrze wiedzieć że masz takie rozbuchane ego i wygórowane zdanie o sobie.
a ja myslalam, ze zbrodnia i kryminal to kazirodztwo
straszny trolling tu uprawiam, zwlaszcza ze "wypalales jeden", ktory dodatkowo jest twoja fantazja
nie odpowiedzialam na ten post, bo niby z jakiej racji mam za ciebie odrabiac prace domowa i szukac ci cytatow, no ale jednak skoro ktos inny sie podlaczyl pod dyskusje to napisze pare slow
jak nie zauwazylas w ksiazce jak Ned traktuje zone, jak na nia krzyczy, bo niesmialo pyta o pochodzenie Jona (no bo przeciez jak smie w ogole poruszac temat jego zdrady i to zdrady, kiedy sama byla w ciazy), jak nie zauwazylas, ze Starkowie maja sie za lepszych od innych, jak nie zauwazylas, ze Ned zostal sciety jako zdrajca (a przy okazji zdradzil tez samego siebie, zapierajac sie wszystkiego w co wierzyl, wszystkich swoich wartosci), jak uwazasz, ze Ned zapewnil Jonowi super dziecinstwo i byl dla niego jak ojciec...........itp., itd., no to trudno, skoro tak uwaznie czytasz ksiazki, to gratuluje
a ironie wyczulam, ale trzeba jeszcze umiec sie nia poslugiwac, a ta byla zupelnie nietrafiona
Nie szukasz tych cytatów, bo one po prostu nie istnieją. Najlepiej nie mając w ogóle dowodów użyć najbardziej banalnej karty "nieuważnie przeczytałaś książkę i nie masz racji, bo tak".
Jeden incydent nie może decydować o całokształcie traktowania Catelyn przez Eddarda. Nawiasem mówiąc nie nakrzyczał wtedy na nią, a ona nie płakała przez niego, tylko się przestraszyła, że po raz pierwszy odezwał się do niej tak chłodno. Ned z resztą wtedy (tzn. jeszcze na początku małżeństwa, kiedy prawie w ogóle się nie znali) tak odnosząc się Cat chronił bardzo ważnej tajemnicy. Ich miłość ma właśnie dużo do rzeczy, bo gdyby ją źle traktował, nie pokochałaby go tak bardzo. Owszem, czuła się trochę nieswojo w obcej północnej kulturze (Ned wybudował nawet sept tylko dla niej), ale to nie czyniło ją nieszczęśliwą. Ich mocna więź na pewno ma wiele do rzeczy, bo jeśli mąż by ją źle traktował, nie pokochałaby go tak bardzo.
Ned nie zginął jako zdrajca. Przyznał się do czegoś, czego nie zrobił, żeby chronić swoje córki. To była najlepsza rzecz, jaką mógł w tamtej sytuacji uczynić. Nie wiem co tu ma podlegać w ogóle dyskusji, bo to nie jest nawet moralnie wątpliwe.
Nadal nie dowiedziałam się gdzie zostało powiedziane w książce, że Ned źle traktował Jona. Przecież wychowywał go razem ze swoimi dziećmi z prawego łoża. Jemu i Robbowi przekazywał te same mądrości, udzielał tych samych lekcji. Eddard się zdziwił, kiedy Jon nie chciał wziąć dla siebie wilkora, gdy myśleli, że jest ich tylko pięć - a więc traktował ich równo. W książce nie było ani jednej sytuacji, na podstawie której można by wywnioskować, że Ned był zły dla Snowa. Miał na sobie piętno bękarta, ale Ned nie miał na to wpływu. Jedynie Catelyn była wobec niego szorstka, to wszystko.
Nadal nie wiem w czym się przejawia to, że "Starkowie mają się za lepszych od innych", chyba muszę Ci uwierzyć na słowo :)
Tolkien i jednoznaczne postacie? A kim byli Denethor, Saruman, Gollum? Galadriela też miała swoje na sumieniu.
chyba chodzilo o druzyne, jedna i druga, takie uproszczenie
bo postaci poboczne to owszem, z takim Gollumem na czele, jedna z najlepiej wykreowanych postaci w ogole, tragizm w pelnej postaci i nie wiadomo, jak ocenic, czy potepic, czy raczej wspolczuc
tak samo jak elfy, ktore niby takie dobre, a tak chamsko sie zachowaly wobec krasnoludow swego czasu
Tolkien tworzył jednoznaczne/jednobarwne postacie (jak zwał tak zwał), z kilkoma wyjątkami. A kobiety u niego to już zupełne posągi. Ciężko jednak poczytywać to jako zarzut, on był prekursorem gatunku. Nie można być jednocześnie twórcą schematu i ten sam schemat łamać, prawda? Poza tym on tworzył w troszkę innej epoce.
Natomiast od Martina wymagać żywych postaci już można.
Jestem taka piękna, tak bardzo dzielna, tak bardzo kocham schorowanego Theodena, lecz Aragorna kocham jeszcze bardziej, jestem mądra i odpowiedzialna, odprowadzę kobiety i dzieci do bezpiecznej warowni, lecz jestem też taka odważna że przywdzieje zbroję i ruszę na bitwę, w której obowiązkowo zabiję (nie pamiętam kogo) a po całej imprezie obowiązkowo zakocham się w Faramirze (chyba), bo po co kobieta ma funkcjonować tak bezużytecznie niezakochana :|
Jeżeli to jest dla Ciebie interesująco zbudowana postać, to znaczy że oczekujemy TOTALNIE czegoś innego.
A mnie trochę drażni to wywyższanie na piedestał szlachetnie urodzonych. Każdy główny bohater książki to lord, rycerz lub szlachcic, nawet Davos wywodzący się z ludu został mianowany tytułem szlacheckim a potem lordowskim. Śmierć zwykłych ludzi nikogo nie obchodzi, jak utną głowę Neda podnosi się lament na całą północ a jak wyrżną w pień całą wioskę wystarczy bezsilne wzruszenie ramion. Rozumiem, takie realia średniowieczne, śmierć śmierci nierówna, ale mógł się znaleźć w sadze choć jeden niżej urodzony, jakiś kupiec, minstrel, marynarz, żołnierz itp.
Varys , Litllefinger (oni sie dorobili swojego statusu) Melisandre , kochany Hodor, a w szczególności Ogar nie zapominajac o dzikich w tym Ygritte i Osha i wiele wiele innych
No cóż, można by napisać - takie życie :) Historia dotyczy wojny między rodami więc naturalne jest, że większość bohaterów jest stanu wysokiego. Jednocześnie wśród postaci drugoplanowych są osoby wywodzące się z niższych warstw społecznych lub wątpliwego pochodzenia, jak chociażby wspomniany Davos i dalej Varys, Littlefinger, Melisandre, Bronn, Shae i koleżanki, bracia w Straży, Dzicy no i cała chmara bękartów na deser :) A jak się przyglądniemy to się okaże tak jak piszesz, że i tak każdemu mniej lub bardziej zależy na tytule, ponieważ to tytuł rządzi w Westeros.
Ja piszę o postaciach z własnymi rozdziałami. Owszem Varys, Bronn czy Littlefinger to ważne postaci, ale można je uznać za drugi plan, tło opowieści.
Akurat Piotruś to chyba nie jest drugi plan ani tło tylko główny rozgrywający całego tego bajzlu, nie sądzisz? ;)
Dalej nie rozumiesz. Ja piszę o postaciach z własnymi rozdziałami, z punktem ich widzenia akcji, czytaj ze zrozumieniem.
Ergo największą wadą PLiO jest to, że większość bohaterów typu POV jest wysoko urodzona?
Ok, każdy ma swój gust.
Jak świat długi i szeroki tyle ludzi i osobowości. Czy wysoko urodzony lord naprawdę jest ciekawszy niż np. taki najemnik Bronn? Wybacz ukryta, ale nigdy nie napisałem że to największa wada bo PLiO, uwielbiam, prawdopodobnie jeszcze bardziej niż Ty (graniczy z obsesją), ale czasem mnie drażni że głównymi bohaterami są tylko błękitnokrwiści. To nie jest zarzut, a jeśli jest to mało istotny zarzut, przecież Westeros to tysiące jeśli nie miliony różnych postaci. Nie wierzę, że wszyscy plebejusze to mięso do bicia dla ser Gregora "Góry" Clegane.
PS: Littlefinger notabene nawet jeśli z ludu (ale nie zwyczajnego plebsu) to nosi tytuł Lorda, podobnie jak Varys.
"Wybacz ukryta, ale nigdy nie napisałem że to największa wada bo PLiO"
Napisałeś.
Zadałam pytanie w tytule wątku o wadę a Ty odpowiedziałeś. Wybacz, zgodnie z logiką mało istotna wada jeśli jest jedyną to jest też największą.
Jestem zaskoczona, ale ok, masz prawo tak uważać.
Tak, ale ty starasz formułujesz to tak jakbym wyolbrzymiał problem, ale tak wcale nie jest. Odpowiedź zacząłem od stwierdzenia "A mnie trochę drażni" podczas gdy ty w swojej argumentacji na zadany temat jedziesz z formułowaniami "przerysowane" "naciągane" itd. Mój post był subtelną nawet nie krytyką a tylko stwierdzeniem pewnego niezaprzeczalnego faktu podczas gdy ty silisz się już na recenzję książki bo czy przerysowane czy naciągane postaci to już otwarta krytyka.
"Formułowaniami"? Otwarta krytyka = recenzja książki?
Uważam że zdolność do merytorycznej krytyki czegoś co nam się podoba, nawet arcydzieła, jest związane z dojrzałością umysłu. Bezkrytyczność wobec czegokolwiek cechuje fanatyka, zelotę czy piszczącą fankę Biebera.
Poza tym dyskusja o wadach czegoś co zachwyca niemal wszystkich jest po prostu ciekawsza niż dołączanie do chóru piewców. Nawet, jeśli nas też zachwyca ;)
Tylko nie rozumiem, dlaczego ciągle pijesz do mnie. Temat miał być o mankamentach sagi, wypowiedziałaś swoje zdanie, ja wypowiedziałem swoje zdanie a potem od razu rzuciłaś się z wielkim niedowierzaniem, jak mogę pisać że "wadą" jest brak rozdziałów niżej urodzonych, wyolbrzymiłaś problem do rozmiarów krakena podczas gdy to malutki nieistotny szczególik którego nawet nie można nazwać wadą a tym bardziej "największą" jak to ujęłaś.
ona nie pije do ciebie, tylko prowadzi z toba wczesniej rozpoczety dialog
a ty bys wolal, zeby juz na twoje posty nikt nie odpisywal, a nie daj Boze jak sie z toba nie zgadza, bo jak juz napiszesz swoje zdanie, to nie wiadomo jakie ono by nie bylo, ma zostac i nikt nie ma go czytac, a juz na pewno nie ten, kto z toba na ten temat rozmawia
dziwne masz pojecie co do tego, czym jest forum
Rzuciłam się? Wrażliwy jesteś ;) Napisz na forum Naszego Dziennika że Rydzyk to ruski szpieg to dopiero zobaczysz co to znaczy rzucić się na kogoś.
Dobra, peace, respect, żółwik, nie ma sensu się o takie duperele spierać.
Pewnie, tak, może i jestem przewrażliwiony, ukryta masz umysł jak brzytwa i trudno z tobą się spierać czego nie mogę powiedzieć o koleżance powyżej. Taka s.ka Ramseya Boltona, jak raz się rzuci i złapie za nogę to nie puści puki nie rozszarpie człowieka. Dając przykład innym, przyznaję, że nie miałem racji, oddaje żółwika.
alez Bronn rowniez nosi tytul Lorda, wiec o co chodzi?
jego historia i owszem, jest ciekawa, ale jest ciekawa, poniewaz mielismy ją poznać, czyli to jeden z bohaterow sagi, wiec tym bardziej nie wiem o co chodzi, jacy blekitnokrwisci?
Gdy poznawaliśmy tą postać był najemnikiem, tytuł dostał dopiero później gdy ożenił się ze szlachcianką, i nie był to tytuł lordowski lecz szlachecki. Zresztą Bronna podałem tylko jako przykład. Jeśli teraz droga fune krzyknę na forum LUDZIE, KTO BY CHCIAŁ PRZECZYTAĆ ROZDZIAŁY JAGENA G'HAR!!! to by się podniósł las rąk. Jednak wszystkie POVY należą do lordów, rycerzy i szlachty mimo tego, że w uniwersum Martina jest multum znaczcie ciekawszych postaci jak ta wyżej wymieniona.
ok, ale Ty bys chcial, zeby taki Bronn nie zrobil zadnej kariery? zeby zostal w swoim stanie, byl tylko najemnikiem wykonujacym za innych czarna robote, a po robocie chodzil na dziwki do obskurnych knajp i wyspiewywal sprosne piesni?
ja rozumiem, o co Ci chodzi, ale tu mamy temat polityki i walki o wladze, mnostwo akcji dzieje sie w lokacjach, gdzie zwykli smiertelnicy nie maja wstepu, a Ty bys chcial, zeby to byly POVy awanturniczo-przygodowe
a jak juz jest jakis bohter nizszego stanu, to masz pretensje, ze awansowal i bierze juz udzial w tych niedostepnych dla wiesniakow intrygach, jak np. taki Littlefinger, ktory do wszsytkiego doszedl calkiem sam, a byl pogardzany kiedys jeszcze gorzej niz Freyowie ;)
Jakie pretensje, gdzie ty widzisz pretensje, ja tylko cię wyprowadziłem z błędu że Bronn zaczynał jako najemnik, nie mam nic przeciwko temu że został szlachcicem, mało tego, bardzo się cieszę, zwłaszcza kiedy przybranemu synowi nadał na złość Cersei imię Tyrion. Nie dopisuj mi słów których nie powiedziałem ani nie przeinaczaj moich zdań jeśli brak ci argumentów. Powtarzam raz jeszcze, świat Westeros jest tak bogaty, że narratorem może zostać każdy, bo to nie tylko walka o władzę, ale też np. wojna religijna (R,hlorr, Siedmiu). Podałbym ci spokojnie kilka postaci drugoplanowych lub epizodycznych nie urodzonych wysoko które biorą udział w wydarzeniach sagi i spokojnie mogły by być narratorami.
I nie rzucaj mi przykładem Littlefingera, bo jak sprawdziłem nigdzie nie ma podane, że pochodzi z ludu, jego rodzina pochodzi z Braavos a po przybyciu do Westeros dostali w posiadanie własne ziemie więc nie byli plebsem. Gdyby Petyr był z ludu, lord Tully nie przyjąłby go na swój dwór. Zanim spróbujesz wysunąć kolejny argument, proszę najpierw dokładnie się do dyskusji przygotować merytorycznie.
nie napisalam nigdzie, ze LF byl z plebsu, wiec kto przeinacza czyje wypowiedzi?
tylko ze mial gorsze pochodzenie, jak sam o sobie mowil, byl był Lordem Owczego Łajna, władcą Smętnego Fortu i dziedzicem kamieni i owczych bobków
Zreszta z powodu jego pochodzenia Cat zawsze nim pogardzala
Byl nikim i nie mial nic, a doszedl do tego, ze stal sie jedna z najpotezniejszych osob w calym krolestwie
i jak nazwiesz kogos, kto jest lordem Stokeworth?
nie lordem?
Nie napisalam, ze masz pretensje co do Bronna i jego zycia, wiec moze zanim zaczniesz mnie pouczac, sam lepiej postaraj sie czytac ze zrozumieniem
Napisalam, ze masz pretensje, ze w sadze dot. polityki i walki o wladze nie ma POVow awanturniczo-przygodowych, ktore nie maja nic wspolnego z tematem ksiazki
wojna religijna dopiero bedzie, w koncu to saga lodu i ognia, a to, co jest na razie, to tylko przeblyski, w ktorych zreszta biora udzial ludzie z plebsu
ale to za malo, zeby byc POVem, bo POV musi miec do odegrania jakas role w fabule, a nie tylko brac udzial jako czlonek jakis wydarzen
"a jak juz jest jakis bohter nizszego stanu, to masz pretensje, ze awansowal i bierze juz udzial w tych niedostepnych dla wiesniakow intrygac"
To nie są twoje słowa? Koś się pod ciebie podszył? Nie wiem czy kłamiesz świadomie czy po prostu nie pamiętasz co pisałaś albo naprawdę już nie masz argumentów, ja nic nie pisałem o POVach awanturniczo-przygodowych, znów mi dopisujesz coś o czym nie pisałem, nie myślałem, ani nawet nie miałem w podświadomości. Nie musisz mnie uświadamiać o czym jest Pieśń Lodu i Ognia, sądząc po twoich postach (np. ten idiotyczny o Tyrionie) uświadamiać trzeba raczej Ciebie.
nizszego stanu to dla ciebie oznacza, ze od razu z plebsu?
po prostu nie kumasz wielu rzeczy, jak sie okazuje, po tym, jak i po innych watkach
nie pisales wprost o watkach awanturniczo-przygodowych, ale pisales, ze chcialbys POV Brona, bo jest rownie ciekawy jak jakis wysoko urodzony lord
a jaki mialby byc POV Brona, jak nie awanturniczo-przygodowy?
przeczysz sam sobie, a ja juz skonczylam z toba dialog w tym temacie, szkoda mojego czasu
I znowu to samo, Brona dałem jako przykład, nie pisałem, że chciałbym koniecznie przeczytać jego POV, to oczywiste, że gdyby postać niższego stanu miała swoje POVy uczestniczyła by w historii gry o tron i inwazji Innych, po prostu Martin takiej nie wymyślił. Kolejny raz wciskasz bezczelne kłamstwa, to jest twój sposób na dyskusję, wmawiasz człowiekowi coś czego nie napisał, wyciągasz zdania z kontekstu nie posiadając przy tym żadnej merytoryki. Wielka cię czeka przyszłość na Wiejskiej. Dobrze, że skończyłaś dialog, ulżyło mi, choć mam złe przeczucia, że to jeszcze nie koniec.
dlatego, ze gdyby byly POVy takiego Littlefingera czy Varysa to bylby koniec calej zabawy
oni sa zbyt wazni, zeby tak po prostu odkryc swoje karty, dlatego pociagaja za sznurki z ukrycia, a my obserwujemy ich teatrzyk
bohaterowie Martina wywodza sie z roznych sfer spolecznych i parają sie roznymi zawodami, i maja duzo do powiedzenia w fabule, zwlaszcza za Murem
ale to Gra o Tron, a nie Kopciuszek, wiec i glowni rozgrywający muszą miec mozliwosc bycia uczestnikami gry
dla takiej Polnocy, jak i calego Westeros, wyrzniecie w pien nawet calej wioski nie ma jakiegos wiekszego znaczenia, nie wplywa na zycie innych
ale juz sciecie Neda Starka wywrocilo zycie kontynentu do gory nogami, wiec nie wiem, co sie dziwisz
i nie sa to realia sredniowieczne, tak jest do dzisiaj
zawsze smierc ludzi, ktorzy licza sie bardziej w losach swiata, jest bardziej odnotowywana i znaczaca
Dokładnie. Weźmy do bólu ograny przykład Smoleńska. Czemu cały czas się o tym mówi? Ned Stark podobnie jak wybitne postacie z historii coś odegrał, był ważny. Wiadomo że byle chłop to mógł tylko marzyć o zemście. Wyrżniecie całej wioski gdzie chłopi tylko uprawiali ziemię, pewnie nie umieli pisać i czytać, było niczym bo ci ludzie nie mieli wartości. Coś jak z pracą, nie ma ludzi do niezastąpienia.
Hej, bez jaj, czego zwykły chłop nie mógł marzyć o zemście? Wystarczyło, że ukryje kuszę pod kataną i wystrzeli w odpowiedniej chwili do odpowiedniej osoby podczas pochodu przez Królewską Przystań. Gdyby mi wyrżnęli w pień rodzinę, żonę, dzieci, braci, siostry, matki to bym nie klękał przed Naczelnikiem domagając się sprawiedliwości, tylko starą klingońskim powiedzeniem "zemsta najlepiej smakuje na zimno" wziął sprawy w swoje ręce. Jednak gdy czytam post CzarnegoPiotrusia o Smoleńsku to rzeczywiście, nasuwa mi się myśl, że są śmierci małe i duże i nie zmieniło się to od wieków. Wśród "pospólstwa" znalazłbym osoby bardziej wartościowe i mądrzejsze niż L.K, które w życiu po prostu miały pecha.
A niektórzy mieli szczęście jak choćby Bartos, ale to już inne czasy. Ogólnie chłopi byli tylko od roboty. Czy znamy budowniczych piramid? Nie. Ale na czyją cześć już wiemy.
Dlatego nasuwa mi się myśl, że w tamtych czasach lepiej zostać było zbirem, rabusiem i bandytą niż uczciwym obywatelem obrabiającym pole. I kolejna myśl, że dzisiaj niewiele się właściwie w tej kwestii zmieniło.
No dokładnie. Zwłaszcza w Polsce. Krew człowieka zalewa że ktoś się ustawił i za nic nie robienie zgarnia grubą kasę, a zwykły obywatel siedzi na 2 etaty i zapier**ala by opłacić podatki dla gnojków. Ale to nie nowość. Chociaż do pewnego czasu chłopi nie mieli źle, ale im bardziej szlachta rosła w siłę, tym bardziej chłop dostawał po dupie. Tak samo teraz. W głowie się nie mieści że obywatele zebrali 500 tys podpisów i to nic nie znaczy. Krew mnie zalewa. Niby teraz mamy prawo, ale pozwala ono tylko legalnie kraść co niektórym. Bez obrazy bo może są tu fani Tuska, ale magistra z historii to chyba w chipsach znalazł. Nie wierzę że magister takiego przedmiotu jak historia może być tak głupi i nie czerpać z doświadczenia wcześniejszych pokoleń. Szkoda że zanim historia zatoczy koło i ludzie się ogarną jak to kiedyś było, w Polsce wszystko będzie już rozkradzione :/
ale dla wielu wiesniakow najwazniejsze jest spokojne zycie, najlepiej z dala id intryg i spraw wielkich panow, a nie jakas zemsta, wiec sie nie dziw
(moj ostatni post i w tym watku, mozesz sie cieszyc)
No i nie zapominajmy o prawie. Jeśli chłop uderzy pana to śmierć, jeśli na odwrót zapłaci mu parę miedziaków i część pieśni.
"Gdyby mi wyrżnęli w pień rodzinę, żonę, dzieci, braci, siostry, matki to bym nie klękał przed Naczelnikiem domagając się sprawiedliwości, tylko starą klingońskim powiedzeniem "zemsta najlepiej smakuje na zimno" wziął sprawy w swoje ręce."
myslisz, ze to takie proste dla zwyklego czlowieka?
Mnie chyba troche dziwią ale nie irytują bo nie ma niczego co by mnie denerwowało w sadze to nie dopracowania związane z prawami biologii człowieka w tym jakim cudem Jaimie nie umarł na zakażenie ludzie od mniejszych zabrudzeń ran umierali ,a jego kikut był zanurzony w błocie nie mówiąc juz o wykrwawieniu sie przecież wtedy nikt go nawet nie opatrzył i np przebywanie więźniów w ciemnością człowiek po trzech dniach bez dostępu do jakiegokolwiek światła traci wzrok , nie mówiąc o Theone ale powiedzmy ze Ramsay znał bardzo dobrze wytrzymałość ludzkiego organizmu , ale przecież to tylko fantasy tu wszystko może sie zdarzyć.
co do Jaimego to jest to jak najbardziej mozliwe
nie kazdy umiera od zakazenia, to jest ruletka, a juz zwlaszcza jak jest zdrowy, dobrze odzywiony i z dobra odpornoscia
mial po prostu szczescie, jakos tam sie opatrzyl, a potem to juz Qyburn sie nim zajal
co do Theona to to samo, poza tym mysle, ze Ramsay doskonale wiedzial, na ile moze sobie pozwolic, by sie znecac, ale nie zabic
aczkolwiek na pewno sa rozne takie, na ktore trzeba po prostu przymknac oko :)