Zgodnie z oczekiwaniami "plan" Tyriona doprowadził do katastrofy oraz porażki danny. Nieskalani odcięci po drugiej stronie kontynentu.. Tyrrelowie rozgromieni, flota spalona.. Od kiedy usłyszałem ten żałosny umysłowy wyrzut Tyriona wiedziałem jak to się skończy.. Siły Danny się rozdrobnią i zostaną pokonane po kawałku..
Najzabawniejsze wydaje mi się że są ludzie (prawdziwi ludzie, podejrzewam że nawet dorośli) którzy widzieli w tym planie sens/ czy nawet uważali go za dobry.. Bo Tyrion (jak i zresztą w tym odcinku snow) powiedzieli że chcą uniknąć ofiar.. Dlatego nie atakują na stolicę?.. Na Casterly Rock w którym też żyją tysiące ludzi już mogą ale na stolicę nie?.. Ją będą tylko oblegać aż się miasto podda.. bo wtedy mieszkańcy miasta i okolic nie będą cierpieć.. Cersei w trosce o prostych ludzi podda miasto bez walki xD..
Nawet Jaimie powiedział jak nic nie warte jest Casterly rock co jest oczywiście całkowitą racją.. strategicznie nie ma żadnej wartości..
W wojnie zawsze będą ofiary... nie da się jej prowadzić w białych rękawiczkach i jeżeli ktoś tak uważał to jest idiotą.. Jedyne co można zrobić żeby oszczędzić ludzi to skończyć wojnę jak najszybciej co osiągnął by atak na stolicę (no teraz już danny nie ma za bardzo czym atakować)..
Dlaczego tak do znudzenia wałkuje temat planu Tyriona? Bo na nim opiera się cały sezon.. Wszystko co dostaniemy, cały konflikt między danny a Cersei wynika tylko z tego żałosnego planu..
Autorzy chcąc wydłużyć konflikt na cały lub większość sezonu specjalnie pozwolili armii dani się rozdzielić ..tak jak scenarzysta horroru o nastolatkach nie wiedząc jak zabrać się za zabijanie postaci.. sprawia że z jakiegoś idiotycznego powodu rozdzielają się żeby po kolei paść ofiarą zabójcy..
Oczywiście można byłoby to zrobić zdecydowanie lepiej ale najwyraźniej scenarzyści przestali się starać.. o ile będą smoki i ktoś powie coś mądrego głupi ludzie się będą cieszyć i klaskać..
Co do samego odcinka w moim odczuciu 3 był najlepszym jak na razie.. choć dużo to nie znaczy bo cala ogólna fabuła tego sezonu jest zarżnięta..
Mam tylko kilka uwag..
W jednej z rozmów bodajże Tyrion mówi Jonowi że stracił 2 braci.. czy według wszystkich tam nie powinno być 3? Przecież nikt z obecnych na dragonstone nie wiem co się dzieje z Branem.. My wiemy że jest cały i zdrowy bo oglądamy serial (poza tym że nie chodzi).. ale skąd wie o tym Tyrion.. czyżby dragonstone miało dostęp do HBO GO ??
Wszyscy zachowują się jakby dorn było już skreślone.. Dlaczego? Elaria wpadła w niewolę ale całe siły Dorn są nienaruszone.. należałoby może się skontaktować z nimi. Jeżeli Elaria i jej węże ..są tak uwielbiane przez dorn że pozwolono im zabić księcia oraz jego syna i przejąć władzę bez żadnego zgrzytu pomimo braku jakiegokolwiek prawa do tronu (co też było absurdem).. czy nie będą chcieli się zemścić lub je uwolnić? Elaria chyba komuś powiedziała że będzie się bratać z Danny..
Posłanie Oleny do wysogrodu również wydaje się bezsensu.. Po co ona tam? Czy nie ma żadnego krewnego, generała czy, chorążego który mógłby zająć się mobilizacją sił? Pomimo że jest politycznie istotna wątpię żeby LADY Olena była militarnym dowódcom.. zwłaszcza w feudalnym świecie.. zawsze uważałem że ona raczej ma wpływ dzięki nad wyraz wysokiej inteligencji oraz umiejętnemu wykorzystywaniu kobiecości.. innymi słowy potrafi wyjątkowo dobrze wykorzystać swoją pozycję w feudalnym świecie dla własnych celów.. Wątpię żeby wiedziała cokolwiek o toczeniu bitew (co zresztą było powiedziane gdy pytała jak im poszło w bitwie sugerując że nie brała w ogóle udziału w dowodzeniu) więc po co ona tam?
Nie wiem czy Danny ma być bohaterem czy autorzy jej nie lubią.. bo z każdym odcinkiem sprawiają że ja nie lubię jej coraz bardziej.. Zarozumiała księżniczka której wszystko się należy.. Ona nie odpowiada za czyny swojego ojca ale domaga się żeby Jon Snow odpowiadał za czyny swojego pra pra pra pra.. i tak dalej dziadka który kiedyś klęknął przed jej dalekim przodkiem ..zwłaszcza że przez swoje okrucieństwo i niesprawiedliwość jej ojciec został obalony (jakiekolwiek przysięgi przestały obowiązywać moim zdaniem).. Przybyła z obcego kraju i domaga się od żeby Jon klęknął .. a po tym jak ten odmawia ta go więzi na wyspie (jasne nie zamyka go w celi ale trzyma go wbrew jego woli na wyspie) bo nie spodobało jej się to co jej powiedział, chociaż przybył na jej zaproszenie w geście dobrej woli i nawet oddał broń. Tak postępuję sprawiedliwy monarcha?
Zaczynam kibicować Cersei która jako jedyna (no i jej świta) postępuje logicznie i nie udaje przed sobą że jest kimś innym niż jest.. Trochę to przerażające bo jeszcze do niedawna miałem ją za najgłupszą postać w serialu..xD
Leży i kwiczy, widze że widownia filmwebu to swego rodzaju hipsterskie kółko, płatki śniegu internetu. Zabawne jest że serial leży i kwiczy a ratingi rosną. Haha
Pod względem fabuły? Konstrukcji postaci? Zaskakujących rozwiązań wątków? Scen batalistycznych? Scenografii? Gry aktorskiej? Czy może oglądalności? Bo to często bywają dwie różne rzeczy.
Fabuła przyspieszyła co jest zrozumiałe biorąc pod uwagę to ze twórcy mają od początku określony czas 70 godzin który powoli się wyczerpuje. Można się rozdrabniac na drobne i będąc złośliwym wytykać niektóre elementy, co nie zmieni faktu ze widzowie uznali dwa ostatnie odcinki sezonu 6, czyli tego pisanego juz po erze "książkowej " za jedne z najlepszych dzieł telewizji. (Nie jestem do końca pewien ale wydaje mi się ze tylko Ozymandias z Breaking Bad uzyskał lepsze noty). Oczywiście fani książek będą zawiedzeni, bo nie ma już stustronicowych opisów posiłku z perspektywy konia żołnierza Starkow, jednak należy pamiętać ze nad twórcami serialu stoją ograniczenia związane z konwencją serialową przez co pewne rzeczy muszą wyglądać inaczej lub muszą być przyspieszone, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ile czasu ekranowego pozostało do końca "Grze o tron"
Całkowita racja. Benioff kaleczy w tym sezonie logikę i strategię wojenną. Dedeki robią wszystko, aby utrzymać Cersei najdłużej przy życiu i u koryta. Chyba tam są jakieś układy osobiste, które decydują o fabule. Na szczęście obsada i scenografia trzyma jeszcze poziom. Strata lady Olenny to najgorsza rzecz od czasów straty Hodora, a może nawet Oberyna w mojej opinii. Ale bez przesady. Kibicujesz psychopatycznej alkoholiczce, serio? To lepiej nikomu nie kibicować.
Wolę psychopatyczną alkoholiczkę która przynajmniej wie co robi i pomimo zdecydowanie mniejszej siły wygrywa.. niż zarozumiałą kretynkę która patrzy na wszystkich z góry, twierdząc że stoi na czubku jakiegoś moralnego piedestału i ma prawo wszystkich osądzać.. w dodatku która karmi swoje smoki niewinnymi oraz krzyżuje ich z zemsty.. Obie są mściwe i potrafią być okrutne ale jak pisałem wyżej Cersei wie kim jest i nie udaje że wszystko co robi robi w imię sprawiedliwości..
Wie, co robi. Z pełną świadomością potrafi zniszczyć całe królestwo dla przyjemności. Równie dobrze można popierać j.k., za to że wygrywa z państwem prawa i genialnie niszczy wolność, ciemiężąc własny naród. Pogratulować inteligencji.
Cersei nie niszczy z przyjemności niszczenia. Robi to albo w samoobronie albo z zemsty. Po prostu jest w stanie bardzo daleko się posunąć żeby uzyskać swój cel.
Danny natomiast również zdolna do okrucieństwa np. z zemsty tyle tylko że ona nazywa to sprawiedliwością i myśli że ma moralne prawo to robić.. Dlatego za nią nie przepadam.
Nie musisz spinać pośladów kolego.. spokojnie. ;)
Obie postaci są złe ale ja wolę Cersei która wie że źle robi niż Danny która myśli że wszystko jej się należy i ma się za tą dobrą..
Daenerys nie jest złą postacią na pewno nie w zamyśle Martina, który skonstuował ją, jako dorastającą protagonistkę; obok Jona i Tyriona, w której dominuje dobro, tak jak w Rhaegarze. Co wymyślili w serialu to ich sprawa. Ja czekam na Wichry Zimy i Sen o Wiośnie. Tam ujrzymy taką Daenerys, jak trzeba. Jeśli jej wizja twórcy jest według Ciebie czarnym charakterem, to na szczęście stanowisz taką mniejszość, jak ci co uważają Cersei za świetną królową. Do widzenia.
Nie uważam Cersei za świetną królową.. a co do Daenerys to piszę o serialu nie o książce. Do widzenia xD
http://imagehost7.online-image-editor.com/oie_upload/images/OIE_2015_4930897_917 15081/31205351E7JLITGY.png
Mamy pewność, że w Rhaegarze dominowało dobro?
Nie sądzę by była kreowana na protagonistkę. Ona jest raczej z tych co nie odwracają się za siebie. Zostawiła płonący Astapor - ludzie się tam pożerali żywcem, panowała krwawa dyzenteria i umierano na ulicach. To były konsekwencje wyłącznie jej działań.
Podobnie z Yunkai - najpierw władzę przejął krwawy wyzwoleniec, a ona nic z tym nie zrobiła, a później miasto wróciło pod wpływy handlarzy niewolników. Czasem mnie skręcało, gdy czytałam opisy o tym jak ludzie zbierali się na losowania i zjadali tego, który wyciągnął czarny kamień. Albo o niedogotowanych szczeniętach na ulicach. Więc jeśli Dany coś robi to tylko obraca wszystko w proch. Może ma szczytne cele, ale dąży do nich krwawymi metodami. Pali, krzyżuje, porzuca. Czy Jon odwrócił się od Dzikich? Nie. Czy wymordował braci, którzy nie chcieli ich przyjąć? Nie. Więc jak ich można porównywać?
Może należy do głównych bohaterów, ale czy kieruje nią dobro czy ambicja? To Ogień i Krew, córka szalonego króla, nie Mhysa, Wyzwolicielka z Okowów i Kelly C tylko Krew Smoka i już niedługo się o tym przekonamy.
To teraz po śmierci Tyrellów, zostałaś partyzantką Snowa? Nie zazdroszczę idola, zombie, którego ożywił ognisty demon. Daenerys, Tyrion i Cersei są przynajmniej żywymi ludźmi z krwi i kości.
Ja zawsze uwielbiałam Jona, popierałam Stannisa, gdy jeszcze był bratem z Nocnej Straży, a Tyrellów lubiłam, nie tak jednak by im kibicować. Chociaż byłam za utrzymaniem władzy Tommena dopóki Marg żyla, a Północ nie miała króla.
Margaery >>>>>>>>>>>> Dany
Nie wiem jednak co twoje wątpliwości co do mnie mają do tematu i tego za co odpowiada Daenerys.
Nieważne, że Jon został wskrzeszony i jest młody, wiem, że będzie lepszym królem w pierwszych dniach panowania niż którekolwiek z tej trójki kiedykolwiek.
Ja z kolei nie wiem, jak porównywanie przez Ciebie Daenerys do Margaery ma się do tematu, zwłaszcza że o tej drugiej nic nie wspomniałem. Ważne, że został wskrzeszony za pomocą czarnej magii. Tej samej, która zabiła Renlyeya i Robba. Jest takim samym potworem, jak książkowa Lady Kamienne Serce. Odpowiadając na Twoją pozbawioną sensu opinię
Dany>>>>>>>>>>>>>> >>>>>>>>>>>>>>> >>>>>>>>>>>>>>> >>>>>>>>>>>>>>> >>>>>>Margaery>>>>>>> >>>>>>>>>>>>>>> >>>>>>>>>>>>>>> >>>>>>>>>>>>>>> >Cersei>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>............Bękart
Chciałam zaakcentować dlaczego wolałam Tyrellów. Gdy Margaery była na tronie w stolicy panował dostatek.
Daenerys wykluła swoje smoki z pomocą czarnej magii, przepowiednie w Domu Nieśmiertelnych to również czarna magia i to, że objawia jej się czerwona kapłanka.
Co Jon winny temu, że udało się go ożywić? Czy zaszła w nim jakakolwiek zmiana? Nie, nadal jest Jonem, poczciwym i uczciwym, Daenerys po wykluciu smoków uznała, że wszystko jej się z miejsca należy.
Jon został ogłoszony królem przez ludzi, a Daenerys uzurpuje sobie władzę, chociażby to świadczy na jego korzyść.
Nigdy nie zrozumiem hejtujących Jona, że nie znaleźli jednej rzeczy do której by można się przyczepić to będą pisać o czarnej magii. Co za bzdura.
A ja nigdy nie rozumiem Twojej obsesji na punkcie Daenerys, gdy w niemal każdym Twoim wpisie na tym forum, których pojawia się naprawdę sporo; piszesz to samo. Jak jej nie lubię, jaka ona jest zła, jak powinna zginąć, każdy bohater literatury i filmu jest o niebo lepszy. Wiem, że Martin bardzo działa na wyobraźnię czytelnika, ale w Twoim przypadku chyba za bardzo podziałał, wywołując manię na punkcie fikcyjnej postaci. Jeśli jesteś fanką snowa, nie mamy o czym rozmawiać. Ja przeczytałem i obejrzałem sagę 3 razy. Uważam, że Daenerys jest dobrą postacią i królową, Tyrion jest dobrym politykiem, a snow jest nikczemnym durniem. Żegnam.
Tak z ciekawości, skoro tak dobrze znasz uniwersum GoT jak się chwalisz, możesz podać dowody nikczemności Snowa? Bardzo jestem ich ciekawa :)
W sumie tego, na jakiej podstawie twierdzisz, że jest durniem też chętnie poczytam (ja mogę wymienić jeden powód, trochę naciągany, ale jest).
Durniem jest dlatego, że zraził do siebie prawie całą Nocną Straż nieodpowiedzialnymi decyzjami. Nie wyczuł spisku, który od miesięcy dojrzewał obok niego samego. Nikczemnikiem jest dlatego, że powiesił chłopca, który działał w afekcie, gdyż chciał pomścić rodzinę i przyjaciół, których mordercy zostali oficerami u Snowa. Durniem jest też dlatego, że w fatalny sposób dowodził podczas bitwy, bez żadnego planu rzucił się na przeważające siły Ramseya, skazując na śmierć kilka tysięcy żołnierzy. Oczywiście nie poniósł żadnych konsekwencji, bo jest ważnym bohaterem. To Petyr wygrał bitwę, nie on. A jaką okazał wdzięczność za uratowanie życia i pokonanie wroga??? Dusił Littlefingera. I tu mamy kolejną nikczemność.
Jakimi nieodpowiedzialnymi decyzjami? To czarna straż była bandą durniów, którzy nie pojmowali jego jak najbardziej dojrzałych decyzji, by wziąć Dzikich zza Muru, dając całej ludzkości nieco większe szanse na walkę z Białymi Wędrowcami. To według Ciebie jest głupotą?? Jedyne, za co można go winić, to zbytnia ufność pokładana w bandzie bezwzględnych wszarzy w postaci członkach straży, którzy go ubili.
Chłopiec działał w "afekcie"? Uff, jak się cieszę, że nie odpowiadasz za prawodawstwo, bo setki morderców miałoby genialne alibi w sądzie i na wpół otwartą furtkę do legalnego wyjścia z paki :D
Tutaj zgoda - poniosło go i popełnił karygodny błąd. Choć wedle Twojej argumentacji nie zrobił nic złego, bo działał w afekcie - przecież rzucając się na Ramseya, "chciał pomścić rodzinę i przyjaciół", nieprawdaż xD
A Littlefingera dusił, bo to dwulicowy sukinsyn, który większość rzeczy dobrych robi tylko wtedy, gdy uzna to za opłacalne. Lubię tę postać, ale takie są fakty. Dlatego bawi mnie sytuacja, gdy w jego kontekście mówi się o kimś innym jako o "tym nikczemnym" xD
Innymi słowy, choć gdzieś tam masz słuszność, większość Twoich argumentów jest po prostu niesprawiedliwa, bo traktujesz każdego ulgowo w porównaniach ze Snowem, przez co jesteś niekonsekwentny. Jon nie jest barankiem i ma swoje za uszami, do tego faktycznie chwilami potrafił być strasznie naiwny, ale już bez przesady.
Nie masz racji, wdzięczność za uratowanie życia należy się każdemu, nawet komuś kto miał własny interes. Cechą królów jest łaskawość, nie chamstwo. Jeśli Littlefinger miał winy przeciwko rodowi Starków, mógł je osądzić, ale nie zapominając wynagrodzić zasług. Postąpił, jak głupi dzieciak.
Nie każdego traktuję ulgowo, Robba i Catelyn też nie lubiłem, z tych samych zresztą powodów.
Chyba nie znasz polskiego wymiaru sprawiedliwości. Gdzie mordercy dostają 12 lat, wychodząc po 8, a gwałciciele 4, wychodząc po 3. Snow mordercom i kanibalom dał coś w rodzaju awansów wojskowych. Wiem, wiem też lubię Tormunda. Za to, że mogli mu się przydać przebaczył im zbrodnie! Za to 14 letniego chłopaka, który wiernie służył Straży z zimną krwią powiesił. Jeśli to według Ciebie sprawiedliwość, dziwię się.
Ponownie użyję Twojego rozumowania: Jon działał w afekcie, podduszając Petyra. I wszystko ok.
I owszem, traktujesz maksymalnie ulgowo każdego, kogo porównujesz ze Snowem bezpośrednio, przynajmniej jak dotąd. Fakty są takie, że każdy w GoT coś przeskrobał.
I jak mówiłem, cieszę się, że nie odpowiadasz za nasz wymiar sprawiedliwości, bo byłoby jeszcze gorzej - już wystarczająco słabo jest teraz xD
Co do tego małego skurczybyka, należy patrzeć na pewien kontekst. W paraśredniowiecznych realiach Gry o tron 14-latek miał zupełnie inne zadania i zupełnie inne podejście było do jego czynów niż w naszym współczesnym świecie. Dość powiedzieć, że chłopcy w takim wieku podejmowali decyzje jako monarchowie.
"wiernie służył Straży z zimną krwią" - tak wiernie, że zabił własnego przywódcę, który traktował go uczciwie, a nawet uczynił własnym podczaszym - a to wszystko również z zimną krwią xD
No i właśnie w ten sposób dochodzimy domeritum - mały piździelec przyczynił się do zabicia Snowa - nie wrobienia w spisek, zlinczowania, ZABICIA. Czyli gdyby nie to hokus pokus ze wskrzeszeniem, to byłby jego koniec ostateczny. Ja nie wiem, jak można w ogóle tutaj mówić o niesprawiedliwości.
Zapomniałem przecinka. Z zimną krwią odnosiło się do Snowa, nie do Ollego. Nie odpowiedziałeś na moje argumenty dotyczące niesprawiedliwości, ale to niepotrzebne. Owszem są kryształowe postaci: Barristan Selmy, Hodor, Jojen Reed, Meera, Szary Robak, Trójoka Wrona, Benjen Stark, Syrio Forrel, bankier Mycroft Holmes. Więcej by się znalazło.
Hmm, ale których argumentów? Jeśli chodzi o 14-latka, to druga połowa posta odnosi się tylko do tego.
Ok, zgadzam się. Niewiele to wnosi do tego o czym aktualnie mówimy, ale poprawkę przyjmuję xD
Barristan Selmy kryształową postacią? Facet chorągiewka? Obrotowy gwardzista? Ochraniał Aerysa, potem Roberta, którego rebelia odsunęła (delikatnie mówiąc) prawowitego władcę, następnie Joffreya, którego pewnie ochraniał by dalej, gdyby go nie posunęli. A co wtedy zrobił? Natychmiast popędził do Dany, żeby zaoferować jej swoje usługi. Dużo można powiedzieć o Barristanie ale na pewno nie to, że jest kryształową postacią.
Nie chorągiewka. Zawsze służył Królestwu. I dokonał wielkich, szlachetnych czynów. Patriota.
Gwardzista ma chronić króla, królestwo to w jego przypadku sprawa wtórna. A Barristanowi było wsio rawno komu służy, pod warunkiem, że ten ktoś go chciał. Gdyby było inaczej, nie ochraniałby Roberta, którego rebelia zmiotła poprzedniego władcę. I nie popędziłby do Dany, gdyby Cersei i Joffrey nie zrezygnowali z jego usług. Patriotyzm?
Dlaczego nie popędziłby do Dany, skoro go zwolnili? Gdyby go nie zwolnili, służył by Joffreyowi dalej. Wina Joffreya, że pozbawił się obrońcy, który zawsze był wierny urzędującemu królowi. Daenerys służył wiernie, tak jak Aerysowi i Jahaerysowi. Zginął walcząc w obronie królowej. Za to należy mu się uznanie. Gdyby był chorągiewką, przeszedłby na stronę Synów Harpii, którzy mieli silniejszą pozycję.
"Tutaj zgoda - poniosło go i popełnił karygodny błąd. Choć wedle Twojej argumentacji nie zrobił nic złego, bo działał w afekcie - przecież rzucając się na Ramseya, "chciał pomścić rodzinę i przyjaciół", nieprawdaż xD"
Jon nie rzucił się do bitwy "w afekcie", ani "by się mścić za rodzinę", "ani "bo taką miał fantazję", przecież on chciał uratować brata do którego Ramsay szył z łuku!
Oj dobra, ja wiem, ale to było uogólnienie mające bardziej wytknąć błędy w rozumowaniu niwroka aniżeli podkreślać jakieś fakty xd
Wybacz, mam odruch bronienia Jona jak wolności, a co dyskusje o tej bitwie to pojawia się argument o lekkomyślnym Jonie, kiedy ten biedak po prostu próbował ratować braciszka, zabitego okrutnie dosłownie na wyciągnięcie ręki :(
"Dusił Littlefingera." Fakt, to poniekąd świadczy o nikczemności Jona. Gdyby był prawy to zamiast dusić by go udusił.
A tak serio Jon jest prawy aż do porzygu. Trochę jak Stannis, co obciął Davosowi palce, ale pasował go na rycerza. Tak samo Jon musiał powiesić chłopca(co jednak odbiło się na psychice Snowa). Dura lex sed lex. Jon zrobił to, co musiał.
Ciężko porównywać go do Daenerys bo Daenerys robi to co chce, nie musi. I często to są zachciewajki na poziomie średnio rozgarniętego podlotka, którym zresztą Daenerys jest(aktorzy są w większości starsi od postaci, które grają w GoT). I szczerze powiedziawszy też strasznie jej nie cierpię, ale to także dlatego, że jest jedną z ulubienic twórców serialu(a z drugiej strony nie lubili Stannisa to go zbezczeszczono tak jak polski wymiar sprawiedliwości zbezcześcił pewnego Zbigniewa S.)
Snowa nie można porównywać do Daenerys w żadnym wypadku. Ona jest dobrą i skuteczną królową, a bękart nikczemnym durniem, dzieciakiem, często na poziomie 12 latka. Dlatego właśnie go niecierpię, może także dlatego, że jest ulubieńcem twórców serialu. Za to Daenerys uwielbiam, bo jest interesującą postacią, która ma ciekawe przygody. Na tym kończę spór, trudno na Filmwebie są nagle prawie sami fani Snowa, ja za to należę do zwolenników Daenerys, których na świecie jest o wiele więcej i mam prawo tak uważać, poznawszy obie postaci. Żegnam.
" Na tym kończę spór, trudno na Filmwebie są nagle prawie sami fani Snowa, ja za to należę do zwolenników Daenerys," tak gwoli ścisłości to ja nie lubię Jona. Ja byłem zawsze #teamstannis, ale nie mogę być ślepy na to, że Jon właśnie postępuje zawsze prawo. Co aż trochę mi przeszkadzało, bo Jon jest postacią tak dobrą, że aż trochę z bajki. Daenerys zaś szczerze nie cierpię z wielu powodów - bo ma farta, oraz dlatego, że jest przedstawiana niby jako dobra, gdy tak nie jest. O ile Jon zawsze postępuje prawo i rozsądnie, Danucie nie wiadomo co strzeli do głowy. Ona nie chcę zastopować koło, ona chce je zniszczyć. Bardzo fajnie, ale ona właśnie niszczy porządek społeczny a potem jak się jej nudzi to sobie idzie dalej, w międzyczasie sobie paląc kogoś ogniem ze smoka. Przecież zatoka niewolników po jej przejściu to koszmar, zniszczyła jakikolwiek ład społeczny a potem sobie poszła. Żywot niewolnika w sumie kiepski, ale i tak lepszy niż umieranie z głodu. Dlatego akurat sorry, ale Daenerys nie cierpię, prawie tak jak nie cierpiałem Ramsaya(bo też miał niesamowitego farta) czy też Czerwonej kapłanki(która ma podobną do Danki maniere "co to nie ja"). Ja tam lubiłem Stannisa, Neda, Tywina, do pewnego stopnia Joffreya, Ogara, Bronna, Davosa. Jak widzisz są pomiędzy nimi postacie dobre, złe oraz takie, które ciężko zakwalifikować. Od Daenerys już wolałem jej brata(Viserys?), który przynajmniej był wyrazisty. Bo przecież nie rozmawiamy o kandydacie na monarchę w prawdziwym świecie, zepsuta do cna postać też może być FAJNA, jeżeli jest wyrazista i interesująca(jak dla mnie był Joffrey - uwielbiałem tego morderczego rozpieszczonego bachora :>). Daenerys jest przede wszystkim... miałka. W sumie do Jona też można wysunąć ten zarzut, ale są jednak różnice. Podczas gdy Danka latała po całym kontynencie, 'wyzwalała miasta' etc on działał na małym przecież obszarze, ale przez co można było przynajmniej "wsiąknąć" w jego historię.
Mam też wrażenie, że trochę za poważnie do tego podchodzisz. Jakbym obraził ci kandydatkę na panią prezydent
Są różne gusta. Daenerys obok Tyriona jest jedną z najbardziej lubianych postaci z GoT na całym świecie, zresztą zdania oglądaczy są wyjątkowo mocno podzielone. Nie wiem, dlaczego na Filmwebie zrobiła się moda na hejtowanie Daenerys, Tyriona i Brana. I uwielbianie Bękarta. Każdy kto myśli inaczej jest spychany na margines. Nie wiem, skąd ta moda, tak jak na krytykowanie pozytywnych i wychwalanie negatywnych. 3 lata temu to forum było odzwierciedleniem bardziej powszechnej opinii. Porównujesz do prawdziwej polityki. Prawdziwa polityka w Polsce jest w mojej opinii tak słaba i mamy tak miernych kandydatów, oprócz tych pomijanych w sondażach, że wolę utożsamiać się i angażować w fikcyjną politykę Westeros lub Waszyngtonu. Tam przynajmniej można komuś szczerze pokibicować.
Ale dlaczego piszesz o uwielbianiu Jona, jak pisałem ja go nie lubię. Tyriona też TERAZ nie lubię, w początkowych sezonach to była jedna z moich ulubionych postaci, ale od czasów Essos jest straszny regres tej postaci. Tylko pije i opowiada kiepskie żarciki na temat tych, którzy pozbawieni są męskości. To jest cały jego rozwój na przestrzeni ostatnich ~2-3 sezonów.
A na świecie owszem Daenerys jest bardzo lubiana, przynajmniej na amerykańskich forach i serwisach, które obserwuje. Co nie zmienia faktu, że w różnych regionach różne mogą być sympatie, chcesz żeby cały świat myślał tak samo? Np. na początku(dopóki twórcy serialu go nie zgwałcili) na filmwebie królował tak naprawdę Stannis, ja też jestem #teamstannis, a na zachodnich forach to zawsze był Jon i Daenerys.
I jeszcze raz, nie chodziło mi o rozpoczęciu rozmowy na temat polityki w prawdziwym świecie, chodziło mi o to, że według mnie trochę na poważnie to traktujesz. Tych co bronią Jona traktujesz jak przeciwników politycznych, a nie dyskutantów z trochę odmiennym zdaniem :) Bo popatrz na to z innej strony, chciałabyś, żeby wszyscy się z tobą zgadzali i mówili tak samo jak ty? To po co wtedy fora, żeby się tylko ze sobą zgadzać? :) Oczywiście mówię tylko jakie mam odczucia.
A co do krytykowania pozytywnych i wychwalania negatywnych... NAWET gdyby tak było, to co w tym niezwykłego? To postacie fikcyjne, ja jak mówię lubiłem Joffreya bo sprawiało mi przyjemność jego oglądanie, ale przecież w świecie rzeczywistym trzymałbym się od niego jak najdalej. A takiego Ramsaya nie cierpiałem, bo twórcy serialu dali mu plot armora jakiego nie widział świat. Daenerys nie lubię z wielu powodów, które już wcześniej wymieniłem, za Jonem też nie przepadam, ale dla mnie to jednak ciekawsza postać. Większość innych i tak została zniszczona przez twórców jak np. Jaime, który powoli już odrywał się od siostruni, a tu nagle znowu jest jej pionkiem. Dochodzą także inne czyniki, Neda pewno polubiłem już choćby dlatego, że grał go świetny aktor. Takie rzeczy to wręcz sprawa podświadoma.
Jeśli ktoś pisze o bohaterach, których lubię wulgaryzmy i co kilka dni miesza ich z błotem, to mam prawo wyrazić sprzeciw. Nie tyczy się to tylko, GoT, ale również innych serii. Chociaż na forum żadnego filmu nie ma tylu trolli i takich wojen fanów, co widać choćby po setkach usuniętych postów. Wiem, że to poniżające mieszać się do takich odbiorców, ale jako fan Stannisa też chyba nie byłbyś obojętny, na tych co go oczerniają.
No ja co do Daenerys żadnych wulgaryzmów nie używam, zauważyłem za to, że to ty mieszasz nonstop Jona z błotem.
A co do Stannisa niestety ludzie mają powody by go oczerniać, bo twórcy całkowicie go zniszczyli pod koniec. Stannis z początku serialu nigdy by nie spalił swojej córki, nigdy by nie poprowadził kampanii na północy w taki głupkowaty sposób. Już nie mówię o książkowych Stannisie, który jest lepszy od najlepszych momentów Stannisa serialowego.
W ogóle od kiedy twórcy odeszli od książki wiele postaci zostało znisczonych... chociażby Tyrion, no naprawdę ciężko mi go teraz lubić.
Barristana akurat lubiłem, niektórzy wypominają mu, że służył wielu królom, ale był wierny, a gdy go zwolnili poszedł tam gdzie myślał, że zrobi różnicę. Daenerys nie lubię, ale przecież z tego powodu nie zaczną nie lubić wszystkich w jej otoczeniu. Ser Barristan Selmy był akurat naprawdę spoko. Plus brakuje mi walk, nie jakiś wielkich bitew tylko zwykłych walk jak np. Bronn vs rycerz z doliny z pierwszego sezonu(mój ulubiony pojedynek) czy np. walka Szarego Robaka i Barristana z Harpiami. Nie kosztuje to tak dużo jak bitwy, a dla mnie jest dużo fajniejsze. Bitwa flot Eurona i Yary dla mnie była ledwo zdatna do oglądania, bo cięcię było co 2 nanosekundy by ukryć tego, że nie było kasy na pełnoskalową bitwę
Nawet idealny bohater, jakim był Barristan też jest brutalnie atakowany przez hejterskie nasienia, z tego tylko powodu, że był po stronie Daenerys.
Nie z tego powodu, że służy Daenerys, tylko że zdradził Targaryenów i uklęknął przed uzurpatorem. Nawet Dany na początku kazała mu spadać służyć Robertowi w piekle. Ser Dziadek jest nie mniejszą chorągiewką, niż Tyrellowie czy Freyowie, a robi się z niego prawego, honorowego rycerza.
Skoro Daenerys przyjęła jego służbę (tu właśnie mamy królewską wdzięczność, wybaczyła mu dawne winy w zamian za uratowanie życia), a nawet nawiązała coś w rodzaju przyjaznej relacji, to jej zwolennicy tym bardziej nie powinni źle o nim mówić. Ale tak mówią, ponieważ nie są to zwolennicy Targaryenów, tylko ich przeciwnicy, który atakują każdą postać związaną z nimi. No może poza Missandei, żeby uniknąć posądzeń o rasizm. Nawet Tyrionowi się oberwało za to, że przystąpił do Targaryenów. A do kogo miał przystąpić, do Nocnego Króla?
Ale tutaj nie chodzi o Daenerys (która początkowo przecież chciała wykorzystać Barristana do zdobycia miasta, mając nadzieję, że umrze).
Tylko o samą postać Barristana, który ugiął kolano przed człowiekiem, który zabił Rhaegara i usunął prawowitych władców Westeros. Tak nie robi kryształowo-czysty, honorowy rycerz i dlatego nie może być zaliczony do takich postaci. Nikt zresztą nie nienawidzi tutaj ser Dziadka, tylko zwracamy uwagę, że nie był święty, był chorągiewką i pozostałby lojalny wrogom Targaryenów, gdyby Joffrey go nie zwolnił.
Danuta jednemu oskarżonemu (który chciał ją zabić) daje sprawiedliwy proces, innego (który chciał ją bronić) sama skazuje na śmierć. Ot taka sprawiedliwość w wykonaniu Świętej Danuty od Smoków.
Jon musiał zabić spiskowców i morderców. Tak jak zrobiłby to każdy inny Lord Commander na jego miejscu. Jak zrobiłby chyba każdy Lord w ogóle na jego miejscu (może nie tak samo technicznie, są tacy, którzy nie poprzestaliby tylko na szybkim powieszeniu). Nie rozumiem dlaczego akurat Jon jest nikczemny, działał zgodnie z prawem. Dlaczego nikczemnikami nie są skrytobójcy, którzy nie mieli nawet tyle honoru, żeby zabić Jona publicznie, w świetle dnia, tylko Jon? Bo co, mógł puścić ich wolno, pobłażliwie kręcąc palcem "byle to był ostatni raz!"? No jak rany :D
Poza tym Jon po tym rezygnuje z bycia dowódcą, co świadczy o nim tylko dobrze.
1) "zraził do siebie prawie całą Nocną Straż nieodpowiedzialnymi decyzjami"
którymi? Tymi, że odbił Craster's Keep z rąk zbuntowanych Strażników, dzięki temu nie tylko uratował niewinne kobiety, ale też uchronił Castle Black przed zdobyciem przez Mace'a informacji o faktycznej liczbie obrońców na Murze? A może tym, że dzięki swojemu poświęceniu uratował Castle Black przed armią Dzikich? A może tym, że w ogóle obronił CB? A może tym, że śmiałą akcją przeprowadził Dzikich przez Mur, dzięki czemu a) o tyle mniej zombi będzie w armii Nocnego Króla b) Dzicy już NIE NAPADAJĄ na CB, na osady, przydają się jako pomoc militarna?
2) "Nie wyczuł spisku, który od miesięcy dojrzewał obok niego samego"
no durny ten Jon. I Robert. I Nedd. I Jon Arryn. I Cersei. I Robb. I Tywin. I Danka. I Mormont. I Olenna. I Margery. I Wróbel. I ku*wa chyba każdy bohater GoT :D
Argument taki, że hoho, głupi był też Cezar i cała masa autentycznych postaci historycznych. Spisek ma to do siebie, że z zasady działa w ukryciu i tylko czasami udaje się go wykryć, ale wmawiaj sobie co chcesz, żeby udowodnić swoją niechęć AKURAT do tej jednej postaci, która nie przewidziała swojej śmierci :P
3) Nikczemnikiem jest dlatego, że powiesił chłopca, który działał w afekcie, gdyż chciał pomścić rodzinę i przyjaciół, których mordercy zostali oficerami u Snowa"
Jon pomógł, otoczył opieką tego chłopca i jedyny błąd, jaki popełnił, to że nie dostatecznie tłumaczył na czym polega tzw. wielka polityka. Ten chłopiec, dziecko wojny rozumiał tylko swoją krzywdę, nie obchodziły go trudne przymierza, on nie rozumiał, że dorośli czasem muszą robić coś, czego nie chcą w imię "większego dobra". I miał do tego prawo, bo to dzieciak, do tego po traumatycznych przeżyciach. Tylko że ci Dzicy, którzy zabili jego rodzinę zabili też kompanów Jona i Snow jakoś potrafił się wznieść ponad osobiste urazy. Gówniarz szedł w zaparte i jego koniec musiał być tylko taki, bo w końcu frustracja musiała u niego wygrać ze rozsądkiem. Jon nie miał innego wyjścia, powieszenie buntownicy nie okazali skruchy, do końca byli przekonani, że to ONI mają rację, choć widać, że to Jon ją miał. Poza tym sorry, ale zabili swojego przywódcę, choć mieli inne opcje do wyboru: mogli go po prostu wygnać, potraktować jak wyrzutka, odebrać mu wszystko, skazać na banicję. Ale wybrali inną metodę, na dodatek podłą i NIKCZEMNĄ, wywabiając nieuzbrojonego Jona na dwór, żeby go zabić w ciemności, gdzieś między wychodkiem a stajnią. Olly działał w afekcie? Co, zaatakował go w jasny dzień, kiedy zobaczył Dzikich wprowadzanych do CB? Nie! Zaczekał do nocy, użył podstępu, na koniec wprowadził mu kosę pod żebra jak pierwszy z brzegu kryminalista. Nie było równej walki, Olly nie rzucił się na niego w afekcie. Napadli w grupie na jednego człowieka, który był bez broni. AKCJA BYŁA ZAPLANOWANA. Dzieciak nie dzieciak, skoro teraz uczestniczy w zaplanowanych morderstwach, to co będzie robił kiedy znowu jakiś dorosły zrobi coś nie po jego myśli? >:D
4) "Durniem jest też dlatego, że w fatalny sposób dowodził podczas bitwy, bez żadnego planu rzucił się na przeważające siły Ramseya, skazując na śmierć kilka tysięcy żołnierzy"
Jon nie rzucił się do walki bo mu odyebało, tylko chciał ratować brata. Oczywiście mógł z kamienną twarzą obserwować, jak mu tego brata mordują. Ale tego nie zrobił. Bo nie NIE jest nikczemnikiem. Większym nikczemnikiem jest Sansa, która zataiła przed Jonem istnienie sprzymierzeńczej armii, co mogło całkowicie zmienić losy bitwy, nie mówiąc o tym, że mogło w ogóle bitwy nie być.
5) "Oczywiście nie poniósł żadnych konsekwencji, bo jest ważnym bohaterem. To Petyr wygrał bitwę, nie on"
Petyr wygrał bitwę? Nie zauważyłam, żeby robił cokolwiek innego, niż siedział na koniu. Tak samo zdobył armię, jak Jon próbował zdobywać armię chodząc dosłownie na żebry, zatrudniając tych okropnych Dzikich. Petyr "wygrał" bitwę nie robiąc dosłownie nic, nawet nie sięgając po miecz, Jon robił plany, próbował wymyślać strategie, a jednak to Jona oskarżasz o nieudolność. A to Jon po pierwsze nie palił się do odzyskania WF, to Sansa na to naciskała, a potem to ten okropny Jon chciał ratować Rickona, podczas gdy Sansa postawiła na nim krzyżyk. Mówisz, że Jon był fatalnym dowódcą? A co miał robić z ograniczonymi siłami? Na pewno lepiej by wszystko rozplanował, gdyby wiedział, że ten wspaniały twoim zdaniem Petyr stoi za rogiem z nowiutką armią.
6) "A jaką okazał wdzięczność za uratowanie życia i pokonanie wroga??? Dusił Littlefingera. I tu mamy kolejną nikczemność."
Jon okazał mu wdzięczność, gości jego i cała armię w WF :P
Po drugie duszenie Petyra nie ma NIC wspólnego z wojną, lecz z zachowaniem LF wobec Sansy. I tym, że to on dostarczył Sansę do sypialni Ramsaya :)
Mam wrażenie, ze twój post to jakaś podpucha. jak można nazwać akurat Jona NIKCZEMNYM?