Pozytywnie oceniam scenariusz (lub książkę) i różne zawiłości wątków.
Jednak w parze z tym poszło dziecinne i kompletnie nierealne przedstawienie pracy wywiadowczej.
Gryps z więzienia (obarczony ryzykiem odkrycia) zawiera zarówno hasło jak i odzew. Później służą one do nawiązania kontaktu z brytyjskimi agentami.
One nigdy nie wystąpiłyby razem, bo inaczej tracą swoją rolę. W porządku, z ostatniego odcinka wiemy, że gryps pochodzi od informatorki, więc ona mogłaby popełnić błąd.
Ale to również nie wyjaśnia sprawy, bo informatorka posługiwałaby się zupełnie innym hasłem niż Cień i inni agenci.