Gry rodzinne
powrót do forum 1 sezonu

Tak powinien nazywać się serial. Mamy tutaj całe spektrum, od przemocy w tzw. białych rękawiczkach po próbę zabójstwa, poprzez manipulację, ukrywanie faktów, co skutkuje błędnymi decyzjami, zaniechanie kontaktów, brak chociażby próby wyjaśnienia swojego postępowania, by ta druga strona nie cierpiała, zdrady, a nawet molestowanie seksualne, przemoc psychiczną, emocjonalną i fizyczną - popychanie, szarpanie, krzyki.

Twórcy serialu w dość lekki sposób pokazali bardzo trudny i złożony temat i za to ich podziwiam, bo problem jest powszechny, a wciąż nieprzerobiony przez polskie społeczeństwo. W wielu domach stosuje się przemoc, a wychowywane w nich dzieci nie widzą w tym niczego złego. Nie widzą, bo nie są w stanie tego zobaczyć. Może więc chociaż ten serial trochę otworzy im oczy i da do zrozumienia, że są domy z których warto wyjść za wszelką cenę, by w końcu zacząć żyć własnym życiem, a nie życiem niedojrzałych emocjonalnie, przemocowych rodziców czy dziadków. Bo serial głównie o tym opowiada. Rodzice dwójki głównych bohaterów to niedojrzali emocjonalnie, skrajnie narcystyczni i egoistyczni ludzie, którzy nie potrafią pogodzić się z tym, że ich dzieci mają prawo do własnego życia i do własnych, nawet błędnych, decyzji. Nie potrafią odpuścić nawet w tak ważnym dla ich dzieci dniu, jakim jest ich ślub. Wszystkie słowa, zagrania i całe postępowanie sprowadza się tak naprawdę do tego, by to na sobie skupić uwagę wszystkich, chociaż w takim wydarzeniu najważniejsi są ci co biorą ślub. Ale dla narcystycznego rodzica dziecko NIGDY NIE JEST WAŻNE. No, chyba że będzie swoistym klonem i przedłużeniem rodzica to wtedy rodzic łaskawie zwróci na niego uwagę. I choć będzie powtarzał, że bardzo kocha, a nawet będzie przepraszał i prosił o przebaczenie to robi to tylko z miłości własnej, toksycznej, by przyciągnąć do siebie ofiarę, która już, już miała odejść i rozpocząć własne, niezależne życie. W końcu narcyz, jak żaden inny człowiek potrzebuje lustra. A tym lustrem są oczy innych ludzi. Całe to zło wpływa na emocje i postępowanie dzieci. I to tak podświadomie, że te nie mają o tym pojęcia. Wszelkie zaniechania kontaktów, brak próby wyjaśnienia swojego "dziwnego" postępowania, uzależnienia, a przede wszystkim parentyfikacja - czyli zamiana ról dziecka z rodzicem, gdzie to dziecko staje się rodzicem własnego rodzica, wpływa na decyzje dwójki głównych bohaterów. Ta dwójka nie ma pojęcia, dlaczego tak się zachowuje, ale z całych sił pragnie bliskości i próbuje stworzyć związek. Oczywiście jest to nierealne, przede wszystkim dlatego, że sami są emocjonalnie niedojrzali. W czasach dobrobytu, gdzie singiel może się samodzielnie utrzymać, tworzenie relacji opartej tylko i wyłącznie na materialnym wzajemnym wspieraniu się nie ma już racji bytu. A ponieważ nie są w stanie dać sobie nawzajem zdrowej miłości - nikt ich w końcu tego nie nauczył - ich związek w dniu ślubu przechodzi mnóstwo, skomplikowanych zawirowań. Twórcy bardzo udanie to pokazali. Częste retrospekcje do których się odwołują są dla mnie symbolicznym pokazaniem tzw. psychologicznych wyzwalaczy, które "wyłażą na wierzch" ze zdwojoną siłą i w najmniej odpowiednim momencie. Nieprzerobione traumy, zranienia przez własnych rodziców, spychane na sam dół świadomości tak właśnie działają. Próbują się wydostać, chcą być opowiedziane i dopóki tak się nie stanie, to będą wpływać na decyzje człowieka i jego postępowanie, które z boku będzie się wydawać nielogiczne i nieracjonalne. Twórcom udało się pokazać ten skomplikowany mechanizm w lekki i przystępny sposób, bez zbędnego intelektualnego języka. Niestety, miałam wrażenie, że ostatnie odcinki zostały stworzone niejako na siłę, by wydłużyć serial o wymagany przez platformę czas. Dali radę zrobić to w taki sposób, że widz jest ciekaw, jak się to zakończy. Ja sama postanowiłam obejrzeć całość za jednym zamachem, chociaż wprowadzanie kolejnych bohaterów na scenę i groteskowe, kompletnie niepotrzebne akcje, tylko mnie denerwowały. Ale byłam ciekawa, jak się to zakończy. Zakończyło się tak, że twórcy mają furtkę do drugiego sezonu. Ja niestety odpadam! Pierwszy w zupełności mi wystarczy.