Stało się tak jak mówiłem.
Przyszedł odcinek 5x14 i pozamiatał. Mnie normalnie zmiażdżył klimatem, muzyką no i akcją of koz (ale akurat ona nie była najważniejsza). Najlepszy był Darth Maul i pierwsze słowa Pree Wizla do niego - "Myślałem, że jest tylko 2 Sithów: Mistrz i Uczeń". Po przeczytaniu trylogii Dartha Bane'a ja mam wielką słabość do Zasady Dwóch. A potem mamy już z górki gdy Maul załatwia (again!) Czarne Słońce i podporządkowuje sobie Huttów. No i operowa muzyczka podczas walki - kwintesencja Gwiezdnych Wojen
I jeszcze wyraźniej od. 5x14 podkreśla miałkość i słabiznę poprzednich 12 odcinków. Tylko mnie to bardziej wkurzyło bo ostatecznie widać jak zmarnowano tyle minut historii. Naprawdę ostatni odcinek powinien być drugim a nie czternastym. A te 12 odcinków pomiędzy nimi można z czystym sercem pominąć. Dla mnie była to parada idiotyzmów i gupich wątków.
Myślałem ze saga o robotach już nigdy się nie skończy. Za dużo było o nich odcinków, pomijając już nawet, że nie były złe. Zdecydowanie najlepszy odcinek sezony. Tylko czekać na kolejny.
Ten odcinek utwierdził mnie w przekonaniu że przywrócenie Maula było jak najbardziej udanym pomysłem. Zdecydowanie jeden z najlepszych odcinków sezonu.
Jestem tego samego zdania :D. Wszystkie wcześniejsze odcinki były nudne jak flaki z olejem, oprócz pierwszego jak dla mnie. Odcinek ma swój klimat, mrok i mam nadzieje że pociągną to jak najdłużej :))