Ooo... Mocny odcinek.... Czyżby Jack i Will podejrzewają biednego Hannibala? Pewnie chcą jeszcze kolejne sezony, więc to nic nie znaczy, ale jednak...
Bloom i Will - ja chciałam ją dla Lectera :D Ale co tam - przeżyję...
Scena bójki - boska. Długa, logiczna a nie tylko łubudubu tu, łubudubu takie tam... Też zobaczyłam po raz pierwszy w taki sposób potwora u Hannibala. Może nawet jakieś zwierzę. I muszę przyznać, że choć nie do końca była fanką madsowego Lectera to w tej zaskarbił mnie sobie całkowicie :)
Zgadzam się, scena walki na prawdę super. Im więcej odcinków tym bardziej podoba mi się kreacja Madsa.
Wydaje mi się, że Bloom i tak nie będzie z Willem, przynajmniej nie na długo bo nie ona była jego żoną.
Jestem ciekawa kiedy zaczną coś podejrzewać. Bardziej podejrzliwy był w stosunku do Lectera Jack niż Will moim zdaniem.
Odcinek bardzo soczysty - dużo się dzieje. Zastanawia mnnie powód dla którego Lecter doprowadził do konfrontacji w biurze oraz próby nie ukrywania zbrodni. Są 2 opcje: próbuje zbliżyć się bardziej do swojego "psychiatry" i zaskarbić sobie jej uwagę ? A także próbuje może chociaż trochę wpuścić Will'a do swojego świata. Jak z resztą sam powiedział, że byłby skłonny na zawarcie z nim przyjaźni. Może podśiadomie był ciekawy, co Will zobaczy na miejscu zbrodni, i czy uda mu się go zdemaskować...
Wydaje mi się, że zbyt niebezpieczne byłoby ukrycie zbrodni, bo węszyliby wokół Lectera, bo przecież Franklin był jego klientem. Może też być tak, że Hannibal ukartował to tak, aby trochę przyśpieszyć akcję, nadać jej trochę smaku i tempa, kto wie czy nie jest z nim podobnie jak z Tobiasem, że chce sprawdzić, czy są w stanie go złapać. Uwielbiam Madsa, jest w tej roli po prostu niesamowity, ta kamienna twarz, a z drugiej strony załzawione oczy podczas arii. Mi bardziej niż scena walki podobała się scena przy obiedzie, pełna napięcia, idealna! I pogrywanie z terapeutką, którą też przecież zwodzi, majstersztyk.
Jako przedstawicielka płci pięknej niestety mam słabość do Willa, myślę, że Panie mnie rozumieją:). Ale wątek z Bloom do kitu, ładna scena, widać lecą iskry, ale tak trochę bez sensu. Will jest neurotyczny, wzbudza we mnie duże rozczulenie i troskę(że czasem by się chciało go po prostu przytulić, taka kobieca dygresja:P), nagle zbliża się do kobiety? Zrozumiałabym jeszcze, jakby to Bloom całkowicie wyszła z inicjatywą(jasne, łaziła za nim od dwóch odcinków, ale bez 'podtekstów') i go pocałowała... Nie wiem jak to dalej scenarzyści rozwiążą, nie pasowało mi to do tego roztrzęsionego zagubionego chłopca w ciele mężczyzny, którego swoją drogą Dancy gra świetnie(aktorsko, nie idzie tylko o 'ładną buzię'). Może po prostu jest zbyt samotny albo kompletnie aspołeczny, że źle odczytuje pewne sygnały. Trudno powiedzieć... Wiadomo na pewno, że jest podatny na wpływy.
'' nagle zbliża się do kobiety?'' Przecież zostało to wyjaśnione,Hannibal zasugerował że ten pocałunek był próbą odzyskania równowagi,powrotu do rzeczywistości po tym jak miał omamy związane z kominkiem.,potrzebował gwałtownego powrotu.
Mads z odcinka na odcinek coraz lepszy. Podobają mi się zwłaszcza spotkania z psychiatrą doktora. Dużo to mówi o Hannibalu, a w końcu o niego w tym serialu chodzi. Wcześniej męczyła mnie ilość Willa w serialu, bo chociaż jego 'perypetie' też są w miarę ciekawe, zaczynały mi się przejadać sceny z jego 'zwidami'. Dobrze że ten odcinek koncentrował się na Lecterze.
Wątek Willa i Bloom, oklepane że ło matko :'P Od pierwszych kwestii wypowiedzianych przez nią w pierwszym odcinku można się było domyślić wątku romantycznego. Nawet jeżeli nie będzie on zbyt długi, raczej nie zapowiada się emocjonująco.
Walka po prostu majstersztyk :'D szkoda mi tylko biednego Franklina :(
Biedny koleś. Akurat musiał mieć ciągoty do psychopatów.
Szczerze, nie spodziewałam się, że akurat w tamtym momencie go Lecter zabije. Na początku wydawało się, że chce go oszczędzić, kazał mu przecież wyjść.
Racja ale na sekundę/dwie przed skręceniem karku widać na twarzy Hannibala wyraz w stylu "dobra, ale skończ już". Po tym jak Tobias kazał Franklinowi zostać w gabinecie Hannibal zaczął rozpatrywać inne, mniej przyjemne scenariusze, zakończenia konfrontacji.
No i sam mówił wcześniej temu Tobiasowi że nie chce by zabił Franklina kiedy ten wyjawił że ma zamiar zabić policjantów a potem dorwać Franklina.
Pogubiłem się już z odcinkami, zaznaczyłem że mam obejrzane wszystkie, ale czegoś mi brakuje. W którym odcinku Hannibal zabił tą studentkę, którą Jack wybrał do pomocy w śledztwie?
Nie oglądałeś tego odcinka a wchodzisz na temat założony aby o nim podyskutować z opcją SPOILER, przecież to jest całkowicie bezsensu myślę, że następnym razem lepiej jak założysz osobny temat lub spytasz o to w nieSPOILEROWYM bo w taki sposób niszczysz sobie całą przyjemność oglądania :D
Odcinek genialny, po raz pierwszy od dłuższego czasu czułem ciągłe napięcie. Następny zapowiada się jeszcze lepiej.
Mistrzostwo
Wspaniałe zapożyczenie z Milczenia owiec, gdzie Will wchodzi do piwnicy, scena niczym z piwnicy Buffalo Billa
No i tak jak w Czerwonym Smoku, Hannibal próbuje zabić Willa rękoma innego mordercy
Ja się właśnie zastanawiam, czy Hannibal chce zabić Willa (w sumie nie ma jeszcze potrzeby) czy to tylko takie wypróbowywanie umiejętności Willa jako policjatna...
W Czerwonym Smoku to była zemsta za wsadzenie do pierdla, tutaj na razie Hannibal nie ma się jeszcze za co mścić
Mi się właśnie wydawało, że to było takie sprawdzenie. Hannibal nie był zły jak zobaczył Willa lecz odwrotnie, chociaż kto go tam wie :D
Dokładnie zastanawiało mnie to samo, najpierw wspomina, ze bierze pod uwagę ew. przyjaźń z Willem, a potem wysyła go na spotkanie, na którym może zginąć. Faktycznie może chciał go sprawdzić, bo też wydaję mi się, że się ucieszył na jego widok.
Zaczynam mieć wrażęnie, że on nie tyle sprawdza samego Willa co jego dziwne zdolności. Te głosy to nic innego jak podświadomość Willa, która się z nim w taki dziwny sposób komunikuje - więc omamy w sklepie Tobiasa były niczym innym jak ostrzeżeniem, że coś jest nie tak.
Jest też inna opcja - dla Lectera to może być po prostu ZABAWA :D
Tak jakby Hannibal wysyłał go na plac zabaw, prezentował nową zabawkę, robił prezent i bawi/ interesuje go, co z tym zrobi Will, jak się będzie bawił, czy w ogóle się będzie bawił... Lecter pokazał już, że lubi wytrącać Willa z równowagi i obserwować jego reakcje. A że taka zabawa może go zabić - no cóż, to jest Hannibal, nie?
Myślę, że w najbliższych odcinkach będziemy mieć jasność, właśnie trzeba mieć na uwadze, że to jest Hannibal ;)
Hannibal to "złożona osobowość" :) Will go fascynuje i jak mówi terapeutce "rozważa przyjaźń" ale nie potrafi ufać (słowa terapeutki) więc równocześnie się tej przyjaźni boi. Najpierw więc wysyła Willa na pewną śmierć a potem czuje ulgę gdy go widzi (pięknie to zostało zagrane, swoją drogą). Używając metafory terapeutki - Hannibal równocześnie chce i boi się tego, że ktoś pokona mury które zbudował by chronić swoją psychikę.
I właśnie ten "ludzki" rys jest w tej wersji Hannibala, jak dla mnie najlepszy :)
Też bardziej przychylam się, do tego, że jest to jakaś próba nawiązania "przyjaźni" przez Hannibala. Bo po pierwsze sam właśnie mówi terapeutce, że Will jest jedyną osobą z którą mogłby się zaprzyjaźnić (czy coś takiego, nie pamiętam dokładnie) a po drugie wiedząc, że Will wczuwa się w osobowość morderców, może ma nadzieję, że ten w jakiś sposób zrozumie go/co nim kieruje/jego emocje czyli właśnie niejako sam chce aby will te mury pokonał. Potwierdzeniem może być ostatnia rozmowa kiedy Will mówi, że czuje się winny, że wciągnąl go do swojego świata, a czy tym czasem nie jest tak, że to Hannibal świadomie próbuje wciągnąc go w SWÓJ świat, choć jeszcze Will o tym nie wie.
Podobno twórca serialu powiedział że 1 sezon ma przedstawiać głównie "bromance" między Willem a Hannibalem. Dla mnie dokładnie tak to wygląda. Panowie są równocześnie podobni i różni, uzupełniają się. Stąd wzajemna fascynacja.
Jak napisałam poprzednio - "ludzki" rys Hannibala bardzo mi się podoba. Twórcy serialu uczłowieczyli go w bardzo rozumny sposób. Pozdrawiam :)
"Boisz się mnie a jednak tu jesteś, boisz się tego nieśmiałego chłopca a jednak go szukasz... czy nie rozumiesz Will ? złapałeś mnie, bo jesteśmy do siebie podobni, bez naszej wyobraźni bylibyśmy jak ci przyziemni nudziarze. Strach jest ceną wyobraźni, ale mogę pomóc ci to znosić."
Serial nam się powoli rozkręca od szóstego odcinka.Już się bałem że wyjdzie kupa, a tu tak miłe zaskoczenie.Wniosek mam jeden, im więcej Lectera tym lepsze odcinki.
Mads rewelacyjny ale bardzo fajnie wypadł też Tobias, baarrddzzoo przekonująco zagrał psychopatę ;)
Z odcinka na odcinek coraz lepszy serial.
Hannibal z trudem panujący nad przewracaniem oczami i ziewaniem kiedy wysłuchuje Franklina i jego smętów.
Hannibal i jego wymowny uśmieszek, kiedy mówi o źle dobranych przyjaciołach.
Hannibal, któremu na usta ciśnie się pytanie, KTÓRYCH dwóch policmajstrów zabił Tobias oraz ulga na jego twarzy, kiedy widzi Willa żywego (albo tak mi się tylko wydaje, że to ulga :>)
Ten odcinek zdecydowanie należał do Madsa i jego niesamowitej gry aktorskiej, kiedy to drgnięciem kącików ust i wzrokiem oddaje całą gamę emocji. Lodzio-miodzio panowie :)
Scena z Bloom oraz zwidy Willa - do wycięcia.
Tobias i jego schizy - OK. No i wreszcie psychopata, który nie jest WASPem.
Miłe nawiązania do filmów: Milczenia owiec (piwnica) oraz Czerwonego smoka (muzykant).
Gillian zapiera dech w piersiach :o
Odcinki skupiające się bardziej na Lecterze zdecydowanie wygrywają.
Ta, scena w której ekipa policyjna wchodzi do domu Hannibala i Will na samym końcu, była świetna. Też mi się wydaje że to była ulga. Może i doktorek testuje Willa, bawi się nim, ale nie wyklucza to u niego przyjaźnio-podobnych uczuć :'P
A ja doszłam do jakiegoś dziwnego wniosku, że Lecter był zazdrosny o to że Will pocałował Bloom, bo sam cos do niej czuje i pod wpływem tych emocji chciał się pozbyć "rywala". Błądzę czy może komuś również przyszło to na myśl?
Wprawdzie zawsze muszę komuś kibicować pod względem pary w tym wypadku chciałabym panią doktor wrzucić w objęcia potwora, ale mimo wszystko nie zauważyłam, aby Lecter był zazdrosny. Choć może, może...
Litości, być zazdrosnym o Alanę? Jeśli Lecter jest kimkolwiek zainteresowany to tym kimś jest jego psychoterapeutka: najprawdopodobniej to on sam ukarał (zabił) jej obsesyjengo pacjenta, przez którego musiała zakończyć karierę.
Miła i przaśna Alana jest kolejnym ze sposobów manipulowania Willem i Abigail (która wróci jeszcze za 1 lub 2 odcinki)
Wątek z Alaną niepotrzebny, nie znoszę takich bab, kręcą się wkoło gości, prowokują i same nie wiedzą czego chcą
Watek z Alana strasznie słaby. Motyw "chciałabym ale boje sie" jakby zywcem wyciagniety z jakiejś głupawej komedii romantycznej lub jeszcze gorzej: z obyczajowego gniota. Teraz beda przez kolejnych 20 odcinkow chodzic wokol siebie, czuc bedzie sztucznie podsycane napiecie erotyczne, az w koncu Hannibal ja zaserwuje Willowi na kolacje i nasz zgnebiony, tragiczny bohater bedzie miał kolejny powod zeby byc jeszcze bardziej "broken".
Dokładnie, jeszcze gdyby to był jakiś serial rodzinny, komedia - rozumiem, ale bez jaj - to przecież Hannibal :)
Wydaje mi się, że on był wtedy rozkojarzony i zły, bo chciał zabić Tobiasa, który dał nogę korzystając z pojawienia się Willa.
Pani doktor nie jest aż tak interesująca, myślę, że Lecter traktuje ją raczej pobłażliwie i niezbyt poważnie, uśmiechając się pod nosem kiedy serwuje jej piwo z ludzi :D Poza tym sam powiedział do Willa, że ten pewnie pocałował ją w ramach odwrócenia uwagi od jego halucynacji.
Ok, tego się nie spodziewałam. O.o Czy jest coś czego Hannibal nie robi z ludzi? Btw, zastanawiam się nad procesem tworzenia takiego piwa.
Ja nie wiedzieć. Moje ulubione piwa, to te z miodem, warzone przez małe browary :)
A zwykłe piwo możesz se sama uwarzyć w domu :) I dodać byle co. Np. ..... KREW :OOOOOOOO
Wiem, że można. Ale nie wiedziałam, że się da z żywej istoty piwo ważyć. :P Faktycznie to jego piwo taki lekko krwisty kolor miało.
Przyszło mi to na mysl wlasnie odnosnie ich wspolnego pichcenia w kuchni, gdy poczestowal ja tym piwem. Wspominal wtedy ze kandydaci na przyszlych psychologow? kadetow? <wybaczcie juz nie pamietam dokladnie> brali ich za pare, i zapytal sie jej czemu wlasciwie nie mieli romansu?
przecież on ją podpuszcza cały czas, Alana jest tak mdła że aż się przykro robi patrząc na nią, mnie jest nawet trudno uwierzyć w to, że doktorat zrobiła. Zero jaj, iskry Bożej... w przypadku pani doktor z którą Hannibal ma sesje jest inaczej, tutaj przynajmniej widać, że ta kobieta ma coś w sobie.