Wg mnie odcinek genialny, wiele się wyjaśniło perturbacje z czasoprzestrzenią nabrały smaczku.. ahh.. ciekawe co się stanie z bratem Phoebe, czy jeszcze da się go naprawić. Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka. Co wy o nim sądzicie?
No trzyma poziom poprzedniego odcinka, więc jest dobrze. Im więcej starych postaci, tym lepiej. Natomiast murzynka-killerka to dla mnie wątek zupełnie pomylony. Podobnie jestem rozczarowany [spoiler] końcówką [/spoiler], bo wylewność Benneta była jakaś taka... trywialna i oczywista, że dziecko by się chyba połapało.
Po tym odcinku mam jedną nadzieję, że pojawi się wyjaśnienie motywu z komiksem, a mianowicie kto go rysował, bo chyba z tego powodu do niego powrócono.
Ogólnie bardzo na plus.
Dzięki za przypomnienie, faktycznie po latach mi umknęło. No i już się komiks też pojawił podczas wycieczki do Paryża. Ale tak czy tak to fajne nawiązanie do poprzedniej serii, więc można mieć nadzieję, że nie będzie to luźno powiązana historia w uniwersum Heroes, czego początkowo się obawiałem, tylko pełnoprawna kontynuacja. A im więcej starych wątków i postaci się pojawia, tym widzę to bardziej optymistycznie.
Ja rozumiem, dlaczego wprowadzili "murzynkę mordercę Evosów". Zwykle spotykamy postacie w filmach według jednego schematu:
On po stronie A, Ona po stronie B. Walczą i w między czasie ktoś rzuca hasło to moja była żona. Mieliśmy to w Agentach tarczy np.
A tu mamy inaczej pokazane. Najpierw, że są razem ( pierwsze odcinki) później, że się rozchodzą. Odcinek s01e06. I że będą ze sobą walczyć podejrzewam, że koło 10 odcinka sezonu.
"Wylewność Bennetta"
Hmm gościu który walczył z Tobą ramie w ramię. Prawie przypłacił to życiem. Jednak nie umarł... Więc nie można mu zaufać choć trochę?
Poza tym w Pierwszej wersji historii Benneta brat Cienistej Phoebe nie współpracował z tą organizacją. To się zmieniło dopiero PO PODRÓŻY Benneta i próbie morderstwa!
Więc Bennet nie mógł się zorientować.
W świecie podróży w czasie, dopplegangerów i niezliczonej liczby innych ludzi ze zdolnościami które nie zostały odkryte? Gdy samemu odkrywa się swoje ścieżki, miesza z efektami motyla itd? Po takich doświadczeniach jakie miał do tej pory (mam tu na myśli to co się działo przed aktualnym sezonem)? Nie wiem czy można ufać samemu sobie a co dopiero innym ludziom. Dla mnie to (i wiele innych przykładów) jest niestety naginaniem i ogłupianiem postaci w celu prowadzenia fabuły co psuje autentyzm zarówno postaci jak i samej historii.
Oczywiście, zawsze może to być:
- Zmiana historii przez grzebanie w czasie. Do tej pory oglądaliśmy oczywiście jednego podróżnika w czasie. Ale wiemy, że może być ich więcej. A wyobrażacie sobie 5 którzy próbują osiągnąć różne cele.
- Ktoś kto zmienia wygląd i nas zmyli
- Ktoś kto wejdzie do naszego umysłu i stworzy iluzje
ect... To można zwariować, nic dziwnego, że ludzie nie lubią Evosów ;-)
No właśnie :). Stosunek ludzi do evo też jest wg mnie naciągany. Tzn. ludzie stają się jak to często w amerykańskich filmach bezwolną i łatwo manipulowalną masą. Niby w życiu bywa podobnie ale niekoniecznie tak, że zaraz wszyscy 'zmanipulowani' lecą z widłami polować na czarownice, bo ktoś im tak w tv powiedział. I niestety sporo tam jest takich trików rodem z Mody na Sukces czy innego tasiemca, a przy tej długości serialu można to było chyba nam oszczędzić.
No bo ludzie są łatwo manipulowalni. Zwłaszcza w grupie.
Lubię ten serial. Jest przyjemny. Ale jeśli była by to prawda z Evosami. Ja na pewno byłbym za ich eksterminacją albo przynajmniej ścisłą kontrolą. Jeśli bym sobie wyobraził, że jakiś psychol lalkarz ( pamiętasz z wcześniejszych sezonów) może tak manipulować moimi dziećmi.
Albo ktoś może mieszać mi w głowie ect... Byłbym rasistą w stosunku do nich.
Nathan ( Tommy ) jest troche jak Peter i Sylar ?
Dobrze ogarniam wchłania moce innych jak Petyr ( ale on mógł mieć ich wiele i dawcy ich nie tracili ) , a Sylar im je odbierał tylko musiał zabić ofiarę ale też mógł posiadać ich wiele .
Peter od 3 sezonu, kiedy to ojciec zaabsorbował jego moc empatii i wstrzyknął sobie serum do mutacji - odnowiła się jego zdolność, tylko, że nie mógł już kopiować czyichś mocy, a jedynie "pożyczać". Potrafił przechowywać jedną na raz.
Więc Tommy to właściwie hybryda Petera i Arthura. Zamiast pożyczać to zabiera permanentnie daną moc.
Sylar uczył się jak działa dana zdolność otwierając mózg.. Praktycznie dany heroes nie tracił umiejętności tylko po prostu umierał od obrażeń, natomiast Claire przeżyła mimo rozcięcia czaszki bo miała zdolność do regeneracji. :D
Sylar nie musiał ich zabijać, było to wyjaśnione w którymś odcinku, ale oglądałam to tak dawno, że nie pamiętam. Na pewno pamiętam, że pożyczył moc od Elle (Kristen Bell) bez zabijania jej.
Odcinek fajny ale końcówka to było jedno pernamentne "wat de fak"
- Czemu Hiro został walczyć z klonami?
- Po co młodemu zabrali moce?
Powód śmierci Clair wiarygodny. Ciekawe tylko czy młody zabiera moc pernamentnie czy też wraca gdy weźmie inną. No i skąd wiedzą że tylko jedna na raz? Nie wygląda na to by wziął od kogoś innego niż Hiro.
I czemu jego power inaczej wygląda.
- Czemu Hiro został walczyć z klonami?
Jest tylko jedna odpowiedź:
Albo scenarzyści albo aktor grający Hiro chciał /chcieli aby postać zniknęła z tego serialu. Taka jest odpowiedź w mojej opinii.
Tyle to wiem ale mogli to zrobić na tysiąc bardziej sensownych sposobów.
Ot choćby ten z oryginalnej linii czasowej (zmarł offscreen)
Najbardziej czekałem na uśmiercenie go przez RELATIWIZM CZASOWY.
Już tłumaczę i objaśniam. Pamiętasz tą scenę pod stadionem. Kiedy na chwilę zatrzymał czas podczas walki z kopiującymi się murzynami. Widzimy taką fajną scenę, że znika albo się pojawia sprawdzając różne możliwości. Później powiedział, że sprawdził wiele opcji i dróg i wszystkie były tragiczne.
Dla nas ta scena trwała chwilę. A dla niego? Może sprawdził dziesiątki albo setki opcji. Więc mogło mu to zabrać dni, tygodnie, albo lata.
Wyobraź sobie taką scenę. Hiro pojawia się ponownie. Dłuższe włosy już siwe i mówi zmęczonym głosem: "Próbowałem, próbowałem i wszystkie opcje kończą się źle".
A później po tych 15 latach już mógłby być dziadkiem na łożu śmierci ;-)
Każda moc ma swoje ograniczenia i słabości.
Przyszło mi do głowy jeszcze jedno. A może przeżył?!
I mamy w tej wersji takie opcje
A) Przeżył i uciekł. Zrobił to specjalnie aby ściągać na siebie uwagę Firmy i odciągnąć ją od chłopaka
B) Złapali go. Ale raczej nie prawdopodobne bo by wyciągnęli informacje o dzieciach od niego.
Kontynuacja zaskakująco dobrego odcinka sprzed tygodnia sprawdziła się równie dobrze. W końcu serial nabiera kształtu i oferuje intrygę w stylu Herosów.
Smutne jest to że za wyższym poziomem odpowiada pojawienie się większej liczby starych bohaterów, bo nowe postacie rozczarowują. Zupełnie niepotrzebne sceny z meksykańskim wojakiem (oby nie okazał się biologicznym ojcem bliźniąt), perypetie Chucka i jego psychicznej herszt baby. Na plus Hero który znów dodał trochę poczucia humoru "Evil Baby".
Moja ocena 4,05/6
Gdzie Peter ? Ma to wszystko w dupie.
Dokładnie, nie rozumiem takich rzeczy. Jak można nie wspomnieć o najważniejszej postaci całego serialu...
Taka sama sytuacja z Sylarem. Przecież wystarczyła by jakaś wzmianka np. w gazecie.
Albo co się dzieje z Ando? Hiro mógłby dostać smsa od niego albo rozmowa przez telefon.
Trochę głupie było to, że tej całej Erice pomaga Parkman, który jej wierzy. Przecież kto jak kto, ale Parkman powinien przejrzeć prawdziwe zamiary tej kobiety bez większego wysiłku.
Mnie drażni ta babka co wyłącza wszystkie moce bez wyjątku. Taka postać nie ma racji bytu, bo i własną moc by wyłączała.
Haitańczyk nie blokował wszystkich mocy. Wiem, że ten serial to fikcja, ale z tą kobietą to przesadzili. Mogła by mieć jakieś problemy z blokowaniem mocy to byłoby ciekawiej.
Haitańczyk miał ograniczenia? Nie pamiętam. Jakich mocy nie blokował.
Jeśli chodzi o budowę Cienia to zastosowano tu tradycyjny trick :potężna broń, w drobnych rękach.
Mamy dziewczynę, słabą, z przetłuszczonymi włosami, dziwak, odludek. Która nie do końca panuje nad swoją mocą ( odcinek z Odessą ). Zachowuje się trochę jak Emo dzieci. Niestabilna psychicznie.
Ale z potężną mocną.
Jaki ojciec, taki syn (obu moc i władza uderzyły do głowy). Matt Parkman nie jest już potulnym zagubionym gościem. Dojrzał i najwyraźniej świadomie przeszedł na jej stronę by ją aktywnie wspierać. Zresztą prawdopodobnie w czasie, gdy ją wybierał, nie było żadnej innej alternatywy na uratowanie świata. Zakładając, że wszedł do głowy Erici, musiał dostrzec, że to babka z wizją, która jest jedyną szansą na przetrwanie. W pewnym sensie ją samą można uznać za bohaterkę, bo jako jedyna odważyła się stawić czoła nadchodzącemu armagedonowi i stworzyć dystopię.
Erica ma Hitlerowski sposób myślenia, to bardzo ciekawe, że uważasz ją za bohaterkę.