Będąc pod wrażeniem Białej królowej i trochę gorszej Białej księżniczki chętnie obejrzałam ten serial. Dużo czytam i oglądam na temat tamtej epoki.
Pierwszy sezon Hiszpańskiej księżniczki wydał mi się nieco nudny. Brak intryg, zwrotów akcji, walki o władzę - tego co wzbudzało emocje w Białej królowej - ale cóż, to już inna historia. Chyba jedyną mocną sceną była tu egzekucja pod koniec sezonu.
Drugi sezon był o wiele lepszy.Historia ciekawsza i chyba twórcy się postarali. Myślę, że dobrze pokazali dylematy, radości i cierpienia Katarzyny, która była w ciężkiej sytuacji pod presją urodzenia syna.Serial pokazuje też jej relacje z królem Henrykiem, które stopniowo się zmieniają pod wpływem braku męskiego potomka.
Oglądałam powtórki i poszczególne sceny i stwierdzam, że serial jest całkiem niezły - jeśli ktoś lubi seriale tego typu.
Jedyne co mnie denerwowało to postać księżniczki Małgorzaty, a właściwie gra aktorska Georgie Henley. Bardzo irytująca. Przy powtórkach omijałam jej sceny.
Na pewno na plus są kostiumy i charakteryzacja. Dopasowane do epoki, więc można czuć tamten klimat. Nie to co w Dynastii Tudorów, gdzie ten element był beznadziejny - zwłaszcza współczesny wygląd Henryka albo w Nastoletniej Marii Stuart,gdzie tylko brakowało dżinsów i adidasów.
W Hiszpańskiej księżniczce Henryk wygląda zupełnie inaczej, mało tego, zmienia się z upływem lat. Brandon i Stafford też wydają się dojrzalsi.
Serial podobał mi się ze względu na klimat. A jeśli nie do końca był zgodny z prawdą historyczną to trudno. Który serial jest? Chyba tylko dokumentalny.
Powinni teraz nakręcić kolejną część o Annie Boleyn - z tymi samymi aktorami.
Ps. Dodam jeszcze, że moją ulubiona postacią jest Edward Stafford, a najlepszy odcinek drugiego sezonu to odc 7. Kto oglądał ten wie dlaczego...