Co sądzicie o tym epizodzie? A raczej dwóch, choć potraktujmy ten temat jako całość...
Ogólnie miła taka historia z samą starą ekipą... Całkiem zgrabnie przedstawiony wątek, dowiedzieliśmy się kolejnej fobii Eliot, a i na Bahamy rzucić okiem się udało...
I już wydawało się że padnie imię Ciecia, ale jednak twórcy skutecznie zagłuszyli owy wątek...
Pozytywnie całkiem.
Kelner, Bahama Mama poproszę ^^
plus smaczek dla fanów czyli sam twórca serialu, bill lawrence udzielający ślubu Cieciowi...wątek z bahama mama świetny, szczególnie epilog na napisach. Ogólnie mam wrażenie, że wystarczyła historia tylko ze starymi postaciami, uwikłanie ich w nowe wewnętrzne problemy, i od razu wyszło lepiej...a imienia Ciecia, już raczej nigdy nie poznamy. Może i dobrze, to jeden z cudownych absurdów tego serialu
No, no, Bob Kelso wymiata :]
My soul on fire to całkiem przyjemny odcinek, ogólnie jakoś tak nie mogę się napatrzeć na tych bohaterów (których naprawdę niesamowicie polubiłam) wiedząc, że zbliżamy się chyba do końca serialu, czego cholernie żałuję... Pzdr
p.s
Imię ciecia będzie słodką tajemnicą najprawdopodobnie, hehe
ja narazie obejzalem dopiero jedne z tych odcinkow. Do drugiego nie mam napisów.
Ale najbardziej smieszylo mnie ze JD chcial dobrze dla ciecia a ten sie wkurzyl bo liczyl na to ze nikt nie przyjdzie :)
Noi wkoncu cala ekipa. Az przyjemnie bylo popatrzec jak Kelso znow rozkazuje Tedowi xD
Taa własnie... kiedy koniec? Ile jeszcze odcinków pozostało?
/// Odcinek (a raczej 2) calkiem niezly, ale jakos super specjalnie nie zachwycil ;x