Wszyscy zachwycają się bohaterami pierwszo i drugo planowymi- oczywiście słusznie ale nie można zapominać, o tych którzy pojawiają się rzadko ale ich obecność w pełni to wynagradza;) Beardface (It's Beardfasay, dammit!), Mickhead albo Colonel Doctor zawsze mnie rozśmieszają. Nie można też zapomnieć o Snoop Dogg intern/ resident/ attending- scena z nim i Kelso mówiącym "nagger" jest z jedną z lepszych. Albo taki dr Hooch, który jak wiadomo jest craaazy :)
To jest własnie największa siła Scrubs. Nawet postacie mało ważne dla fabuły są barwne. Ciężko jest tam znaleźć nijakiego bohatera, może poza częścią pacjentów, szczególnie tych w śpiączce;)
Fakt, wieszkosc postaci w serialu jest wyrazista, posiadajaca okreslone cechy i to jest najekpsze w tym serialu. Chyba jedyny normalny wsrod lekarzy jest ten chirurg Azjata,szef Turka. Reszta jest "pokoszona" ale w fajny sposob.
Doktor Wen. Ja go zawsze lubiłam, bo widać w nim było taką mądrość, spokój i autorytet, chciałabym mieć takiego szefa :D Ważne są też postaci epizodyczne - z dziewczyn JD bardzo lubiłam Kylie i Julie, nie lubiłam natomiast Kim, czy Tasty Coma Wife. Fajna była też Molly Clock, jej riposty były świetne :D
Jestem zdania, że każda postać - i nie ważne czy jest to pierwszo planowa, drugo, trzecia, czy nawet taka co pojawiła się raz lub dwa w Scrubs'ach - miała jakieś znaczenie dla tego serialu. Nikt tam nie pojawił się bez powodu... mówię tu oczywiście o postaciach, które chociaż raz się odezwały, a nie takie co pomknęły korytarzem i słuch o nich zaginął. ;-)
Ale jednak... jak to często bywa, to ci aktorzy pierwszo i drugo planowi są najbardziej charakterystyczni, mają to coś, ludzie o nich pamiętają i się z nimi utożsamiają, często widź sobie w duchu myśli "oj żeby mu/jej się udało" - dlatego o nich się mówi i pamięta. Inni bohaterowie są takim dodatkiem, lecz też bardzo ważnym. Bo gdyby cały czas w odcinkach byli tylko np. Dorian, Cox, Turk, Eliot, Carla, Dozorca, Kelso, Jordan mogłoby być już w pewnej chwili nudno. A pojawienie się kogoś nowego w serialu jest urozmaiceniem. Bo w końcu każda postać i zdarzenie buduje fabułę. :-)
Poza tym naturalnie budzą we mnie sympatie też postacie epizodyczne. Np. chłopak który pojawił się w pierwszym sezonie jako nowy zdolny stażysta. Był szalenie miły, ambitny, ale w pewnej chwili się załamał, bo musiał powiedzieć rodzicom dzieciaka, że niedługo umrze ich synek. Albo facet który był pacjentem i był tak sympatyczny, że wszyscy chcieli mu pomóc (nawet Kelso się złamał i pozwolił się mu leczyć bez ubezpieczenia).
Reasumując. Każdy w jakieś mierze jest ważny dla tego serialu. :-)