Naszła mnie taka myśl że to co stało się w serii drugiej to swego rodzaju ''chichot losu''.
Mam na myśli to że w pierwszej serii Carrie straciła przez Nicka wszystko na czym jej zależało w kwestii pracy.
W trzeciej zaś pośrednio dzięki niemu będzie zastępcą Saula, tak mówi Alex Gansa.
Jak na ironie widać jednak że kariera bardzo straciła dla niej na znaczeniu(ach kto by pomyślał że jej serduszko potrafi tak kochać).
Swoją drogą widać że to postać która w tym serialu zmieniła się najbardziej od samego początku, przypomnijcie sobie sezon pierwszy i scenę jak Carrie siedzi w swetrze i obserwuje Nicka.
W sumie to też budzi dodatkowe podejrzenia co do Saula bo obiecał jej że zostanie szefem stacji a to chyba poprzednia funkcja Saula który teraz awansował i obiecywał jej że zajmie jego miejsce jeśli pójdzie z nim na pogrzeb Nazira.