Zastanawiam się nad Saulem, i jego "nagraniem". Ciągle, gdy o tym wspominano w ostatnim odcinku, używano liczby pojedynczej, a będąc porwanym przed kamerą "występował" kilka razy. O które chodzi?
Niby pierdoła, ale bohaterowie sugerują, że uniemożliwia mu ono objęcie posady dyrektora CIA. I tu wychodzi druga rzecz, nad którą się głowię. Czemu? Chodzi o to, że jest ośmieszony, że go porwali, czy coś mi umknęło?
Mam nadzieję, że nie napisałem tego zbyt chaotycznie. Za długo oglądałem losy bohaterki z zaburzeniami maniakalnymi. :P
Aha, jeśli uśmiercą Quinna, wysadzę im studio i przejmę zbrojnie ich ambasadę.
Trzeba pamiętać że opinia publiczna prawdopodobnie NIE WIE że Saul był porwany. Teraz powiedzmy że nagranie ukazało by się gdzieś publicznie, po czymś takim zaraz mogły by się zacząć pytania w stylu:zaraz, przecież on jest wolny, w jaki sposób? -. Musieli by po tym przyznać że wymienili go na kilku paskudnych typów, może nawet zamkli by całe CIA po czymś takim , ciężko być dyrektorem czegoś co nie istnieje...