Ale żeby Peter'a Quinn'a uśmiercili- tego już nie zdzierżę. Czy wszyscy jej faceci muszą ginąć?
Nie spała ale czy trzeba z kimś się przespać aby stwierdzić że jest jakaś bliska więź? ;-)
W sumie to że nic z nim akurat mnie cieszy to był zawsze jednen z najgorszych możliwych wątków dla mnie.
Bo Broddy był miłością jej, zdania nie zmieniam. Ale taka wersja wątku z Quinnem mi się podoba.
Czy ja wiem czy był jej miłością? Ich relacje były tak samo trudne jak z Peterem. Broddy może po prostu był pierwszy, ma z nim córkę i spędzała więcej czasu. No i miała o wiele bardziej czystszą sytuację. Z Broddym nie przeszkadzało jej za bardzo że jest żonaty, liczyło się tylko co tam buszuje jej w głowie. Kiedy jednak rodzi się dziecko zmieniają się też priorytety - najpierw dziecko później sprawy osobiste. Wpływ na to miał też charakter Petera - nie zabiegał za bardzo o jej względy wiedząc też co było między nią a Broddym. Peter to taki romantyczny wojownik, który będzie cierpiał w środku a i tak nie pozwoli sobie na siłę włazić z buciorami w czyjeś życie, choć jak było widać delikatnie pukał. Przez to że nie był takim w dobrym słowa tego znaczeniu egoistą, który powinien bardziej zadbać o siebie i wyraźniej okazywać co czuje, swoje potrzeby, ich relacje były trudniejsze. W życiu zawodowym sprawdzał się znakomicie ale już w prywatnym nie radził sobie. Może myślał że nie zasłużył na taką nagrodę? Dlatego jego śmierć była taka, jak całe jego życie i jaki był. Szkoda że Carrie nie dostrzegała go bardziej. Dla mnie Peter to najczystsza postać z tego filmu. Nie obchodziły go układy, polityka, zabawy w przepychanki. Był pond tym wszystkim. I dlatego tacy ludzie z góry skazani są na zagładę, bo kierują się czymś głębszym, niż tylko swoim interesem.
Quinna trzeba było uśmiercić w poprzednim sezonie. Zasługiwał na to, po tym co mu zrobili. A tak, męczył się Piter, męczyłam się ja, patrząc na jego postać. Brakowało mi porywczego, inteligentnego, błyskotliwego, lekko szurniętego strzelca wyborowego. Ok. zachował coś ze swojej spostrzegawczości, umiejętności łączenia faktów. Ale bez swojej szybkości działania/podejmowania decyzji to już nie było to samo.
Poza tym że fizycznie trochę niedomagał to raczej nie miał większych ułomności psychicznych. Żeby nie Quinn, to sprawa nie zakończyłaby się tak, jak zakończyła. Dla mnie jedna z kluczowych postaci i nikt go już nie będzie w stanie zastąpić, bo był jedynym w swoim rodzaju ;-)
I o to chodziło. W końcu ten serial to też dramat. Ma być czasami ciężko, ma być czasami depresyjnie, ma się chcieć czasami płakać. Bardzo dobrze zrobili z wątkiem Petera, a aktor go grający mój ukazać swój warsztat. Chociaż jego śmierć była mniej dramatyczna niż Śmierć Brodiego. Ale jego akurat nie lubiłem więc jednak śmierć Petera wywołała u mnie większy smutek :P