Tak naprawdę nie wiadomo kto przekazał Hadżiemu (nie pamiętam jego imienia :) żyletkę, ani kto poinformował Raquima o pułapce. Ktoś ubolewał, że szkoda, że kamizelka nie wybuchła. Chyba dobrze, bo to daje wiele możliwości na rozwój akcji w 2. sezonie. Brody będzie musiał w końcu opowiedzieć się za którąś ze stron. Czuję, że będzie ciekawie :)
myslę, że zakończenie było wyśmienite niczym w Requiem dla Snu... oby tylko nie spaścili drugiego sezonu
Obejrzenie tego serialu zajęło mi 3 dni i widać było na początku, że mieli w zamiarze zmontować 1 sezon. Oby nie rozmienili go na drobne, tak jak miało to miejsce z Dexterem i House'em.
Osobiście uważam, że żyletkę przekazał mu Brody. W chatce podczas rozmowy z Carrie, Brody dużo jej opowiedział o tym, co naprawdę wydarzyło się w Iraku. Część jednak zachował dla siebie, a np. przejście na inna religie miało także drugie dno. Zgadzam sie z tym, że Brody ma, lub miał pewne obiekcje. Wszystko jednak sprowadza się, do pytania; Czy, gdyby Carrie nie poszła porozmawiać z jego córka i córka nie zadzwoniła do niego, Brody dokonałby zamachu na wiceprezydenta ? Według mnie zrobiłby to.Brody zaniecha dalszych działań przeciw obecnemu wiceprezydentowi a potencjalnemu przyszłemu przywódcy USA, gdy zrozumie, że to nie jego zemsta. Że ma on swoje własne dzieci, a Nazir sam musi sobie poradzić ze swoją stratą. Przecież, nalot drona nie jest ani czarny, ani biały. Każdy jest winny.
Szkoda mi jedynie Carrie. Za to co jej zrobił, powinien dostać kulkę. I mam nadzieję, że tak się stanie w drugim sezonie. Co do zakończenia. Chyba sobie kpią, aby w tak sztuczny sposób przeciągać akcję na drugi sezon. Carrie, w ostatnim momencie przypomina sobie noc z Brodym w lesie. Oczywiście nagle dociera do niej to, na co nie mogła wpaść przez parę tygodni. Podczas których na pewno analizowała tą wyprawę i jego z każdej możliwej strony.
W drugim sezonie, zapomni pewnie o tym. Gdzieś w 4-5 odcinku, przypomni sobie to. Podczas snu, lub coś sobie skojarzy. Sorry, ale nie kupuję tego, nawet gdybym dostał na to bon towarowy.
Co do rozmieniania się na drobne. Chyba już to twórcy uczynili, ogłaszając oficjalnie ( a także zakończeniem 1 sezonu), że powstanie drugi.
Sądzę, że twórcy nie chcieli wystrzelać wszystkich naboi i dlatego Carrie nagle sobie skojarzyła, że Aisa to syn Abu Nazira. Drugi sezon ma mieć 12 odcinków i musieli zostawić sobie kilka furtek-wątków, żeby mieli co kontynuować. I tak, Brody z pewnością by wysadził się w powietrze. Kwestia żyletki też jest ciekawa. Obstawiam, że strażnik mógłby wydać Brody'ego, że ten współpracuje z Nazirem. Dużo tych znaków zapytania. Mam nadzieję, że w drugim sezonie znajdą się na nie odpowiedzi.
No tak, ale można było zakończyć to wszystko w jednym sezonie. Albo Carrie jakoś udałoby się go złapać. Albo Brody'emu udałoby się doprowadzić do tego zamachu (to by było dobre zakończenie). Zastanawiam się, czy twórcy od początku mieli plan rozłożenia tego serialu na parę sezonów, czy w trakcie tworzenia i emitowania 1 sezonu, na podstawie oglądalności, postanowili, że utną/ zmienią historię na potrzeby powstania sezonu 2. Ale generalnie nie ma to chyba znaczenia. Ważne jest jak z tego wybrną. Bo może być dobrze i może być źle. Wracając do samego zakończenia; przypomnienie sobie przez Carrie tego faktu, dosłownie w ostatniej chwili przed operacją według mnie jest trochę naiwne i dziecinne. Mogli po prostu pozwolić jej poddać się tej operacji. W drugim sezonie jakiś czas zajęłoby głównej bohaterce dojście do siebie i przypomnienie sobie wszystkiego. I po krótkim czasie mogłaby dojść do tej nocy z Brody'm i jego koszmaru. Wyglądałoby to znacznie lepiej. A tak mam uczucie, jakby ktoś po prostu skopiował ten pomysł z paru innych seriali i telenowel. To mi najbardziej nie przypadło do gustu. Kontrast, pomiędzy zakończeniem, a samą historią zawartą w serialu ( rozwój akcji, bohaterów) jest jak dla mnie dość duży.
Zakończenie sezonu nie dotrzymało kroku reszcie.
Największym magnesem, jest chyba walka Brodyego i Carrie.Na tym skupią się w drugim sezonie. Carrie sama w sobie jest intrygująca. Dodając do tego, jej zapał i chęć powstrzymania Brody'ego, jego spryt i przebiegłość
powinno wyjść coś co pozwoli utrzymać widownię przy tym serialu.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi ;) Aktorzy też mają rachunki do płacenia, a skoro jest popyt to jest i podaż.
Hehe. No wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę :D. Generalnie pomysł na serial nie jest oryginalny, ale jak dobrze spiszą się scenarzyści to serial powinien przetrwać. Do aktorów odgrywających główne role, nie mam żadnych obaw. Z serialami jest jednak trochę inaczej niż z produkcja filmów. Może być tak, że ludziom nie spodoba się 2 sezon i ściągną go po dajmy na to 3 odcinkach.
Z drugiej strony, to chyba pierwszy taki serial w Stanach, traktujący o żołnierzu, który przeszedł na stronę wroga. Ludzie w USA pewnie są pod wrażeniem pierwszego sezonu. Ich to wszystko dotyka trochę bardziej niż np. nas Polaków.
Poza tym, wyobrażasz sobie stworzenie takiego serialu w Polsce ? Wywołałoby to pochód z dzidami i pochodniami na siedzibę stacji telewizyjnej, szybciej niż kolejna reforma lub ustawa wprowadzona przez naszych polityków.Polacy nie potrafią się zdystansować, więc pewnie uznaliby to za atak na swoją tożsamość.
Oj to na pewno. Krakowskie Przedmieście znów byłoby pełne fanatyków jednego z ugrupowań. Faktycznie masz rację, to nie jest materiał na polskie realia, bo przecież nas ta wojna i w ogóle Afganistan jakoś specjalnie nie dotyka. Nie licząc tego, że co jakiś czas słyszymy niestety o śmierci Polaków, to tak naprawdę nikt nie żyje tym co tam się dzieje (z wyjątkiem rodzin żołnierzy, oczywiście).
Właśnie. Taka prawda. Polacy nie mają żadnego powodu, dla którego powinno ich to interesować.Nie chodzi nawet o to, czy to zaatakowano bezpośrednio nas, czy nie. Po prostu żołnierze tam, walczą w imieniu polityków.
Oprócz tego. W Homeland mamy scenę w której Walker żebra na skrzyżowaniu w Waszyngtonie o pieniądze. I dostaje je, tylko od jednej osoby. Scenę tą można dodać do zbioru wielu podobnych ujęć z innych filmów, czy wypowiedzi weteranów. Mówią oni, że po powrocie do kraju nikt się nimi nie interesuje, nikogo nie obchodzi ich los i nikt tak na dobrą sprawę nie zwraca na nich uwagi. Po prostu wbrew pozorom, nawet mieszkańcy USA nie przejmują się tym tak bardzo. Dzieje się to tak daleko od ich domów, że nie czują się z tym emocjonalnie związani. Oczywiście. Wojna ta jest wynikiem zamachu na WTC. Ale nie oszukujmy się. To wydarzyło się 11 lat temu. Obecnie większość obywateli Ameryki już wyzbyła się chęci zemsty. Amerykańscy żołnierze, też walczą w imię polityki.
Samo Homeland to po prostu wariacja na temat. A, że wariacja oryginalna, trochę kontrowersyjna, poruszająca ciekawy temat ( podobnie jak film Unthinkable) to przyciąga ludzi przed ekrany. Co nie zmienia faktu, że w Polsce nie do przyjęcia. I nadal musimy liczyć na Hollywood.
Jedyne co mogę jeszcze dodać do Twojej opinii, z którą się zresztą zgadzam, to to, że zwykli Amerykanie mają teraz inne problemy niż WTC. W USA jest taki kryzys, że ludzie mają głęboko w poważaniu Afganistan i Irak. Tracą prace, dom, majątek i bliski wschód to tylko jakieś zadupowice, o których większość z nich nie słyszała przed 2001 r. Za duża odległość, żeby czuli z tym jakiś emocjonalny związek. I tak, temat jest ciekawy, bo aktualny i na to liczyli twórcy.
Według mnie Damian zasłużenie nie dostał Globa. Lubie tego aktora, za Kompanię Braci, ale w Homeland nie porwał mnie.Cała jego podwójna natura, wynika z scenariusza, a on z siebie mało dodaje do tej postaci. Choć w paru scenach zagrał dobrze. Musiałbym jeszcze raz zobaczyć Homeland, pod kątem jego gry. Ale wydaje mi się, że można z jego postaci wycisnąć więcej.
Pewnie masz rację, ale i tak uwielbiam go za rolę Wintersa, a zwłaszcza za 5 odcinek, to było mistrzostwo. On ogólnie nie miał szczęścia do ról po "BoB". Jakoś tak wybierał produkcje...yyy... niszowe? No w każdym razie chyba nie mógł się za bardzo odnaleźć. Mam nadzieję, że po "Homeland" będzie miał więcej propozycji ról, niekoniecznie jako soldier boy. Z kolei Claire zasłużyła na nagrodę. Widziałam ją w "Stardust", jest świetną aktorką, czuć, że mocno wciela się w role. Ogólnie obsada "Homeland" jest świetna, nikogo bym ani nie usunęła ani nie wymieniła.
W Kompania ogóle zagrał rewelacyjnie. Jak wszyscy pozostali aktorzy. Po Kompani faktycznie, jakby grał w filmach niższej klasy. I chyba było to też role drugoplanowe. Potem widziałem go w "Powrocie do życia". Tam grał ciekawą postać byłego policjanta, który niesłusznie został skazany i zwolniony z więzienia. Według mnie dobrze grał i sam serial też był fajny. Co do Claire w "Stardust" zagrała bardzo fajnie, ale w Temple Grandin po prostu mnie powaliła. Zagrała inaczej niż w jakimkolwiek filmie z jej udziałem (jaki widziałem). Choć postać Temple i Carrie cierpią na podobne choroby, Claire nie skopiowała gry z Temple do Homeland. Co bardzo mi się podoba. Polecam ten film. Jeżeli będziesz mieć ochotę na dramat to ten film będzie odpowiednim wyborem. Ja nie mogłem się oderwać. Z pozostałych postaci, lubię też Saul'a. Mandy'ego lubię od czasu gry w Criminal Minds. Tutaj ma bardzo ciekawa postać. I w paru momentach zaskoczył mnie swoimi decyzjami. Szczególnie tą o aresztowaniu Carrie pod koniec serialu.
Ja zwróciłam uwagę na grę serialowych dzieci Brody'ego, Danę i Chrisa. Szczególnie w pamięci utkwiła mi scena rozmowy przez telefon w bunkrze w ostatnim odcinku. Mistrzostwo świata :) Też lubię postać Saul'a. Sądzę, że kazał ją aresztować, żeby nie wpędziła się w jeszcze większe kłopoty. Co do "Temple Grandin" to wciągnę go na listę filmów do obejrzenia w najbliższym czasie :)
Faktycznie postać Dany ma pewien wpływ na samą fabułę. Ma inteligentną córkę, to na pewno. Pojawia się częściej od swojego brata i jest bardziej zainteresowana swoim ojcem. A przynajmniej sama wychodzi do niego, nie czeka na ruch z jego strony. Wydaję się być bardziej zżyta z nim niż z matką. Rozmowa z ojcem w bunkrze, dyskusja z Carrie w domu i rozmowa z tatą, po tym jak przyłapała go na modleniu się, to te które najbardziej utkwiły mi w pamięci. No i przypomniała mi się też rozmowa z Nicholasa z Daną na polu widokowym, gdy byli na wycieczce. Bardzo fajna. Damian dobrze zagrał w niej.
Dana była w lepszej sytuacji, bo pamiętała Brody'ego, Chris miał 2 lata (o ile dobrze obliczyłam), gdy B. wyjechał. Nie pamiętał go praktycznie w ogóle, więc automatycznie Mike był dla niego większym autorytetem, woził go na treningi karate, był na zawodach itp. Chociaż podobały mi się dwie sceny: gdy oglądali Epokę lodowcową, a druga w restauracji, gdy podszedł do nich facet i powiedział, że głosowałby na B. Widać było, że Chris zaczyna zmieniać podejście do niego. Dzieciaki ogólnie super zagrały :) Aha, córki zawsze są bliżej z ojcami, a synowie z matkami.
Z Chrisem była śmieszna scena w pierwszym odcinku. Cała rodzina wyszła go przywitać, a on chyba zasalutował swojemu ojcu :D. To mnie rozśmieszyło, jak nic innego w tym serialu.
Ogólnie cała rodzina Brody'ego to przeciwwaga dla tej części jego osobowości, która narodziła się podczas pobytu w niewoli. Powoli powinno go to pchać w stronę wybaczenia, zapomnienia i porzucenia planu o dokonaniu zamachu. Problem polega na tym, że Carrie i całe CIA nie odpuszczą mu, gdy już poskładają wszystko do kupy. Brody to postać tragiczna. Albo sam zginie( w próbie dokonania zamachu), albo Nazir wyśle do USA ludzi, którzy porwą jego rodzinę i będą go szantażować, a on zwróci się do rządu o pomoc oferując w zamian możliwość schwytania Nazira. Tak myślę, że serial może potoczyć się mniej więcej w takim kierunku. Osobiście wolałbym, aby do końca starał się wypełnić plan zemsty. Dodając do tego miłość rodziny, wyszłoby coś oryginalnego. I na pewno bardzo interesującego. Poza tym dobrze byłoby zobaczyć postać pozytywną, która przeszła na stronę zła.
Chris w ogóle nie wiedział jak się zachować, bo to był dla niego obcy facet. Swoją drogą Twoja koncepcja rozwinięcia fabuły jest dość ciekawa. Może twórcy też na coś takiego wpadną i nie zaserwują nam wyświechtanego happy endu, w którym wszyscy się kochają, nikt nie ginie, i w ogóle wszystko jest sweetaśnie. Moim zdaniem Brody powinien przeprowadzić zamach. To by było dobre zakończenie, a na pewno nowatorskie. Nie często główny bohater come over to the dark side of the force :)
Dlatego właśnie tak bardzo nie spodobało mi się zakończenie sezonu. Liczyłem na to, że chop weźmie byka za rogi i zrobi co ma zrobić :D. Ale ... co się odwlecze to może nie uciecze. Chris faktycznie praktycznie nie znał ojca. Ale sama reakcja jego mnie powaliła. Generalnie mieści się ona w zachowaniach mniejszych dzieci ( choć on już taki mały też nie jest). To jest w nich fajne, że niczego nie kalkulują, ani nie analizują pod kątem poprawności, czy powinności. Dlatego często dorośli mają z nich taki ubaw :D. A sam Brody mógłby w mniej efektowny sposób kropnąć prezydenta ( o ile by miało naprawdę do tego dojść). Bo po co ma z siebie robić tragarza C4 ? Zawsze mógłby po zamachu podjąć ucieczkę, lub coś podobnego. Chociaż przeprowadzenie samobójczego zamachu byłoby o wiele bardziej widowiskowe. Pomijając problem przeszmuglowania jej na sobie w otoczenie ofiary, które byłoby skomplikowane, trudno też sobie wyobrazić takie "puste" zakończenie serialu. Małe bum i koniec ? Może masz propozycję co mogłoby się ciekawego dziać dalej ?
1. Tekst o tragarzu C4 jest bombowy ;D
2. Carrie wywalili z CIA, nie wiadomo czy da radę tam wrócić. Po jej rozmowie z Saul'em w ostatnim odcinku widać, że nie, ale... coś wymyślą.
3. Rozmowa Brody'ego z Nazirem przez telefon. Kojarzysz tekst: "Po co zabijać człowieka jeśli można zabić ideę"? Brody chyba skończy z sabotażem i zacznie przeciwdziałać vice prezydentowi, w mniej wybuchowy sposób. To będzie zemsta za śmierć Aisy. Trudno mi powiedzieć jak się zakończy serial i czy poprzestaną na 2 sezonie, ale faktem jest, że będzie emitowany w okolicach października. Mam tylko nadzieję, że finał wbije mnie w fotel i to nie z powodu swojej absurdalności;)