Tak, jak przez pierwsze dwa sezony scenarzysci na sile pchali Franka w gore, tak w trzecim na sile spychaja w przepasc
Ta droga na szczyt Franka była ciekawsza i nawet kiedy mordował dał się bardziej lubić, było więcej humoru, tu mieliśmy wbrew logice masę moralizatorstwa, czy przesady - wątek z gejem w Moskwie, który się powiesił, przemowa Claire - bezsensowny projekt w ONZ - w Dolinie Jordanu - Petrov - Putin to dobra postać, ale można to było sensowniej i ciekawiej poprowadzić, nie wiem może w następnym sezonie twórcy nawiążą do sytuacji na Ukrainie.
Sezon 1 mi sie podobal. Sezon 2 zabrnal w kryminal w otoczce political fiction. Na szczescie w sezonie 3 nie poszli w te strone, ale i tak wyszedl marny. Brak charakteroligicznej kontynuacji, watki polityki zagranicznej to kompletne, chuba z nikim niekonsultowane brednie. Jedynie watek tego jak Underwood przepycha AmWorks dokonujac gwaltu na FEMA mi sie podobal.
Chyba najlepsze były odcinki pierwszego sezonu, gdy Frank przekazywał informacje Zoe i ona z nieznanej dziennikarki stała się gwiazdą mediów - to pokazuje, że nie trzeba było podkręcać akcji i fabuły morderstwami, że napięcie emocjonalne bierze się po prostu z dobrego scenariusza i gry między postaciami, gdzie ten seks, później morderstwo to było takie pójście w skrajności, żeby podkręcić serial dla masowego widza.
Sezon 3 - jest dużo słabszy od 1 i 2 i akcja tak nie wciąga, a rozwinięcie wątków jest bezsensu.