PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620036}

House of Cards

2013 - 2018
8,3 180 tys. ocen
8,3 10 1 179972
8,2 47 krytyków
House of Cards
powrót do forum serialu House of Cards

Dwa pierwsze sezony bardzo ciekawe ale od trzeciego wszystko zaczęło się psuć. Poprawność polityczna w USA wymusiła na twórcach serialu zrobienie na siłę z kobiety (Claire) ważnej postaci i pisanie pod nią bardzo naciąganych historyjek. Trzeci i czwarty sezon był słaby ale ostatni piąty jest skąpany w oparach absurdu.

ocenił(a) serial na 7
heisenberg_filmweb

Lol, i twój hejt bierze się tylko z tego?
Zgadzam się, że ten serial ma swoje słabości, ale co ma ważna postać kobieca, do poprawności politycznej? W życiu nie istnieją kobiety ambitne na wysokich stanowiskach? WTF? Claire zawsze była ambitna, tylko czekała na swój moment. W tym sezonie wiemy już, że dla władzy jest w stanie zrobić wszystko - jak mąż. Ambicja i chęć posiadania władzy nie ma płci.
3 sezon był, owszem, nudny jak flaki z olejem, choć dla mnie przede wszystkim przez życiowe rozkminy Douga. 4 sezon się odbił, a 5 jest pełen akcji, a jednak jakiś taki mniej emocjonujący.
Ale w życiu bym nie wpadła, że to przez "poprawność polityczną" i złe proporcje płci w serialu;p Ktoś tu chyba jednak cierpi na ból czegoś...

ocenił(a) serial na 7
nynavee

Mój komentarz nie był motywowany "bólem czegoś" jak piszesz ale obserwacją jak dobry serial schodzi na psy. Moja opinia nie jest odosobniona. Po pierwszym (świetnym) i drugim (bardzo dobrym) sezonie w USA feministki lamentowały że w serialu kobiety są przedstawiane jako głupsze, niezaradne i zależne od mężczyzn. Twórcy serialu zaczęli się więc głowić jak dogodzić feministkom (to jest nierealne) i zaczęli pisać coraz to bardziej wydumane historyjki specjalnie pod żonę Franka. Jak widzisz kobiety nawet dobry serial uśmiercą;-)

ps. O wiele lepiej serial by wyglądał gdyby Claire grała do końca rolę żony jak w pierwszym sezonie a w kulminacyjnym momencie dobiła Franka. Mogłaby np uznać że te wszystkie niegodziwości jakich dopuścił się jej maż żeby wejść na szczyt to za dużo i że nie zasługuje na bycie prezydentem.

ocenił(a) serial na 7
heisenberg_filmweb

A czy nie jest tak we współczesnym świecie? Polityka kiedyś była tylko dla mężczyzn, teraz weszły do niej kobiety. Nie wiem czy było to planowane jeszcze przed zdjęciami czy nie - dla mnie dochodzenie Claire do władzy to właśnie taka klasyczna metafora tego, jak się zmienia współczesne społeczeństwo. Po 5 sezonie Underwood już jest trochę parodią samego siebie, gdyby nie rozwinęli trochę innych wątków - jego upadek i karykaturalność postaci wyszłaby znacznie szybciej. Bo ile można grać tylko na jedną charyzmatyczną postać? Chcieli długo ciągnąć serial, więc rozbudowali wątki innych postaci (Douga, Claire), żeby można było dłużej doić złotą krowę. Tak to widzę.

ocenił(a) serial na 7
nynavee

"A czy nie jest tak we współczesnym świecie? Polityka kiedyś była tylko dla mężczyzn, teraz weszły do niej kobiety" - ten serial jest o polityce a nie jest jakimś manifestem feministycznym. Twórcy serialu mogli stworzyć nowe silne kobiece postacie ale to co zrobili z Claire to parodia.
Najśmieszniejsze jest to że Claire w piątym sezonie wykreowana jest niemal na geniusza przebiegłości ale... w łóżku zdradza swojemu kochankowi informacje o morderstwach jakich dopuściła się z mężem, później go zabija i zostawia trupa (!) w domu człowieka którego ledwo zna narażając się w przyszłości na szantaż. Kobieca logika;-)))))))

ocenił(a) serial na 7
heisenberg_filmweb

Po pierwsze - co historia - czyli fakt, że kobiet na ważnych stanowiskach jest coraz więcej ma się do manifestu feministycznego? Tzn. że za każdym razem jak kobieta pracuje, awansuje, jest osobą publiczną, itd, to jest to manifest feministyczny czy... życie we współczesnym świecie? Jak twoja matka, siostra, dziewczyna, żona, przyjaciółka odnosi sukces to się cieszysz czy mówisz: ale po co mi taki manifest feministyczny?
W tym sezonie każdy robił wielkie głupoty - myślę, że jednak Underwood przebił wszystkich - zrzucając Kathy z kilku schodków wyłożonych dywanem... Było może 10% szans, że spadnie tak niefortunnie że na długie dni (tygodnie?) zapadnie w śpiączkę. Lucky mr president.
To, że Claire własnoręcznie zabiła kochanka - było głupie, owszem. Ale mądre było zrobienie tego w domu obcego człowieka, Ushera i pozostawienie go w sytuacji patowej - tzn., że on musiał sprzątnąć zwłoki. Co znaczy, że jest bardziej zamieszany w to morderstwo niż ona. Było oczywiście to na maksa naciągane scenariuszowo - ale jakieś przemyślenie tam było.

ocenił(a) serial na 7
nynavee

Prawda jest taka że ten serial wchodzi powoli do gatunku sci fiction przez kompleksy podstarzałej Robin Wright. Chciała coś pokazać, dostała szanse i większy wkład w realizacje serialu ale to wszystko zepsuła. Pamiętam jak przed realizacją piątego sezonu Robin Wright publicznie wykłócała się (coś ją chyba boli jak wcześniej napisałaś) o zarobki. Chciała koniecznie dostawać za serial tyle co Kevin Spacey. Przy całej sympatii do tej aktorki ona do pięt nie dorasta Spacemu. Gdyby nie Spacey to ten serial w ogóle by się nie wybił. Dla świętego spokoju podnieśli jej wynagrodzenie i dali więcej do gadania przy realizacji serialu. Opłakane efekty tego widać gołym okiem. Tutaj masz przykład chorej poprawności politycznej. Przez sfrustrowaną aktorkę praca innych aktorów i wszystkich ludzi pracujących przy serialu poszła na marne bo teraz serial jest mocno krytykowany i nie wiadomo czy ktokolwiek będzie chciał wyłożyć pieniądze na jego kontynuacje.

ocenił(a) serial na 7
heisenberg_filmweb

Myślę, że mały wpływ na obniżenie lotów serialu miało to, że Wright chciała mieć większą gażę. Dla mnie najsłabszy był sezon 3, a jak rozumiem - wtedy Wright nie miała jeszcze takich wpływów...
Zgadzam się, że Spacey był na początku gwiazdą nr 1 i dzięki niemu serial zasłynął - był jedną z najznamienitszych gwiazd filmowych, która zdecydowała się zagrać w serialu, zmieniając tym samym historię telewizji.
Co nie zmienia faktu, że serial ma już kilka sezonów, wartość innych postaci rośnie i negocjowanie lepszych warunków jest czymś jak najbardziej naturalnym. Po tych kilku sezonach Robin i Kevina określiłabym jako równe gwiazdy i bez jednego i drugiego nie wyobrażałabym sobie tego serialu. Wright wywalczyła sobie tę pozycję - dzięki nietuzinkowej roli i zaangażowaniu w produkcję. Czy jest w tym coś złego? Że ciężko pracowała na swój sukces? Chyba nie...

ocenił(a) serial na 7
nynavee

Każdy chce znaczyć więcej i zarabiać więcej z tym że Wright w walce o to wykorzystała swoją płeć. To była słaba zagrywka. Gdyby jeszcze potrafiła wykorzystać daną szanse i zrobiła piąty sezon tak dobry jak dwa pierwsze to każdy by jej przyklasnął. Niestety poza głośnym domaganiem się pieniędzy i większych wpływów przy realizacji serialu nic nie pokazała. Wright nie dostaje już dużych ról w kasowych filmach więc złapała się kurczowo tego serialu i go pogrążyła. Dziwię się że Spacey zgodził się zagrać w takim dziadowskim sezonie.
Tak na marginesie to serial bez Wright mógłby być spokojnie kontynuowany (rozważano to nawet jak tak bardzo domagała się większych pieniędzy ale z tego co pamiętam Spacey stanął za nią) ale bez Spacego serial nie miałby w ogóle szans na realizacje. To są aktorzy z dwóch różnych lig.

heisenberg_filmweb

Zgadzam się. Historia Claire jest mocno naciągana. Rozumiem argument nynavee i się z nim zgadzam, ale to o czym pisałaś można było pokazać i zrobić lepiej, jeśli już mamy pokazać silną kobietę i jej dążenie do władzy można by rozwinąć wątek Durant, Sharp czy Dunbar. To byłby świetne wątki opowieści np. Durant, która walczy z Frankiem czy rodzące sie ambicje Sharp i konflikt z F.U. Zresztą w jednym z wywiadów sama Wright opowiadała, że pierwotna koncepcja była taka, że Claire miała być tłem dla Franka. Chodziło o to aby pokazać walkę jaką prowadzi Claire aby jej mąż się utrzymał i w konsekwencji jak trudne jest życie żony polityka, a jej problemy - inne niż te dotyczące kariery męża - miały być odskocznią dla widza. Niestety Wright chciała większej roli, a widzowie polubili Claire więc twórcy postanowili rozwinąć jej historię. Gdyby tylko Wright zagrała Durant, Sharp, Dunbar byłoby to lepsze dla serialu.

ocenił(a) serial na 7
Savant1

Możliwe. Wright faktycznie ma duże wpływy w serialu. Jest producentem, no i wyreżyserowała ostatnie dwa odcinki tego sezonu, w tamtym też wyreżyserowała przynajmniej jeden odcinek. Mimo wszystko cieszę się, że jej postać i relacje poszły w tę stronę. Jakby ona miała grać tylko żonę polityka, a on miałby być zawsze na świeczniku, to jednak biorąc pod uwagę, że mamy już 5 sezon, a będzie jeszcze co najmniej jeden, to chyba bym się strasznie wynudziła. Fajnie, że to ostatecznie jest pojedynek między Underwoodami. Różni wrogowie przychodzą i odchodzą (niemal co sezon jest ktoś inny głównym zagrożeniem), a oni trwają. To jest bardziej, że tak powiem, wymowne i symboliczne.