Moim zdaniem serial zaczyna cierpieć przez swoją popularność, a twórcy nie mają na tyle odwagi, by go zakończyć. Frank jest prezydentem, wygrał wybory. Osiągnął już to co chciał i nie widzę żadnego sensu by ciągnąć dalej ten serial. Ok, można było jeszcze przedstawić jego upadek, jak wszystkie jego grzechy wychodzą na światło dzienne. Jednak nie... trzeba było wymyślić coś kompletnie idiotycznego.
Aby móc ciągnąć dalej na siłę ten serial, twórcy wykorzystali bardzo głupie rozwiązanie. Otóż Frank chce przenieść się do sektora prywatnego. Tyle, że... to nie pasuje do niego ani trochę! W żaden sposób nie wynika z jego poprzednich czynów. Frank całe życie piastował funkcje państwowe, do tego był mądrym gościem stąpającym ostrożnie. Tymczasem tutaj wmawia się nam, że nagle rzuca prezydenturę, bo chce się zająć czymś co go do tej pory kompletnie nie interesowało. Do tego zrzuca powodzenie swojego planu i tego czy nie trafi do więzienia na barki Clair z którą układa mu się coraz gorzej... To nie jest ten mądry Frank, który dba o każdy szczegół.
Dodajmy do tego "poświęcenie" Douga, które nie miało żadnego większego sensu i mamy sezon, którego zakończenie jest mocno absurdalne. Serial zaczyna iść donikąd. Naprawdę lepiej byłoby skończyć dopóki serial jest dobry jak to zrobili np. twórcy Breaking Bad niż ciągnąć na siłę.