Kto jeszcze obstawia, że Claire zaciążyła od Wiktora Pietrowa, a wcale nie od umarłego męża?
Przecież nieprzypadkowo pokazano nam, jak usiadła z Pietrowem na łóżku. Z jakiej to niby racji prezydenci Rosji i USA dyskutują na łóżku?! :)
Ja też przez cały czas miałam takie wrażenie :D Jednak wydaje mi się, że to byłaby już gruba przesada. Niemniej dość dobitnie, Claire kilka razy powtórzyła, że musi "zobaczyć jej twarz" zanim zdecyduje, jak dać małej na imię. Nie daje mi to spokoju :p
W sumie, to wszystko jest grubymi nićmi szyte. Już przecież w pierwszym sezonie Claire przekwitała, zaś Francis mówił o jej "uderzeniach gorąca" :)
A tu nagle pogrobowa ciąża?!
PS. Mogłaby nazwać córkę Wiktoria :)