Musisz patrzeć na kategorie nominacji bo to czy Robin jest poziomem aktorstwa blisko Kevina czy nie (moim zdaniem jest, choć mogę pójść dalej i powiedzieć, że jest dokładnie na tym samym pułapie co on) to sprawa najmniej istotna. Tak się składa, że Spacey miał w zeszłym roku za konkurenta Bryana Cranstona, a jak wiadomo Breaking Bad zgarniało nagrody jedną za drugą. Nie inaczej było w przypadku Globów. Poza tym, to był ostatni sezon BB i nie uhonorowanie Cranstona byłoby po prostu grzechem. Przynajmniej taka opinia krąży po Internecie. Ja osobiście tego serialu nie widziałem więc ciężko jest mi się wypowiedzieć, ale biorąc pod uwagę same ochy i achy, coś musi być na rzeczy. Różnica była pewnie niewielka, a kwestią decydująca stało się to, że przed 2014 Bryana nominowano trzykrotnie i za każdym razem nie wygrał. Akademia teraz nadrobiła.

Wracając do Robin Wright. Moim zdaniem, wykreowała w tym serialu fenomenalną postać. Granie bohaterki maksymalnie stonowanej, ale z jednoczesną siłą przebicia też jest sztuką. Pokochałem w u niej to, w jaki sposób potrafi pod sprawną grą pozorów ukryć całą gamę różnorakich uczuć. Sposób w jaki to robi wywiera na mnie powalające wrażenie. To, że nie postawiła na nadmierną ekspresję działa tylko i wyłącznie na jej korzyść. Dzięki temu, Clarie zyskuje na dramatyzmie oraz wielopłaszczyznowości.