Zastanawia mnie, skąd w trzecim sezonie delikatne wycofanie się z tej formy. W artykule, który już polecałam, napisane jest, że bezpośrednie zwroty do widza mają na celu powstrzymanie niechęci do człowieka, który spiskuje i morduje. Czy ograniczenie kwestii wprost do kamery to znak, że scenarzyści chcą nastawić widza przeciwko Frankowi, przygotowując się do jego upadku? Co o tym myślicie?
Jak na moje nie przestał, nadal to robi, a "Na co się gapicie?", po kłótni Clair było mistrzowskie :)
No ale tego jest naprawdę dużo mniej! W ostatnim odcinku nie było chyba ani jednej "odezwy do narodu".
Frank okazał się prymitywem. Sikanie na grób, plucie na krzyż, jak jakiś dzikus z buszu. Kibicowałem mu, ale po tym sezonie chętnie widziałbym go za kartkami.
No właśnie, może o to chodzi? Frank od początku był podły, ale ta eskalacja w trzecim sezonie nie do końca mnie przekonuje, zwłaszcza ten brutalny monolog w stronę Clair w ostatnim (szokującym) odcinku. Nie rozumiem tego zachowania, ale rozumiem intencje twórców - od tej pory mamy znienawidzić Franka (w końcu śmierć z ostatniego odcinka też jest pośrednio jego winą) i z rozkoszą oglądać jego upadek.
No tak, też uważam że takie są intencje twórców, ale taka zmiana charakteru, bo tak? Dziurawe i tanie zagranie. Nie kupuję tego. Frank nie był aniołem, to prawda, ale robił wszystko w "białych rękawiczkach", a teraz pokazuje, że zwykły prymityw.