Jeśli ktoś czytał książkę Książę Machiavellego to od razu zauważy zbieżność w opisie ideału władcy a postacią Franka
Underwooda. Frank jest niesamowicie skuteczny; kiedy ma być dobry to jest jest dobry, jednak nie zawaha się być
okrutny gdy tego wymaga sytuacja. Potrafi wzbudzić zaufanie u swoich podwładnych i przełożonych. Za wierną służbę
chwali i wynagradza, za złą każe. Wrogów niszczy bez skrupułów. Nikomu nie ufa. Szybko reaguje na zmiany czy
nieoczekiwane wydarzenia i potrafi do nich dostosować swój plan.
W trakcie oglądania ma się wrażenie, że inne postacie to przy nim zwykli idioci, zwłaszcza prezydent. Myślę, że to celowy
zabieg. Pytanie czy zawsze będzie taki nie uchwytny? Tego dowiemy się w kolejnych sezonach. Mam tylko nadzieję, że
twórcom nie ze chce się prawić morałów.