A jak wam się podoba ta postać? Ten człowiek od wszystkiego Underwooda? Po 2 sezonie stwierdzam, że to jedna z najlepiej oddanych postaci drugoplanowych. Szczególnie jeśli chodzi o jego problem alkoholowy - jak wiemy jest niepijącym alkoholikiem i czasem bierze udział w mityngach AA (w pierwszym sezonie chodził na nie z Peterem Russo). Tzw trzeźwi alkoholicy na bardziej subtelnym poziomie DOKŁADNIE TAK FUNKCJONUJĄ. Znam takie osoby, często bardzo sympatyczne, jednak na przykład często bez wyraźnego powodu zmieniają zdanie, albo obiecują coś i nie są w stanie dotrzymać swych zobowiązań. Ta postać bardzo dobrze oddaje zewnętrzne (bo co dzieje się w głowie Douga, tego nie wiemy) przejawy funkcjonowania osoby z problemem alkoholowym. To, jak marnie skończył, zawdzięcza bezpośrednio swojej niezdrowej obsesji na temat Rachel i temu, jak bardzo ją zaszczuł. A pośrednio wynikało to z faktu, że był alkoholikiem. To jest naprawdę ciężki temat dla takiej osoby, dlatego te mityngi AA są takie ważne, bo tylko inni alkoholicy są w stanie takiego człowieka naprawdę zrozumieć. Ale czy pomóc? No właśnie...
Doug jest swego rodzaju chłopcem na posyłki, ale jednak powoli jego postać jest rozbudowywana, myślę, że wyjdzie niejedno na jaw, np (jak podejrzewam) jego miłość do Rachel. Nie sądzę, by zaczął znów pić. Ma na tyle silną pozycję w Białym Domu przy boku Franka, że zrobi wszystko by jej nie stracić. A na pewno wie o niejednym sekrecie zamiecionym pod dywanik.. ;) Niemniej kibicuję mu, oby mu wszystko wyszło.
Gdyby był szczery wobec Rachel, żył by. On ją zniszczył psychicznie, niebezpieczeństwo nie było już. Prasa była Franka. On po prostu chciał mieć swoją własność... Miał znacznie większe aspiracje niż to co oferował mu Underwood. Tak jak wszyscy z niego kpili - chłopiec na posyłki. - Remmy, Tusk, Jackie. Tak też zżerało go to od środka. Tym bardziej, że jak zniszczył Barnes jej lovera i ogólnie tę prasę szukającą "masterpeace" nie było już śladu po Russo, a przecież po to była Rachel odseparowana.
Hmm, przykre i jednocześnie żałosne było dla tej postaci zamordowanie w tym lesie. Już miał powiedzieć, już miał "wygęgać", mialam wrażenie, że już zaczyna "I..love you" i nagle bum... Przykre, bo ukazując słabość do Rachel pokazał, że jest człowiekiem i zaczęłam kibicować mu w tej emocjonalnej stronie. Żałosne, bo troszkę rodem z telenoweli. Bestia już ma wyznać miłość, a tu cegła.