Niom, mnie też pozamiatała :)
Szczególnie następnego dnia rano, gdy Frank powiedział, że czuje się świetnie a Clair odparła, że tego właśnie potrzebował ;D
"The topic of Francis' sexuality first had been explored in the college episode of season one, and this scene was designed to expand on that. "I always thought of Frank as someone who has no interest in labels, who doesn’t approach attraction or sexual appetite in sort of columns. He's attracted to different people for different reasons, and when he is he will act on it without guilt, regret, shame or apology," says the showrunner of the plotline. "Slowly but surely, one of the things we’ve been exploring over two seasons was a growing friendship and closeness between Francis and Meechum. It just seemed the right moment in the story without lots of bells and whistles to explore the human side of these three characters and give them a moment to simply be themselves outside of and away from all of the political gamesmanship, where we spend most of our time." "
Akurat to tłumaczenie kompletnie do mnie nie przemawia, ten wątek, ta scena wydawała mi się kompletnie zbędna, nie na miejscu, i wymuszona jakże ostatnio obowiązkową homo propagandą. Dlaczego nie pokazali Franka i Claire w scene łózkowej, że zblizyli się do siebie i są zjednoczeni? Zamiast tego wplątali w tego Meechuma który owszem był blisko nich, ale nagle z agenta SS staje się dopełnieniem trójkącika?
nie sypiają. była o tym mowa w 1 serii, gdy Claire mówiła o tym przyjaciółce, która dawał jej kasę na fundację "Ja i Frank.. my nie..." czy coś takiego
Rety, to już się robi nudne. Zdeprawowany na wszelkie sposoby człowiek w służbie homopropagandy. Jeśliby zadać pytanie o logikę, musi ono chyba pozostać retoryczne.
Nie pokazują scen erotycznych między Frankiem i Claire, bo ich zwyczajnie nie ma - ich małżeństwo to układ pokrywających się (metaforycznie) charakterów i ambicji, nie pokrywających się (dosłownie) ciał. Łączy ich coś znacznie silniejszego niż seks, ten jest dla Underwooda synonimem władzy - a on i jego małżonka to dwie indywidualne, silne podmiotowości, niezależne i niewymagające wzajemnych potyczek o dominację.
Ponadto sygnały zapowiadające tę scenę dało się zaobserwować już w I sezonie, wystarczyło uważnie śledzić niuanse fabularne.
No cóż, chyba masz rację, jakoś niespecjalnie wyłapałem te sygnały wcześniej - mógłbyś przytoczyć kilka z nich? Chyba, że masz na myśli ogólne zbliżenie Meechuma do rodziny, załatwienie mu awansu itp - ale to nie przemawia do mnie jako zapowiedź trójkąta z udziałem Underwoodów i jego samego.
Mogłabym, mam raczej na myśli historię tajemniczej relacji z przyjacielem z bodajże studiów z I sezonu. Jej charakter nie był dopowiedziany, ale ich zachowanie wskazywało na to, że łączyło ich coś niejednoznacznego.
Parę(naście) wątków niżej znajduje się jeden w całości poświęcony temu wątkowi fabularnemu, w którym pełno niestety homofobicznego jadu, ale i wartościowych interpretacji tej sceny. Warto poczytać.
Przecież wiadomo było od dawna że Frank z Claire żyją w otwartym związku... A i wiadomo było że Frank lubi chłopców co było już ujawnione wcześniej - na zjeździe absolwentów jego szkoły. Scena mnie nie zdziwiła tyle, co obrzydziła.