Pewnie wiele już napisano na temat tego serialu - pewnie wiele dobrego - i ja nie chcę się tu powtarzać, ale jedno co mi się nasuwa po obejrzeniu CAŁOŚCI! to bardzo wyraźny podział na lepsze i gorsze epizody. Lepsze na początku i na końcu, gorsze zaś - i to niestety duża wada - cała środkowa część. Dlatego trudno mi było ocenić ten serial. Z jednej strony zafascynował, z drugiej nieco nudził. Pojawiło się kilka pobocznych, wydawało by się mało wnoszących wątków, które nie podnosiły tak bardzo ciśnienia, ale które w szerszym znaczeniu są ważna dla rozwoju i poprawnego zrozumienia całej fabuły.
Poza tym postacie. Jednych da się lubić, innych nie. Jedne drażnią swą służalczością i głupotą, drugie irytują zbytnim kunktatorstwem od którego jak się okazuje nikt nie jest wolny! Pan i Pani Underwood to istny "Książę" w podwójnej skórze kobiety i mężczyzny i chylę czoła wobec takich ludzi (nawet jeśli ich portrety zostały nieco przerysowane). Druga sprawa, że świetna w tym zasługa aktorów (zwłaszcza Kevin Specey, zwracający się do nas z ekranu!).
Koniec końców jestem szalenie ciekawy jak się potoczą dalsze losy szczwanego lisa Franka - i to chyba jest w tym najważniejsze - ten serial pokazuje jak należy zyskać sobie miłość widza :))