Niech Francis rozda swoim wrogom po pistolecie i przekona ich, żeby palnęli sobie w łeb.
Naprawdę, prezydent USA, który jest takim naiwniakiem jest tak nierealistyczny, że zepsuł mi cały
drugi sezon. Najważniejszy człowiek na świecie, a zero instynktu samozachowawczego. Daje
sobą manipulować jak dziecko i oddaje dobrowolnie prokuraturze pogrążające go materiały.
Rozumiem, że Francis z założenia miał go wygryźć ze stołka, ale chyba mniej głupie by było jakby
jego też wrzucił pod pociąg...
Sezon 1 9/10
Sezon 2 7/10
Łącznie 8/10
Cóź, Reagan też nie był bystrzakiem, ale świetnym figurantem. Widocznie wtedy wszystkim szarym eminencjom pasował taki układ.
W House of Cards ponownie mamy prezydenta-debila, który jednak natrafia na współpracownika o przerośniętej ambicji.
Cieszyłbym się, gdyby w trzecim sezonie Francisa przygniotła rola prezydenta...
Myślę że jest realistyczny. Ludzie go wybrali, bo wygłaszał świetne przemowy, był przekonywujący, a to że nie nadawał się do polityki to już inna sprawa.
Akurat w swoim zachowaniu jest podobny do Naszego prezydenta, więc nie widzę w tym nic nierealistycznego.