Jak dla mnie za dużo w tym wszystkim intryg i naciąganych sytuacji. Polityka to nie tylko partykularne interesy kilku szych załatwiane w pałacowych gabinetach, ale przede wszystkim charyzma medialna, starcia ideologiczne i umiejętność utrzymania przy sobie wyborców lub grup interesu. Serial ukazuje obywateli USA jako stado baranów, którym można napluć w twarz np. jawnie fałszując wybory, podczas gdy ludzie tam są bardzo wyczuleni na punkcie swoich praw i na pewno nie pozwoliliby na tego typu zagrywki.
Sezony 1 i 2 zdecydowanie najlepsze, bo ukazujące pewną złożoność procesów rządzących polityką. Niestety 3 i 4 to już spłycenie tematu, natomiast 5 i 6 to całkowita katastrofa i sprowadzenie widza do roli idioty, oglądającego jakąś brazylijską telenowelę. Na pewno dużym atutem serialu był duet Frank-Claire, ale kiedy ten zaczął się rozwadniać, to nie było już czego ratować. Brak pomysłu na wiarygodne przedstawienie kulis politycznych zaowocował wątkami-zapchajdziurami, takimi jak zakochany we Franku trener personalny, wiecznie coś podejrzewający Hammerschmit, przynudzający pismak-kochanek albo totalnie niecharyzmatyczne współpracownice Claire.
Warto obejrzeć pierwsze dwa sezony, reszta nie wnosi nic merytorycznego, a fabuła też zaczyna ssać.