Żeby podkreślić "diaboliczny i łamiący wszelkie konwenanse" charakter Franka ;) który jest upozowany tutaj na "nadczłowieka".
Dla mnie jest to ładne nawiązanie do American Beauty, gdzie postać grana przez Spaceya była obiektem erotycznych fantazji jego sąsiada.
Dla mnie ten wątek jest zupełnie oderwany od całości i nie pasuje: Frank nie robi niczego przypadkowo, każdy ruch to precyzyjnie skalkulowane działanie mające przynieść konkretny cel. Tu celu nie widzę. A po obejrzeniu obu sezonów trudno podejrzewać Franka o uleganie czemuś tak przyziemnemu jak pożądanie. Choć muszę przyznać że w drugim sezonie istotnie można zauważyć cień emocji i ludzkich odruchów, z których w pierwszym sezonie jest całkowicie pozbawiony.
Franek robi wszystko celowo... Meechum jest w nim zadurzony więc w razie "W" weźmie kulkę na siebie jak japoński samuraj.
Ci wszyscy ochroniarze, to taka współczesna "Straż przyboczna" tyle tylko, że rzadko można w niej spotkać tak kochających władcę rycerzy jak Meechum.
SPOILER
A wspólny seks takie relacje tylko umacnia.
Dokładnie! Ja uważam ten wątek za potrzebny. zdobył sobie tym całkowitą lojalność Meechuma, a to zdobywanie jej połączył z pożądaniem. On się przecież do swojego Edwarda łasił od dawna, jak na niego patrzył w odcinkach poprzedzających tę scenę, tylko od niego przyjął przecież prezent urodzinowy..