Wydaje mi się, że jeśli ktoś nie ma problemów z niszczeniem innych i ma ludzi od mokrej roboty, zwiększa to prawdopodobieństwo, że sam jest w stanie popełnić zbrodnię. To, że tego nie robi sam nie oznacza, że ma dylematy natury moralnej, tylko musi bardziej uważać, ze względu na swoją pozycję, a poza tym stać go na to, by zatrudnić kogoś innego.
Myślę, że gdyby planował zabójstwo kogoś to na pewno by to zlecił. Natomiast tutaj wydaje mi się, że decyzję podjął naprędce. Warunki do pozbycia się Russo były idealne, więc wykorzystał to. Co do Zoe, to mimo że wybrał takie miejsce, niekoniecznie może planował ją zabić. Po prostu jej niekończące się podejrzenia przyspieszyły jego decyzję.
Oczywiście pomijam fakt, że morderstwo jest najgorszą zbrodnią i nie powinno w ogóle się zdarzyć. Frank na pewno mógł sobie inaczej z tym poradzić, ale wybrał najszybsze dla niego rozwiązanie.
Mnie też niespecjalnie się to podobało, ale z drugiej śmierć Zoe była dla mnie wielkim zaskoczeniem, a o to pewnie scenarzystom chodziło.