jedna z najbardziej irytujących serialowych postaci, zaraz za skyler white z bb, czekam aż ktoś ją przypadkowo
potrąci od 1 odcinka
Raczej się zgadzam. Wygląd, duma, cała ta otoczka sukcesu wokół niej może i jest intrygująca, ale za tym niewiele się kryje - jej wypowiedzi są nudne jak flaki z olejem, aż się dziwię, że artysta fotograf mógł się zakochać w tak zwyczajnej, banalnej i zblazowanej kobiecie.
No mogłabym poszukać jakichś cytatów, ale naprawdę mi się nie chce, bo nic takiego godnego zapamiętania nie przychodzi mi do głowy. być może to jest rozwiązanie - brak cytatów tej postaci jest doskonałym nakreśleniem jej wyblakłego charakteru. Jest tak zagadkowa i zagmatwana, że aż prosta i nudziara. Nie będę się jednak kurczowo trzymać swojego zdania, bo kumam, że jednak jest jakąś tam ciekawą i nietypową w porównaniu do innych serialów bohaterką - godnie porusza się w tym zdominowanym, męskim światku. Wyraźnie widać, że gdzieś tam stłumiła w sobie melancholijną, artystyczną duszę na rzecz zaciętej biznełomen. Ale mimo wszystko jakieś to puste jest, a jej poczucie humoru wynosi mniej niż zero. Każda gadka z nią była na poważnie. Czizys.
Przy Franku można wyjść na zblazowanego, ale wątpię by taka osoba którą opisujesz powyżej miała tyle pomysłów, na które człowiek, który nienawidzi być zarządzany i nie lubi mieć narzucanej woli, przystaje w większości przypadków bez oporów. Myśli jak Frank, działa jak Frank, bezwzględnie egzekwując swoje prawa, z tą różnicą, że potrafi usprawiedliwić swoje decyzje, czego Frank nie potrafi, dlatego godnie się uzupełniają. Jak to w małżeństwie, gdzie partnerami są ludzie z pozycją.
Claire jest wspaniałą postacią, bardzo złożoną. Zaczyna przejmować wiele cech Franka, a z drugiej strony budzą się w niej dawne, ciepłe instynkty... Ciekawe, w którą stronę ewoluuje w kolejnym sezonie :)
Claire jest cudowna, elegancka, wyniosła... Na pewno nie jest zblazowana i banalna; poza tym to raczej postać drugoplanowa, jest dosyć wycofana...
Kluczowa postać tego serialu...bez jej wsparcia Francis to nie Francis...analogia do Meredith Cane (BOSS) oczywista..."za każdym wielkim mężczyzną stoi kobieta z krwią na rękach"
Podobienstwo do Bossa narzuca sie samo. Claire tez jest cyniczna i bezwzgledna, kiedy widzi przed soba tzw. wyzsze cele. W towarzystwie ludzi zaklada maske, potrafi byc zimna, okrutna, jest wyrachowana. A jednoczesnie jest czlowiekiem z krwi i kosci, wraz ze swoimi slabosciami, emocjami i ambicjami.
Są gusta i guściki. Poszerzyła moje horyzonty jeśli chodzi o hm... szeroko rozumiana kobiecość.
Po prostu Frank nawet żonę dobrał wedle swojego planu. Nawet ona musi tańczyć tak jak Frank jej zagra. Ona jest na tyle spontaniczna, na ile jej pozwala Frank, nawet jak ona myśli inaczej, nawet jak ucieka do kochanka czy za plecami Franka robi intrygi. Frank jej wyznaczył pewne pole, po którym ma się poruszać i po tym polu ona sobie hasa jak źrebak, myśląc, że ma wolny wybieg, ale nie widzi zagrody lub może ją widzi, ale nie da rady przeskoczyć. Ale wszystko wskazuje na to, że mierzy siły na zamiary przeskoczenia tej zagrody. Zobaczymy.