100 mln Fincher wynegocjował za 2 sezony, w sumie 26 odcinków, czyli średnio 4 mln na odcinek. Wszystko na wysokim poziomie - od strony wizualnej, dźwiękowej, świetni aktorzy... Więc 100 mln w tym przypadku nie jest w tym przypadku kosmiczną kwotą.
I wszystko jasne, bo już się bałem że ktoś tu kogoś okradł :) Czyli jest to tani serial i na taki wygląda.
Nie, tak czy owak nie jest to tani serial i na taki też nie wygląda. (Oczywiście masz prawo do własnego zdania.)
Oczywiście, że mam prawo do własnego zdania. Mam też prawo do podawania faktów.
House of Cards - 50 mln dol 1 sezon (13 odcinków)
Rome - 100 mln dol 1 sezon (10 odcinków)
Gra o Tron - 60 mln dol 1 sezon (10 odcinków)
Pacyfik - 270 mln dol 1 sezon (10 odcinków)
Czyli to mityczne 100 mln to jedynie bardzo nieładny chwyt marketingowców dość taniego serialu.
Ale zauważ, że to serial polityczny, a nie serial fantasy czy historyczny, w którym trzeba odtwarzać cały świat za plecami bohaterów. Nie ma tu zbyt wielu efektów specjalnych, prawda? I właściwie nie rozumiem Twojego zarzutu. Dlaczego nieładny chwyt marketingowców? To pierwszy przypadek kiedy to nie stacja telewizyjna, ale w istocie platforma będąca wypożyczalnią filmów itd., wyłożyła tyle kasy na produkcję swojego własnego, wysokobudżetowego serialu. Chyba o to chodziło w tych 100 mln $.
Ja go zacząłem oglądać, bo we wszystkich tekstach sponsorskich pisali, że jest wyjątkowo drogi (wszędzie w nagłówkach krzyczeli "100 mln dol!" np: http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,114628,13376043,Fenomenalny__House_of_Cards__ _Serial_za_100_mln_dolarow_.html ) i wyjątkowo dobry.
Jest on co prawda całkiem dobry, ale w sposobie realizacji widać że jest on tani. Przeważają 3-4 pomieszczenia w studio. Fajnie, że netflix odważył się na taki krok, co nie zmienia faktu że fałsz trzeba zwalczać. Jest to dobry i tani serial.
Jeśli już tak bardzo chcesz się trzymać swojego punktu widzenia to wszystkie z wymienionych, włącznie z House of Cards to seriale o wysokim budżecie. Z całkiem dużą dozą pewności można stwierdzić żaden z nich nie był tani :)
niecałe 4 mln dol za odcinek to jest przecież bardzo mało. To już Rzeż Polańskiego kosztowała 25 mln a tam masz akcje w jednym pomieszczeniu.
Kino a seriale to dwie różne sprawy. Co Ty masz z tymi pomieszczeniami? :) Lokalizacje to nie jedyny, a przynajmniej nie główny, wyznacznik wysokości budżetu.
Czy ja wiem czy tak różne? W końcu realizuje je się w taki sam sposób, z takim samym sprzętem, ekipą i aktorami. Różnica jest dla mnie taka, że realizuje się je taniej niż film, co zawsze w serialach jest widoczne.
Masz jakiś syndrom księgowego?Zapałki w pudełkach też przeliczasz?Lubisz jak wszystko się zgadza i boisz się zostać oszukanym?Ile trzeba płatków śniegu,abyś uznał że jest zima (bo zakładam że też je liczysz)?
3-4 pomieszczenia? Chyba sobie jaja robisz. Nie rozumiem czego ty oczekujesz po serialu politycznym. Rome, Gra o tron, Pacyfik, ja pierd0lę.. przecież budżety tych seriali szły na dekoracje i efekty specjalne! Nie możesz tego porównywać z House of Cards i nie wyglądać na trolla!
Porównanie budżetów tych seriali jest w tym momencie bardzo na miejscu, tym bardziej, że media trąbią o fortunie wydanej na House of Cards. Patrząc na liczby wcale nie jest taki drogi i tak też wygląda. Przyczyna tego jest taka, że brak mu właśnie wypasionych dekoracji oraz efektów specjalnych.
Trzeba umieć filtrować informacje od mediów. Chwycili się tych 100mln dol. Bo wygląda lepiej, a prawda jest taka że jest to 50mln dolarów na 13odcinków. Drogi nie jest, ale ilość kasy od pewnego poziomu nie przekłada się na jakość samego serialu. Nawet jakbyś dorzucił tam drugie 50mln, to na co mógłbyś je wydać w serialu politycznym?? Na 10 ujęć startu prywatnego śmigłowca??
Efektów specjalnych?? Jakich? A co z realizmem???
Seriale które wymieniłeś... Rzym miał ogromne problemy budżetowe, zdaje się że ledwo co nakręcili drugi sezon.
Gra o Tron, kupę kasy wpakowano w scenografię i realia. Ale nie było w tym takiego ryzyka, jakie podjął Netflix, bo zdecydowano się o sfinansowaniu po tym jak książka stała się hitem.
Pacyfik?? Heh, dziecko Spielberga. Jego mała serialowa zabawka. Do tego z gigantycznym budżetem. Przynajmniej dwa z tych seriali pokazują że budżet nie przekłada się na sukces, i jest to niewarte siebie ryzyko.
Trzeba mierzyć siły na zamiary. I Netflix nakręcił najlepszy serial jaki był w stanie sfinansować.
Nie zapominajmy że jest to swego rodzaju eksperyment.
Yahoo! np. kręci seriale ale webowe, tam to dopiero widać brak kasy. Netflix jako pierwszy z podmiotów internetowych zaryzykował.
I jeszcze raz, ilość kasy nie równa się jakość.
Typek wszedł w internety, podał kwoty wydane na seriale i stwierdza że serial kiepski, bo tani. Kocham Polskę.
Gdzie zostało stwierdzone, że serial jest kiepski? Chyba inne internety mamy.
No nie wiem, stwierdzenie 'tani serial i na taki wygląda'? Dobra, serial wyglądający na tani nie jest równoznaczny z 'serial słaby', ale jednak godzi w ów serial. Nie rozumiem skąd w ogóle zainteresowanie ile się na produkcję wydało, tym bardziej, że nie wygląda on jak Klan. No wybaczcie.
Tak, cała kasa poszła na gażę aktorów, a raczej aktora bo 100 mln zainkasował Kevin Spacey. Reszta zagrała wolontaryjnie. A sam serial był kręcony komórką w mieszkaniu Finchera.
Zupełnie serio: O ile 100 mln może być uznane za tani chwyt reklamowy, o tyle fakt zaangażowania aktora z takim nazwiskiem do serialu można uznać za swego rodzaju precedens. Mieliśmy już Seana Beana w "Game Of Thrones" oraz kilka innych aktorskich znakomitości, ale Kevin Spacey, to jest gość z aktorskiej ekstraklasy.
Sam serial oceniam na mocną '7', natomiast Kevin jest po prostu znakomity. Nie odcina kuponów od sławy, ale daje z siebie wszystko.
Zgadzam się, ale pamiętaj, że Kevin jest również producentem wykonawczym tego serialu.
Czyli pewnie w zamian za pewną niezależność w "graniu" dorzucił trochę kasy do tego projektu. Mam wrażenie że coraz większa ilość starszych aktorów decyduje się na ten ruch, bo dla ludzi 40+ po prostu nie ma dobrych scenariuszy.
Ostatnio go nie widzę w filmach. Widać że on chce grać, i to grać dobre role, a nie jedynie pokazywać się na ekranie (jak np. Morgan Freeman).
Fincher miał zawsze problem z budżetowaniem swoich filmów.
Taka "Dziewczyna z tatuażem", film bez wystrzału, kameralny kryminał bez spektakularnych scen. I ok.
A film kosztował... 90 mln$!
To jest dopiero zagadka.
Matko jedyna. Zebrała się zgraja gimbusów, dzieci neo i kłócą się o to czy film drogi czy tani. A o finansowaniu produkcji nie mają pojęcia.
IMDB podaje przewidywalny budżet na 1 sezon na 60 mln dol.
Czy to dużo?
To cholernie dużo. Pokażcie mi, dzieciaki, droższy serial, który nie był emitowany ani w kinach, ani w telewizji, a jedynie był dostępny w internecie za opłatą abonamentową w wysokości 8 dolarów (platforma Netflix)
Poza tym co z tego, że wiemy, że to było nawet i 100 mln dolarów, skoro nie wiemy ile poszło w marketing? Zwykle działania promocyjne dochodzą do 30-40 proc budżetu filmu (zależnie od produkcji). W tym przypadku (raczej) na pewno było to znacznie więcej. Zatem 60 mln budżetu (BRUTTO!) minus marketing (przyjmijmy 50%) daje bite 30 mln dolarów na samą produkcję (1 sezonu).
Trzeba być prawdziwym odrzutem gimnazjalnym, by oczekiwać za takie pieniądze rozmachu jak w "Pacyfiku".