Hollywood, bollywood i cała reszta filmowych lasów świata powinny wydać zbiorowe przeprosiny za dotychczasowy dorobek gatunku komedii romantycznych, spalić wszystkie kopie, wszystkich tychże egzemplarzy, a następnie przeprosić raz jeszcze - i od zera budować archetyp komedii romantycznych na podstawie tego serialu. Można ewentualnie, starannie i ostrożnie podkręcić część komediową, bo wordplay niekoniecznie wszyscy muszą kochać..
Kochanie zaś przedstawione zostało.. idealnie.
Pieśń nad pieśniami.. Dylan Moran.. i biedna wspaniała Charlotte Coleman..
- Right... where we go?
- Don't care..