Jako fan kinematografii napiszę tak: całkiem spoko serial. Są niedociągnięcia, widać, że twórcy próbują się podpierać Ironsem gdzie się da, bo to w końcu jedyna znana twarz w całym serialu. Aktorsko całkiem ok, choć przyznaję, że ma posmak twórczości na potrzeby telewizji. Kostiumy i klimat tamtego okresu jak najbardziej.
Jednakże jako fan książki muszę napisać tak: intro świetne. Główny aktor może być. Zakończenie Danglarsa całkiem ok, tu muszę oddać sprawiedliwość. Inne niż w książce, ale wcale nie gorsze (jak zmiany innych wątków).
Najdziwniejsze dla mnie są zmiany, zarówno mniejsze i większe. Zaczynając od Jacopo będący odpowiednikiem Bertuccia i Alego, na zmianie imienia Benedetta oraz tym zegarku od Mercedes kończąc.
Dalej: dlaczego wątek syna Villeforta wygląda w ten sposób, co powoduje dziwaczne wstawienie Vampy zamiast Andrei Cavalcanti? Zapewne dlatego, że Caderousse jest ciemny, więc pokazanie jego wątku z książki byłoby ,,nie-teges-szmeges" dla niektórych ludzi. Można oczywiście zaprzeczyć, ale to nie zmienia faktu, że jednak został zmieniony. W ogóle cały wątek Caderoussa to jedna wielka parodia. Hrabia dający mu kasę na odchodne i dziękujący mu za współpracę? Przecież to całkowite przeciwieństwo Caderoussa z książki. Już pomijając jego chęć wypłynięcia do OCZYWIŚCIE Nowego Jorku, no bo przecież anglosasi nie mogą przepuścić okazji, by zareklamować JEDYNE NAJLEPSZE MIEJSCE.
Szkoda trochę wątku Hayde, ale to standard, żadni filmowcy nie chcą dopuścić myśli, by hrabia znalazł szczęścia przy boku kogoś innego niż Mercedes.
Wątek akuszerki pewnie powstał z powodu braku wątku Benedetta (co, jak pisałem, spowodowane było wątkiem Caderoussa). Trochę koślawy, szczególnie, że prowadzą kobitę do sądu by zeznawała, jednocześnie będąc oskarżoną o morderstwo (za co pewnie groziła gilotyna). Wątek Vampy oczywiście wygląda jak wygląda z tego samego powodu, więc brakuje nam tej postaci we Włoszech, aby trochę podokuczać Danglarsowi. Z tego powodu bankier otrzymuje inną karę, gorszą od książkowej, bo tam zostało mu wybaczone, tu trafia w objęcia prawa. Zmiana, ale muszę przyznać, całkiem dobra.
Nie rozumiem również pomniejszych zmian chociażby w wątkach Alberta i Walentyny. Albert chciał się pojedynkować, bo uważał, że oskarżenie jego ojca o zdradę to kłamstwo. Dopiero potem wyszło, że nie. Tu natomiast hrabia chce z nim walczyć ,,bo honor". No... nie. Hrabia chciał zlikwidować Alberta, by Fernandowi ,,było przykro", dopiero Mercedes go namówiła, by nie karał również jej. A serial? No cóż, nie pokażemy hrabiego jako potwora, co to dzieci chce zabijać za grzechy rodziców, ale za to nie ma problemu, by je zabijał za ,,szkalowanie honoru". No coś tu ewidentnie nie styka.
A Walentyna? No ja rozumiem, że nie było czasu/pieniędzy/postaci do ciągłego zabijania i sprawa ,,się rozwiązała" po samej babci, ale Walentyna w więzieniu? Serio? Jedną z cech Villeforta było to, że był ambitny, nie chciał plamy na honorze. Dlatego ,,uratował" ojca. Nie dlatego, że to jego ojciec, tylko dlatego, że sam miałby przekreśloną karierę. Z tego samego powodu nie chciał przyznać, że to Walentyna zabija, bo, pomimo miłości do niej, nie chciał plamy na nazwisku. Nawet kiedy okazuje się, że za wszystkim stała jego żona, nie chciał jej wydać tylko kazał jej się zabić. Więc zabiła też ich dziecko. Tu wspomnę również, szkoda że nie pokazano jak Villefort po kawałku popadał w szaleństwo, najpierw oskarżenia względem córki, potem trupy, potem jego żona, potem nie-tak-całkiem-martwy syn. Chciał nawet rzucić to wszystko i ,,wyjechać w Bieszczady", ale widząc ciała żony i syna, po prostu zwariował.
A, no i jeszcze jedno: serial pokazał, że hrabia jest złodziejem (koszula z farmy po ucieczce, wprawdzie potem oddał kasę, ale jednak oraz łódź Jacopo), narkomanem (ta dziwna fiolka, tak w książce też brał jakieś tabletki, ale nie w takim sensie), do tego sprawił, że wywalili z roboty biednego telegrafistę (w książce go przekupił, telegrafista całkiem dobrowolnie się zgodził, w serialu go uśpił, a potem zniszczył karierę). No tak średnio trochę, jak na postać, której mamy kibicować (wiem, czepiam się).
Na sam koniec muszę wspomnieć o intro: po prostu świetne. Ujęcia na wodę, wyspę Monte Christo i do tego ta muzyka wprowadzająca w klimat i do tego troszeczkę smutna, podkreślająca tragizm postaci Edmunda-hrabiego.
Jak dla mnie mocne 6. Serial całkiem miły, ale ekranizacja słaba.