Tak jak piszecie serial czasami jest kiczowaty, ale taki ma być. Nie ma się co traktować wszystkich scen dosłownie, bo są one specjalnie przerysowane. Carrie nie zadzwoniła po karetkę, bo...Big miał umrzeć. Taki był zamysł scenarzysty i telefon po karetkę niewiele by zmienił. Co do kupna prezerwatyw dla córki... dla mnie pokazuje obraz dzisiejszych rodziców, którzy poświęcą wszystko dla dzieci (swoją drogą, zastanawiałam się czy bym też nie jechała z prezerwatywami do córki, gdyby mogłoby to zadecydować o skończeniu przez nią szkoły...) Serial dotyka jednak problemów dojrzałych ludzi: śmierci najbliższych, utraconych miłości, niezrealizowania w życiu swoich celów i fantazji, problemów łóżkowych, samotności, problemów rodzicielskich, niepłodności. Dotyka nie wprost, bo tak naprawdę trzeba by nakręcić dramat. "I tak po prostu" robi to w sposób lekki i zabawny. Wszystkim oglądającym życzę większego dystansu i relaksu przy oglądaniu :).