Wiele szumu, przy nowych odcinkach mojego ukochanego serialu, było o nieobecność Samanthy. Pomimo mojej sympatii do tej postaci, jakoś nie tęsknię.. Co więcej, wydaje się, że pałeczkę przejęła Miranda ;) Ją z kolei lubiłam bardzo, za jej sarkazm i cynizm, a teraz, e nowych odcinkach jakoś lubię ją mniej..
Czy ja wiem, czy przejęła. Miranda zawsze chętnie się bzykała... Niemniej biorąc pod uwagę fakt, że praktycznie ani Carrie albo i nawet Charlotte nie uprawiają teraz seksu to Miranda wyróżnia się na plus
Ja, gdy zaczęłam oglądać ten serial, a to było wcześnie, bo jakoś na początku lat 2000( pamiętam jak leciał na dwójce o 22 lub 23), miałam jakieś 12 lat, to uwielbiałam Samanthę. Utożsamiałam się z nią :-)). Z upływem lat zaczęłam doceniać właśnie Mirandę. Za jej przyziemność i za to, że była najbardziej z nich wszystkich stabilna. Charlotte lubiłam najmniej. A Carrie to Carrie była mi raczej obojętna. Choć ekscytowałam się jej relacją z Bigiem. Gdyby wtedy spytać mnie o ideał mężczyzny to powiedziałabym, że właśnie on. Nie chodziło tylko o wygląd. Lubiłam jak jej uciekał...