Po przeczytaniu tylu negatywnych opinii byłam nastawiona na totalne g*wno, tymczasem ilość pozytywnych emocji jakie dostarcza mi ten serial jest jak big bang. Świetnie zagrany, bohaterki wydoroślała, ewoluowały. Nie wiem jak można było oczekiwać, że czas zatrzymał się na ostatnim sezonie. Serial jest wspaniały. Problemy głównych bohaterów są bliskie mojemu sercu, rozumiem je w 100%. Wielkie gratulacje dla twórców.
Nie wiem czemu zakładasz, że negatywne opinie wynikają z tego, że ktoś oczekiwał że czas się zatrzymał. Przeczytałam kilka wątków i zarzuty są konkretne i merytoryczne, nie znalazłam tam wypowiedzi spłycających problem do tego, że "to nie SATC".
Jestem ciekawa, czemu serial ci się podoba i uważasz, że jest wspaniały? Trudno mi uwierzyć, że te fabularnie wydumane i naciągane problemy są bliskie postaci niefikcyjnej ;)
Które z problemów są wydumane? Żałoba, samotność, kryzys wieku, niewierność, wypalenie? To nie miał być dramat ani studium przypadku. Zachowano konwencje komedii i to do mnie przemawia. Mogę się utożsamiać z problemami każdej z bohaterek, a że przy okazji są bogate, mają fajne mieszkania i niezłe ciuchy w niczym mi nie przeszkadza.
Żałoba bez żałoby, "rasizm" Mirandy, "rasizm" Charlotte, przejaskrawione "bunty" nastolatków (syn Mirandy, dzieci Charlotte), nagłe odkrycie w sobie homoseksualizmu, totalnie karykaturalne ukazanie tematyki LGBTQ+. Ja rozumiem, że tam pod spodem są problemy, które są realne, ale zakryte są taką ilością taniej panierki, że trudno się skupić na czymś innym. Ta scena z Carrie sikającą do butelki, bo Miranda 2 metry dalej wyła jak zwierzę pod wpływem magicznych dłoni Che - to nie jest wydumane? To jest standardowy sposób na uprawianie zdrady małżeńskiej i odkrywanie swojej seksualności...?
Konwencja komedii? Rzecz właśnie w tym, że ten serial nie jest dla mnie ani trochę zabawny - wąs mi drga jedynie jak się uśmiecham z zażenowania ;)
Błagam! Gdzie tam widzisz rasizm? Raczej idealnie ukazano problem poprawności za wszelką cenę co doprowadza do kuriozalnych sytuacji. Co do nagłego odkrycia swojej seksualności to aktorka, która gra Mirandę miała dokładnie taką samą sytuację w swoim, nieserialowym życiu. Sprawdź jej biografie. Sposób w jaki ukazano żałobę również do mnie całkowicie przemawia. Carrie wykazała się niesamowitą dojrzałością, opanowaniem i mądrością. Bardzo bym chciała potrafić podejść do tematu śmierci w taki sposób. Moim zdaniem totalnie czepiasz się szczegółów, które dla mnie są w ogóle nieistotne.
Ja płakalam i śmiałam się na przemian, praktycznie podczas oglądania każdego odcinka . Moim zdaniem ten serial jest b. dobry i z wielką przyjemnością obejrzałam bym kolejny sezon. Mam nadzieję, że powstanie :)
Nixon swoją obecną żonę poznała kiedy miała 35 lat i mówiła, że związek z kobietą jej nie zaskoczył. W serialu jest po pięćdziesiątce i sprawia wrażenie, jakby relacja z kobietą była dla niej totalnym zaskoczeniem.
Poza tym moje zarzuty nie dotyczą tego, jak Miranda i Che się poznały, ani tego że nagle w wieku 50+ Miranda odkryła, że nie jest hetero - ale to w jaki sposób ten wątek jest zbudowany. Serio ta scena z palcówką w kuchni Carrie nie wywołała w tobie zażenowania? To był ten moment, w którym płakałaś czy się śmiałaś? ;) W taki sposób ludzie nawiązaniu romanse? Upijając się i uprawiając inne czynności 2 metry od śpiącej koleżanki? I budowanie całej tej relacji tylko po to, żeby nagle podczas wiecu Che się zorientowała, że Miranda zdradza z nimi swojego męża?
Ta scena z karłem w masce, który w metrze zaatakował wykładowczynię Mirandy - to też jedna z tych rzeczy, które twoim zdaniem czynią ten serial bardzo dobrym?
Dojrzałość, opanowanie i mądrość Carrie? Kiedy? Wtedy kiedy na widok leżącego Biga wpadła w histerię i zaczęła go przytulać, zamiast wezwać pomoc? Wtedy kiedy kompulsywnie kupiła mieszkanie, które jej się ani trochę nie podobało? A może wtedy, gdy postanowiła stalkować byłą żonę Biga? Lub wtedy, gdy uderzyła w rynnę na widok jego winyli? Mam wrażenie, że postać Carrie nie dorosła. Dojrzała, odnosząca sukcesy kobieta nie wie co zrobić, kiedy jej sąsiadka hałasuje...?
Do tego wątek tożsamości płciowej dziecka Charlotte spłycony do niechęci wobec lalek i sukienek od projektantów, a cała osobowość Che to kontrowersyjne wypowiedzi o genitaliach i seksie?
No nie, to ani nie gra na sentymentach do SATC, ani nie jest świeżym fabularnie serialem.
Nie znajduję także w tym serialu nic zabawnego. Głuchota Steve'a? Rozlanie moczu na łóżko? Atak karła w metrze? Śmiałam się wyłącznie z zażenowania...
Te "szczegóły", których się twoim zdaniem czepiam, to jakieś 80% serialu...
Z tym, że Carrie zamiast dzwonić po karetkę zaczęła lamentować i tulić Biga, faktycznie głupota, ale pozostałe sprawy nie wzbudziły we mnie zażenowana. Co prawda nie lubię nachalnych wrzutek LGBT+ ale w US tym żyją. Romanse często zaczynają się nagle i często po alkoholu :) przecież nie mieli czasu na rozwijanie tego wątku w nieskończoność. Sprawa corki-syna Charlotte, nie uważam żeby była spłycona. W końcu tu nie chodzi o tranzycje Rose, tylko o to jak przeżywają to jej rodzice, jak sobie z tym nie radzą. Co do sąsiadki Carrie, również ja rozumiem. Carrie była rozrywkowa laską, miała wielu kochanków, kochała nocne życie aż nagle okazało się, że wypadła z rynku i ciężko jej się z tym pogodzić. Nie chciala wyjść na wredną stara babę, chciałaby się czuć nadal jak jedna z nich (przyjaciół sąsiadki). Co w tym dziwnego czy żenujące?
Rozumiem, że serial może Ci się nie podobać. Przecież nie musi. Mnie odpowiada :)
Może to nie jest mistrzostwo komedii, ale mnie np. rozbawił Stanford mówiący Charlotte jak gdyby nigdy nic, że rozmawia o niej ze swoją terapeutką. ;)
w końcu. Dla mnie również świetny, tak samo jak stara seria. Świetny humor, i ogólnie dobrze to wymyślili bez Samanthy, myślałem, ze jej brak będzie doskwierał(przez pierwsze 2 odcinki), ale później jest ok. No i jak dla mnie dziewczyny dobrze odgrywają swoje role. Pozdrawiam :D
Super, jestem facetem który skończył w tym roku 50, SITS nie oglądałem poza dwoma filmami. Sam przechodzę coś na kształt transformacji... kilka lat temu rozwiodłem się kończąc związek oparty na zdrowym rozsądku, "bo tak wypada" i wspólnym wychowywaniu syna. Przez ostatni rok zakochałem się bez pamięci w dziewczynie biseksualnej, która otworzyła mi oczy na problemy społeczności LGBT. Nauczyłem się jak zwracać się do osób niebinarnych, jak nie postrzegać związku w tradycyjnych ramach patriarchatu, jak wygląda związek partnerski i wiele innych... Niestety zbyt duża ilość trupów pochowanych po szafach wielkości garderoby Carrie spowodowała, że związek z ukochana mi nad życie osobą storpedowałem aby nie narażać jej na moje demony... Chyba kryzys wieku średniego mam za sobą, czerwonego kabrioletu nie kupię bo nie mam prawka ale rozumiem doskonale bohaterki tej odsłony SINS. Rozumiem co to jest żałoba, co to jest szukanie siebie, co to jest zakończenie nijakiej relacji, bycie nadopiekuńczym rodzicem i co to jest odcięcie pępowiny (no to ostatnie w trakcie realizacji bo od paru tygodni gotuję obiady mojemu dorosłemu synowi ;) ) Serial oczywiście nie ma za zadanie walkę ze stereotypami ani przekazania nam nowych prawd objawionych XXI wieku, ale jest ciekawy, sympatyczny, wzruszający i trafił w mój gust. A z tymi którym się nie podoba nie będę polemizował, każdy ma swoje zdanie, gust i preferencje. Szanuję ich zdanie i żądam aby szanowano także moje :) Pozdrawiam serdecznie