Obejrzałam z sentymentu. Niestety żaden z tych sezonów nawet nie stał obok serialu sprzed lat.
Szkoda. Dużym minusem jest brak Samanthy. To już nie to samo. Mnogość tych wszystkich tematów, które udowadniają jacy twórcy są tolerancyjni poraża. Myślę, że nic by się nie stało gdyby pominąć żenujący wątek romansu Mirandy z Che, a jedna ze znajomych głównych bohaterek byłaby biała, a nie czarnoskóra, pochodzaca z Chin czy Indii. Musiał się natomiast pojawić wątek lgbt i niebinarności. Za dużo tej "nowoczesności".